O tym domu, numerze 9 z kolekcji moich miejsc zamieszkania pisalam TUTAJ. Tam tez dzielilysmy z Ela i innymi rodzinami kuchnie i lazienke. Niedawno mialam okazje odwiedzic go ponownie. Wiele sie tam zmienilo, bardzo wiele. Generalny remont rozpoczeto w 1994 roku i trwal on ponad dwa lata. Teraz sluzy czesciowo miastu, mozna tam wynajac sale na prywatne uroczystosci. Podczas remontu odkryto w piwnicach szczatki najstarszych fundamentow, pochodzace z XIII wieku i sa one udostepniane turystom. Czesc domu zajmuje wydzial archeologii, czesc jest zamieszkala. Nie obylo sie bez skandalu zwiazanego z renowacja, byly jakies niedorobki budowlane i czesc kamienicy grozila zawaleniem. Przez wiele miesiecy byla zamknieta i niedostepna, pozniej uratowano ja ohydnymi metalowymi szynami i kolumnami. Ale przynajmniej nadal stoi.
Porobilam troche zdjec, ktore moze Was zainteresuja, na pewno jednak wzbudza ciekawosc Eli.
To drzwi wejsciowe od strony Rotestr. Kiedys prowadzily do dlugiego korytarza, teraz jego boczne sciany zostaly wyburzone i wchodzi sie bezposrednio do duzej sali. Na drugim zdjeciu widac schodki prowadzace do mieszkania Steffi.
Pierwsze zdjecie to miejsce po mieszkaniu Henka i Gosi, drugie to wejscie do Steffi. W podlodze jest okno, a pod nim oryginalne starenkie mury.
Na zdjeciu nie widac ich zbyt wyraznie, za sprawa odbitego swiatla. Piekne belki sufitowe szpeca stalowe szyny wzmacniajace konstrukcje i stalowe kolumny.
Z lewej odkryty jakis stary element, pojecia nie mam, do czego sluzyl, ale za nim byla nasze kuchnia. Z prawej lukowata nisza, ktora wczesniej miescila sie w mieszkaniu Halinki i tego jej (nie pamietam imienia - Wiesiek?)
Nie przypominam sobie, czy to lukowe przejscie tam bylo? Moze i bylo, ale czlowiek nie zwracal wtedy uwagi na podobne szczegoly. W tym przejsciu jest kolejne okno w podlodze (znow na zdjeciu niewiele widac, ale sa tam fragmenty murow).
To pomieszczenie, gdzie stoja krzesla, bylo wtedy zamkniete i niedostepne. Teraz wchodzi sie przez nie do piwnicy, za widocznym z tylu parawanem. Na koncu korytarza, przed samym wyjsciem do ogrodu bylo wejscie do nas. Teraz sa tam toalety, kuchnia i pomieszczenie gospodarcze. Zdjecia robilam przy duzym ruchu, ciagle wiec ktos wlazil mi w obiektyw.
Nasze dwa pokoje podzielono na toalety (po prawej i na wprost). Kobieta stoi w drzwiach kuchni, a mezczyzna w mojej bylej sypialni, gdzie teraz jest pomieszczenie gospodarcze. Okna sa calkiem nowe, podwojne i widac przez nie szczebelki szopy, ktora juz wtedy tam stala. Ona nic sie nie zmienila.
To sala, ktorej przednia czesc sluzyla nam za toalety i lazienke. Sciana zostala wyburzona i teraz to pomieszczenie stanowi spora calosc. Wszystkie okna zostaly wymienione na bardziej stylowe. Tutaj rowniez musiano ratowac stropy grozace zawaleniem.
Sciana naszych pomieszczen sanitarnych byla mniej wiecej na wysokosci tych metalowych kolumn, a drzwi do nich na oko w tym samym miejscu. W podlodze okno przyslaniajace jakas studzienke(?).
Podworkowa elewacja zostala rowniez pieczolowicie odrestaurowana, widac okna od sali ze studzienka. Na drugim zdjeciu okno od mieszkania corek ciecia, gdzie teraz rezyduja archeolodzy.
Na pierwszym zdjeciu, schowane za krzakiem, nasze okna, na drugim odpicowane podworko. Za naszych czasow nie bylo tych murkow ani studni. Byl nieuporzadkowany trawnik.
Druga czesc domu tez wyglada zupelnie inaczej. Tam, gdzie byly apartamenta Eli, jest teraz klatka schodowa z przeszklona winda, a stara klatka zostala zlikwidowana. Mala oficynka, gdzie mieszkalo Dyrektorstwo, jeszcze stoi, ale nie ma juz wejscia z zewnatrz.
