Czas ani na chwile nie chce sie zatrzymac, gna do przodu jakby bral udzial w wyscigu. W piatek Tupaja napisala w poscie, ze wlasnie minal tydzien od odejscia Garipa. Pewnie odtad piatki beda sie Jej smutno kojarzyc, jak mnie czwartki. Nasze pieski odeszly dzien po dniu...
Cale nasze nieszczescie zaczelo sie w czwartek i w czwartek skonczylo. Rowny tydzien trwala beznadziejna walka o zycie Kiry. I jak tu lubic czwartki? Ale post mial byc wlasciwie nie o Kirze znowu, ale o Miecce.
Bo Miecka to naprawde bardzo dziwny kot, jakby miala dwa oblicza, jakby byly to dwa rozne koty. No bo na codzien Miecka jest uosobieniem wrednosci, zolzostwa, niedotykalstwa, zlosci i wszelakich innych negatywnych cnot. Bukbron sprobowac wziac ja na rece, zaraz drze ryja, jakby ja ze skory obdzierali. Wara wszystkim od jej brzuszka, nawet mnie wara! Potrafi bolesnie podrapac albo nawet ugryzc. Ona w ogole unika ludzi i niewielu jest takich, przy obecnosci ktorych w mieszkaniu wychodzi spod lozka.
Miecka jest kotem tak absolutnie domowym i niewychodzacym, ze wielkim problemem jest wziac ja na szczepienie. W aucie drze paszcze bez sekundy przerwy i jest to tak dalece meczace dla uszu, ze z wielka ulga wypuszczamy ja z powrotem w domu. Dobrze, ze szczepienia sa raz do roku. Co nam odwalila w ubieglam roku, opisywalam TUTAJ.
Nie, zeby calkiem nie lubila pieszczot, wprost przeciwnie, ale to ona wyznacza, kiedy i jak chce byc miziana. Tylko jak sama przyjdzie i sie lasi, wolno ja dotknac, w przecinym razie syk, warczenie lub atak. Ma swoje miejsca na ciele, gdzie wolno ja miziac i takie, gdzie dotkniecie poskutkuje osobaczeniem albo drapnieciem. Taka francowata mimoza.
Jest jednak druga natura Miecki, pelna empatii, wspolczucia, checi niesienia pomocy - choc wszystko to na jej wlasnych warunkach i zeby czasem nikt nie zauwazyl, ze ona taka dobra. Kiedy Fusel lezal przez dlugi czas, lekko sparalizowany, ona prawie go nie odstepowala. Podczas mojej choroby przez caly czas lezala ze mna w lozku. Kiedy Fusel umarl, podeszla do koszyczka i dlugo go obwachiwala, jakby sie z nim zegnala... W przypadku Kiry bylo podobnie, choc podczas chorob, po operacjach Miecka nie szukala jej bliskosci. Ale kiedy przyjechala do nas wetka z asystentka, Miecka nie schowala sie pod lozko, choc byly to dwie absolutnie obce osoby. Stala w drzwiach pokoju i uwaznie obserwowala, co sie dzieje. Mysle, ze ona wiedziala. Bulka w tym czasie lasila sie do gosci i Kira zupelnie jej nie obchodzila. Po wszystkim, kiedy Todeskommando opuscilo juz nasze mieszkanie, Miecka podeszla do koszyczka i znow bardzo dlugo stala pochylona przy Kirze, podczas gdy Bulka nie poswiecila jej nawet spojrzenia.
W nastepnych dniach, kiedy tak bardzo cierpialam, Miecka prawie przez caly czas byla przy mnie, jak malo kiedy wczesniej. Siedziala, mruczala, pozwalala miziac sie po calym kocie, nawet po brzuszku, zagladala mi w oczy, jakby chciala powiedziec: masz jeszcze mnie, jestem z toba na dobre i zle, nie placz.
Gdzies po tygodniu wrocila do swojego normalnego zachowania.
