Byl czas w moim zyciu, kiedy sobie siedzialam w domu i wychowywalam dzieci. Tak se siedzialam i sie nudzilam, bo przeciez nie pracowalam. Tymczasem okazuje sie, ze kazda niepracujaca zona i matka wykonuje wiele zawodow jednoczesnie, co z reguly rzadko doceniane jest przez jej karmiciela, meza i wladce, ktory po przyjsciu z pracy kladzie sie, bo jest zmeczony i prosi o (lub kaze sobie podac) obiad i herbate. Zastanowmy sie tylko, ile i jakie zawody wykonuje matka na etacie. A etat nie jest wcale 8-godzinny, trwa praktycznie cala dobe, caly tydzien, caly rok. Nie ma fajrantu, wolnego weekendu, czy swiat panstwowych i koscielnych. A wiec:
Sprzataczka - wiadomo. Mieszkanie (dom) ma byc czyste, okna przejrzyste. Nie jest to dobrze platna praca, ale niezbedna dla zdrowia i estetyki. No, tak - estetyka, czyli:
Dekoratorka wnetrz, nierzadko malarz i tapeciarz - jakos trzeba pueblo urzadzic, zeby bylo przytulnie i praktycznie, a robia to glownie wlasnie kobiety. Nie ma domu bez kwiatow, a co za tym idzie:
Ogrodniczka - nie wazne, czy tylko doniczkowo-balkonowa, czy tez wykazujaca sie na hektarach.
Ma sie znac na robocie i koniec, bo rosliny tworza atmosfere, zdobia, zywia. No tak, wyzywienie!
Kucharka i cukiernik, kelnerka - bo rodzina musi jesc, i to zdrowo, a do tego niezbedna jest
Dietetyczka - dbajaca o zrownowazone, nietuczace i pelne witamin jedzenie, a czesto specjalna diete dla chorych czlonkow rodziny i dla nich jest jednoczesnie
Pielegniarka - dbajaca o terminowe podawanie lekow, opatrujaca skaleczenia, wiedzaca jak dzialac w przypadku drobniejszych schorzen, nie wymagajacych wizyty u lekarza.
Praczka i prasowaczka - teraz mniej ma do czynienia z praniem recznym, wszystko wykonuje za nia pralka automatyczna, ale... Pod pojęciem pranie kryje się segregowanie go kolorami, kupienie
proszku do prania, wsypanie go do pralki, nastawienie jej. Później
wyjęcie prania i powieszenie go do schnięcia. Na końcu prasowanie
i położenie na półki do szafy. Jedno pojęcie – osiem czynności! A potem trzeba jeszcze reperowac uszkodzona odziez, czyli byc
Krawcowa - trudno bowiem kupowac nowe rzeczy, kiedy w starych tylko guzik odpadnie lub peknie szew. Wiele kobiet zajmuje sie dodatkowo robotkami recznymi lub samodzielnym szyciem ciuchow.
Zmyslna pani domu stara sie unikac wzywania do kazdej bzdury fachowcow, wiec pelni role
Mechanika - od wszystkich drobnych napraw w gospodarstwie domowym, a dla rodziny bywa
Fryzjerka i kosmetyczka - nie kazdego stac bowiem na regularne odwiedziny w salonach.
Dla wlasnych dzieci matka musi pelnic role najpierw
Opiekunki zlobkowej - caly zakres pielegnacji maluchow musi miec w malym palcu, pozniej
Przedszkolanka - dobor odpowiedniej lektury, glosne czytanie, odpowiadanie na pierdyliardy zadawanych pytan, zmaganie sie z okresem negacji i takie tam. Wreszcie nadchodzi okres szkolny.
Nauczycielka, pedagog, korepetytorka, psycholog, seksuolog (nie pominelam czegos?) - matka spelnia kazda z tych rol, chcac dobrze i rzetelnie przygotowac dziecko do doroslosci i samodzielnosci. Nierzadko udziela sie dodatkowo w szkolnych pracach spolecznych, przeciez nie pracuje, ma wiec duzo czasu. Dzieci trzeba porozwozic na zajecia pozaszkolne, dobrze wiec jesli matka ma przy okazji umiejetnosc
Kierowcy - bardzo to ulatwia zycie calej rodzinie.
Nie mozna zapomniec o domowej terminowej rachunkowosci, czyli roli
Ksiegowego, finansisty, ekonomisty, sekretarki i asystenta - w jednym.
Po tych wszystkich codziennych czynnosciach nie wolno jej zapomniec o dogodzeniu malzonkowi, ktory przeciez zarabia pieniadze na cala rodzine, w tym niepracujaca przeciez zawodowo zone. Trzeba sie wiec przedzierzgnac w
Gejsze, prostytutke i masazystke - biegla w ars amandi. Niewazne, ze jest sie zmeczona po calodziennej bieganinie, maz i tak jest przekonany, ze zona NIE PRACUJE.
