Kiedy w piatek byla przepiekna, choc bardzo mrozna pogoda, ja musialam tyrac, a po tyraniu najmniej chcialo mi sie latac w plener. W duchu jednak mialam nadzieje, ze wystarczy tej pogody na nastepny dzien. Nie wystarczylo! Sobota byla chmurna, rozmazana, nieprzyjazna i do dupy.
Najlepsze jednak mialo dopiero nadejsc. Poznym popoludniem odezwal mi sie alarm Katwarn, ktory ostrzegal przed ekstremalna gololedzia, spadl bowiem marznacy deszcz i zaczela sie jazda. Stluczki za stluczkami, polamane konczyny, paraliz komunikacji w calym regionie. Raz juz taki armagiedon przezylam i nie chcialabym nigdy wiecej. Stan alarmowy przedluzano z godziny na godzine, najpierw do 22.00, do 3.00, w koncu do 6.00. Rano lody wreszcie odpuscily, za to z nieba lecialo cus fatalnego, ni to deszcz, ni snieg. Potem przestawalo, znow lecialo i tak przez caly dzien. Zdecydowalismy jednak dzielnie pojsc gdzies rozprostowac czlonki, bo ilez mozna gnic w domu?
Podreptalismy... wiadomo, nad Kiessee. Krajobrazy byly takie, ze zdjecia wychodzily bez mala czarno-biale. Jezioro jest zamarzniete, ale nie na tyle, zeby oddac je we wladanie lyzwiarzom, czerwone flagi dokola odstraszaja chetnych. Slubny delikatnie wyprobowal lod, jest dosc gruby, ale jednak za cienki do bezpiecznego slizgania sie.
Co mnie tego dnia bardzo zaskoczylo, to kompletny brak ptakow na jeziorze. W ubieglym roku na wolnych partiach zamarznietego jeziorka zgromadzily sie ich setki, byly labedzie, kaczki, gesi nawet, lyski i kurki wodne. Tym razem mozna je bylo policzyc na palcach.
Na strumyku wpadajacym do jeziora utworzyly sie przez te kilka dni mrozu fantastyczne lodowe rzezby. Pewnie niedlugi bedzie ich zywot, bo temperatura zrobila sie zdecydowanie dodatnia, podczas gdy w Polsce nadal trwaja mrozy ponizej 10 stopni. Juz sama nie wiem, co lepsze.
Z jednaj strony ruch sprawial radosc, z drugiej zas kapalo na glowe, wlosy mialam cale mokre, kurtke tez czesciowo przemoczona. Nawet zdjec za duzo nie robilam, bo po kazdym chowalam aparat do torby, zeby mi za bardzo nie zmokl.
Jak nie dostane zapalenia pluc, to bedzie cut.
Hmmmm, mam nadzieje, ze w koncu sie nie przeliczysz z tym badaniem Twojej wytrzymalosci na pogode. Wprawdzie, jak twierdzilas, zlego diabli nie biora, ale jadnak chyba to powiedzenie do Ciebie sie nie odnosi ;). Ptice pewno wyniosly sie do nieco cieplejszego miejsca i wróca.
OdpowiedzUsuń:) Piatek mamy, a wiec prawie tydzien od spaceru, a ja jakos nadal zyje. :) A anwet zdrowa jestem plucnie. Przeciez mowilam, ze zlego diabli... :)))
UsuńU nas wczoraj jak rano wychodziłam do pracy śniegu było na chodniku z 15 cm.temperatura była dodatia więc zrobiła się z tego breja.Ale w dzień nie padało.Stawy zamarznięte ,lód gruby.można wchodzić na lód.Ptactwa u nas nie ma,ale widziałam parę dzięciołów.
OdpowiedzUsuńMnie wystraszyl wczoraj alarm w telefonie, ze ektremalnie bedzie sniezyc i robic zadymy. Tymczasem padal deszcz ze sniegiem, ktory zaraz topnial przy dodatnich temperaturach. Alarm trwa zreszta nadal, a my podobno w samym jego srodku. :))) Na dworze plusowo i zielono. ;)
UsuńNie za przyjemna ta pogoda o ktorej piszesz, ale i u mnie nic przyjemnego, dzisiaj niby tylko dwadziescia pare stopni ale jest bardzo parno.
