Tak sie to zycie czasem w poprzek uklada! Nie dalej jak wczoraj, Abigail pisala, ze jej komputer postanowil odejsc z tego lez padolu i nie wiadomo, czy proby reanimacji przywroca go z powrotem do swiata zywych. Najgorsze, ze potracila wazne dane z dysku.
Technika to fajna rzecz, ale kiedy sie zbiesi, to klekajta narody!
Moja technika tez postanowila odmowic mi wspolpracy, choc w mniejszym stopniu. Aparat fotograficzny, ktory nabylam droga zamowienia w Otto i ktory liczy sobie 13 miesiecy, nagle przestal chciec przenosic zdjecia na dysk. Zeby miec jakis obraz co do przyczyny jego kaprysow, zasiegnelam jezyka u znajomego i razem doszlismy do wniosku, ze brak jest kontaktu w tym malenkim gniazdku w aparacie, do ktorego wtyka sie kabelek. Diagnoze wiec mialam, ale tu zaczely sie schody.
Kiedys bylo tak, ze zamowione w katalogu i bedace jeszcze na gwarancji artykuly, wysylalo sie z powrotem do sprzedawcy, czyli w tym przypadku Otto i oni zalatwiali albo reperacje, albo wysylke nowego. Teraz sie wycwanili, podaja numer telefonu do serwisu producenta i trzeba samemu sie z tym bujac. Zadzwonilam do Canona, powiedzialam co i jak, obiecali przyslac wytyczne na maila. Przyslali, a tam stoi, ze gwarancja jest na rok. Dzwonie do Otto, bo stamtad wiem, ze na dwa lata. Zapewnili mnie, ze gdyby Canon wystawil mi za reperacje rachunek, to oni go pokryja, bo od nich mam dwuletnia gwarancje. No to bylam juz uspokojona.
Z maila sciagnelam list przewozowy, ktory mialam wypelnic, zrobilam kopie rachunku i zadzwonilam do jednego z wymienionych serwisantow (w calych Niemczech sa tylko trzy serwisy, w Berlinie, Hamburgu i gdzies tam jeszcze) po kolejne wytyczne. Opakowalam aparat jakby byl z saskiej porcelany, bo nikt nie bierze odpowiedzialnosci za szkody w transporcie, i wyslalam do Berlina, oczywiscie na koszt wlasny. Dzien pozniej dostalam radosnego maila, ze przesylka doszla i mam czekac. Bylo to dwa tygodnie temu. Czekam wiec cierpliwie, ale cholera lekka mnie bierze, bo, jak wiecie, ja bez aparatu jak bez reki.
W tak zwanym miedzyczasie zdarzylo sie kilka ciekawych rzeczy, ktorych nie moglam sfotografowac, a bardzo chcialam. Powrocila zima i przepieknie ozdobila swiat caly. Postanowilam pisac na blogu, ze ten snieg calkowicie ignoruje, bo jakie mialam wyjscie? Przylecialy tez kwiczoly i malowniczo obsiadly nasza brzoze, byly ich setki, a ja bez aparatu! Dzisiaj na spacerze widzialam wrone atakujaca jakiegos drapieznego i wiekszego od niej samej ptaka. A ja bez...
Tak jojczylam i pomstowalam, ze mi corcia pozyczyla swoj na przeczekanie. Moglam wiec dzisiaj sfocic to, o czym wlasciwie ten post byc powinien i o czym traktuje jego tytul. Pewnie zastanawiacie sie, co ma wielka Joanna wspolnego z niezbadana a zawodna technika?
Jakis czas temu Joasia, ktora tworzy cudne papierowe koronki, poprosila mnie o adres. Juz wtedy bardzo sie ucieszylam, no bo w jakim celu mogla tego adresu chciec? Z niezdrowej ciekawosci? Raczej nie. Za duzo nie chciala mowic, ale ja juz czulam, ze przyjedzie do mnie jedno z tych filigranowych arcydzielek, ktore wczesniej podziwialam na Jej blogu.
W srode wracam z pracy, a w domu czeka na mnie koperta, gruba i wieksza, niz sie spodziewalam. Nawet nie sprawdzalam nadawcy, ja wiedzialam, ze to od Niej. Otworzylam niecierpliwie koperte, a tam...