Zeby sie calkiem nie cofnac w rozwoju i do reszty nie zmamusiec, koniecznie trzeba znalezc jeszcze czas na czytanie lub inna kulture, zadbac o wlasny wyglad, a nie latac w rozciagnietym dresie, bo ani sie obejrzymy, kiedy malzonek skieruje oczy na bardziej zadbany egzemplarz.
Te ca´30 zawodow przyszlo mi na szybko do glowy, tyle musi umiec gospodyni domowa, NIEPRACUJACA(!), moze cos pominelam, pewnie tak. Trzeba byc doskonale zaprogramowanym robotem, zeby to ogarnac. A wysilki nie sa traktowane jak praca.
Tymczasem:
"Wartość pracy kobiety w domu może być porównywalna do wysokości
przeciętnej miesięcznej pensji w Polsce. To ok. 3,5 tys. zł - donosi
"Dziennik Łódzki".
Tyle warta jest praca, ktora z poswieceniem wykonujemy, a ile naprawde z tego mamy, oprocz czytej satysfakcji z madrych, dobrych i czystych dzieci, obsadzonego roslinami domu na blysk, sytego i zadowolonego meza?
Zdjecia sciagnelam z netu.
**********************************************************************************
Zostal nam jeden dzien na ulepienie lepiejow, jeszcze tylko dzis do godz. 20.00. Jutro publikuje nadeslane utworki. Zupelnie nie wiem, na co czekacie. Zglosily sie dopiero trzy osoby. Mam nadzieje na wysyp lepiejow w ostatniej chwili.
Zachecam bardzo goraco do rzutu na tasme! Lepcie lepieje, blogowi poeci!
To jakis koszmar to co opisalas. Nigdy w zyciu nie robilabym tego wszystkiego sama. No chyba, ze wyszlabym za maz, za mezczyzne bez nog, bez rak, bez glowy, to ewentualnie... ale w takim przypadku po co wychodzilabym za niego?:)))
OdpowiedzUsuńNigdy w zyciu nie uprasowalam meskiej koszuli, bo niby dlaczego skoro w nich nie chodze. Moje dziecko, plci meskiej nauczylam prasowac, przyszywac guziki i nawet gotowac w wieku 12-14 lat. Panicznie nie znosze kalekich mezczyzn, wiec bardzo bylam ostrozna, zeby nie wychowac kaleki.
Moj sporo pomaga w domu, odkad jest emerytem, przejal wiele moich obowiazkow, ale prasowac do dzisiaj nie umie. Natomiast ja w domu w ogole nie sprzatam, no chyba, ze robimy jakies generalne porzadki, to we dwoje. Kiedy przychodze z pracy, mam obiad podany, pranie zrobionel.
UsuńKiedy on pracowal, bylo odwrotnie, ale i tak duzo pomagal.
Ksiegowosc prowadze ja, on ma mgliste o tym pojecie.
I jakos to leci.
Oboje pracujemy, Wspanialy dodatkowo dojezdza do pracy bardzo daleko (2.5 godziny w jedna strone) a mimo to to on sprzata, ja utrzymuje porzadek ale sprzatanie to jego robota. Pranie robi pralnia, ja gotuje, ale nie sprzatam ze stolu po posilku, to jego robota;)
UsuńNie wyobrazam sobie, zeby nie docenial tego co robie, mimo, ze naprawde niewiele robie:))) Nie ma u nas zwrotow "przynies, podaj..." wszystko zaczyna sie od "prosze czy mozesz...." i konczy "dziekuje".
Bez wzgledu na to co kto zrobi, to drugie zawsze dziekuje, jak ktos potrzebuje czegos to zawsze prosi.
Nie moglabym zyc w innych warunkach, dlatego miedzy innymi moje dwa malzenstwa sie rozpadly. Nie moge byc niedoceniana, skoro sama doceniam.
świat na głowie stanął kiedyś widziałam program w tv, w którym był wywiad z facetem. Ludzie zamienili się rolami ona pracowała on zajmował się domem i małym dzieckiem
OdpowiedzUsuńI co z tego wyniklo? Pewnie pelny balagan i chaos.
UsuńMezczyzni rzadko miewaja taki zmysl organizacyjny, jak kobiety.
nie wiem, mówił, że daje radę.
UsuńKolejny trudny temat,najgorsze,że nie tylko mężowie nie rozumieją ogromu obowiązków domowych-czasem,niektóre pracujące kobiety,które wyręczają sie pomocą płatną lub rodzinną, -myślą,ża kobieta w domu leży,no bo co jest do roboty?pozdrawiam cieplutko z Łodzi:)
OdpowiedzUsuńDzień dobry przedmówczyni i drogiej autorce bloga Panterze.
