Czasem w filmie potrzebny jest snieg, wiec sie go produkuje. Pewnie dzisiaj jakis zmyslny grafik komputerowy zasiadlby przed ekranem i spowodowal, ze na Saharze zaczalby padac snieg i tak dlugo by sypal, az pokrylby cala jej powierzchnie. W najgorszym przypadku inny specjalista od efektow specjalnych wymyslilby maszyne, ktora by ten snieg wygenerowala. Nie zapominajmy jednak, ze akcja mojej zajmujacej relacji z planu filmowego toczy sie ponad 30 lat temu w niespecjalnie zamoznym kraju i wiekszosc efektow specjalnych w filmie osiagana byla chalupniczymi sposobami.
Scena ma wygladac nastepujaco: Sieniawski byl nie tylko niezwykle bogatym magnatem, ale i wyjatkowo ekscentrycznym, wiec zaproszonych na bal gosci postanowil zaskoczyc sniegiem w lecie. Tylko skad w XVI wieku wziac latem snieg? Ano, dziewki dworskie bily piane z jajek i ona miala ten snieg imitowac. Zeby bylo jeszcze bardziej zimowo, sluzba wieszala na drzewach sople ze stearyny. Sieniawski pewnie mogl sobie na to pozwolic, zeby zuzyc miliardy jajek i robic z nich snieg. My nie.
Zostala wiec wezwana straz pozarna z agregatem pianotworczym i dalej produkowac ten snieg. Zeby bylo smieszniej, lezacy wszedzie prawdziwy snieg (byl to bardzo mrozny i sniezny listopad) zostal skrupulatnie usuniety. Przeciez finanse filmowe byly nieograniczone, a przekraczanie budzetu na porzadku dziennym. Nasza rola wygladala tak, ze przyjezdzamy saniami (na koleczkach) na ten bal, dziwujemy sie niespotykanemu latem bialemu szalenstwu, wyskakujemy z san, czerpiemy to cudo, obrzucamy sie nim, a w wejsciu stoi dumny magnat i przyglada sie naszemu zachwytowi i radosci z poblazliwym usmiechem. Magnat mial na dworze blazna, gral go karzel, nota bene przeuroczy gostek chyba z Torunia, gral w bardzo wielu filmach i mial na imie Jan. Kiedy straz pozarna poszla na calosc, natlukli tej piany na wysokosc ud. Jasio uwijal sie w tej pianie jak fryga, tyle tylko, ze nie bylo go w ogole widac, jeno pawie piorko na blazenskiej czapce poruszalo sie w te i nazad.
Klaps, cisza na planie, krecimy!
Zajezdzamy, wyskakujemy z san i... w jednej chwili nasze dlugie suknie i warstwy halek robia sie mokre, sztywne i baaardzo ciezkie. Kicanie po pianie staje sie prawie niemozliwe, trudno sie poruszac i niestety, to widac. Ciecie!
Powtorek bylo kilka albo i kilkanascie, a z kazda nastepna suknie nabieraly coraz wiecej wilgoci, a nasze ruchy byly coraz powolniejsze, bo kiecki kleily sie do nog odzianych w grube rajstopy i spodnie, zeby nam tylki nie pomarzly. Mokra byla juz nawet bielizna. Istny horror, bo wbrew najlepszym checiom, nie moglysmy z siebie wykrzesac pozadanego entuzjazmu i lekkosci ruchow.
Przy czym, widzac samodzielnie poruszajace sie piorko Jasia nad powierzchnia piany, dostawalysmy naglej glupawki, bo wyobraznia podpowiadala, jak ten biedak tam zamokl. Po uszy!
Ze nikt z nas nie dostal zapalenia pluc po wielogodzinnym babraniu sie w pianie na siarczystym mrozie, graniczylo chyba z cudem. Jednak katary posypaly sie jak z rogu obfitosci. Garderobiane o malo nie zeszly na zawal, kiedy przyszlysmy sie rozbierac. Kiecki byly w stanie zalosnym, a na dzien nastepny musialy byc znow nieskazitelne. Cala noc roboty!
