Jakbym za malo miala bolu, ktory staram sie opanowac na swoj wlasny sposob, jak najlepiej umiem, musi sie znalezc ktos, kto wpadnie na chwilke, zeby dokopac. Bo widocznie ten ktos uznal, ze tej Kiry za duzo wszedzie, za duzo Waszych pocieszen. A ja, zeby nie rozsypac sie na kawalki, zeby stale nie plakac, zeby moc choc udawac, ze zyje normalnie, pisze stale o Kirze, prowokujac tym Wasze komentarze. Chlone chciwie Wasze slowa pociechy i Wasze wspomnienia o mojej suni. Byliscie ze mna przez caly czas jej zycia w naszej rodzinie, znaliscie ja przeciez. Tak jak ja znalam Garipa, Amisie, Szimi i wielu innych czlonkow naszego blogowego zwierzynca, ktorzy przeszli za TM. Za kazdym razem odejscie pupila bolalo nas wszystkich, a jednego z nas szczegolnie. Tym razem padlo na mnie.
Co w tym nagannego, ze prosze Was o wpis do ksiegi kondolencyjnej? Kto nie chce, nie pisze i tyle, prawda? Najwyzej pomysli: przesadza baba z ta zaloba, tyle ludzi umiera, a ta rozpacza po psie. Pomysli, podkreslam, i zmieni strone. Ale nie, niektorzy maja imperatyw pouczania i wyrazania wlasnej dezaprobaty publicznie, niech wszyscy widza i wiedza.
Otoz nie, droga AnitKO, nie rozumiesz ani troche, co ja w tej chwili przezywam, nie jestes mna, na szczescie. Nie mam tez zamiaru w jakikolwiek sposob tlumaczyc sie z tego, co robie i pisze. To jest moj blog, moje terytorium i bede go prowadzic po swojemu. Jesli Tobie nie pasuje, coz... nie musisz tu wchodzic, ani czytac, ani pisac pocieszajacych komentarzy, ani tez robic wpisow w ksiedze kondolencyjnej. Wszystko to jest dobrowolne.
A tak nawiasem, jakos nie widzialam pod poprzednimi wpisami o Kirze Twojego komentarza z wyrazami wspolczucia. Przyszlas wiec tu jedynie, zeby ulzyc sobie, wypuscic smierdzacego baka i zniknac. Mnie wlasnie to wydaje sie niestosowne, zreszta nie tylko mnie, jak pokazuja komentarze. AnitKA postanowila jednak brnac dalej:
I zeby byla jasnosc, zupelnie nie interesuje mnie Twoj punkt widzenia na przezywanie bolu i tworzenie ksiag kondolencyjnych. Grono moich przyjaciol i ja widzimy to inaczej. A ta "wasza kultura" to zapewne trzymanie psa na lancuchu, walenie kijem, zeby byl posluszny i spuszczanie na noc, zeby zapolowal na wlasne zarcie? A moze zostawianie w samochodzie w upal podczas zakupow? Czy moze pseudohodowle? Albo ze "kazda suka/kotka musi choc raz miec male"? A po smierci utylizacja? Czy zakopanie w lesie, bo taniej? To ja juz wole na modle amerykanska.
Kolejne wypierdy AnitKI po prostu kasowalam.
Przyznam, ze smutkiem, że wg mnie kompletnie niepotrzepna jest ta słowna szarpanina. Kto chce może się wpisać, kto nie - nie musi. To czas na smutek! A jeśli ktoś nie rozumie, że można rozpaczać po utracie psa jak po utracie człowieka, a czasem bardziej - to go zablokuj, by nie mącił Twojego przeżywania. Nic tu po nim.
OdpowiedzUsuńMusialabym zablokowac wszystkie anonimy, jak leci, a mam wielu niezarejestrowanych komentatorow, ktorzy wprawdzie sie podpisuja, ale dla blogera sa anonimowi. Na nich mi zalezy, wiec nie bede im utrudniac przez taka... AnitKE. Zawsze jednak moge i bede takie mendy kasowac.
UsuńIva ma rację, nie reaguj, to woda na młyn. Nie poświęcaj takim ludziom postów. Jak jej nie pasuje, nie musi tu zaglądać. Kisses Aniu
UsuńZnasz mnie, Gosia, ja z reguly nie kasuje komentarzy, nawet anonimowych i nawet niegrzecznych. Staram sie podjac dyskusje na pewnym poziomie. Ale ta framuga za bardzo pojechala i nie strzymalam.
UsuńWiem, wiem, niestety Internet jest pełny framug - jak to pięknie okresliłaś. Kisses
UsuńSpodobalo mi sie kasowanie, to takie latwe, a z niektorymi nie ma co podejmowac dyskusji.
UsuńEch, Pantera, szkoda czasu i atłasu. Trza zignorować i tyle. Niestosowne mogą być obce kulturowo Walentynki, ale nie rozpacz. Ona jest wszędzie tak samo dojmująca.
OdpowiedzUsuńHana, nawet nie wiecie i nigdy byscie nie pomysleli, jak bardzo mi pomogliscie przez te kilka dni.
UsuńA potem przylazlo to cus i juz spac po nocach nie moge.
Aniu i słusznie,że kasujesz,nikt nikogo do niczego nie zmusza.Po co wchodzić tu i dokopywać Tobie jak i komentującym.
OdpowiedzUsuńBo lubi? Bo czuje sie niedowartosciowana, wiec lazi po swiecie (blogach) i szuka okazji, zeby we wlasnym przekonaniu choc troche zaistniec? Nie wiem.