Zawsze mnie wkurzały "mądre" uwagi, że kot jest przywiązany tylko do miejsca i michy albo że jest fałszywy. Maciejka jest kolejnym przykładem na kocie współodczuwanie i przeczuwanie, i na potrzebę bycia ze swoim człowiekiem.
OdpowiedzUsuńTo jest tym bardziej zaskakujace, ze ona ma na codzien taki dziwny charakterek, zeby nie powiedziec wredny. Kiedy przychodzi co do czego, Miecka wykazuje ogromne poklady empatii.
UsuńAnusia, jeżeli mogę tu u Ciebie jeszcze raz napisać o moich kotach, to opiszę moją nieodżałowaną Kizię-Mizię. Nie wiemy co jej ludzie zrobili w jej króciutkim życiu /miała ok.3-4 miesiące jak ją mąż znalazł/. Była nieufna, nie dała się wziąć na ręce. Pomalutku szło do dobrego, ale ile krwi z moich dłoni spłynęło, to moje. Była z nami 13 lat, też pieszczoty były na jej zasadach. Na rękach trzymałam ją wszystkimi łapami do przodu, przytulić się nie dała, natomiast była w siódmym niebie, kiedy masowałam jej brzuszek kilka razy dziennie, bo miała guza po sterylce - konował za ciasno ją pozszywał. Kochałam ją nad wszystko, taką jaka była. Beza wychowała się z kotami, psami, dzieckiem - jest przytulaśną pieszczochą. Niczego i nikogo się nie boi.
OdpowiedzUsuńMam ją od ponad roku, a dopiero wczoraj poleżała chwilkę na moich kolanach.
Ania Bezowa
Miecka tak zdziczala, kiedy corka wyprowadzila sie z nia od nas i zaczela pracowac. Kotka byla calymi dniami sama, a wczesniej miala Fusla i nas. Kiedysmy ja znow wzieli od corki, byla calkiem inna, nieufna i zolzowata.
UsuńOna tylko ze mna sie "kontaktuje", wszystkich innych w rodzinie olewa. :)
To faktycznie dziwny kot. Mnie jakoś kot w domu nie pasuje- zawsze uważam,że kot może być tylko "na przychodne" i chyba wtedy jest mu najlepiej.Dom kotom najbardziej chyba pasuje w dzień, gdy się w nocy powłóczą w sobie tylko znanych miejscach.Obserwuję koty "domowe" na moim osiedlu- większość wychodzi z domu kiedy tylko im się zamarzy a do tego są tak bezczelne, że przychodzą na czas dokarmiania tych bezdomnych.A bezdomne mają pobudowane ciepłe budki,które są pochowane w miejscach, gdzie psy nie mają dostępu. Te bezdomniaczki są systematycznie dostarczane do weta i większość jest już wysterylizowana.
OdpowiedzUsuńWiesz, ja myślę, że zwierzaki zawsze wiedzą kiedy nadchodzi ich kres. Ostatni
tydzień przed swym odejściem mój jamniorek ciągnął mnie na smyczy jak najdalej od domu, niemal jak w jakimś transie. Trochę mnie to dziwiło, ale przypomniałam sobie, co mówił mi kiedyś wet - pies wyczuwa nadchodzący kres i stara się wtedy odejść od domu jak najdalej, by się gdzieś zaszyć w krzakach, tak jak to się dzieje na wolności.
Czy wiesz, największa psia miłość mojego Flika to miała na imię Kira? Ale to była miniaturowa sznaucerka.Gdy ci sąsiedzi się wyprowadzili on jej wciąż szukał. W 2 lata pózniej zobaczył na spacerze sunię identyczną jak Kirunia i aż zapiszczał z radości. Gdy tamta do niego podbiegła stanął jak wryty, po chwili zwiesił łepetynę i powoli odszedł. Mało się nie poryczałam, tak mi był go żal. I durnie twierdzą, że zwierzęta nie mają duszy ani rozumu i uczuć a
tylko instynkt.