Gdyby zostawili oryginalny snieg, nie tylko wygladalby bardziej prawdziwie, ale nie spowodowalby takich spustoszen w garderobie i naszym zdrowiu. Ale, jak juz wspomnialam, rezyser miewal swoje bardzo dziwaczne wizje, ktore musialy byc realizowane. Naszym kosztem. Sadysta!
wyczytałam.że mało filmów miał, a profesorem został. cuda =, panie, cuda
OdpowiedzUsuńMoze i popelnil wiecej filmow, bo np. tego wiekopomnego dziela, w ktorym uczestniczylam, to nie ma w filmografii. No a fakt, ze profesorem zostal za obecnego ustroju, moze jedynie swiadczyc o tym, ze jest mocno "po linii", czyli z kosciola nie wychodzi.
UsuńAment
No tak... komputer służy w chyba każdej dziedzinie życia...
OdpowiedzUsuńTeraz tak, ale w 1980 roku wzywalo sie straz pozarna.
UsuńTo scena jak żywcem wyjęta z filmów Barei. Usunąć prawdziwy śnieg żeby zastąpić go sztucznym! ;)
OdpowiedzUsuńTakie rzeczy to chyba tylko u nas w latach 80-tych się działy ;)))
Dzialy sie w tamtych czasach rzeczy, o jakich sie ani filozofom, ani nawet fizjologom nie snilo. Nikt nie przejmowal sie panstwowymi finansami, wlasnie dlatego, ze byly panstwowe. Ale przynajmniej bylo wesolo, a ja mam o czym pisac.
UsuńUbawiłam się..wyobraziłam sobie to piórko samodzielnie biegające po pianie ;).... na mokrą kieckę nie narzekaj, w końcu wzięłaś udział w wiekopomnym dziele.
OdpowiedzUsuńTaaa, takie ono wiekopomne to dzielo, ze nawet obejrzec go nie idzie, a w koncu internet ma pojemnosc nieograniczona, wiec co by im szkodzilo.
UsuńMnie udalo sie ten film nagrac, juz tutaj, kiedy raz puszczali go w telewizorni.
...Taki rarytasik trudny do zdobycia ;)...co najmniej jak Jajo Faberge ;)
UsuńZapewniam wszystkich, ze film jest nudny jak flaki z olejem i niewart ogladania.
UsuńCudowna scenka, choć rozumie, że wtedy podczas kręcenia to nie było takie śmieszne. :)
OdpowiedzUsuńBo ja wiem? Mimo niedogodnosci mialysmy swietna zabawe i nie przestawalysmy chichotac, zwlaszcza patrzac na piorko samodzielnie latajace w pianie. To rezyser mial z nami krzyz panski, bo lekko hopsac nie moglysmy. :)))
UsuńWażne jest to że statystowałaś w filmie , a że suknia niewygodna , czy mokra, jeszcze utrudnienia, to szczegół , w końcu nie każdy może się pochwalić , że był na planie filmowym.
OdpowiedzUsuńBuziaki ślę :)
Ilonus
Uprzejmnie prosze Pania Ilonus, zeby mi tu nie imputowala statystowania! Bylam o stopien wyzej od statysty, co przekladalo sie na stawke dzienna. No!
UsuńBuziaczki
Widzę, że przegapiłam chyba wstęp, bo nagle znalazłam się na planie filmowym, gdzie grasz i to w sztucznym śniegu, a ja nie wiem dlaczego i jak do tego doszło :)))
OdpowiedzUsuńJesli cofniesz sie o dwa posty, znajdziesz poczatek, Iwus.
UsuńSzok :)!... Absurd jakiś... Ale w sumie to śmieszne było :D
OdpowiedzUsuńOj, bylo! A czlowiek tez byl: mlody, piekny i niecalowany (no, prawie)
Usuń...ot polska rzeczywistość, śniegu kupa a robią sztuczny bo przecież kasy kupa...
OdpowiedzUsuńTeraz kinematografia bardziej liczy sie z groszem, a krecenie calego filmu trwa miesiac, a nie, jak w tym przypadku, jego niewielkiej czesci.
UsuńHm..... ciekawe.... ciekawe....