UsuńTak, zgadzam siezupełnie - męzowie nie doceniaja, nie widzą, minimalizują a nawet ośmieszają czasem całodobowy wysiłek kobiet. Tu na wsi widać to jeszcze wyraźniej, bo podział ról jest tu bardzo tradycyjny. Wprawdzie i pracy dla dwojga wiecej (bo to na polu harówa ogromna i przy zwierzętach gospodarskich). Tym niemniej w niedziele mężćzyźni sie byczą a kobiety nadal pracują, bo obiadek musi być i ciasto i naczynia pomyte i zwierzyna nakarmiona i napojona...Ech!
W Niemczech prawnie doceniono prace kobiet wychowujacych w domu dzieci, a nawet bezdzietnych, niepracujacych zawodowo. Maz mianowicie ma obowiazek wyplacania zonie kieszonkowego. To teoria, bo w zyciu bywa na ogol inaczej, ale jesli sie kobieta uprze i zlozy skarge do sadu, ma wygrana w kieszeni. Sama swiadomosc tego juz bardzo podbudowuje.
UsuńSciskam Was obie
To bardzo ciekawe, co piszesz, Panterko o tym kieszonkowym. Bardzo dobrze, bo układy rodzinne są różne, kobiety muszą często błagać pana i "włatcę" o kasę.
UsuńTak samo jest w Ameryce. Kazda niepracujaca zona ma osobne konto bankowe i karty kredytowe. Uwazam, ze to podstawa, bo co niby ma zrobic kobieta w przypadku rozwodu jak nie ma nawet jednej karty kredytowej na swoje wlasne nazwisko. Za wydatki i zachcianki niepracujacej kobiety ma placic maz, to chyba jasne, przeciez nie sasiad;))
UsuńI ma to sens, moim zdaniem. W Polsce można wystąpić o alimenty, ale nie znam żadnej osoby, która by tak zrobiła w trakcie trwania małżeństwa, oczywiście.
UsuńNajgorsze jest jednak to, że nawet same kobiety ( o czym już wspomniała "Zmysły i pomysły") nie doceniają, a czasem wręcz deprecjonują gospodynie domowe. I że kobiety, które z różnych względów zdecydowały się nie pracować zawodowo są traktowane jak coś gorszego i wręcz odmawia się im posiadania wiedzy, intelektu i talentu.
OdpowiedzUsuńProwadziliśmy kiedyś dyskusję na ten temat. Brat mojego męża uparcie twierdził, że praca wykonywana przez kobietę w domu nie ma wartości (choć on sam w domu robi dużo, m.in. świetnie gotuje). Żadne argumenty go nie przekonywały i w końcu, zdenerwowana, spytałam: "A gdybyś musiał zatrudnić kogoś do tych prac i temu komuś zapłacić, to miałaby wartość?" Bardzo zaskoczony zamilkł na moment, ale odpowiedział: "Tak!"
Ninka.
P.s.Tylko trzy osoby przysłały lepieje? Może dosłać Ci trochę? Mam kilka w zapasie:):):)
Ninka.
Taki byl wspanialy oddzwiek jesli chodzi o limeryki. Myslalam, ze zabawa w male formy literackie chwycila, nawet przygotowalam juz nastepne, ale pewnie zrezygnuje z nich. Chcialam jakos zmobilizowac blogowisko, co najmniej tyle osob, co przy limerykach, wielu spoznilo sie i zalowalo, ze nie wiedzialo o zabawie wczesniej. Myslalam, ze to chwyci, ale widze, ze niewiele osob chce sie bawic.
UsuńDodałabym jeszcze tylko to, że nawet gdy kobieta pracuje zawodowo to i tak wymienione przez Ciebie prace wykonuje, tyle tylko, że w ustawowym czasie wolnym. Po prostu kobieta całe życie pracuje na pierdylion etatów z tym, że za jeden (czasami dwa) pobiera pensję, a pozostałe wykonuje charytatywnie.
OdpowiedzUsuńPewnie są i takie kobiety, które mogą jedynie leżeć i pachnieć, ale jest ich zdecydowana mniejszość no i nie jestem przekonana, czy są szczęśliwe z tego powodu.
Inną kwestią jest docenianie kobiety i jej pracy w domu, bo tylko wtedy jej się chce. W przeciwnym wypadku kobieta swoje domowe obowiązki traktuje jak dopust boży.
Inna jest organizacja pracy w domu, jesli sie pracuje. Wiekszy jest tez udzial czlonkow rodziny w pomocy. Niby wykonuje sie to samo w czasie wolnym, a jednak jest inaczej niz w przypadku pelnoetatowej gospodyni domowej. Wiele rzeczy sie pomija, bo brak na to czasu i sil, a bedac wylacznie w domu, nie wypada ich nie zrobic.