Po raz pierwszy mialam okazje zobaczyc piwnice, sa bardzo tajemnicze, dostojne i piekne. Tam tez prowadzono prace archeologiczne i dokopano sie do najwczesniejszych murow starych fundamentow.
Tak mniej wiecej to wszystko teraz wyglada. Mysle, Elu, ze sprawilam Ci nieco radosci tym powrotem do przeszlosci sprzed 25 lat. Mialas tez okazje poznac piwnice, ktore wtedy byly niedostepne. Mnie ta wycieczka po czesci zdegustowala, a po czesci zachwycila. Ta renowacja na ogromna skale nie spelnila do konca moich oczekiwan, przede wszystkim strasznie szpeca te stalowe wzmocnienia. Ktos wykonal niezla fuszerke. Tyle wiekow wszystko trzymalo sie kupy i nagle po remoncie chcialo sie zawalic. No a przede wszystkim moj wielki niesmak budza kible w moim mieszkaniu :(
Dla przypomnienia jeszcze zdjecia frontowe. My mieszkalismy w czesci czerwonej, tyle ze od podworka, a okna Eli to dwa pierwsze w czesci seledynowej, tuz przed brama, ktora dawniej byla nieczynna, wszyscy korzystali z wejscia w czesci czerwonej.
Ciekawa wycieczka, a piwnice niesamowite!!
OdpowiedzUsuńDla mnie to wycieczka bardzo emocjonalna. :))
UsuńOd pewnego czasu boję się takich emocjonalnych wycieczek.
OdpowiedzUsuńAle Twój dawny dom warty był chyba odwiedzenia, chociaż inaczej się to wszystko ogląda nie będąc związanym emocjonalnie.
Te wzmocnienia faktycznie badziewiasto wyglądają.
Mnie tez do tego domu nie ciagnelo, ale kiedy sie tam znalazlam... emocje byly spore. :)
UsuńPanterko, takie powroty do miejsc, w ktorych mieszkalam sa dla mnie zawsze pelne emocji - potem dlugo nie moge przywolac sie do porzadku :)
OdpowiedzUsuńPiwnice Twojego dawnego domu mi sie bardzo podobaja i fajne jest to, ze mozna oczkami spojrzec na stare fundamenty budynku. Tyle historii w Twoim poscie :)
Buzinki :***
A te fundamenty... nielatwo ogarnac rozumem, ze licza juz sobie osiem wiekow, wyobrazasz sobie?
UsuńCaluski :***
Niesamowita wyprawa i nie dziwie się ze emocjonalna.
OdpowiedzUsuńNiby 25 lat to nie duzo, ale tez duuzo bardzo.
Dla niejednego czlowieka to połowa jego zycia.
Ja jak mi sie zdarzy taka retrospekcja w realu to duuzo płaczę, nad wspomnieniami, wspomnieniami ludzi i zdarzeń.
Przepraszam ze zapytam; to był Wasz pierwszy dom po emigracjiiiiiii ?
Dla mnie to juz mniej niz polowa zycia, ale i tak kawal czasu. Plakac nie ma co, bo akurat nie mam specjalnie pieknych wspomnien zwiazanych z tym domem, tymczasowosc, niesnaski zwiazane ze wspolnymi pomieszczeniami, ale za to glowa pelna marzen i optymizmu.
UsuńTo bylo nasze drugie mieszkanie, najpierw przez pol roku mieszkalismy w schronisku mlodziezowym, zreszta wszystko masz dokladnie opisane w cyklu Domy, domy. :*
Własnie sie dokopałam u Ciebie do całej historiiii ...
UsuńGdybym sie miala jeszcze raz przeprowadzac, to juz wylacznie do wlasnego domu na wsi, ale to dopiero kiedy wygram w totka, zeby mnie bylo na niego stac. :)))
UsuńCoś podobnego! Mieszkałyście w zabytku!
OdpowiedzUsuńI to klasy zerowej, bo to najstarszy zachowany dom w Getyndze. :)))
UsuńWspomnienia, wspomnienia :-)
OdpowiedzUsuńPanowie, szanujmy wspomnienia... :)))
UsuńFaktycznie, dużo wzruszeń... Mój polski dom został po sprzedaży całkowicie przebudowany, jak się konserwator zabytków na to zgodził, nie mam pojęcia, pewni dużo w łapę dostał. Aż się boję tam zajrzeć jak będę w Pl. Widziałam tylko zdjęcia z remontu, gołe ściany zewnętrzne, bez dachu, straszne... A tyle pieniędzy i zdrowia włożyliśmy w remont... No nic, nie moje już, nie ma co rozpaczać. Ale rozumiem Twoje emocje.
