poniedziałek, 18 lutego 2013

1. Owsik w zarodku.

Moja srednia corcia, zanim sie jeszcze urodzila, miala watpliwa przyjemnosc przezyc w moim brzuchu, moje trzy niebezpieczne i bolesne upadki. Pierwszy jako szesciotygodniowy zarodek, kiedy ja sama nie bylam jeszcze swojej ciazy pewna. Chcialam usiasc na krzesle, ktore stalo dalej niz myslalam, wiec usiadlam, ale na podlodze. Drugi raz, w piatym miesiacu, nie wyrobilam zakretu na swiezo wypastowanej i wyfroterowanej podlodze we wlasnym domu, kiedy ganialam sie ze starsza corka. Trzeci upadek byl najgorszy i najbardziej niebezpieczny, kiedy to w osmym miesiacu poslizgnelam sie na lodzie na ulicy i ze sporej wysokosci wyladowalam na kosci ogonowej. Zostalam tak siedziec na tym chodniku, zastanawiajac sie, czy to czasem nie koniec mojej przygody z ciaza. Dobrzy ludzie pozbierali mnie, chcieli nawet wzywac pogotowie, ale w tym momencie szybko ozdrowialam i powloklam sie w strone naszego pueblo.
Pewnie jakas slabsza ciaza za kazdym razem zakonczyla by sie z hukiem i krwotokiem, ale ta siedziala mocno i pomyslalam sobie, ze nic sie nie stalo. Jednak czas pokazal, ze te upadki nie pozostaly bez wplywu na dalsze zycie mojej corci. Tak mysle przynajmniej.
Zaczelo sie juz po urodzeniu, przez 9 miesiecy darla dziob prawie bez przerwy i rzadko spala. Najwiecej energii wykazywala noca, a ja chodzilam po scianach z niewyspania. Dwie inne bardzo szybko nauczyly sie spania w nocy i aktywnosci w dzien, ona miala swoj rytm. A moze, lepiej powiedziec, nie miala zadnego rytmu, bylo jej wszystko jedno, kiedy. Najwazniejsze, ze jej mialo sie na zycie i aktywnosc, wtedy wszyscy musieli stac na rownych nogach.
Kiedy tylko wypuscilam ja z lozeczka, zaraz nauczyla sie chodzic. To jakis ewenement, w wieku 8 miesiecy stawiala swoje pierwsze kroki, a miesiac pozniej juz biegala! Wygladala przekomicznie na swoich krotkich, krzywych nozkach, jak na beczce prostowanych, w ksztalcie litery O, i z pokaznym brzuszkiem, jak u glodujacych murzynkow. Przy czym zawsze robila to, co chciala, nie sluchala i szla w szkode. Na ulicy musialam ja stale trzymac, bo uciekala prosto na jezdnie. Horrror!
W domu odkryla wspinaczke wysokogorska, przysuwala krzesla do szafek i wspinala sie po nich, zeby usiasc na wysokosci blisko 2 metrow. Tego nie robila nawet starsza od niej o cztery lata siostra. Na chwile nie moglam spuscic jej z oka, zeby sie nie zabila. Do tego moj maz byl juz wtedy w Niemczech, wiec zostalam sama z psem i dwojka dzieci, w tym z jednym ekstremalnie nadpobudliwym ruchowo, choc nie werbalnie.
Pojechalysmy w trojke na wczasy do srodka polozonego w ogromnym kompleksie lesnym niedaleko Lodzi. Maly Owsik, jak ja nazywalam, mial wtedy rok i trzy miesiace, wiec motoryka byla u niej juz daleko rozwinieta, a mowa i rozum za nia nie nadazaly. Ktoregos dnia robilam przed kempingiem pranie, starsza grzebala w piaskownicy, Owsik byl z nia. Wystarczyl moment nieuwagi, by Owsik sie rozplynal, zniknal, wyparowal. Obydwie biegalysmy dookola, szukalysmy jej w panice - nic! Nagle od strony bramy wejsciowej nadszedl gosc z sasiedniego kempingu, niosac w jednaj rece swoje dziecko, w drugiej kopiacego go i gryzacego oraz wrzeszczacego Owsika. Znalazl ja juz poza terenem osrodka, idaca do lasu, rozpoznal i przyniosl, za co odplacila mu sie kasajac bolesnie swoim "kasownikiem" (miala wtedy 4 czy 6 zebow). Musialam przez caly czas miec oczy dokola glowy, a uwage napieta do granic wytrzymalosci. Owsik byl szybszy od bolidu Formuly 1, szybszy od moich mysli i trzeba bylo miec go stale na oku, bo w jednej chwili gotow byl sie zdematerializowac. Bezskutecznie probowalam przemawiac do Owsika, tlumaczyc zagrozenia. Efekt byl podobny, jak bym gadala do zwyklego owsika, czyli zaden. Nawet nie probowala pokiwac madrze glowka, ze rozumie, blyskala kasownikiem w szerokim usmiechu i dalej robila swoje.
Owsik rosl, nozki jej sie prostowaly, brzuszek malal, ale gadac nie chciala. Co bedzie tracila energie na zabawy intelektualne, skoro tyle ja kosztowalo poznawanie swiata za pomoca nog. Na gadanie nie bylo czasu ani ochoty. Wyjechalysmy wreszcie do reichu, a ja mialam nadzieje, ze w koncu czesc nielatwych obowiazkow, zwiazanych z wychowywaniem Owsika,  spadnie na mojego meza. Akurat! Ona go nie znala, wyjechal kiedy miala 3 miesiace i przez poltora roku go nie widziala. Przyspawala sie wiec do mnie i ani myslala przez najblizsze dwa miesiace uznac ojca za swojego. Przynajmniej starsza nie czynila mu takich afrontow, bo by sie facet zupelnie zalamal.