OdpowiedzUsuńOmatulu! Chcialabym miec teraz te dwadziescia pare stopni. U nas pizdzi jak w kieleckiem. :( Dobrze, ze chociaz sniegu nie ma.
UsuńMój Sniff wybiegł wczoraj rano na sik i momentalnie się przewrócił z driftem bocznym. Dzisiaj lodu nie ma za to śniegu obfitość wielka i spóźniłam się do pracy:p dojeżdżamy 60 km
OdpowiedzUsuńNiczego jeszcze dalej nie znalazlas? W zyciu bym tyle nie dojezdzala, to barbarzynskie! :)))
UsuńJedziemy ekspresówką! A do tej pracy warto, nie tylko ze względów finansowych, ale atmosfera i współtowarzysze first class:)
UsuńPo Lublinie z końca na koniec wychodzi więcej minut, my lecimy na 7 rano, czyli nie w szczycie, 35 minut, da sie zyć!
UsuńRepo, ja tyle pieszo idę do pracy ;) czas ten sam bez względu na odległość :)
Usuńotóż to!:)
UsuńDla mnie 10 km jest granica wytrzymalosci.
UsuńMajac taka fajna robote, przeprowadzilabym sie sama blizej. ;)
impossible....tato, mieszkania, dzieci, psy;)
Usuńzresztą jeździmy we czwórkę, na szczęście!
UsuńMimo wszystko, to barbarzynska odleglosc! :))
UsuńU nas teraz pada śliczny śnieg, wielkie płatki, o, teraz trochę mniejsze; jest -1, ale ma być cieplej, więc pewnie, jak wczoraj, będzie chlapa, czego nie znoszę, bo chodniki i jezdnie są w takim stanie, że zdarza mi się przemoczyć buty. Po prostu nie da się przejść przez jezdnię nie wchodząc w kałuże, a prawie nigdzie się nie sprząta, bo sama nawierzchnia czarna, a na chodnikach i tak się roztopi. A w ogóle, kto by tam sprzątał, jak ciągle pada.
OdpowiedzUsuńU nas wlasnie 20 minut temu zaczela sie sniezyca, a wicher targa sniegiem tuitam. Na weekend zapowiadaja mroz, wiec mozna spodziewac sie zdrowej tluczydupy. Jak ja nienawidze zimy!!!!!
Usuńtak myslę, że każdy wychył w jedna albo drugą jest niedobry,,,czyli zimą lekki mrozik lekki!!! z niedużym śnieżkiem, malutkim takim, ze tylko ładnie było )))
OdpowiedzUsuńi git by było.
a jesień, wiosna, zgnilizna, odwilż, to też nie jest dobrze...
z kolei mrozy, zadymki zamiecie, lodowisko...apages apages wszystko mnie boli na samą myśl.
To wszystko kara boska za ten islam w Europie. Bedzie juz tylko gorzej, pogodowo i w ogole. No! :)))
UsuńA w tym roku podobno jest kilka piatkow i 13 w kalendarzu. Jak to przezyc? Zima, snieg, oblodzenia mina a te piatki, czarne koty... Zyc sie nie chce! Zabic sie idzie! Wszystko do bani. JASNY GWINT!
UsuńTrzymaj sie cieplutko, zdrowo na zlosc calemu zlu, Pantero.
Nie no, Echo, tego nie da sie w calosci przezyc, lepiej zawczasu klasc sie do trumny, a nie tak meczyc i bac jutra. :)))
UsuńEco, jeszcze tylko w październiku, więcej nie ma:) Sprawdziłam, bo ciekawość mnie żarła:)
UsuńNinko, Tyś zawsze optymistyczna. :DDD
UsuńDlatego oddzielilam piatki i 13 w kalendarzu. :))))) Ja nie zwracam szczegolnej uwagi na pierwsze ani trzynaste piatki. :)))) Najwazniejszy jest 1 styczen, pierwszy kazdego miesiaca (symbolicznie bo pensja konczy sie roznie), 1 maja... i pare jeszcze dat. Lubie soboty. :)))
UsuńSoboty sa najfajniejsze, bo przed nami niedziele. :)
Usuń...i caly tydzien za. Podobno na emeryturze sa same soboty. :DDD
UsuńEeee... to byyloby nuuudneee...