UsuńZidiociali Amerykanie maja wieksze serce i wyczucie taktu, niz AnitKa.
OdpowiedzUsuńI na pewno serce maja po wlasciwej stronie.
Widzialam ten wpis pod poprzednim postem i strasznie mnie korcilo aby napisac do AnitKi kilka slow, jednak ze wzgledu na Ciebie i pamiec o Kirze nie chcialam wdawac sie w dyskusje z ta pania.
Niezidiociala Amerykana prztula cie do serca, trzymaj sie Aniu.
Kilku "(nie)zidiocialych Amerykanow" kocham miloscia szczegolna, gleboka i szczera, a wszystkim pozostalym jestem wdzieczna za wymyslenie godnego obchodzenia sie ze zwierzetami po smierci, czego w tej przekletej "naszej kulturze" nie bylo. I chcialabym, zeby Europa dawala takie same kary oprawcom za znecanie sie nad bracmi mniejszymi, jakie sa w Ameryce.
UsuńI love you, too :) dziekuje za wszystko co zrobilas dla Kiruni, choc jej nie znalam, to dzieki twoim zdjeciom polubilam ja i jest mi smutno ze odeszla.
UsuńIm bardziej poznaje ludzi, tym mocniej kocham zwierzeta. Chyba wiekszosc z nas tak ma...
UsuńNie jest latwo kochac ludzi, to prawda
UsuńZwierzeta sa wdzieczne za milosc, ludzie ja odrzucaja.
UsuńAniu, nie przejmuj sie gupiom babom. Twój blog, Twoje prawo i Twoje zasady, jak sie komuś nie podoba to won! Rozumiem Twoj sposob na ból po stracie Kiruni, u mnie zdjecie Kiry na tapecie przypomina mi o tym jaka to piekna i mądra sunia z uroczym usmiechem.
OdpowiedzUsuńPewnie, ze moj blog i wara takim anitkom od tego, co tu sie dzieje! Znacie moja cierpliwosc dla anonimow i roznych ich wypierdow oraz zawsze spokojna wymiane pogladow. Ta jednak przekroczyla granice mojej wytrzymalosci, choc cos mi podpowiada, ze to zawsze ta sama osoba, choc pod innymi nickami.
UsuńUwziela sie, frustratka jedna.
Jakie to smutne ze ciagle sa na tym swiecie ludzie jak ta AnitKa, ktorzy maja tak silna potrzebe pouczania, ze nawet wtedy kiedy jestes w takim cierpieniu i smutku, musza swoje "madrosci" wykladac. Poza tym tak jak piszesz ona nie odezwala sie wczesniej, nie napisala ze Ci wspolczuje utraty Kiry, a przeciez czytala, to znaczy tylko po to zeby napisac w koncu tak nieprzyjemnie w najmniej stosownym czasie. Czy to nie jest okrucienstwo? Przepraszam za takich ludzi, tacy jak ona bardzo mocno przyczynili sie do mojej decyzji opuszczenia Polski. Teresa
OdpowiedzUsuńTakich frustratow ma nie tylko Polska, ale tam chyba jest ich wiekszosc. Gdzie indziej mniej sie spotyka takich bezinteresownych niegodziwcow, ktorzy lubia po prostu wyrzadzac krzywde innym, tak just for fun, bez szczegolnej przyczyny.
UsuńJa jestem przekonana, ze karma zawsze powraca, chocby miala obleciec ziemie wokolo, ale powraca i wali rykoszetem. Rzeczona tez kiedys sie bolesnie o tym przekona.
Odpisalas, a przeciez to u Ciebie noc, no bo u mnie chlodny ranek, masz racje tez wierze ze karma wraca. Teresa
UsuńSpac nie moge, no to wstalam sobie i rzadze w internetach. Goraco jest i duchota panuje, wentylator caly czas chodzi. Skonczyla sie moja ukochana pora roku i nastaja nieznosne upaly.
Usuńa ja zasiedziałam się przy robocie.
Usuńo w/w anonimie zmilczę, nie ma co gadać.
u Was gorąco? u mnie za oknem w tej chwili jest +6 st.
trzymaj się, Aniu!
Szczerze mowiac, zazdroszcze Ci tych szesciu stopni, w dzien i tak sie wyrowna i bedzie znosnie. Mam nadzieje, ze nie musisz wstawac bladym switem do jakiejs fabryki, jak ja? Taka nieprzespana noc rujnuje mi caly dzien i az strach wsiadac za kierownice rano. :(
UsuńCzesto nielatwo znalezc odpowiednie slowa, ale ja wiem i czuje, kto jest mi przychylny, jakbym umiala czytac w myslach. Zreszta ludzie zwierzecolubni rozumieja sie bez zbednych slow, bo nadaja na tych samych falach.
OdpowiedzUsuńNa pewno sie podniose, bo musze, bo show must go on, bez wzgledu na to, co sie wydarzylo. Czlowiek jest tak skonstruowany, ze zniesie prawie wszystko i zyje dalej. Bo nie ma innego wyjscia.
Panterko, po prostu olej AnitKE. Nie warto o niej myśleć, nie warto jej odpowiadać. Nie pozwól, aby takie osoby choć w najmniejszym stopniu Cię dotknęły, zwłaszcza teraz kiedy cierpisz po rozstaniu z ukochaną psiną. Kochałaś Kirę i jej odejście Cię. Czy to tak trudno zrozumieć?
OdpowiedzUsuńwypadło słowo "boli" - jej odejście Cię boli.