c.d.n.

48 komentarzy:

  1. Moje dziecię też szybko zaczęło chodzić, no, nie aż tak szybko, bo w wieku 10-u miesięcy, ale za to nawijał aż miło, gdy skończył roczek :)... Fajne są maluchy, nawet takie rozbrykane i nadpobudliwe... :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekaj na ciag dalszy przygod Owsika, to naprawde nic fajnego. ;)))
      Dwie pozostale corki zaczely chodzic normalnie, gdzies kolo roczku, a Owsik tylko biegal jak torpeda.

      Usuń
  2. Każde dziecko jest inne i rozwija się własnym rytmem. Tylko mamusie muszą być elastyczne. Taki świat:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bylam, bylam bardzo elastyczna. Mialam jakies inne wyjscie?

      Usuń
  3. Owsik to takie żywe srebro,ja tam lubię takie dzieci.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajna byla i jest nadal, ale co mnie zdrowia kosztowala, tego nikt nie jest w stanie sobie wyobrazic.

      Usuń
  4. Kiedy przeczytałam o twoich upadkach, to aż się zatrwożyłam. Jakież to szczęście,że nic poważnego się nie stało i nie straciłaś tego dziecka.
    ***
    Moje dwie córki też bardzo szybko zaczęły chodzić i mówić. Do tej pory jeząr lata jak łopata i w miejscu nie usiedzą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez mialam strasznego pietra, bo ile mozna sie przewracac w jednej ciazy? Czekajcie na ciag dalszy, bo to lepsze od dreszczowca. :)))

      Usuń
  5. Oj, biednaś była Panterko! Wyobrazam sobie, jak bardzo czułaś sie wykończona fizycznie i psychicznie. Ciekawa jestem czy te Twoje upadki rzeczywiscide jakos sie do tego stanu rzeczy przyczyniły...Czy to tylko Twoje domysły, czy może jakis mądry lekarz z Toba na ten temat rozmawiał? Ja akurat bardzo wierze w to, ze przebieg ciąży ma niesamowity wpływ na przyszęł zachowanie i stan dziecka. Przykre to jest, że jakaś niby mało znacząca rzecz, jak przewrócenie sie w ciązy czy przeziębienie potrafią tak namieszać w rozwoju embrionka i potem przysparzać wciaz nowych problemów.
    Pozdrowienia serdeczne dla silnej niczym Herkules mamusi, na szczęście dorosłego już Owsika tudzież innych dwóch udanych dziewoi!:-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olenko, rozmawialam z lekarzami, zdania sa podzielone. Jedni twierdza, ze dziecko w pecherzu plodowym jest bardzo bezpieczne i upadki nie mialy na nic wplywu, inni sa odmiennego zdania. Ja jednak mysle, ze mialy znaczny wplyw na owsikowatosc Owsika, bo i skad by sie to u niej wzielo?
      Dobrze, ze chociaz te dwie pozostale byly bezproblemowe, bo taki Owsik wystarcza za dziesiec.
      Oj, biednam ja, biednam! Buziaczki!