OdpowiedzUsuńA o którego reżysera to chodzi- zdradzisz tajemnicę?
UsuńDwa posty wstecz jest pierwsza czesc relacji z nazwiskami i linkami do wiki.
UsuńTo byl Grzegorz Krolikowski.
Dzięki:)
UsuńPrzeczytałam sobie o Grzegorzu Królikiewiczu- ma całkiem niezły dorobek i kilka prestiżowych nagród. Nie wydaje mi się, że dostał tytuł profesora zwyczajnego za frajer.
Usuńhttp://www.filmweb.pl/person/Grzegorz+Kr%C3%B3likiewicz-410
Widzialas choc jedno jego dzielo? Czy slyszalas o kims takim, zanim u mnie o nim przeczytalas?
UsuńPantero, on ma duży dorobek- podałam link. nie widziałam jego dzieła, ale ktoś z takim dorobkiem i mający tyle nagród z pewnością nie jest głupcem nie zasługującym na miano profesora. Zresztą recenzje dotyczące jego twórczości wcale nie są złe. Wiem, że miałaś z nim do czynienia- 30 lat temu, a co potem?
UsuńTu masz więcej na jego temat. I to wcale nie są słowa mówiące o złym reżyserze.
UsuńMało tego, stawia sie go na równi z np. Kieślowskim...
http://www.culture.pl/baza-film-pelna-tresc/-/eo_event_asset_publisher/eAN5/content/grzegorz-krolikiewicz
Wiem, że Cię nie przekonam. Uderzyła mnie niesprawiedliwość wobec dobrego reżysera w Twoich komentarzach i tyle.
Sama napisalas, ze nie znasz jego tworczosci, jak zreszta wiekszosc z nas. On jest bardzo specyficzny, moze spoleczenstwo jest za glupie na jego wydumana tworczosc, moze ta tworczosc jest nie taka. Nie mnie o tym osadzac. Ani nie zrobil kariery za granica, jak inni polscy rezyserzy, ani w kraju sie nie przebil i wielu ludziom, w tym Tobie, jego nazwisko zupelnie nic nie mowi. A nagrody? Kto je rozdaje? Dzis my tobie, jutro ty nam - towarzystwo wzajemnej adoracji i przyznawania sobie nagrod.
UsuńZnam natomiast opinie producentow, ktorzy za nic nie chcieli z nim wspolpracowac. Rezyserowal filmy, ktore ladowaly w archiwum, bo nikt nie chcial tego ogladac. Moze oceniam go niesprawiedliwie, moze nie doroslam do takich wypocin, ale to moje niezbywalne prawo miec wlasne zdanie, czy cos mi sie podoba, czy nie. Sa obrazy, za ktore snoby placa miliony, a ktorych ja nie powiesilabym w garazu, bo mi sie nie podobaja. Podobnie z nim, ani nie zachwycil mnie jako czlowiek, ani jako rezyser. I tyle, a pisma branzowe niech sobie pisza, co im sie podoba. O wielkosci rezysera swiadczy kasowosc jego filmow, a ten umial tylko kase lekka reka wydawac i przekraczac kazdy budzet.
Gdyby byl, jak piszesz, dobrym rezyserem, znalabys jego nazwisko i nie musiala szukac po necie.
Masz niezbywalne prawo mieć swoje zdanie. A ja zawsze szukam, bo chce wiedzieć i znać różne opcje:)
UsuńI dodam, wcale kasowość nie świadczy o randze reżysera. Czasem szmiry przynoszą wielka kasę- niestety. Dobrze o tym wiesz. Dobranoc Panterko:)
Przyznaj jednak, Jaskoleczko, ze gdyby byl cos wart, na pewno bys o nim wczesniej slyszala.
UsuńMilych snow!
Panterko, to, że ktoś jest wart czy nie nie zależy od tego, czy o nim słyszała Jaskółeczka:):)
UsuńDobranocka:):):)
No to miałyście ubaw po pachy. Gorzej z sukienkami. No i to piórko ha ha ha :)
OdpowiedzUsuńI ubawu i piany mialysmy prawie po same pachy. :)))
Usuń