UsuńNiektorym albo trudno zrozumiec, albo po prostu sa z natury sadystami. Albo w swoim spoleczenstwie nic nie znacza i laza po internetach, zeby sie dowartosciowac pouczaniem innych, bez wzgledu na skutki, jakie to pouczanie wywola.
UsuńPantero, nie odzywałam się, bo ja w ogóle mało się odzywam, ale choć w tym szczególnym momencie czułam, że powinnam, było mi zbyt trudno... w 2013 roku musiałam podjąć taką decyzję jak Ty..czasu już nieco minęło a nadal każda podobna wiadomość przywraca we mnie wszystko co wtedy było....a jeszcze miesiąc temu moja kuzynka też stanęła wobec takiej konieczności a mój brat wciąż, z dnia na dzień, z bólem i niepokojem to odwleka, parę razy dziennie wynosząc psa na spacer i podnosząc go na tym spacerze, kiedy biedak się przewraca...więc zwyczajnie nie znam słów pociechy i nie lubię o tym mówić.
OdpowiedzUsuńOdzywam się, żeby Ci powiedzieć - zignoruj tą ludzką bezmyślność, kiedy człowiekowi jest ciężko musi się bronić przed złymi myślami bo one wtedy bardziej ranią. Odetnij się, wyrzucaj takie komentarze i wspominaj to co było dobre i piękne - jak ta chwila na zdjęciu Twojej Kiruni odpoczywającej na drewnianej ławce.....
Trzymaj się.
Barbara
Nam podjecie decyzji w sprawie odejscia Kiry pomogly przezycia zwiazane z meczenska smiercia Fusla, jej chcielismy oszczedzic tak okrutnego losu i nie zwlekalismy tak dlugo (tak za dlugo). Daj swojemu bratu do przeczytania i namow go, zeby pozwolil psu odejsc, poki zwierze zachowalo jeszcze resztki godnosci:
Usuńhttp://swiattodzungla.blogspot.de/2011/07/czy-pamietaszkiedy-odchodzi-zwierze.html
Teraz wiem, ze wiekszym dowodem milosci jest pozwolic zwierzeciu odejsc, niz na sile trzymac je przy zyciu. Jakkolwiek by to nie bolalo. Co dziwne, po smierci Fusla cierpialam wiecej i dluzej niz teraz i mysle, ze niemalym czynnikiem byly wyrzuty sumienia, ze nie pozwolilam mu odejsc wczesniej i dopuscilam do takich cierpien. Teraz sobie powtarzam, ze z Kira postapilismy slusznie i choc bol mnie rozrywa, choc uwazam, ze zaden pies jej nigdy nie zastapi, choc mam wrazenie ze jestem katem, ale jednoczesnie jestem w jakis sposob z siebie dumna, ze jej dobro przedlozylam przed swoje wlasne.
E tam nie przejmuj sie jakimiś pierdami - twój blog - piszesz co chcesz
OdpowiedzUsuńA Ty bys sie nie przejela? Latwo powiedziec.
UsuńPrzejełabym sie - masz racje
UsuńNormalnie na zaczepki odpowiedam zimna uprzejmoscia, ale kiedy ktos sypie mi sol do rany, konczy sie moje dobre wychowanie.
Usuńzawsze znajdzie się ktoś, kto swoje własne zdanie przedkłada nad inne...
OdpowiedzUsuńnierzadko, kiedy zaczyna sie wypowiadać, sprawia innym ból...
rozumiem, że można miec inne zdanie na KAŻDY temat... nie rozumiem jednak, po co wypowiadac je głośno w sposób wręcz okrutny dla Ciebie... jesteś w żałobie, a wtedy czlowiek jest odsłoniety na ciosy :(
spróbuj teraz jednak myśleć o wszystkich pozytywnych, współczujących i tulących Cię do siebie ludziach...
i ja Cię przytulam serdecznie kochana :**********
iwcale nie za duży Kiry na blogu...
Usuńmoże być Jej codziennie przez miesiąc, dwa, piec, dziesieć... tyle ile tylko chcesz
jeśli to przyniesie Ci ulgę, spisuj wspomnienia ... kiedyś będzie to dla ciebie bezcenna pamiątką do któej z przyjemnością będziesz zaglądać ....
Ani na chwile nie przestaje o Was myslec, bo za duzo mam Wam do zawdzieczenia. Kazdy komentarz przeczytalam wielokrotnie i bardzo uwaznie. Prawdy w nich zawarte pomogly mi dosc szybko stanac na nogi. Nie do przecenienia sa przyjaciele, chocby wirtualni, czesto nawet lepsi od tych realnych.
UsuńJa pitole co za ludzie. Nie jestem zwolennikiem "amerykańskich wynalazków" i ganię je na każdym kroku. Jednak tylko ten, kto miał zwierzaka zrozumie ból z jakim boryka się człowiek. Każda metoda jest dobra na pokonanie go czy to będzie tanieć, zjazd rodzinny czy choćby księga kondolencyjna.
OdpowiedzUsuńAniu przytulamy cieplutko i ***j z jeleniami.
Pewnie siedzi teraz gdzies w kacie zachwycona odzewem, niech sie cieszy.
UsuńJa za to mam Was.
Pantero Aniu Twój blog a jak się komuś nie podoba to niech tu nie zagląda.Jest tysiąc innych a ty pisz co Tobie leży na sercu.Wolnoć Tomku w swoim domku.Przytulam I dawaj Kirę ile chcesz.Wpis tej osoby był wielce nie stosowny i okrutny.