Miłego;)
Miecka nie ma i nigdy nie miala zapedow do wychodzenia, my przed Bulka nawet siatki na balkonie nie mielismy, a Miecka czesto tam sama przesiadywala. Miala droge otwarta na swiat i nigdy nie skorzystala.
UsuńBalabym sie wypuszczac koty, to jest miasto, ruch uliczny i pelno wokol debili, z ktorych nie wszyscy zwierzeta lubia. Sasiad mial sliczna biala koteczke, to ja w koncu ktos otrul. Mysle, ze moje koty sa szczesliwe (Bulka troche mniej, bo to byl kot uliczny) zyjac tylko w domu.
Koty doskonale wyczuwaja nasz nastrój i czesto na to specjalnie reaguja. Moja szara zolza tez daje sie miziac wylacznie na swoich zasadach, ale jak jestem w czarnej dziurze, to sama przychodzi, siada mi na kolanach i na ladnych 4-5 minut przytula nos do mojej twarzy, bez zadnego wiercenia. Potem uklada sie i mruczy jak traktor, tracajac mnie noskiem w reke i zlazi, jaka tylko mnie na duchu podeprze. Niestety, jakikolwiek zywiolek w "jej" domu jest natychmiast smiertelnym wrogiem, niezaleznie od tego czy to plaz, gad, ptak czy ssak :(. (Leciwa)
OdpowiedzUsuńMiecka do dzisiaj nie zaakceptowala Bulki, na wszystkie jej zaczepki i sygnaly do zabawy odpowiada syczeniem, a bywa, ze pogoni ja po chalupie. Bula jest z nami ponad dwa lata i nic sie w tej kwestii nie poprawilo. Jedyny dobry znak, to ze sie krwawo nie bija, ale stracilam juz wszelka nadzieje, ze kiedykolwiek sie zaprzyjaznia.
UsuńMiecka jest kochanym, madrym kotem. Wzruszylam sie jej zachowaniem kiedy Kira odchodzila. A ze w inne normalne dni woli dystans to jej prawo, jej wolnosc, od obcych zawsze lepiej byc na odleglosc.
OdpowiedzUsuńPajakow tutaj wcale tak czesto nie widze, lekow do nich nabawilam sie jeszcze bedac dzieckiem w Polsce. Teresa
A bo pajaki, choc takie male, budza groze swoim wygladem i maja diaboliczne oczy. Ja nawet balabym sie zabic pajaka, podejsc do niego blizej, dlatego moja bronia jest dlugasna rura odkurzacza. :)))
UsuńZ Tuśką mogłyby sobie podać łapki
OdpowiedzUsuńOne dwie by sie razem nadaly, zycie spedzalyby na wiecznym furczeniu jedna na druga. :)))
UsuńI tak wolę Bułkę:-)
OdpowiedzUsuńPrzyznaję jednaj rację,że Miećka to nietuzinkowy kot o niezwykłej wrażliwości.Pamiętam jak bylas chora (ręka albo kolano)to tez przychodzila do Ciebie aby spać tuż obok...wzruszające....
Przypomniało mi się,jak będąc u koleżanki,ktora mieszkala na parterze(dokarmiala koty te "niczyje")weszlo kocisko czarne ,duże i usadowilo sie na moich kolanach,glaskalam go i on tez tak jak Miecia patrzył mi w oczy-a czas wtedy byl dla mnie ciezki i bylam na lekach ...Moja kol.weszla z kawą i stanęła jak wryta widząc to wszystko..Okazalo się,ze ten kot,przenigdy nie zbliżył się do niej...tylko z daleka sie przygladal,a jadl,tylko wtedy kiedy moja koleżanka zniknela z pola widzenia....
UsuńBulka jest wesola, przytulasna, otwarta na wszystkich, swoich i obcych, a nawet obce zwierzeta (np. Placzek), ale jesli chodzi o empatie, pozostaje zimna jak brylka lodu. Szczerze Ci powiem, ze zawiodlam sie na niej, kiedy nie pozegnala sie z Kirunia po jej smierci. Bylo mi naprawde przykro, w koncu zyly pod jednym dachem przez ponad dwa lata i lubily sie.