      Usuń
  6. Dobrze, że upadki nie spowodowały gorszych konsekwencji. Owsikowe dziecię dało Ci popalić. Moje dzieci były spokojne, chociaż dla syna wszyscy ludzie na ulicy, to były ciocie i wujkowie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tej kwestii Owsik byl bardzo rygorystyczny, zadnych obcych. Inaczej gotowa byla zagryzc a darla sie tak, jak startujacy jumbo jet.
      I nie mysl, ze to koniec Owsikowych przygod, dopiero sie zaczyna.

      Usuń
  7. auć upadek na kość ogonową.... już na jak to przeczytałam to jakby ciemność i gwiazdy przyszły mi na myśl...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wowczas rowniez zobaczylam wszystkie widoczne i niewidoczne konstelacje, a zadek bolal mnie jeszcze baaardzo dlugo.

      Usuń
  8. No to miałaś wesoło z ty Owsikiem!;) Ciekawa jestem co było dale!:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaa, zapomniałam dodać, że bardzo ładny nowy banerek:))

      Usuń
    2. Weglug przygod Owsika mozna napisac wielotomowa serie.
      Juz jutro ciag dalszy.

      Mnie tez sie banerek niezmiernie podoba.

      Usuń
  9. Myślę, że możesz mieć rację, że te upadki mają jakiś wpływ na zachowanie malutkiego Owsika :)Przeszłaś horror, nie dziwię Ci się, że teraz cenisz sobie spokój, jak ja:)
    Kapitalnie napisane. Lubię Twój niewymuszony styl i lekkość pióra.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieki, Andzia! Dlaczego nie bylas u mnie wczoraj? Cos specjalnego bylo dla Ciebie, a Ty olalas. Tak sie nie robi kotu. I mnie.

      Usuń
    2. Już się poprawiłam! Wybacz, Panterko kochana, nie wydziedziczaj, plisss...
      :))

      Usuń
  10. :) oj tak oj tak wiesz, że zasnęłam pierwszy raz gdy mój synek poszedł do przedszkola :)
    też zaczął chodzić jak miał 8 mies.
    zakupiłam materace do jego pokoju w którym stało łóżko i kosze z miękkiej siatki żeby sobie krzywdy nie zrobił
    łaził po meblach jak pantera po drzewach,
    dłubał dziury w ścianach raz nawet udało mu się spacerować po parapecie zewnętrznym na 3 piętrze... oj coś wiem na ten temat... uszyłam sobie "plecak" i nosiłam go w nim kiedy musiałam wykonać jakąś pilną pracę domową.
    tylko takie kołysanie na moich plecach było w stanie go uspokoić

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj wiec w klubie rodzicow dzieci nadpobudliwych, Anowi!
      Czytaj jutro ciag dalszy i nastepne.

      Usuń
  11. dzieci to nasz skarb, każdy niepodobny do drugiego:) Z punktu widzenia upływającego czasu. tamta codzienność nie jest już taka wyraźna, lubimy ją wspominać, mimo, że wówczas często była dla nas nie do zniesienia:)
    Moja córka nie miała tak beztroskiego dzieciństwa, i chyba wolałabym, by była takim żywym sreberkiem, mimo wszystko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owsik mial i tak niebywale szczescie, ze przezyl dziecinstwo, przeczytasz dalej, co jeszcze wyprawiala.
      Rozumiem, ze Twoja corcia byla chora i mam nadzieje, ze jest juz po wszystkim.
      Sciskam, Iva.

      Usuń
    2. tak, można uznać, że po wszystkim:) Powikłania pooperacyjne zostały na całe życie, uraz psychiczny po dziesięcioletniej walce z nowotworem też, jakkolwiek wiele wczesnych obrazów na szczęście zatarło się w jej pamięci i chyba naszej. Alergia pokarmowa nadal ją mocno ogranicza:) Ale poza tym jest ok:)

      Usuń
    3. Zyje, jest z Wami i to sie liczy. Straszne, kiedy male dziecko tak ciezko choruje. A alergia, w obliczu tamtej strasznej choroby, to juz maly pikus.
      Zdrowia i sily zycze Twojej coruni.

      Usuń
    4. alergia polegała na tym, że niemal wszystko było przez nia nietolerowane. Pierwszy jogurt spróbowała, gdy miała 9 lat, dużo później spróbowała pierwszego loda niewodnego, a czekolady/kakao nie je do dzisiaj. Ponadto konserwanty, które są niemal w każdym produkcie. Ciężka alergia pokarmowa nie manifestuje się wysypką czy biegunką. Taką alergię wszyscy byśmy pokochali:)CAP to także niedokrwistość spowodowana krwawieniami, zapalenie okrężnicy z powodu alergii pokarmowej, niewydolność jelit etc. I do tego alergia na... roztocza.

