Moja srednia corcia, zanim sie jeszcze urodzila, miala watpliwa przyjemnosc przezyc w moim brzuchu, moje trzy niebezpieczne i bolesne upadki. Pierwszy jako szesciotygodniowy zarodek, kiedy ja sama nie bylam jeszcze swojej ciazy pewna. Chcialam usiasc na krzesle, ktore stalo dalej niz myslalam, wiec usiadlam, ale na podlodze. Drugi raz, w piatym miesiacu, nie wyrobilam zakretu na swiezo wypastowanej i wyfroterowanej podlodze we wlasnym domu, kiedy ganialam sie ze starsza corka. Trzeci upadek byl najgorszy i najbardziej niebezpieczny, kiedy to w osmym miesiacu poslizgnelam sie na lodzie na ulicy i ze sporej wysokosci wyladowalam na kosci ogonowej. Zostalam tak siedziec na tym chodniku, zastanawiajac sie, czy to czasem
nie koniec mojej przygody z ciaza. Dobrzy ludzie pozbierali mnie,
chcieli nawet wzywac pogotowie, ale w tym momencie szybko ozdrowialam i
powloklam sie w strone naszego pueblo.
Pewnie jakas slabsza ciaza za kazdym razem zakonczyla by sie z hukiem i krwotokiem, ale ta siedziala mocno i pomyslalam sobie, ze nic sie nie stalo. Jednak czas pokazal, ze te upadki nie pozostaly bez wplywu na dalsze zycie mojej corci. Tak mysle przynajmniej.
Zaczelo sie juz po urodzeniu, przez 9 miesiecy darla dziob prawie bez przerwy i rzadko spala. Najwiecej energii wykazywala noca, a ja chodzilam po scianach z niewyspania. Dwie inne bardzo szybko nauczyly sie spania w nocy i aktywnosci w dzien, ona miala swoj rytm. A moze, lepiej powiedziec, nie miala zadnego rytmu, bylo jej wszystko jedno, kiedy. Najwazniejsze, ze jej mialo sie na zycie i aktywnosc, wtedy wszyscy musieli stac na rownych nogach.
Kiedy tylko wypuscilam ja z lozeczka, zaraz nauczyla sie chodzic. To jakis ewenement, w wieku 8 miesiecy stawiala swoje pierwsze kroki, a miesiac pozniej juz biegala! Wygladala przekomicznie na swoich krotkich, krzywych nozkach, jak na beczce prostowanych, w ksztalcie litery O, i z pokaznym brzuszkiem, jak u glodujacych murzynkow. Przy czym zawsze robila to, co chciala, nie sluchala i szla w szkode. Na ulicy musialam ja stale trzymac, bo uciekala prosto na jezdnie. Horrror!
W domu odkryla wspinaczke wysokogorska, przysuwala krzesla do szafek i wspinala sie po nich, zeby usiasc na wysokosci blisko 2 metrow. Tego nie robila nawet starsza od niej o cztery lata siostra. Na chwile nie moglam spuscic jej z oka, zeby sie nie zabila. Do tego moj maz byl juz wtedy w Niemczech, wiec zostalam sama z psem i dwojka dzieci, w tym z jednym ekstremalnie nadpobudliwym ruchowo, choc nie werbalnie.
Pojechalysmy w trojke na wczasy do srodka polozonego w ogromnym kompleksie lesnym niedaleko Lodzi. Maly Owsik, jak ja nazywalam, mial wtedy rok i trzy miesiace, wiec motoryka byla u niej juz daleko rozwinieta, a mowa i rozum za nia nie nadazaly. Ktoregos dnia robilam przed kempingiem pranie, starsza grzebala w piaskownicy, Owsik byl z nia. Wystarczyl moment nieuwagi, by Owsik sie rozplynal, zniknal, wyparowal. Obydwie biegalysmy dookola, szukalysmy jej w panice - nic! Nagle od strony bramy wejsciowej nadszedl gosc z sasiedniego kempingu, niosac w jednaj rece swoje dziecko, w drugiej kopiacego go i gryzacego oraz wrzeszczacego Owsika. Znalazl ja juz poza terenem osrodka, idaca do lasu, rozpoznal i przyniosl, za co odplacila mu sie kasajac bolesnie swoim "kasownikiem" (miala wtedy 4 czy 6 zebow). Musialam przez caly czas miec oczy dokola glowy, a uwage napieta do granic wytrzymalosci. Owsik byl szybszy od bolidu Formuly 1, szybszy od moich mysli i trzeba bylo miec go stale na oku, bo w jednej chwili gotow byl sie zdematerializowac. Bezskutecznie probowalam przemawiac do Owsika, tlumaczyc zagrozenia. Efekt byl podobny, jak bym gadala do zwyklego owsika, czyli zaden. Nawet nie probowala pokiwac madrze glowka, ze rozumie, blyskala kasownikiem w szerokim usmiechu i dalej robila swoje.
