Musze Wam koniecznie opowiedziec pewne zdarzenie z naszego pobytu u Eli.
Kiedy tam zajechalismy, chcialam podlaczyc sie ze swoim lapkiem do Jej sieci. Normalnie odbywa sie to tak, ze trzeba wbic 8-cyfrowy kod, ktory widoczny jest na spodzie routera, z ktorego chce sie korzystac. Ale takiego kodu tam nie bylo! Wyprobowalysmy doslownie wszystko po kolei, co tkwilo na tej etykiecie, nic jednak nie zaskoczylo, a komenda na moim lapku uparcie chciala 8-cyfrowego.
Stwierdzilam zatem, ze za krotka jestem na takie skomplikowane procesy, nie rusze tego samodzielnie, wiec przyjdzie mi poczekac na pomoc ziecia Eli, ktory umie wszystko.
Chcialam jednak napisac Wam, ze szczesliwie zajechalam, wiec nie pozostawalo mi nic innego, jak skorzystac z lapka Eli. Musialam Ja wylogowac, sama sie zalogowac, co wywolalo glosne protesty, ze co ja Jej mieszam w lapku, ze Ona nie dojdzie pozniej z niczym do ladu. Bo musze dodac, ze Ela jest z tych niespecjalnie znajacych sie na technice (to tak delikatnie mowiac, bo wprost: umie wlaczyc i wywolac z pamieci strone, poza tym prawie nic wiecej). Uspokoilam Ja, ze wszystko wroci na swoje miejsce i ze ma sie nie martwic.
Wlaczylam tez swoja bezprzewodowa myszke, czyli ten maly cycek do wtyczki i heja! napisalam dla Was posta. Skonczylam, cycek zostawilam u Niej, bo wyszlam z zalozenia, ze dopoki sama nie bede podlaczona, poczytam Wasze wpisy z Jej lapka.
Nastepnego dnia rano porobilam jakies zdjecia i chcialam je na biezaco wgrac na swojego lapka, bo do tego nie potrzebowalam przeciez polaczenia z internetem. Kiedy szykowalam miejsce pracy, myszka spadla mi na podloge. Zdjecia musialam niestety wgrywac i obrabiac ta niewygodna lapkowa myszka, moja nie dzialala. Pomyslalam sobie, ze na pewno sie potlukla na smierc, ale zeby miec pewnosc, kupilam nowe baterie. Nic, nie dziala.
W miedzyczasie przyszla corka Eli z mezem, odpalilam wiec lapka, zeby rozpoczac proces podlaczania sie do internetu pod okiem fachowca. Myszka nie dziala, mnie nerwy biora, bo musze meczyc sie z ta lapkowa, a nie jestem przyzwyczajona, wiec idzie mi to jak po grudzie. Ziec kombinuje, robi to, co ja dzien wczesniej i tez utyka na kodzie, ktorego nie ma. Kombinujemy razem dalej, on wlacza lapka Eli, cos tam robi, szuka, grzebie i patrzy. Ja w tym czasie wpatruje sie we wlasnego, chce cos zrobic, kliknac, lapie za myszke z przyzwyczajenia, ona nie dziala, wiec znow mecze sie z tym drugim ustrojstwem.
Zieciu wlacza muzyke na lapku Eli. Jestem zdziwiona, ale niech tam, jak lubi. Muzyka gra, zieciu kombinuje, ja sie wkurzam niedzialajaca myszka, ciagle cos przy niej majstruje w nadziei, ze moze zaskoczy. Trwa to jakis czas. Muzyka zostaje wylaczona, za chwile znow gra. Mysle sobie, ze moglby sie facet skupic na podlaczaniu mnie, a ten bawi sie czyms innym. No ale moze nie lubi zastanawiac sie bez muzyki w tle, choc byla ona jakas dziwna. Nie moja sprawa.
W miedzyczasie zaczal cos kombinowac ze swoim iphonem. Nie bede przedluzac opowiesci, dosc, ze zaczely mnie denerwowac jego zabiegi i robienie wszystkiego, tylko nie tego, co trzeba. Musze dodac, ze ziec Eli jest czlowiekiem niezwykle malomownym, bardzo spokojnym, zrownowazonym. W koncu jednak dal glos:
- Czy ty przypadkiem nie masz wlaczonej myszki? - spytal spogladajac na mnie.
- No mam, ale nie dziala. Spadla mi na podloge, nowe baterie tez nic nie daly. Bede musiala kupic nowa.
Popatrzyl na mnie badzo przenikliwie, po czym oznajmil, ze juz od jakiegos czasu zdziwiony byl fiksujacym kursorem na lapku tesciowej, wlaczajaca sie i wylaczajaca muzyka i niemoznoscia normalnej pracy, bo co chcial tego kursora obezwladnic, to ten skakal mu po ekranie jak wsciekla malpa.
Okazalo sie bowiem, ze moja myszka wcale nie umarla, byla zywa jak nie wiem co, tyle tylko, ze cycek zostal u Elki w lapku i kiedy probowalam myszke reanimowac naciskaniem i kreceniem, reagowal lapek Eli, a nie moj. Powiedzcie sami, jak bardzo ekstremalnie malomownym czlowiekiem trzeba byc, zeby zareagowac pytaniem po dobrej pol godzinie, a nie od razu wrzeszczec, ze kursor dostal hyzia? Malo tego, dalej pracowac (lub co najmniej usilowac) ze skaczacym po ekranie i przeszkadzajacym kursorem.