OdpowiedzUsuńTacy ludzie beda wchodzic na cudze blogi, gdzie musza pozostawic po sobie slad i smrod, ten typ tak ma i juz.
UsuńNiestety fala hejtów, jak rwąca rzeka przelewa się przez internet :(
OdpowiedzUsuńAnonimowość pozwala frustratom na zuchwałość i bezkarność.
Smutne, że dotarło to też do Ciebie i to akurat w takim momencie :(
Najlepiej chyba nie wdzwać się w dyskusję i od razu wywalać takie wpisy.
Nic tak nie zniechęci hejtera jak brak odzewu...
Panterko, przytulam mocno :)
Moment rzeczywiscie wybrala doskonaly, zeby mnie jak najbardziej zabolalo. Niechetnie musze przyznac, ze cel osiagnela. Jednak dzieki Wam mam sile, ona zas moze karmic sie i napedzac wlasna zloscia.
UsuńOlej to ciepłym moczem, wykasuj ew. wpisy (na co innego to nie zasługuje)
Usuńi spróbuj znów cieszyć się życiem!
Olalam, Iza. Ale juz druga przyleciala bronic tamtej.
UsuńKażdy przeżywa śmierć swojego psa czy kota na swój sposób...
OdpowiedzUsuńWspółczuję...
Ania Bezowa nizej napisala, ze kiedy siedzi sie samemu w kacie i rozpacza po stracie przyjaciela, kiedy nie ma sie z kim porozmawiac, to zaloba jest i dluzsza, i bolesniejsza.
Usuńo boże, nie miałam ostatnio czasu na internety ...Czarna ogromnie Ci współczuję OGROMNIE nawet sobie nie wyobrażam Twojego bólu...choć straciłam rok temu mojego ukochanego 18 letniego kota ......przytulam Cię
OdpowiedzUsuńTeraz juz wracam do zycia i to dzieki Wam i wlasnie mozliwosci pisania o Kirze. Caly swoj bol i rozpacz moglam uzewnetrznic na blogu, a wszyscy rozumieli swietnie moj stan i pomagali wypelzac z dolka. Z jednym wyjatkiem...
UsuńCzytałam wczoraj ten godny pożałowania pierd i po prostu ręce opadły. Niektórzy, zamiast zająć sie swoim życiem i coś w nim zmienić, wolą najwyraźniej zazdrościć czegoś innym i wylewać swój jad w internecie. To takie chrześcijańskie miłosierdzie jest.
OdpowiedzUsuńW niedzielę pójdzie do kościółka, potem do komunii, a po wyjściu wbije kolejny nóż w plecy bliźniemu.
No nic, jak wyżej napisalaś, Aniu - to do nich wroci.
Uważam, że pomysł zwierzęcego cmentarza i księgi kondolencyjnej jest bardzo dobry. I, jesli w Stanach, policja dla zwierząt funkcjonuje choć w połowie tak, jak pokazują to w telewizji, to jest to godne pochwały i naśladowania.
Pisz o Kirze, Aniu, ile chcesz. Wszystko przeczytam :)
A kartkę od Ciebie z jej pyszczkiem mam w domu na widocznym miejscu, bo wisi sobie od początku na lodówce.
Ściskam Cię mocno :*****
Takie indywidua nie maja wlasnego zycia, one zyja zyciem innych i tym innym probuja zycie zmieniac, bo wszystko wiedza lepiej. A wlasneggo psa czy kota wywali taka po smierci za plot i bedzie sie dziwowac ludziom, ktorzy zwierzetom pogrzeby wyprawiaja. A potem sie wyspowiada...
UsuńTwoj blog, Twoja (na zawsze Kira), Twoja decyzja (dobra, podjeta), Twoje sposoby na smutek, Twoje, Twoje... Znajomi z komentarzy Cie tylko wspieraja a inni moga miec swoje zdanie (najlepiej gdyby go zachowali dla siebie) ale Ty nie musisz sie nimi przejmowac bo postepujesz po swojemu. Wolno Ci i umiesz z tego korzystac. Nie przejmuj sie anonimem, niebozatko nie zaplatalo troche na teren ogrodzony ale po pokzaniu drogi powrotnej (wyrzucenie za furtke) moze go otrzezwi (albo i nie i to tez jest bez znaczenia).
OdpowiedzUsuńTrzymaj sie, pisz o Kirze tak dlugo jak potrzebujesz, my czytamy bo jestesmy z Toba (wiele razy juz otrzymalas tego dowody i trzymaj sie tego). Pisz, pisz, pisz... albo jak uwazasz.
Pozdrowienia serdeczne.
Pewnie przylezie znow kiedys przy okazji pod jakims innym nickiem, by ponownie upuscic nadmiar wlasnego smrodu. Bez tego zyc nie moze. Takie typy wyrzucisz drzwiami, to nieproszone oknem wleza.
UsuńA wiesz, że się wpisałam pod AnitKą, bo mnie zawsze trzęsie jak się poucza blogera co mu wolno, a czego nie wolno na jego własnym blogu, a w tych okolicznościach to już w ogóle było jechanie po bandzie, że tak to ujmę. Ostatecznie stwierdziłam jednak, że to nie czas i nie miejsce. Skoro wylazła jej słoma z butów na tyle żeby napisać to, co napisała, to nie byłam pewna, czy nie biłaby dalej piany, a Tobie zdecydowanie dokładanie do gara nie jest teraz potrzebne. Jednak, jeśli mogę, to pozwolę sobie powiedzieć, że za bardzo się przejmujesz takim komentarzem, Aniu. Sama siebie spytaj, ile warta jest opinia kogoś tak mało empatycznego? Niech spada na bambus ;)
OdpowiedzUsuńDobrze zrobilas, bo na pewno bilaby piane bez konca, a to akurat nie czas ani miejsce na przepychanki. Wystarczy, ze mnie wqurwila do bialosci. Opinie takich ludzi mam na ogol zawsze z tylu, ale w tych okolicznosciach jednak mnie uklula.