Owsik rosl, nozki jej sie prostowaly, brzuszek malal, ale gadac nie chciala. Co bedzie tracila energie na zabawy intelektualne, skoro tyle ja kosztowalo poznawanie swiata za pomoca nog. Na gadanie nie bylo czasu ani ochoty. Wyjechalysmy wreszcie do reichu, a ja mialam nadzieje, ze w koncu czesc nielatwych obowiazkow, zwiazanych z wychowywaniem Owsika, spadnie na mojego meza. Akurat! Ona go nie znala, wyjechal kiedy miala 3 miesiace i przez poltora roku go nie widziala. Przyspawala sie wiec do mnie i ani myslala przez najblizsze dwa miesiace uznac ojca za swojego. Przynajmniej starsza nie czynila mu takich afrontow, bo by sie facet zupelnie zalamal.
c.d.n.
Moje dziecię też szybko zaczęło chodzić, no, nie aż tak szybko, bo w wieku 10-u miesięcy, ale za to nawijał aż miło, gdy skończył roczek :)... Fajne są maluchy, nawet takie rozbrykane i nadpobudliwe... :).
OdpowiedzUsuńCzekaj na ciag dalszy przygod Owsika, to naprawde nic fajnego. ;)))
UsuńDwie pozostale corki zaczely chodzic normalnie, gdzies kolo roczku, a Owsik tylko biegal jak torpeda.
Każde dziecko jest inne i rozwija się własnym rytmem. Tylko mamusie muszą być elastyczne. Taki świat:)
OdpowiedzUsuńBylam, bylam bardzo elastyczna. Mialam jakies inne wyjscie?
UsuńOwsik to takie żywe srebro,ja tam lubię takie dzieci.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Fajna byla i jest nadal, ale co mnie zdrowia kosztowala, tego nikt nie jest w stanie sobie wyobrazic.
UsuńKiedy przeczytałam o twoich upadkach, to aż się zatrwożyłam. Jakież to szczęście,że nic poważnego się nie stało i nie straciłaś tego dziecka.
OdpowiedzUsuń***
Moje dwie córki też bardzo szybko zaczęły chodzić i mówić. Do tej pory jeząr lata jak łopata i w miejscu nie usiedzą.
Ja tez mialam strasznego pietra, bo ile mozna sie przewracac w jednej ciazy? Czekajcie na ciag dalszy, bo to lepsze od dreszczowca. :)))
UsuńOj, biednaś była Panterko! Wyobrazam sobie, jak bardzo czułaś sie wykończona fizycznie i psychicznie. Ciekawa jestem czy te Twoje upadki rzeczywiscide jakos sie do tego stanu rzeczy przyczyniły...Czy to tylko Twoje domysły, czy może jakis mądry lekarz z Toba na ten temat rozmawiał? Ja akurat bardzo wierze w to, ze przebieg ciąży ma niesamowity wpływ na przyszęł zachowanie i stan dziecka. Przykre to jest, że jakaś niby mało znacząca rzecz, jak przewrócenie sie w ciązy czy przeziębienie potrafią tak namieszać w rozwoju embrionka i potem przysparzać wciaz nowych problemów.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia serdeczne dla silnej niczym Herkules mamusi, na szczęście dorosłego już Owsika tudzież innych dwóch udanych dziewoi!:-)))
Olenko, rozmawialam z lekarzami, zdania sa podzielone. Jedni twierdza, ze dziecko w pecherzu plodowym jest bardzo bezpieczne i upadki nie mialy na nic wplywu, inni sa odmiennego zdania. Ja jednak mysle, ze mialy znaczny wplyw na owsikowatosc Owsika, bo i skad by sie to u niej wzielo?
UsuńDobrze, ze chociaz te dwie pozostale byly bezproblemowe, bo taki Owsik wystarcza za dziesiec.
Oj, biednam ja, biednam! Buziaczki!
Dobrze, że upadki nie spowodowały gorszych konsekwencji. Owsikowe dziecię dało Ci popalić. Moje dzieci były spokojne, chociaż dla syna wszyscy ludzie na ulicy, to były ciocie i wujkowie!
