Wyciagnelam slubnego nad Kiessee na spacer, bo jednak po zachodzie slonca nie odwazylabym sie tam sama lazic.
Ta przedwieczorna cisza jest taka kojaca. Niewielu ludzi kreci sie juz nad jeziorkiem, nie slychac brykajacych i krzyczacych dzieci, czasem tylko powietrze przetnie okrzyk gesi i lopot ich skrzydel. Moze mialy pecha w milosci albo sa za mlode i nie znalazly sobie partnera/ki do zalozenia rodziny? Wiekszosc z nich bowiem jeszcze wysiaduje i nie widac ich na jeziorze. Tafla wody jest gladka jak szklo, wiatr przycichl zupelnie i nie marszczy powierzchni. Czasem te rownosc zakloci przeplywajaca kaczka... Wyruszaja na lowy nietoperze, ktore latwo pomylic z malymi ptaszkami, ale ptaszki o tej porze juz nie lataja.
W zapadajacym zmierzchu na wodzie zaczynaja tanczyc odbicia swiatel, sa dlugie i ruchliwe jak robaczki swietojanskie, bo choc tafla wody jest pozornie nieruchoma, ona zyje, rusza sie.
Nie slychac juz nawet gesi, i one w koncu przysiadly gdzies na nocny odpoczynek. Coraz wyrazniej za to widac ksiezyc, ktory od poczatku towarzyszyl nam na niebie. Jest prawie pelnia, jednak widac, ze po lewej stronie na dole tarczy ksiezyca jego kontur jest leciutenko rozmyty. Nie, to jeszcze nie jest pelne kolo, choc tak niewiele brakuje. Jego swiatlo muska wode, tanczy na jej powierzchni, bawi sie malenkimi falami.
Schowalam aparat, bo zrobilo sie calkiem ciemno i dalej szlismy w milczeniu brzegiem jeziorka, kiedy nagle na sciezce zamajaczyly mi jakies cienie. Kiedy podeszlismy blizej, naszym oczom ukazala sie gesia rodzina. Wprawdzie mlode od urodzenia umieja plywac, ale woda troche zimna, wiec najczesciej rodzice wodza piskleta na brzegu. Musialam uzyc lampy blyskowej, bo inaczej nie byloby nic widac. Malenstwa niespecjalnie sie mnie baly, bo w niewielkim oddaleniu oboje rodzice baczyli, zeby im sie krzywda nie stala.
Dwa male koslawce grzecznie pozowaly, troche dalej staly dwie inne rodziny z malymi gesiatkami i bacznie nas obserwowaly, gotowe w kazdej chwili bronic malych. W pewnej chwili przenikliwie odezwal sie jakis ptak i wszystkie gesi jak jedna szybkim krokiem rzucily sie w kierunku wody.
Postalismy jeszcze chwile, pomarzylismy, jak fajnie byloby miec dom nad jeziorem (albo nad morzem), gdzies z daleka od siedzib ludzkich i od ludzi w ogole... i wrocilismy do domu.
Jeszcze raz fantastyczne zdjecia :). Te puchate, koslawe gasiatka chcialoby sie schrupac, chociaz za doroslymi nie przepadam (juz mi kiedys daly ostre wciry). Piekna, romantyczna przechadzka - tylko pozazdroscic. (Leciwa)
OdpowiedzUsuńTe nasze gesi juz chyba przyzwyczaily sie do ludzi i kolejne ich pokolenie przekonuje sie, ze nie stanowia zagrozenia dla nich i ich dzieci, wiec zachowuja sie czujnie, ale bez paniki. Taka ludzko-gesia symbioza nad Kiessee. :)))
UsuńPiękny romantyczny spacer przy blasku księżyca.Gąski urocze.Miłego dnia.
OdpowiedzUsuńTobie rowniez, Halutka. :***
UsuńPrześliczne zdjęcia!!! No i dzięki Tobie zobaczyłam pierwszy raz tak malutkie dzikie gęsięta.
OdpowiedzUsuńMiłego,;)
Pokazywalam malenstwa gesiowe, kaczkowe i labedziowe juz wielokrotnie wczesniej, ale Ciebie jeszcze u mnie wtedy nie bylo. Co roku mamy na stawach i jeziorkach drobiowe przedszkole. :)))
UsuńOj, Ty Panterko o wielu twarzach ;) Raz walisz na odlew, wyciągając pazury i kąsając tych, których nie lubisz, ale tak romantycznego wpisu to u Ciebie nie pamiętam :))
OdpowiedzUsuńMogłabyś pisać komentarze do filmów przyrodniczych :) Miszczostwo świata, normalnie :) To o księżycu i światłach szczególnie.
Wedle mojego kalendarza, pełnia jest dzisiaj :)
A tak mnie jakos wzielo na romantyzm po tym spacerze. Sama siebie nie poznaje. :)))))
UsuńTak, pelnia jest dzisiaj, a ostatnia byla w dniu, kiedy mialysmy sie spotkac.