Kiedy wreszcie sprawa sie wyjasnila, dostalam takiego ataku smiechu, ze o malo nie zeszlam na kolke w boku, Ela i Jej corka zreszta tez. Lzy lecialy mi po policzkach, nie moglam zlapac tchu. I tylko na zieciu sytuacja nie zrobila zadnego wrazenia, dalej robil swoje. Az mnie podlaczyl.
To ja też z tych niekumatych jak Twoja Ela , nie mam żadne myszki , choć ostatnio jak ściągnęłam fachowca, co by mi film wrzucił na bloga , stwierdził ze takową powinnam mieć oraz , ze mam w komputerze wirusa i zbyt wolno chodzi.
OdpowiedzUsuńMiałaś niezły ubaw :)) biedny ZIĘCIU :)
Buziaki ślę :)
Ilonus
Mozna i bez myszki, ale ja juz tak sie przyzwyczailam, ze mi bardzo niewygodnie pracowac bez niej. Bez mychy musze uzywac obu rak, zeby przewinac strone na przyklad. To tak jak jezdzic ze skrzynia biegow manualna i trzema pedalami, tez sie da, tez umiem, ale wole automatik i dwa pedaly, bo wygodniej.
UsuńA zieciu mogl sie wczesniej odezwac przeciez :)))
Dobrej soboty, Ilonus
Zięć - stalowe nerwy ha ha :)
OdpowiedzUsuńDla mnie myszka też jest niezastąpiona - jak Cebula przegryzł mi kabelek myślałam że mnie szlak trafi :)
Ja mam bezkabelkowa, dlatego spada na podloge :))) Czasem psoci, jak widac powyzej.
Usuńa może nie chciał się wtrącać...
OdpowiedzUsuńA Ty bys siedziala cicho, podczas gdy kursor na ekranie, bez Twojego udzialu, wyczynialby taniec swietego wita? Ja bym darla paszcze :)))
Usuńprzyznam, że nie używam myszki ponad 10 lat. Mam pokaźny zbiór myszek bezprzewodowych, radiowych, optycznych etc.). Nikt u mnie w domu nie pracuje z muszką nawet mąż, który jest z tych opornych i któremu wydawałao się, że touchpad nie jest stworzony pod niego. Jest, jest:)Dzięki temu nie ma zaskakujących sytuacji.
OdpowiedzUsuńWyobrażam sobie Wasze rozbawienie. Natomiast zdarza sie, ze moje piloty radiowo-tv czasem krzyzowo reaguja podczsa ich dotyku, tj. np. ściszam tv, a zgłaśnia się wieża;)
No patrz, Iva, oswiecilas mnie, jak to ustrojstwo sie nazywa! TOUCHPAD, musze zapamietac.
Usuń:) na coś się przydałam
UsuńNie po raz pierwszy zreszta :)
UsuńZ takim stoikiem jak ten zięć, to chyba bym nie wytrzymała. Może choć trochę się chociaż uśmiechnął, kiedy Ty płakałaś ze śmiechu? Może choć tak pod nosem?
OdpowiedzUsuń:)
Smial sie razem z nami pozniej, to bardzo fajny i zdolny chlopak. No i bardzo spokojny :)))
UsuńZiec Eli kwilil wewnetrznie! I z pewnoscia nie do smiechu mu bylo:)
UsuńWcale nie jest takim ponurakiem, pewnie sam sie dziwil, dlaczego ten Eli lapek nagle zaczal zyc samodzielnie :)))
Usuńhihi ta historia się na jakiś kabaret nadaje :D
OdpowiedzUsuńZebys wiedzial! ;)
UsuńJakoś od razu wiedziałam, gdy tylko napisałaś, że myszka nie działa, że po prostu zostawiłaś ją podłączoną do Eli laptopa ;P..., no dobra, ja pracuję z myszami na co dzień... ;) - nie przejmuj się. Są blondynki bardziej blond od Ciebie :D... :)... Pazdrawliaju...
OdpowiedzUsuńJasnowidzka? Czy co?
UsuńWczesniej mialam mysze na sznurku, wiec podobna pomylka byla niemozliwa, ale zachcialo mi sie wygodnej techniki, to mam za swoje. Caly czas jednak zastanawia mnie dlugi brak reakcji ziecia ;)
Caluski
Trzeba pilnować swoich cycków:)
OdpowiedzUsuńDwa jeszcze ogarniam, kazdy nastepny juz mnie przerasta.
Usuń...Twój zięć to niespotykanie spokojny człowiek...
OdpowiedzUsuńToz ja nie mam zadnego ziecia! Ziec jest Elki.
UsuńJak się tak będziesz z materia komputerową obchodziła to dostaniesz zięcia. Za karę!
Usuń:D
Jak dobrze pojdzie, to trzech zieciow dostane. I cieszylabym sie, gdyby byli tacy akuratni, jak ten od Eli.
Usuń...upss, sorki. Coś wczoraj nie strybiło, he he he. To kto to jest Elka?? :))
UsuńNo chyba Cie palne! Czy Ty w ogole czytasz moje posty? Elka to moja psiapsiola, u ktorej juz drugi raz spedzamy urlop, bo mieszka nad Morzem Polnocnym.
UsuńDobra, tym razem Ci daruje, bo masz urlop i nie musisz myslec, ale zeby mi to bylo ostatni raz ;)