UsuńJa sama dlugo siedzialam w domu przy dzieciach, ale nigdy nie traktowalam tego jako dopustu bozego, lubilam nawet te robote, a ze zawsze bylam i jestem dobrze zorganizowana, zawsze mialam czas dla siebie.
bardzo krótko byłam kobietą niepracującą i bardzo to sobie cenię. potem stałam się kobietą pracującą ze wszystkimi z tego wynikającymi konsekwencjami a na dodatek dostałam w spadku obowiązki kobiety pracującej, jak wiele z nas. nie muszę mówić, że to był dopiero kierat!
OdpowiedzUsuńJak juz powyzej napisalam, lubilam moje "niepracowanie". Teraz pracuje, ale obowiazki domowe postrzegam na znacznie wiekszym luzie niz kiedys. Jak mi sie chce, to robie, a jak nie, to olewam i tyle. I kto mi co zrobi? Dzieci nie musze obrabiac, a maz obrobi sie sam. Tym sposobem nie musze wciaz probowac przeskoczyc wlasnej d***y dla dobra innych.
UsuńFajnie było być niepracująca kobietą i zajmować się malutkimi dziećmi. Miło to wspominam. Pewnie, że wszystkie te zawody trzeba wykonywać w większym lub mniejszy stopniu, ale takiego co nie docenia... pogonić w diabły. :-)
OdpowiedzUsuńMnie moja trojka zajela ladnych kilka(nascie?) lat, bo kiedy jedna osiagnela minimum samodzielnosci, pojawiala sie nastepna, wiec zaczynalam od nowa, nie zapominajac o tych, ktore juz byly, a ich potrzeby wobec mnie ulegaly zmianom. Nie zaluje tej pracy w domu, lubilam ja, bo chociaz nie jestem typem matki-polki, dobrze czulam sie w tej roli, a moja praca byla doceniana i od meza mialam sporo pomocy.
Usuńtyra na stu etatach , ale nigdy na nie nie narzekałam - jestem domatorką a i docent jest domatorem .Nie byłam , nie jestem i nie będę kierowcą
OdpowiedzUsuńNo co Ty? Nie masz prawa jazdy?
UsuńA karte plywacka i rowerowa chociaz masz?
Trafne porównanie, robot wielofunkcyjny ...
OdpowiedzUsuńI to przez tyle lat...
Szkoda,że za tę pracę nikt nam nie płaci pensji comiesięcznej!
OdpowiedzUsuńTak!
Istny robot wielofunkcyjny.
Do spisu dodam:
fotograf - uwiecznia chwile z życia rodziny;
archiwistka - przechowuje, segreguje dokumenty, faktury, paragony itp.;
Serdeczności.
No patrz, co za niedopatrzenie z mojej strony. Pewnie jeszcze pare zawodow by sie znalazlo, gdyby dobrze poszukac. :)))
UsuńBuziole
...jak mówiła Kwiatkowska Jestem kobieta pracująca żadnej pracy się nie boję. Połówka ma tak samo aż czasami już marudzę że przesadza...
OdpowiedzUsuńOstatnio chyba o tym monotonnie pisuję....?;)
OdpowiedzUsuńNajgorsze jest to określenie "nie pracuje", "siedzi w domu"...
Czego nie robię? Nie prasuję- chyba, że muszę coś Absorberom, sobie.
Jest posprzątane, ugotowane, dziećmi się zajmuję. Wystarczy. Czasu dla siebie nie mam,bo wieczorem nie marzy mi się Amor tylko poducha i słodki sen....
Okropne? Nie; po prostu proza życia wieloetatowca.
Ja do tego jeszcze lepiłam pierogi, a jak był dzień lepienia pierogów to już nie miałam czasu posprzątać, dodam że mam 2 małych dzieci jedno 7 lat drugie 4 i dużego psa(w mieszkaniu). Ale przestałam teraz kupuję, gorsze ale co zrobić- przecież ja i tak nie pracuję, dla męża nic nie robię. W kłótni to wypomni każdy grosz(a dużo nie zarabia) mam jego nie ruszać więc ja pracuję w domu od tak nic mi się nie należy a w nocy dupkę wystawić i cieszyć się że żyję
UsuńAniu, wielka gorycz bije z Twojego komentarza. Ja tez wiekszosc zycia spedzilam na wychowywaniu trojki dzieci (pies tez byl), ale od meza nie uslyszalam zlego slowa. Zawsze pomagal w domu, dzielilismy sie obowiazkami, mimo ze to on zarabial pieniadze. Teraz on jest juz na emeryturze, ja pracuje i to on jest obecnie gospodynia domowa, wiekszosc obowiazkow spoczywa na nim.
UsuńMoze sprobuj spokojnie z mezem porozmawiac, wyjasnic mu, na czym Twoja praca polega.
Pozdrawiam