Czyli więcej spacerów, które bardzo dobrze na Ciebie działają :))
UsuńJak jechałaś autobusem w nocy, to Łysego widziałaś i pamiętasz, że Wam, w nocy towarzyszył :)
No bo ja wiem, czy mi w ogole taki styl pasuje? Pacz, wszyscy sie dziwuja, ze ja taka lagodna i nastrojowa. :)))
Usuńja też nie mam czasu...nawet na spacery z Erną (((poza tym u nas pierońsko zimno.A u Was już prawielato.zazdrosczę
OdpowiedzUsuńTaaa... takie lato, ze co rano uskuteczniam skrobanki szybne w aucie. Zimno jest, za zimno jak na te pore roku, a na weekend zapowiadajo syberie. ;)
UsuńAniu, sama tak spacerujesz? Jesli sama to czy się nie boisz? Ja jakoś wieczorami, sama czuję się nieswojo :-)
OdpowiedzUsuńOj, Graszkowska, nie czytalas tekstu uwaznie. Pisalam, ze wzielam meza na spacer, bo sama sie troche bymbala. :)))
UsuńJak pięknie jest wieczorem nad Kiessee... pokazałaś to po mistrzowsku, świetne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńZadne zdjecie nie odda w pelni tej wyjatkowej atmosfery, ktora nas otaczala tego wieczoru. :))
UsuńPieknie opisalas ta wieczorna pore nad jeziorem, doslownie czulam jakbym tam byla. Mama - gesiowa i dzieci male gaseczki uroczo wchodza do wody, bardzo ladne zdjecia. Teresa
OdpowiedzUsuńNastroilo mnie jakos tak poetycko, pioro mi sie stepilo i zaczelam pisac farmazony. .)))
UsuńPięknie tam, po zachodzie słońca... I tak nostalgicznie.
OdpowiedzUsuńTylko czlowiek rozglada sie ze strachem, czy z krzakow nie wyleza jacys straumatyzowani uciekinierzy, zeby sobie pouzywac. :)
UsuńPiękny post i piękne zdjęcia, bardzo lubię odbijające się w wodzie światła :)
OdpowiedzUsuńPokraczność gąsiątek rozczulająca :)
Co ja bym bez tej wody zrobila? To moj zywiol, wiec musze ja miec w otoczeniu. :)))
UsuńAniu,miałaś doskonały pomysł z tym spacerem.Zdjęcia wspaniałe,ten księżyc! Ja sobie właśnie spoglądałam wczoraj przed zaśnięciem ,bo akurat świeci na wprost mego okna:)
OdpowiedzUsuńKacza rodzinka śliczniuchna.
Calkowita pelnia dopiero dzisiaj, a ja juz wczoraj w nocy spac nie moglam, choc rolety byly opuszczone. ;)
UsuńGęsia:)
OdpowiedzUsuńDomyslilam sie. :)))
UsuńWidzę, że kiedy mnie nie było koleżanka została poetką! Piękny tekst!
OdpowiedzUsuńA tak mi jednorazowo odbilo pod wplywem tego spaceru. ;))
UsuńTeż na to uwagę zwróciłam i mi się podoba! :D
UsuńA gęsi słodkie jak mniód.
Gaseczki sa do schrupania, ale tak szybko rosna...
UsuńPiękną porę dnia wybrałaś i miałaś cudowną pogodę jak na taki spacer. Cudowne widoki, a najpiękniejsze są gęsie maluchy. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCzasem miewam takie odpaly pod wieczor, kiedy w czasie dnia czlowiek nie daje rady pospacerowac. Bardzo lubie te przedswitowe i przedzachodowe godziny, ale z tych pierwszych rzadko korzystam, bo spie na ogol o tej porze. ;)
UsuńNo właśnie, też śpię a bywa tak pięknie.
OdpowiedzUsuńMoze znow kiedys sie poswiece i wstane wczesniej w weekend, zeby pofocic. Ale tez pogoda musi wspolpracowac. :))
Usuńrozmarzyłam się ...
OdpowiedzUsuńjak pięknie byłoby mieć dom nad brzegiem jeziora... pięknie byłoby tak każdego wieczora odpoczywać po całym dniu ...
"na nic nie ma czasu" to ostatnio moje motto życiowe...
Całuję piątkowo :*********
Oj, pieknie byloby... Kocham wode, jej odglosy i igranie ze swiatlem.
UsuńJa juz powinnam miec wiecej czasu, dzieci odchowane i na swoim, wnukow jeszcze nie ma - zyc, nie umierac. A czasu i tak brakuje... ;)
:***
Aniu dziękuję co za piękne słowa a jakie cudowne zdjęcia, wzruszyłam się.
OdpowiedzUsuńCisza wieczorna jest cudowna, ciesz się że możesz pojechać i masz w sumie niedaleko.
Moge nawet podejsc na piechote, co wielokrotnie czynilam w czasie dnia z Kira albo z Placzkiem. Nie mam daleko, jakies 3-4 km. To jeziorko mnie uspokaja. :))
Usuń