OdpowiedzUsuńKiedy my tam mieszkalismy, to bylo bardzo zrujnowane i juz wtedy przeznaczone do generalnego remontu, a ze miasto nie mialo co z nami zrobic, wpakowali nas wlasnie tam, na chwile, ktora przedluzyla sie do poltora roku. I fajnie bylo, i zarazem strasznie. :)))
Usuńciekawie tak czasem popatrzeć w przeszłość :) ale swoją drogą 12 przeprowadzek, to chyba podziwiać trzeba! ja raptem mam swoje trzecie miejsce na ziemi, nie licząc dwóch pierwszych lat życia w domu babci spędzonych! jak kot przywiązuję się do miejsca ;)
OdpowiedzUsuńJa tez jestem jak kot i przeprowadzki mnie przerazaja, ale na emigracji tak bywa, ze zanim znajdziesz swoje miejsce, tulasz sie po roznych tymczasach. :)))
UsuńCiekawa wycieczka i zdjęcia.Pozdrawiam serdecznie :))
OdpowiedzUsuńWzajemnie pozdrawiam! :))
UsuńPiwnice bardzo mi się podobają, ach mieć taką a w niej trzymać przetwory na zimę:)
OdpowiedzUsuńJa też odwiedzam dom, w którym mieszkałam 25 lat temu przez 5 lat, niestety tylko z zewnątrz, już 3 kolejny właściciel chce go sprzedać, jest przedwojenny, wymaga remontu, ale tam spędziłam miłe chwili, jako młoda mężatka.
Z zewnatrz to ja ten "moj" dom widywalam wielokrotnie, ale teraz po raz pierwszy mialam okazje zajrzec do srodka po remoncie. Ehhh, wspomnienia! :)))
UsuńCiekawe miejsce. Aniu odkopałaś wspomnienia i moje przy okazji. Również tamte marzenia jakże inne niż teraz:)
OdpowiedzUsuńMój rodzinny pierwszy dom zburzony. Jak stamtąd wyjeżdżaliśmy miałam 5 lat ale pamiętam mieszkanie nasze i sąsiadów:)
Piwnice są urocze, aż czuję chłód:) i czuje się przeszłość.
Jeden z moich domow tutaj tez juz zostal wyburzony, a ja nawet nie mam jego zdjec. Szkoda... :(
UsuńAle fajne są Ele prawda? Idzie z nimi wytrzymać. :)
OdpowiedzUsuńPiwnice kurna boskie no wprost boskie. Tak, kiedyś budowano tak że się trzymało wieki a dzisiejsze fuszerki i cwaniactwo tylko wkurza. W moim/Twoim rodzinnym mieście, stoi nawet dom gdzie się urodziłam za cmentarzem na dołach, się bowiem rodziłam w domu i stoi kamienica na ulicy Piotrkowskiej, gdzie się wychowywałam, często biegając po ulicy Nawrot do szkoły i samej Pietrynie przez ładnych kilka lat, ona stać będzie gdy mnie tu nie będzie no chyba że ją zbombardują. :)
Pamiętaj Aniu że Elki trzeba lubić inaczej się nie da. :)))
Elki som debesciaki, nie da sie ukryc! :)))
UsuńJa jestem dziewczyna z Gornej, zreszta poczytaj sobie caly cykl Domy, domy. Sa tam zdjecia i troche wspomnien o domach, w ktorych przyszlo mi pomieszkiwac.
A Elki to ja kocham, nie tylko lubie! :))))))))))))
Lubię takie budynki z historią i nawet te belki konstrukcyjne ratujące budynek mi nie przeszkadzają. :)
OdpowiedzUsuńA mnie bardzo przeszkadzaja, wyjatkowo szpeca tak zabytkowy budynek. Zgroza! :))
UsuńBelki niezbyt ładne, ale skoro muszą być... Piwnice bosssskie! Tajemnicze i straszne! W ciekawym domu mieszkałaś:)))
OdpowiedzUsuńMusza byc, bo ktos dopuscil sie fuszerki, bo trzeba bylo ratowac ten skarb przed zawaleniem... Ehhh...
Usuń