UsuńAniu, masz prawo swój ból przeżywać dokładnie tak, jak tego potrzebujesz i jak chcesz. Nigdy nie zrozumiem ludzi, którzy czują się upoważnieniu w takim trudnym dla innego człowieka momencie jeszcze mu dokopać, tylko i wyłącznie po to, żeby starać się wykazać, że ich racja jest najichniejsza. Chociaż po tonie wypowiedzi i tej "naszej kulturze" sądząc to przypomina mi "prawdziwą polkę".
OdpowiedzUsuńMasz rację, kasować takie "przejawy naszej kultury"!
Nie mam pewnosci, ale wydaje mi sie, ze to ta sama osoba, ktora wczesniej nauragala mi, ze niedostatecznie opiekuje sie chorymi rodzicami. Wtedy jednak mialam wiecej sily, zeby z nia polemizowac, teraz po prostu ja wygasilam.
UsuńAnuś - czytałam ten niekulturalny wpis, ale pomyślałam, że Twój blog to nie ring bokserski i postanowiłam ten wpis zlekceważyć.Ktoś, kto nie kochał naprawdę swojego domowego zwierzątka nie wyobraża sobie jaki to ból, gdy odchodzi jeden z domowników, który kochał nas miłością bezwarunkową, kto wiedział bez naszych słów czy jesteśmy w danej chwili szczęśliwi czy też nie za bardzo. Bo tylko pies potrafi podejść i przytknąć z miłością nosek do nas w chwili, gdy świat wali się nam na głowę.Tylko pies zawsze wie co do niego mówimy, obserwuje bacznie każdy nasz gest i każdy wyraz twarzy.
OdpowiedzUsuńI ci wszyscy, którzy kochają swe domowe zwierzaki wiedzą, że gdy ono odejdzie w domu powstaje pustka, której niczym nie można zapełnić i ból, który trwa okrągłą dobę przez wiele wiele dni, a żałość i tęsknota pozostają całymi latami. Kirunia miała u Was cudowne życie, była szczęśliwym psem i co najważniejsze, dopilnowałaś by Jej cierpień z powodu choroby nie przedłużać w nieskończoność. Postąpiłaś tak jak trzeba, choć to jest jedna z najtrudniejszych decyzji , z którymi musimy się w życiu zmierzyć.
Anuś, przytulam Cię i....pisz o Kirze ile tylko chcesz, wszystko o Niej zawsze przeczytam z ciekawością i życzliwością.
Dzieki tym wpisom jakos wydostalam sie z glebokiego dolka i to jest dla mnie najwazniejsze, ze jakos moge w miare normalnie funkcjonowac. To nieocenione miec wokol siebie tyle serdecznych dusz, ktore po prostu rozumieja i nie dziwia sie, ani nie krytykuja mojego nastawienia w kwestii postepowania ze zwierzeciem po jego smierci. I nawet, jesli mysla inaczej, sa na tyle taktowni, by o tym nie pisac.
UsuńTwój blog, Twoje miejsce
OdpowiedzUsuńTwoje cierpienie, Twój sposób szukania pocieszenia i wsparcia
Nie przejmuj sie tą anonimową jakąś tam, szkoda nerw
:*
Dzisiaj juz sie nie przejmuje, wczoraj jednak zabolalo.
UsuńAniu, widzialam wczoraj te wpisy i klelam ostro wiedzac jak Cie te ,,madrosci,, zabola :( wyrzuc to z glowy, nie warto jej zasmiecac! Twoj bol, Twoje prawo tak go przezywac jak potrzebujesz! A tego typu ludzi jak cytowana A jest niestety pelno, mozna ich tylko omijac szerokim lukiem! I na blogu kasowac, Twoje prawo i Twoj ''kawalek podlogi,,. Ja i wiekszosc z nas rozumiemy Cie doskonale i zawsze bedziemy wspierac. I zawsze z Toba Kire wspominac.
OdpowiedzUsuńWyrzucilam, wlasnie poprzez opisanie tego na blogu. To taka moja autoterapia wyrzucania z siebie nie tylko rozpaczy, ale i zlych emocji.
UsuńNa swoim blogu możesz pisać, jak chcesz.
OdpowiedzUsuńPamiętam, jak przed laty przezywałam śmierć szczurka Helmuta. Na słowo "szczur" większość zaczynała się śmiać...
Aniu, ja nasza szczurke musialam odwiezc na uspienie, miala guza mozgu. Tez bardzo rozpaczalam, bo dla mnie wszystko jedno, czy to pies, kot, czy szczur - wszystkie te zwierzaczki domowe kochalam i ich bol byl moim.
UsuńNie chcę nic mówić, ale ja uśpiłam mysz, bo miała guza. Miałam ją zostawić cierpiącą? To zresztą był ostatni gryzoń w naszym domu, bo odchorowałam jej śmierć.
UsuńA czy mysza jest czyms gorszym od psa czy kota? Sa tylko problemy z komunikacja, ale czlowiek kocha kazde bydelko domowe.