Na miejscu dostalam serca palpitacji, wielokrotnych zejsc smiertelnych, ponownych zmartwychwstan oraz omdlen. Z wrazenia, z zachwytu, z radosci. Widzialam inne prace Joasi, ale TA przeszla moje najsmielsze wyobrazenia! Co za cudo! Jak precyzyjnie wykonane i dodatkowo wysadzane brylantami. Calosc pieczolowicie zaopatrzona w passepartout, nic tylko w ramki oprawiac! A ze godnej ramki nie znalazlam w piwnicznych czelusciach, musze wybrac sie po zakupy.
Moja radosc i zachwyt, zagrazajace bezposrednio mojemu zyciu i zdrowiu, byly niezmierzone, jednak na dalszy ciag nie bylam ani troche przygotowana. W swojej naiwnosci myslalam, ze to dzielo sztuki pergaminowej jest najpiekniejszym i wymarzonym prezentem i juz szykowalam koperte, wylozona dla bezpieczenstwa folia babelkowa, do wrzucenia jej do pojemnika z makulatura, kiedy niespodziewanie odkrylam w niej cos jeszcze.
Druga, mniejsza koperte, zaadresowana do... Kiry i Maciejki! Spytalam panienki, czy moge w ich imieniu otworzyc, zgodzily sie chetnie, mocno podekscytowane pierwsza w zyciu wlasna przesylka.
Otworzylam wiec i znow zycie moje znalazlo sie w niebezpieczenstwie. Caly proces omdlen i kwikow pelnych zachwytu zostal powtorzony. Oto, co dostaly moje panny:
Powiedzcie sami, czy to nie piekne prace? Od dwoch dni przygladam im sie prawie bez przerwy i nadziwic sie nie moge precyzji, z jaka zostaly zrobione. No, cudenka!
Kiedy znow bylam bliska umieszczenia, tym razem dwoch kopert w pojemniku z makulatura, znalazlam cos jeszcze! Byla to juz "tylko" kartka swiateczna. I dobrze, bo wiekszej dawki emocji na pewno bym nie przezyla i zasililabym grono aniolkow.
Corka przywiozla mi aparat dopiero wczoraj wieczorem, zamieszczam wiec fotorelacje z lekkim opoznieniem. Podziwiajcie i zazdrosccie!
Joasiu, jeszcze raz pragne Ci goraco podziekowac za ten wspanialy prezent, na ktory niczym sobie nie zasluzylam, ale z ktorego ciesze sie jak wariatka!
reklamacje to bardzo emocjonujące sprawy zaiste....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam po wyróżnienie
Jakis rog obfitosci zasypuje mnie ostatnio najpiekniejszymi prezentami i niespodziewanymi wyroznieniami. No, lece jak na skrzydlach!
UsuńGratuluję jeszcze raz. Odpowiedziałam na komentarze u mnie na blogu
UsuńJeszcze raz pieknie dziekuje. Jutro bedzie relacja.
UsuńTak, reklamacje aktualnie to droga przez mękę...
OdpowiedzUsuńA prace pergaminowe znam bo sama je robię... dostałaś piękne prezenty.
Kiedys wszystko bylo prostsze, nawet reklamacje. Teraz wszyscy oszczedzaja, wysylajac klientow bezposrednio do producenta.
UsuńPiękne prezenty .
OdpowiedzUsuńMają niektórzy talenty.
Ja takich nie mam , niestety...
Jak pierwszy raz straciłam wszystko w kompie , bo wlazł mi trojan,
to się nie nauczyłam.
Ale za trzecim razem jak straciłam to zaczęłam wszystko kopiować
albo wyrzucać od razu.
Obecnie nic nie mam w kompie :-)))
Ja tam chronie swoje zdjecia, mam ich przeciez tysiace, na hostingu i dodatkowo na kartach pamieci, ktorych nie kasuje. Innych waznych danych nie mam na dysku, a te, ktore mam, moge ewentualnie stracic bez wiekszych szkod, takie tam nieistotne glupotki. Gorzej, jesli naukowiec straci swoja prace, to strata niepowetowana, trzeba wszystko zaczynac od nowa.