UsuńPewnie masz w sobie cos, co przyciaga koty, sa tacy ludzie. :)
UsuńBulka to jeszcze siksa, emocjonalnie. Miecka to co innego. Rowniez uklady Miecki i Kiry byly inne niz Bulki i Kiry. Twoje koty maja zupelnie inne charaktery i temperamenty.
UsuńNasza kotka tez potrafila wyczuwac nasze nastroje. Np wiedziala wczesniej niz ja sama, ze nadchodzi czas migreny lub przygotowywujemy sie do podrozy, wiedziala juz na etapie rozmow i planow. Kot to psycholog i kojarzy lepiej niz by sie nam wydawalo. Koty uznaja tez pewien porzadek i jego zaklocenie powoduje jakby pytanie: co Ty na to? Zwierzeta czuja odejscia jakims swoim tajemnym zmyslem... Gdzies czytalam o kocie szpitalnym, ktory zawsze sie kladl na lozku pacjenta, ktory wkrotce umieral choc nawet badania na to nie wskazywaly... on wiedzial.
Tak, ten kot "dzialal" w jakims angielskim domu starcow i gdy kladl sie przy majacym umrzec, personel w ciemno zawiadamial rodzine, ze koniec bliski. Sprawdzalnosc mial 100-procentowa.
UsuńMaciejka to kot z charakterem na zewnątrz oschła i wredna a w środku ma serce pełne ciepła i miłości.Mój Kajtek zachowuje się podobnie.Miłej niedzieli.
OdpowiedzUsuńTyle lat Miecka jest z nami, a jeszcze mnie zadziwia swoja wrazliwoscia.
UsuńPantero ...nie wiem czy zwierzęta wiedzą i czują śmierć i odchodzenie innego zwierza.. z pewnością czują własną zwłaszcza stare i schorowane. To dla mnie zagadka.
OdpowiedzUsuńKiedy umierał i szukał miejsca mój stary kot, Maniek z Erną łazili za nim i nie odstępowali na krok...??? a kiedy umierał brat Mańka Edzio i leżał w kuchni na podłodze, (było strasznie gorąco, a on szukał zimnego miejsca) Maniek nie poświęcił mu w ogóle uwagi...??
A bo to za kotem trafisz? Ja tez nie spodziewalabym sie po Miecce takiej wrazliwosci, przeciez to uosobienie wredoty. A z kolei Bulka jest na pozor najslodszym kotem, a w dupie miala odejscie Kiry.
UsuńWcale jej się nie dziwię... Mnie nie wolno płakać, bo jeśli tylko zacznę, natychmiast jest Łajza Agatka - pocieszycielka. Przytyka swój nos do mojego, miauczy i dotąd łaskocze mnie wąsami, dopóki się nie roześmieję :)
OdpowiedzUsuńTakie twarde skorupy z miekkim srodkiem. :)
UsuńU ludzi to się nazywa asertywność i empatia ;)
OdpowiedzUsuńNasz Myk jest podobny, ja to szanuje i do niczego go nie zmuszam, on w zamian szanuje mnie i na przykład nie bywa namolny w środku nocy :)
Nie wiem, czy Miecka mnie szanuje, mam wrazenie, ze wcale. Jednak, kiedy nadejdzie zly okres, jest pierwsza do pocieszania. Kiedy zle dni mijaja, znow ma mnie w nosie. :))
UsuńPanterko, trzeba sie cieszyc, ze ma Cie tylko w nosie, a nie gdzie indziej ...:)
UsuńNie bylabym taka pewna, bo czesto odwraca sie do mnie zadkiem. :)))
UsuńMiećka wiedziała, że jest Ci potrzebna.Dała Ci z siebie tyle ile uznała za odpowiednie.
OdpowiedzUsuńEch, wzruszyłam się.
Ja mam 3 dziewczyny i ostatnio trudny czas. Ta, którą najbardziej kocham, zazwyczaj ma mnie w dupie ( taki trochę odpowiednik Miećki ) i nagle ze mną sypia....