UsuńZrobiłam to samo, co Ania Nietypowa Matka Polka i choć miałam ochotę coś tej pani powiedzieć, doszłam do wniosku, że niepotrzebne Ci tu dyskusje na taki temat (co jest stosowne, a co nie).
OdpowiedzUsuńNapisałam dla Ciebie i dla Kiry ten wiersz. Nie wiem, czy nie przysporzy Ci dodatkowego smutku, ale skoro piszesz, że nasze komentarze Ci pomagają...
KIRA
Kira wspaniałym była psem:
radosna i szczęśliwa,
lubiła biegać, bawić się,
bardzo lubiła pływać.
I panią miała, która z nią
wciąż gnała gdzieś po lasach,
żeby jej ukochany pies
mógł dobrze się wyhasać.
A kiedy trudne przyszły dni
i słabość, i choroba,
wszystko robiła, po to, by
Kira znów była zdrowa.
Lecz los tej szansy nie chciał dać.
I nic nie było proste.
A chociaż Kira biega znów,
to - za Tęczowym Mostem.
Tam zdrowa i szczęśliwa jest,
tam wszystkie troski za nią,
bo wie, że kiedyś spotka się
z kochaną swoją panią.
Ninko,wiersz taki prawdziwy!Jak wszystkie Twoje wiersze.
UsuńJa się wzruszyłam... Piękny Ninko... I prawdziwy, jak napisała Orka.
UsuńNo i splakalam sie. A zaraz potem zrobilam obrazek z tym wierszem.
UsuńJest na dole strony.
Dziekuje Ci, Ninus.
Nie przejmuj się - są ludzie i taborety. Te ostatnie po prostu trzeba ignorować. Każdy kto miał zwierzaka i go kochał, rozumie Twój ból i potrzebę upamiętnienia Kiry. Dla mnie wcale nie jest jej za mało na blogu - przyjemnie jest patrzeć na ten słodki pyszczek. Miałam skomentować post Anitki, ale dałam sobie spokój. Po co karmić trola? Zaraz pewnie by dopisała, że to grzech żałować głupiego psa, bo na świecie są wojny, umierają dzieci, pustoszeją kościoły itp Nic się nie poradzi na takie osoby. Ja w każdym razie bardzo Ci współczuję i większość osób, która czyta ten blog także. Natomiast sposób, w jaki chcesz upamiętnić Kirę to Twoja prywatna sprawa, nawet gdybyś miała nosić po niej żałobę przez rok, to masz do tego prawo i nie musisz się z tego żadnym Anitkom czy podobnym trolom tłumaczyć. A Anitce polecam wiersz Brzechwy "Kwoka". - Marta
OdpowiedzUsuńMarta, jestes wielka! Baaardzo mi sie podoba okreslenie TABORETY, jakie adekwatne! A juz skojarzenie z wierszem Brzechwy - mistrzostwo swiata!
Usuńrób co Ci serce dyktuje, a ja wszystko będę czytać, dla mnie może to być blog tylko o Kiruni !
OdpowiedzUsuńprzytulam Cię, Aniu ♥
No robie, robie. Bo to wlasnie uwazam za stosowne i to mi pomaga uporac sie ze strata Kiruni. Moze Was to zdziwi, ale w moim przypadku dziala, a o to przeciez chodzi.
UsuńNie no... bez komentarza...
OdpowiedzUsuńLudzie, żyjcie swoim życiem, po prostu, no!
A jeśli ktoś nie kochał nigdy zwierzęcia to nie zrozumie.
Trzymaj się, Anie ciepło i spokojnie :*
Alucha, nastepna madra objawila sie ponizej. Rece i cycki opadajo...
UsuńDaj spokój...
UsuńTwoje miejsce, piszesz to na co masz ochotę. Jak komuś coś nie w smak to po co czyta i się wypowiada? Dla dyskusji? Żeby kogoś wkurzyć? Żeby skrytykować budując jednocześnie swoje morale? No po co to piszecie, ludzie? Po co tracicie energię na takie komentarze? Może lepiej czytać takie blogi jakie są zgodne z Waszymi myślami?
Bużka, Aniu!
Niektorzy musza sie dowartosciowywac dowalaniem innym.
UsuńOj, to, to; dokładnie to samo o tej tak zwanej "naszej kulturze" na końcu języka miałam.
OdpowiedzUsuńPrzecież na początku nawet wyłączyłaś komentarze i prosiłaś o powstrzymanie się na Fejsie. Potem przyszła pora na kondolencje i rozmowy. To naturalna kolej rzecz, coś na kształt stypy po pogrzebie. Wtedy dobrze jest o nieboszczyku poopowiadać - to przynosi ulgę w żałobie. Dlatego zupełnie nie czaję tych złośliwości. Ja to nawet chciałam zaproponować, byśmy sobie umieścili na blogach banerek z wizerunkiem Kiruni. Przecież ona była znakiem rozpoznawczym Twego bloga i towarzyszyła nam od początku znajomości. W każdym razie Ty ją miej na honorowym miejscu, tak jak Gosianka swojego Ruficzka. To bardzo stosowna praktyka.
I jestem za. Kiedy Panterka będzie miała silę to zrobimy to. A tym wszystkim hejterom i burakom mówię gońcie się.
UsuńGonia sie, ale nadal po moim blogu.
UsuńNastepna polka-katoliczka wypuscila troche smrodu.