UsuńZa antywirusa place niemale pieniadze, ale przynajmniej jest on skuteczny, nieraz uratowal mnie przed nieszczesciem.
a czego używasz?
UsuńAvast
UsuńPiękne prezenty dostałaś tylko pozazdrościć.
OdpowiedzUsuńWszelkiego rodzaje reklamacje mogą człowieka doprowadzić do szewskiej pasji.
Teraz moge spokojniej czekac na zalatwienie, bo mam zapasowy aparat, chociaz do mojego wiele mu brakuje. Ale ciesze sie i z niego, lepsze to niz nic.
UsuńWspaniałe prezenty! Znam tę radość, bo ja też byłam obdarwoana przez Joasię i moja radość była równie wielka. To małe dzieło które dostałam zdobi teraz mój pokój na dwa sposoby: powiększone jako plakat i w oryginale w rameczce. :)
OdpowiedzUsuńPamietam ten post, jakbym go wczoraj czytala. Pamietam male uklucie zazdrosci, kiedy pisalas o prezencie otrzymanym od Joasi. Teraz niech kluje wszystkich innych, bo ja juz mam swoje arcydzielko ;)))
UsuńPrzypomniało mi sie, że dostałam prześliczną kartkę świąteczną, ale wtedy nie w głowie mi było chwalenie sie nią. Jednak nadal, mimo, że już dawno po świętach trzymam ją na widoku, tak jest śliczna :)
UsuńOjej, jaka metamorfoza! Frycek tego dokonal?
UsuńDzień dobry Panterko! Świat dzisiaj tonie w radosnej, słonecznej bieli i Twój nastrój też dzisiaj swietnie koreluje z tym wszechobecnym, słonecznym optymizmem i sniegowym pieknem. Cieszę się Twoją radoscią i entuzjazmem (rzadko widuje sie taką Panterkę!). A prezenty dostałaś przesliczne.Jestem pełna podziwu dla nich, ich autorki i kunsztu. Fajnie, ze tak pogodnie zaczynasz dzisiejszy dzionek!:-)
OdpowiedzUsuńJakos ta koncowka tygodnia jest dla mnie pomyslna, zewszad sypia mi sie na glowe prezenty i niespodzianki. Nawet snieg za oknem raczyl stopniec, wiec wszystko uklada sie po mojej mysli.
UsuńGdyby nie te okna, ktore dzisiaj musze umyc, bylabym w siodmym niebie. Za to, kiedy juz je umyje, moja radosc bedzie pelna!
Przyjemnego weekendu, Kangurki!
A czy masz w komputerze bezpośredni czytnik kart SD? Większość laptopów je ma. Bo ja z aparatu przerzucam zdjęcia bezpośrednio wyjmując kartę pamięci z aparatu i wkładając ją do komputera. Bez pośrednictwa kabla.
OdpowiedzUsuńA prace piękne:)
Zadalas mi bardzo trudne pytanie, Maskotko. Obejrzalam lapka ze stron wszystkich, przyjrzalam sie uwaznie kazdej szaparce, w ktora mozna by cos wetknac i... nie znalazlam pasujacej do karty pamieci. Zreszta te karty sa roznej wielkosci, wiec lapek musialby miec wiecej takich szparek.
UsuńBez kabelka ani rusz!
Aparaty mają zawsze taką samą kartę, a na mniejsze są specjalne adaptery więc wystarczy jeden otwór:)
UsuńAż trudno mi uwierzyć, żeby nie miał takiego wejścia,ale ja aż tak nie znam się na wszystkich komputerach.
Otoz wielkosc kart jest zroznicowana, moj poprzedni Canon mial mniejsza karte, a odkrylam to przypadkiem, kiedy w Rossmanie robilam odbitki i karta z nowego aparatu nie chciala mi sie zmiescic w dotychczasowej szparce. Wiem, ze mozna niedrogo kupic czytnik kart i gdybym nie miala gwarancji, pewnie tak bym zrobila. Ale skoro mi sie nalezy, to niech reperuja.
UsuńArcydzieła...piękne, piękne !!!!