To jest rzeczywiscie niezwykle wzruszajace, kiedy taki diabel zmienia sie w aniolka i pocieszyciela, kiedy jego czlowiek jest w potrzebie. Jak juz wypelni swoja misje, od nowa traktuje go jak otwieracz do puszek z kocim zarciem i ani nie mrugnie. :)))
UsuńTo niesamowite, jak zwierzęta wyczuwają ludzkie nastroje. U nas Miećka to taka Fifi, też nietykalska i sykliwa, a gdy nam lub któremuś z kotów coś się dzieje, nie odstępuje na krok.
OdpowiedzUsuńChłopaki to Bulki - zero empatii...
Moze to dlatego, ze Miecka byla u nas od poczatku, od 8-go tygodnia zycia, a Bulczyk przezyl swoje, zanim do nas trafil w wieku ok. 8 m-cy?
UsuńBo wiesz Aniu, jesteś podobna do Miecki, masz w sobie ogromne pokłady empatii ale przecież nie rzucasz nią w te i wewte, tylko wtedy gdy jest taka potrzeba, Miecka jest podobna do Ciebie, dobra i wrażliwa mądra i ........ niedotykalska. :))
OdpowiedzUsuńTaka była nasza Pazurka czarna kotka, pazurzasta całe ręce miałam poorane pazurami a kochała całym sercem.
A wiesz, masz troche racji. Ja nie znosze byc slodka po proznicy, nie lubie kadzic, umiem zadlic (rzondlic) celnie i bolesnie. Ale cudza krzywda jakos mnie natychmiast motywuje do dzialania. Moze Miecka podpatrzyla to u mnie? :)))
UsuńNa sto procent od Ciebie się tego nauczyła, :)) fajna kocica bardzo fajna ale i Bułka słodkie kociątko jest. :)
UsuńBulka mnie troche rozczarowala, ze tak gladko i bezuczuciowo przeszla nad smiercia Kiry do porzadku dziennego.
UsuńOne wiedzą więcej niż my. Mają jakieś te swoje instynkty.
OdpowiedzUsuńNajbardziej boje sie tego, ze Kira wiedziala, ze chcemy ja usmiercic...
UsuńAnia, to co zrobiłaś to był akt najwyższej odwagi i wielki akt miłości do ( dla ) Kiry. Nie uśmierciłaś jej, nawet tak nie myśl, bo to głupie myślenie. Pozwoliłaś Kirze godnie odejść, w spokoju i bez męczarni. Myślę, że nie każdy na to by się zdobył. Bo taka decyzja wymagała wielkiej odwagi i.... potem właśnie bicia się z myślami.
UsuńNo niby tak, ale ten strach i wyrzuty sumienia pozostana na zawsze...
UsuńI niech ktos powie, ze zwierzeta nie rozumieją, nie czują...
OdpowiedzUsuńFajne te Twoje kociaki:) Miecka charakterna, ale Bulka bardziej mi sie podoba, jest przesliczna!!!
Bulka bardziej da sie lubic przez swoja otwartosc i bezposredniosc, ona zawsze da sobie w zyciu rade, kokietka mala.
UsuńPokochac zolze to juz wyzsza szkola jazdy. Dokonac tego moze tylko ktos, kto ja tak dobrze zna jak ja.
Miecka to tajemniczy kot - wystarczy na nią popatrzeć. To niesamowite, nieprzeniknione spojrzenie i wyraz pyszczka.
OdpowiedzUsuńBułka to słodziak ,łatwo ją polubić i pokochać. Takie Miecki trudniej.
Dobrze, że ją masz, Aniu :)
A Ela trafnie Was "zdiagnozowała" :))
A bo Ela ma ten szosty zmysl, prawie jak kot. :)))
UsuńCzytając ostatni akapit na serio łzy napłynęły mi do oczu. Troszku się wzruszyłam...te nasze zwierzaki takie są kochane chociaż czasem potrafią doprowadzić do szału :)
OdpowiedzUsuńMiecka wszystkich osobacza i rozstawia po katach, dostaje sie nie tylko BUlce, ale i nam tez, nie ma ze boli. :) Ale jak trzeba, pierwsza leci z pomoca.