Panterko co Ci powiem to Ci powiem:pisz sobie ile chcesz o Kirze,ja tam mogę czytać o niej na okrągło-jak wszyscy!!!Wiem,że takie wspomnienia,analiza minionego bez powrotu,daje nam możliwość lżejszego przejścia naszej żałoby i to jest najważniejsze!!!
OdpowiedzUsuńAnonimowy buraku,gdybym miała wybrać życie mojej Owczarki a twoje,bądź pewna,że nie zastanowiłabym się ani sekundy wybierając Owczarkę!
Miłego dnia:)
Bez jednego slowa wybralabym kazdego psa albo kota zamiast tych frustratek.
UsuńAniu,jestem i przytulam :*
OdpowiedzUsuńDzieki.
UsuńSpełnił się mój czarny scenariusz, który przelotnie przyszedł mi do głowy nie dalej jak wczoraj. Pomyślałam, że oby się nie znalazła w naszym narodzie miłosiernych katolików jakaś wredota, która zechce wykorzystać Twój ból do tego, aby Ci wbić szpilkę i proszę, długo nie trzeba było czekać. Szkoda, że się moje myśli w gówno nie zamieniły!
OdpowiedzUsuńOstatnio jestem na to bardzo wyczulona, bo przez przypadek wdepnęłam na blog, gdzie katolicki naród znęcał się nad słabą, pogrążoną w depresji i rozpaczy kobitką i szlag mnie trafił do białości, więc wzięłam ją w obronę. Krew mnie zalewa po prostu i cała zastawa noży otwiera mi się sama w kieszeni, gdy widzę takie pastwienie się nad kimś, kto jest do cna zdołowany!
Znajduja sie, kolejna juz przyleciala. Jak muchy do gowna sie zlatuja, zeby dokuczyc.
UsuńZ tym, że tutaj gówna nie ma, więc powinny go szukać na swoim podwórku.
UsuńAle pozostal smrod po pierdach.
UsuńSmród się wywietrzy.
UsuńNielatwo bedzie, wchodzi w tapicerke.
UsuńDamy radę.
UsuńPilnie czyszcze te rzygi.
UsuńAniu, przytulam i trzymaj się- niektórzy mają obniżony próg wrażliwości i empatii
OdpowiedzUsuńMaja, niestety. I nie ma na takich lekarstwa.
UsuńAnusiu, pisz o Kirze, wyrzucaj z siebie ból - to pomaga, a MY czytamy.
OdpowiedzUsuńW odpowiedzi do komentarza Barbary napisałaś piękne słowa..." choć mam wrażenie, że jestem katem, ale jednocześnie jestem w jakiś sposób z siebie dumna, że jej dobro przedłożyłam przed swoje własne". Jak już pisałam wielokrotnie o mojej Kizi-Mizi - pojechałam usunąć zęba, a okazało się, że rak zjadł połowę pyszczka, na słowa weta, że zanim przyjdą wyniki Hp ona umrze z głodu... to był moment na zastanowienie się, nie pozwoliłam jej cierpieć. Najgorsze dla mnie było to, że nie miałam z kim o tym porozmawiać, a czułam potrzebę wyrzucenia z siebie tego bólu, nie znałam jeszcze Ciebie, Was. Siedziałam skulona w kącie i ryczałam.
Tulę - Ania Bezowa
Wiesz, Aniu, to prawda! Ze smiercia Fusla bylam sama i trwalo to naprawde dlugo. Teraz, dzieki Wam, przechodze to zupelnie inaczej, znacznie spokojniej.
UsuńAnusiu, dokładnie trzy tygodnie przeryczałam i zaczęłam szukać dokładnie takiego samego kotka. Znalazłam w DT, ale musiałam poczekać jeszcze cały miesiąc na nią. Patrząc na Bezę widzę je obydwie, a często na Bezę wyrwie mi się Kiziunia. Niestety tych chwil u weta 30 grudnia 2014 nikt z pamięci mi nie wyrwie, gdyby chociaż mąż był z nami... ale do usunięcia zęba, /jak myślałam/ po co miał jechać?.
UsuńAnusia on też po Kizi płakał. To było nasze jedyne "dziecko".
Ania Bezowa
A u nas bylo odwrotnie, za nic juz nigdy nie chcialam miec jamnika, choc uwielbiam te psy. Za duzo jednak przezylam przy Fuslowym paralizu, a ze jest to choroba tej rasy... nigdy wiecej!
UsuńKira za to byla jedyna, nie bede szukac podobnej, bo i tak nie znajde.
Anusia, zostały Ci Miećka i Bułeczka, a mnie nic - musiałam. Półtora miesiąca była taka cisza w domu, że uszy bolały, nawet z mężem nie chciało nam się rozmawiać. Miałam ogromne szczęście, bo Beza jest wspaniała. Natomiast mój ukochany pies Hip odszedł 40 lat temu i do tej pory nie mam psa - był jak Twoja Kira - niepowtarzalny, najukochańszy.
UsuńAnia Bezowa
Kot to nie pies, to nie ten rodzaj porozumienia. Kot psa nigdy nie zastapi.
UsuńPo odejściu Hipa, przez 25 lat nie miałam w domu zwierząt. Gdyby nie to, że po piwnicy plątało się podrzucone małe kociątko ok. 3 mies. i mąż przyniósł ją na górę... nie miałabym zwierząt do dziś, bo nie ufałam kotom, dlaczego? - nie wiem. Dziś kocham całym sercem.
UsuńAnia
Ja tez kocham te moje, jedna zolza, druga szczyl, ale bo to pojdzie ze mna na spacer? Zamacha ogonem na moj widok? Przyniesie rzucony patyk?