OdpowiedzUsuńW tej kwestii Owsik byl bardzo rygorystyczny, zadnych obcych. Inaczej gotowa byla zagryzc a darla sie tak, jak startujacy jumbo jet.
UsuńI nie mysl, ze to koniec Owsikowych przygod, dopiero sie zaczyna.
auć upadek na kość ogonową.... już na jak to przeczytałam to jakby ciemność i gwiazdy przyszły mi na myśl...
OdpowiedzUsuńJa wowczas rowniez zobaczylam wszystkie widoczne i niewidoczne konstelacje, a zadek bolal mnie jeszcze baaardzo dlugo.
UsuńNo to miałaś wesoło z ty Owsikiem!;) Ciekawa jestem co było dale!:))
OdpowiedzUsuńAaa, zapomniałam dodać, że bardzo ładny nowy banerek:))
UsuńWeglug przygod Owsika mozna napisac wielotomowa serie.
UsuńJuz jutro ciag dalszy.
Mnie tez sie banerek niezmiernie podoba.
Myślę, że możesz mieć rację, że te upadki mają jakiś wpływ na zachowanie malutkiego Owsika :)Przeszłaś horror, nie dziwię Ci się, że teraz cenisz sobie spokój, jak ja:)
OdpowiedzUsuńKapitalnie napisane. Lubię Twój niewymuszony styl i lekkość pióra.
Dzieki, Andzia! Dlaczego nie bylas u mnie wczoraj? Cos specjalnego bylo dla Ciebie, a Ty olalas. Tak sie nie robi kotu. I mnie.
UsuńJuż się poprawiłam! Wybacz, Panterko kochana, nie wydziedziczaj, plisss...
Usuń:))
:) oj tak oj tak wiesz, że zasnęłam pierwszy raz gdy mój synek poszedł do przedszkola :)
OdpowiedzUsuńteż zaczął chodzić jak miał 8 mies.
zakupiłam materace do jego pokoju w którym stało łóżko i kosze z miękkiej siatki żeby sobie krzywdy nie zrobił
łaził po meblach jak pantera po drzewach,
dłubał dziury w ścianach raz nawet udało mu się spacerować po parapecie zewnętrznym na 3 piętrze... oj coś wiem na ten temat... uszyłam sobie "plecak" i nosiłam go w nim kiedy musiałam wykonać jakąś pilną pracę domową.
tylko takie kołysanie na moich plecach było w stanie go uspokoić
Witaj wiec w klubie rodzicow dzieci nadpobudliwych, Anowi!
UsuńCzytaj jutro ciag dalszy i nastepne.
dzieci to nasz skarb, każdy niepodobny do drugiego:) Z punktu widzenia upływającego czasu. tamta codzienność nie jest już taka wyraźna, lubimy ją wspominać, mimo, że wówczas często była dla nas nie do zniesienia:)
OdpowiedzUsuńMoja córka nie miała tak beztroskiego dzieciństwa, i chyba wolałabym, by była takim żywym sreberkiem, mimo wszystko:)
Owsik mial i tak niebywale szczescie, ze przezyl dziecinstwo, przeczytasz dalej, co jeszcze wyprawiala.
UsuńRozumiem, ze Twoja corcia byla chora i mam nadzieje, ze jest juz po wszystkim.
Sciskam, Iva.
tak, można uznać, że po wszystkim:) Powikłania pooperacyjne zostały na całe życie, uraz psychiczny po dziesięcioletniej walce z nowotworem też, jakkolwiek wiele wczesnych obrazów na szczęście zatarło się w jej pamięci i chyba naszej. Alergia pokarmowa nadal ją mocno ogranicza:) Ale poza tym jest ok:)
UsuńZyje, jest z Wami i to sie liczy. Straszne, kiedy male dziecko tak ciezko choruje. A alergia, w obliczu tamtej strasznej choroby, to juz maly pikus.
UsuńZdrowia i sily zycze Twojej coruni.
alergia polegała na tym, że niemal wszystko było przez nia nietolerowane. Pierwszy jogurt spróbowała, gdy miała 9 lat, dużo później spróbowała pierwszego loda niewodnego, a czekolady/kakao nie je do dzisiaj. Ponadto konserwanty, które są niemal w każdym produkcie. Ciężka alergia pokarmowa nie manifestuje się wysypką czy biegunką. Taką alergię wszyscy byśmy pokochali:)CAP to także niedokrwistość spowodowana krwawieniami, zapalenie okrężnicy z powodu alergii pokarmowej, niewydolność jelit etc. I do tego alergia na... roztocza.