UsuńOj, daje nam tegoroczna zima zdrowo popalić! Obyśmy tylko nóg nie połamały i na jakie grypsko nie zapadły, to będzie dobrze.
OdpowiedzUsuńU nas chwilowe ocieplenie i odsniezarka dała radę przejechać rano. Bardzo mnie o cieszy!:-))
Ja po tym upadku, kiedy tak sobie kolano popsulam, teraz bardzo boje sie chodzic po sliskim. Juz wtedy ortopeda sugerowal operacje na te lakotke, ale odmowilam. Gdybym padla, na pewno by cieli, nie wymigalabym sie tym razem.
UsuńZ okazji dzisiejszego wolnego dla mnie dnia wezme sobie Twoje slowa do serca Panterko - nie bede gnic w domu - ide rozprostowac czlonki ;)
OdpowiedzUsuńMoze spotkam jakiego dinozaura :)
Ja dla odmiany pozostane dzisiaj po poludniu w chalupie. Na przemian sypie i kropi, a wiater jest tak silny, ze strach pod drzewami chodzic. Po dzisiejszym przedpoludniowym sniegu nie zostalo nawet wspomnienie, a po blocie to mi sie latac nie chce. :)
UsuńA my w niedzielę byliśmy z dziećmi na sankach, rzucaliśmy się śniegiem, ślizgaliśmy na zamarzniętych wielkich kałużach... Super było, a dwójka 6-latków to prawdziwe ancymony i nie ma mowy o śnieżnej delikatności ;)
OdpowiedzUsuńAlucha, czy ja cos przegapilam? Skad Ty masz nagle parke 6-letnich dzieci? Pewnie wypozyczylas sobie od kogos na te sanki, bo samej to obciach, co nie? :)))
UsuńWczoraj na podmarzniętej Odrze widziałam sporawe stadko łabędzi, a pogoda u nas podobna do Waszej :)
OdpowiedzUsuńSpacerować powinno się bez względu na pogodę, bo w ten sposób podnosi się odporność organizmu. Byłam dosyć chorowitym stworzeniem dopóki nie zaczęłam pracować w przedszkolu, które było kiepską adaptacją budynku handlowego. Obiekt nie miał ani odpowiednich sal, ogrodu także nie miał. Za to dosyć blisko był Park Szczytnicki, spędzaliśmy tam z dziećmi mnóstwo czasu, nie tylko wtedy jak świeciło piękne słońce.Po kilku latach pracy przestały się mnie imać sezonowe infekcje. Jak przestałam pracować w przedszkolu, rolę spacerowego wyprowadzacza przejęły psy. I w ten to sposób, prawie się nie przeziębiam, chociaż już od kilkunastu lat nie pracuję z dziećmi, a psy od sześciu lat zastąpił kot :) Za to teraz mam aparat fotograficzny :)))
Masz racje, Marija, ja tez lubie lazic, jak wiesz, i nie pamietam, kiedy mialam ostatnio katar. Acha, przypomnialo mi sie, mialam na wlasne urodziny w listopadzie i z nim pojechalam do Polski do mamy. :)))
Usuńbrrrr ja unikam wychodzenia w taka pogodę, nienawidzę zimy, zima i dlatego wybieram kocyk,a spacery nadrobię wiosną :)
OdpowiedzUsuńJa tez kocham moj kocyk miloscia wielka, ale... do fabryki tez niestety trza popylac, nie ma ze boli. Oraz tez nienawidze zimy, niechby sobie siedziala w gorach, ku uciesze narciarzy, a nie mi tutaj... :(
UsuńPtaki się pewno pochowały przy takiej pogodzie. Lubie patrzeć na lodowe rzeźby. U nas mróz odpuścił i w tej chwili jest +5 stopni. Śniegu jednak sporo jest. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTen wodny drob zyje tam przeciez i dotad, nawet w najwieksze mrozy, siedzial na jeziorku. Tamtego dnia wszystkich wymiotlo, a wcale takiego mrozu nie bylo.