UsuńNie do wiary prawie!
OdpowiedzUsuńniesamowita historia!!
Zwierzeta tez odczuwaja empatie, wspolczuja ludziom na swoj sposob. Jest to niezwykle wzruszajace.
Usuńjest
Usuńjuz kiedys opisywałam
kocur mojej babci wychowywał swoje dzieci
matka mu pdrzuciła, dzika kotka
to było niesamowite
ona czasem przychodziła popatrzec z daleka na dzieci
wiedziała, ze one będą miały jedzenie i opiekę u pani ojca dzieciom
powiem Ci, że to jest najbardziej niesamowite moje osobiste doświadczenie ze zwierzętami..
To raczej rzadkosc, ze ojciec dzieci wychowuje, zarowno u ludzi, a tym bardziej w swiecie zwierzat. Ale zdarza sie.
Usuńto był Kot
Usuńprzez duże K
duzo jest o nim historii
absolutnie niezwykłe zwierzę
dlatego opowieści jak twoje o Bułce są dla mnie przejmujaco prawdziwe
O Miecce chyba.
Usuńo matko!!!
Usuńto przez emocje meczowe!!!!!!
przecież nawet mój Antoniusz wiem, jak Miećka się"normalnie " zachowuje!!!
meczowe czyli Polska Irlandia, naturlich:)))
UsuńBo Miecka to przyjaciel, jak trzeba to obsobaczy i przytuli jak bieda. To rzadkość u kotow, ale tym bardziej trzeba ją cenic i cieszyć się z tego, że jest.
OdpowiedzUsuńMiecka jest rzeczywiscie wyjatkowym kotem, mozna na nia liczyc w biedzie.
Usuńtak samo jest z niektórymi ludźmi
Usuńna codzień w oddali
a w biedzie to wychodza z cienia i to właśnie oni wspieraja bardziej niż tacy różni co to niby serce na dłoni maja....
Dokladnie tak!
Usuńogladasz mecz?
OdpowiedzUsuńPolski obejrzalam, teraz nie ogladam.
Usuńa myślałam, że odwrotnie:)
Usuńmiałaś kibicować Niemcom:)
A to dopiero wtedy, kiedy beda grac z Polska. Bo kiedy Polska gra z obcymi, to jej kibicuje. :)
UsuńO MATKO!
UsuńNo co! :ppp
Usuńno bendziem miec duzom kontrowersjem!!!
UsuńTy masz dobrze, Lux nie gra.
Usuńjedyny ważny mecz, na któym byłam to polska vs Lux
Usuńwygraliśmy, ale ledwo ledwo
ale Polsce kibocowałam
ale u mnie to inaczej
ja się nie zakorzeniam, nawet moje dzieci nie
i w Lux to powszechne:/
Ja po tych blisko 30 latach juz sie zakorzenilam. A w ogole to przegapilam pierwsza polowe Niemcow. :(
UsuńEeeeeee, ja będę za swoimi kibicować:)).
UsuńA ktorzy sa "Twoi"?
UsuńBiało - czerwoni!
UsuńSchwarz
UsuńRot
Gold
:)))
Kochana kocica!
OdpowiedzUsuńHela to też taki samolub, ale jak któremuś z nas coś dolega to przychodzi, łasi się, masuje, tuli... Niesamowite!
Czlowiek nigdy by nie uwierzyl, ze w takiej zolzie tkwi tak wielkie serce, gdyby sam nie doswiadczyl.
UsuńNiesamowita Miecka, łzy mi poleciały na koniec...
OdpowiedzUsuńNie wzruszaj sie, bo kiedy chcialam Miecce podziekowac i wziac ja na rece, zaraz uciekla z wrzaskiem.
Usuń