UsuńJasny gwint! To gorzej niz sobie wyobrazalam. Skad to sie u niej wzielo? Jak w ogole mozna normalnie zyc z takim schorzeniem?
Usuńod urodzenia, normalnie się nie żyło..., tym bardziej, że druga choroba była jeszcze gorsza. Człowiek wiele może, nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić ile...
UsuńTo prawda, jestesmy w razie potrzeby silniejsi niz nam samym sie wydaje.
UsuńBardzo ciekawe, pięknie piszesz :-)
OdpowiedzUsuńFajny ten Twój Owsik , chociaż horror niesamowity...
Czekam na cdn...
Współczuję, takiego mieć pecha z tymi wywrotkami...
Owsik byl naszym dzieckiem specjalnej troski, wymagal wielokrotnie wiecej uwagi i czasu niz dwie pozostale.
UsuńTak, wywrotki byly nadzwyczaj pechowe i wszystkie trzy doswiadczyly biednego Owsika.
Czysta Mała Panna Mi... błysk w oku i niewinny uśmiech... o pomysłach nie wspomnę...
OdpowiedzUsuńJezeli widzisz podobienstwa, to juz zaczynajcie sie bac, bedzie tylko gorzej.
UsuńNo to rzeczywiście Diabełek mały :) Jestem ciekawa czy moja Nadka będzie raczkować, bo już 9 ms na karku, a ona wstaje....Nie raczkuje, jak jej brat Gniewulec.
OdpowiedzUsuńMyślę, że i u nas będzie wesoło jak się już dwójka dogada w psikusowaniu :)
No to sobie wyobraz, ze Owsik w tym wieku juz dobrze chodzil i tez nie raczkowal.
Usuńpanterka! czy ty mi musisz przypominać co ja przeżyłam przy moim młodszym dziecku?
OdpowiedzUsuńmatko kochana, ze ja nie osiwiałam całkiem i nie padłam nieżywa....
ale czekam na ciąg dalszy przygód owsika:)
Widze, ze nie jestem osamotniona, owsikow jest wiecej na tym swiecie :)))
UsuńBędąc dwa dni przed porodem z synkiem wywaliłam się jak długa na krzywym chodniku , kolana pozdzierane , ręce również a lekarz w szpitalu mnie się pyta czy na kolanach do Częstochowy szłam ? no i synek był dokładnie taki jak Twój owsik , sama nie wiedziałam czy lepiej w dzień czy w nocy wiecznie ryczał , a do tego się zanosił tak że siniał , oczywiście chore serce też robiło swoje.
OdpowiedzUsuńCzekam na dalsze przygody owsika , córa chyba się Twa nie obrazi :)
Napisałam 168 komentarz nie bacząc na te kłamliwe choć wkurzające mnie obok :)
Pozdrawiam Cię Panterusie Ilonus
Och, moj kochany Ilonus! Corka nawet nie zdaje sobie sprawy, jak tutaj na potrzeby bloga ja nazwalam. Pewnie by sie obrazila i strzelila focha forever.
UsuńBedziemy codziennie liczyc te komentarze klamliwego licznika :))
Caluski
Tak myślałam że nie wie , mama też może mieć tajemnice :)
UsuńKłamliwy licznik stoi w miejscu od wczoraj dałam dwa komentarze a on stoi, jest to element pewnej rywalizacji , tylko nie mam pojęcia o co :)
Sprobuje go jeszcze raz zainstalowac, moze go jeszcze kopne na rozped, to zaskoczy :)))
UsuńFajne są takie historie:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam słuchać gdy moja mama coś podobnego opowiada:D
Ty to jestes chociaz sila fachowa od wychowywania dzieci, a ja nie mialam o niczym pojecia, musialam sie uczyc macierzynstwa sama.
UsuńEee wychowywać cudze dzieci to całkiem co innego, ponoć przy własnym dziecku fachowa wiedza idzie w las:)
UsuńZawsze troche wiedzy teoretycznej nie zaszkodzi, Gosiu, ja musialam kierowac sie li tylko instynktem.
UsuńKapitalna mała:))) Ja nie miałam upadków, ale moja o też tylko biegała, a nie chodziła. Żywe sreberko:) Lubię takie dziewczyny z ikrą:)) Oprócz energii charakteryzują się jeszcze "jajcami" (ups pardon:)))))
OdpowiedzUsuńTaaa, charakterek to ona ma, a jakze!
Usuń