OdpowiedzUsuńReklamacje, naprawy gwarancyjne...z tym problemem nawet Niemcy sobie nie radzą ;)
Prawda, ze trudno uwierzyc, ze wykonala to reka czlowieka? Sa tak precyzyjne i dopracowane, ze budza podejrzenia ingerencji sil nadprzyrodzonych lub jakiejs profesjonalnie zaprogramowanej maszyny. Przygladam sie temu i nadziwic sie nie moge.
UsuńNiemcy radza sobie na szczescie ze wszystkim, ale i tna wydatki na kazdym kroku, zeby bylo z czego wspomagac bankrutujace kraje Unii :)))
Prace są przepiękne :) W sam raz na dobry koniec tygodnia. No i śnieg, to znaczy styropian Ci posprzątali - normalnie pełnia szczęścia ;)
OdpowiedzUsuńMiłego dnia :)
A jao wisienka na torcie - wyroznienie, ale o tym jutro.
UsuńCzy mozna byc szczesliwszym ode mnie?
Nikt nie śmie być ;) :))
Usuń;)))
UsuńO rany, jakie to cudne jest!!! Bez przesady żadnej. Po prostu przepiękne ;-)
OdpowiedzUsuńW tym przypadku nie mozna przesadzic z zachwytami, to jest unikat i kruk fioletowy.
UsuńNie moge sie dosyc napatrzec.
Bardzo piękne! Majstersztyk prawdziwy!... Wcale nie dziwię się, Twoim omdleniom. Joasia jest artystką niesamowitą. Pozdrawiam Was obie :).
OdpowiedzUsuńTaki talent zdarza sie raz na tysiaclecie.
UsuńNie moge uwierzyc, ze mam to cudo na wlasnosc!!!
Ależ cuda, jakie misterne!!
OdpowiedzUsuńjakorzystam z co najmniej trzech aparatów i od lat nie miałam w ręku kabla łączącego aparat z komputerem. Wyjmuje kartę pamięci z aparatu i wkładam do czytnika karty w laptopie, sekunda i zdjęcia są w komputerze. Przyznam, że zapomniałam, że można przesyłać zdjęcia kablem, także dlatego, że to niewygodne:)
OdpowiedzUsuńJesli Twój laptop nie posiada czytnika kart pamięci wystarczy dokupić czytnik karty pamięci na usb, do którego wkładasz kartę i tyle:)
misterna robota:)
UsuńJeszcze raz przebadalam mojego lapka, nowy jest w koncu, wiec powinien byc nowoczesny. A nie jest. Nadal bowiem nie znalazlam odpowiedniej szparki, do ktorej pasowalaby karta pamieci. NIE MA i juz. Musze hustac sie z kabelkiem.
UsuńZ tym czytnikiem niezly pomysl, ale dopoki aparat jest na gwarancji, to dlaczego nie maja go zreperowac?
u mnie trzy laptopy mają czytniki i sądziłam, że już nie produkują bez czytników. Na szczęście dokupienie czytnika jest wydatkiem groszowym. Wszystkie serwisy uwielbiają naprawy gwarancyjne, bo są dla nich najbardziej opłacalne.
UsuńTeraz tylko musze sie meczyc z aparatem corki.
UsuńDobra, juz nie marudze, lepszy w koncu taki niz zaden.
Boskie! zawsze chciałam się nauczyć tej techniki. Tylko że jakoś nie ma kiedy i od kogo:)
OdpowiedzUsuńMusialabys pousmiechac sie do Joasi.
Usuń...cudo, a bez aparatu to jak bez ręki...
OdpowiedzUsuńMam erzac od corki, ale to nie to, co moj.
UsuńNie dziwię się, że mało nie zeszłaś z emocji! Cudo nad cudami! A panienek obrazek powala na kolana! Oj, zazdroszczę!
OdpowiedzUsuńW tym przypadku jest czego zazdroscic, zazdrosc wiec! :)))
UsuńTom się zarumieniła silnie :).
OdpowiedzUsuńDziękuję za wszystkie miłe słowa.
To ja dziekuje. Widzisz, jak mi wszyscy zazdroszcza?
Usuń