UsuńCiekawe, co piszesz o tych ptakach!
OdpowiedzUsuńŻe tak ich mało
No wlasnie, dziwne to bylo. Jak wyzej napisalam, nawet w najwieksze mrozy towarzycho trzymalo sie jeziorka, dreptalo po lodzie albo plywalo w miejscach niezamarznietych. Teraz zniklo.
Usuńmoże przeniosły się tam, gdzie cieplej?
UsuńU mnie labadz sie przeniosl do nieba po strzale z luku. I amor to nie byl. Garnek jak i brzuch to tez cieple miejsca.
UsuńNo nie wiem, ale slyszalam, ze labedzie mieso nie jest zbyt smaczne. Ale o gustach sie nie dyskutuje, niektorzy lubia jadac dziwne rzeczy.
UsuńZazdroszczę tych mrozów, bo to fajne zdjęcia można wyczarować, a u mnie nic się nie dzieje oprócz wiatrów i wiatrów. Uściski i uważaj na siebie.
OdpowiedzUsuńNo ale wlasnie mrozow nie ma, jest tylko chlapa i wichury. Paskudna pogoda! :*
Usuńno coś tam mrozi, u nas 12 na plusie, więc wiesz
UsuńW Polsce mrozi, u nas w przewadze dodatnio. Zazdroszcze Ci tych 12°, nie znosze zimna. :)
UsuńA na Wiśle malownicze kry, niestety oglądane zza okien samochodu. U mnie nad blokiem kołują mewy i wrzeszczą. Wyobrażasz sobie, mewy w miescie? Co tu robio?
OdpowiedzUsuńTeż mnie mewy w mieści intrygują. W Poznaniu okupują śmietnisko na Wschodnim.
UsuńDziewczyny, przeciez to logiczne: gdzie woda, tam i mewy. Zreszta czy jestescie pewne, ze to na pewno mewy, a nie np. rybitwy? U nas od jakiegos czasu tez sie pokazuja. Jest ich coraz wiecej, nie maja naturalnych wrogow, wiec sie w spokoju rozmnazaja, a w miastach maja sporo do jedzenia.
UsuńJedne są wielkie bardzo, a drugie mniejsze. To chyba i mewy i rybitwy. Stacjonują na pobliskich halach, a zywią odpadami z bazarku. Koło mnie ni ma wody żadnej...Wisła ze 2 -3 km dalej.
UsuńMialam wlasnie na mysli Wisle, a u Lidii Warte - to jest ich naturalne srodowisko, ale wygodniej im zywic sie ludzkimi odpadkami, niz polowac na ryby. One staja sie powoli ptakami miejskimi, jak golebie. Wroble natomiast powoli znikaja.
UsuńGdzie jest minus 10, to jest ;) u mnie nie ma. Jest tak samo, jak u Ciebie, Panterko.
OdpowiedzUsuńDzisiejszy poranek ukazał się mi na biało, śnieg padał dużymi płatami, a potem - śnieg z deszczem i chlapa.
Dobrze, że parę nostalgicznych fotek pstryknęłaś :)
Kiedy dotarlam do fabryki, bylo jeszcze pieknie bialo, ale kiedy wracalam, juz wszystko topnialo. Ma przymrozic w nocy z niedzieli na poniedzialek, oby tylko nie skonczylo sie to znow gololedzia. Dzisiaj w niektorych rejonach miasta nawet autobusy nie jezdzily, tak bylo slisko.
UsuńWe Wsi Nadmorskiej pada deszcz. I rozpuszcza zalegający śnieg. strach pomyśleć jaka by była szklanka gdyby nagle przymroziło.
OdpowiedzUsuńA ma przymrozic w przyszlym tygodniu niestety, tez boje sie gololedzi. Rozpiescily nas poprzednie zimy, wiec obecna jawi sie jako czysty horror. Nie moge doczekac sie wiosny.
Usuń