      Usuń
    5. Jasny gwint! To gorzej niz sobie wyobrazalam. Skad to sie u niej wzielo? Jak w ogole mozna normalnie zyc z takim schorzeniem?

      Usuń
    6. od urodzenia, normalnie się nie żyło..., tym bardziej, że druga choroba była jeszcze gorsza. Człowiek wiele może, nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić ile...

      Usuń
    7. To prawda, jestesmy w razie potrzeby silniejsi niz nam samym sie wydaje.

      Usuń
  12. Bardzo ciekawe, pięknie piszesz :-)
    Fajny ten Twój Owsik , chociaż horror niesamowity...
    Czekam na cdn...
    Współczuję, takiego mieć pecha z tymi wywrotkami...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owsik byl naszym dzieckiem specjalnej troski, wymagal wielokrotnie wiecej uwagi i czasu niz dwie pozostale.
      Tak, wywrotki byly nadzwyczaj pechowe i wszystkie trzy doswiadczyly biednego Owsika.

      Usuń
  13. Czysta Mała Panna Mi... błysk w oku i niewinny uśmiech... o pomysłach nie wspomnę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jezeli widzisz podobienstwa, to juz zaczynajcie sie bac, bedzie tylko gorzej.

      Usuń
  14. No to rzeczywiście Diabełek mały :) Jestem ciekawa czy moja Nadka będzie raczkować, bo już 9 ms na karku, a ona wstaje....Nie raczkuje, jak jej brat Gniewulec.
    Myślę, że i u nas będzie wesoło jak się już dwójka dogada w psikusowaniu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to sobie wyobraz, ze Owsik w tym wieku juz dobrze chodzil i tez nie raczkowal.

      Usuń
  15. panterka! czy ty mi musisz przypominać co ja przeżyłam przy moim młodszym dziecku?
    matko kochana, ze ja nie osiwiałam całkiem i nie padłam nieżywa....
    ale czekam na ciąg dalszy przygód owsika:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widze, ze nie jestem osamotniona, owsikow jest wiecej na tym swiecie :)))

      Usuń
  16. Będąc dwa dni przed porodem z synkiem wywaliłam się jak długa na krzywym chodniku , kolana pozdzierane , ręce również a lekarz w szpitalu mnie się pyta czy na kolanach do Częstochowy szłam ? no i synek był dokładnie taki jak Twój owsik , sama nie wiedziałam czy lepiej w dzień czy w nocy wiecznie ryczał , a do tego się zanosił tak że siniał , oczywiście chore serce też robiło swoje.
    Czekam na dalsze przygody owsika , córa chyba się Twa nie obrazi :)
    Napisałam 168 komentarz nie bacząc na te kłamliwe choć wkurzające mnie obok :)
    Pozdrawiam Cię Panterusie Ilonus

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, moj kochany Ilonus! Corka nawet nie zdaje sobie sprawy, jak tutaj na potrzeby bloga ja nazwalam. Pewnie by sie obrazila i strzelila focha forever.
      Bedziemy codziennie liczyc te komentarze klamliwego licznika :))
      Caluski

      Usuń
    2. Tak myślałam że nie wie , mama też może mieć tajemnice :)
      Kłamliwy licznik stoi w miejscu od wczoraj dałam dwa komentarze a on stoi, jest to element pewnej rywalizacji , tylko nie mam pojęcia o co :)

      Usuń
    3. Sprobuje go jeszcze raz zainstalowac, moze go jeszcze kopne na rozped, to zaskoczy :)))

      Usuń
  17. Fajne są takie historie:)
    Uwielbiam słuchać gdy moja mama coś podobnego opowiada:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty to jestes chociaz sila fachowa od wychowywania dzieci, a ja nie mialam o niczym pojecia, musialam sie uczyc macierzynstwa sama.

      Usuń
    2. Eee wychowywać cudze dzieci to całkiem co innego, ponoć przy własnym dziecku fachowa wiedza idzie w las:)

      Usuń
    3. Zawsze troche wiedzy teoretycznej nie zaszkodzi, Gosiu, ja musialam kierowac sie li tylko instynktem.

      Usuń
  18. Kapitalna mała:))) Ja nie miałam upadków, ale moja o też tylko biegała, a nie chodziła. Żywe sreberko:) Lubię takie dziewczyny z ikrą:)) Oprócz energii charakteryzują się jeszcze "jajcami" (ups pardon:)))))

    OdpowiedzUsuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.