UsuńSama widzisz... ;)
Kira to członek Twojej Rodziny i to naturalne , że po Niej rozpaczasz, współczuję Ci i rozumiem doskonale moje psy też odchodziły za TM
OdpowiedzUsuńJoguzia
Kira byla madrzejsza od niejednego czlowieka, a na pewno bardziej kochana.
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
UsuńBo trzeba mówić gdy nadszedł czas, opowiedzieć, obejrzeć zdjęcia, postawiłam zdjęcia wilczura naszego tak bym go mogła widzieć i mówiłam o nim ze łzami ale mówiłam, czy pomogło? Tak, zelżało trochę. Ale trzeba też pamiętać o tym gdy byli młodzi pełni werwy, chętni do zabawy, biegający, szczęśliwi, to wywołuje uśmiech na twarzy i takiego mam w pamięci, nie wynoszonego na rękach, by się załatwił, tylko biegnącego za sarnami szczekającego radośnie. Taką Kirę chcę na Twoich zdjęciach oglądać, to zawsze wywoła uśmiech wzruszenia, ale zawsze uśmiech. A Anetka niech idzie sobie pospać, sen to zdrowie.
OdpowiedzUsuńJa na wlasnej skorze odczuwam, ze to mowienie i pisanie o Kirze bardzo mi pomaga, ale nie wszyscy sie ze mna zgadzaja. Tylko lepiej by zrobili, gdyby swoje cenne uwagi zostawili dla siebie.
UsuńKażdemu pomaga co innego i każdy inaczej przeżywa czas żałoby... Nie przejmuj się, niech AnitKa ma swoje podejście, Ty masz swoje. Twój blog i tyle, a że jest publiczny to i komentarze tego typu się pojawiać będą... Przytulam.
OdpowiedzUsuńNo wlasnie, juz nastepna przyplasala w obronie Anitki.
UsuńTo co wkurza w twoim zachowaniu to twoje ataki ad personam wobec AnitKi. I twój zbędny ekshibicjonizm emocjonalny. Zdroworozsądkowa właścicielka Wery, Betuli (suk) oraz Pucka, Juliana i Łatki (kotów).
OdpowiedzUsuńSzanowna Pani o "zdrowym rozsądku" - każdy człowiek ma prawo do przeżywania emocji na swój sposób. Anitka wlazła z buciorami w czyjść żal głosząc nikomu niepotrzebne mądrości. W chwili śmierci bliskiej osoby, do których ja zaliczam także swoich braci mniejszych, wypada po prostu komuś złożyć kondolencje albo się zamknąć. Tak przynajmniej byłam uczona i takie zasady panowały kiedyś zarówno w pałacach, jak i wśród prostych i niewykształconych ludzi. Anitka, a teraz Pani po prostu znęcacie się nad osobą pogrążoną w żalu nie wykazując cienia empatii. Proszę się zatem nie dziwić, że możecie otrzymać niezbyt uprzejmą odpowiedź na swoje nieuprzejme komentarze. - Marta
UsuńNastępna bździągwa,że też takie karaluchy pałętają się po sieci....
UsuńNie nauczyla mamusia, ze Twoje, Tobie, Ciebie piszemy wielka litera? Chyba nie.
UsuńA to jest moj blog, moge sobie uprawiac ekshibicjonizm do wypeku, co komu do tego? Nie podoba sie? To spadaj!
Aniu, wczoraj, jak przeczytalam te wpisy, az mnie zatrzeslo. Ale postanowilam milczec, bo (w przeciwienstwie do Ciebie) mam pewne trudnoci z opanowaniem jezyka, jak sie o takie chamstwo potykam.
OdpowiedzUsuńTwój blog - piszesz co Ci w duszy gra. Pisz o Kiruni jak dlugo bedzie Ci to potrzebne, a takie komentarze zwyczajnie wyrzucaj w niebyt. To jedyna metoda na psychologiczne wampiry. (Leciwa)
Jak muchy do gowna zlatuja sie te "naszo-kulturowe", ktorym przeszkadza to, co pisze na wlasnym blogu. A wystarczyloby ominac, nie wlazic, nie czytac.
UsuńPanterko,olej i kasuj od razu wypierdy kretynów, hejtera najbardziej szlag trafia jak go ignorujesz.Ja Cię doskonale rozumiem bo przeżywam tak samo mocno i często depresyjnie.Ja mam hejterów nawet w realu np moja przyjaciółka i Tata,zawsze jeszcze mnie dobijali w obliczu śmierci moich Kotów.Nawet ostatnio parę dni temu,przez tel mówię do taty że coś się źle czuję a on riposta 'a co znowu kot ci zdechł?' Ja na takie słowa dostaję szału i oczywiście go objeżdżam ale on to znowu powtórzy.Niestety pochodzi ze wsi, gdzie zwierzaków się dobrze nie traktowało (moi dziadkowie).Lata w mieście i wykształcenie nie zmieniły jego podejścia :( Pisz o Kiruni ile chcesz i potrzebujesz,ja zawsze chętnie wszystko czytam, nawet wiele razy. Ściskam mocno :*
OdpowiedzUsuńPodpisuję się pod tym wszystkimi kończynami!
UsuńNa szczescie moj ojciec jest z mojego gatunku, jesli chodzi o stosunek do zwierzat. Kiedy przez telefon powiedzialam mu, co z Kirunia, plakal jak dziecko. Az mialam wyrzuty sumienia, bo w jego stanie nie powinien sie stresowac. Ale tez nie moglam nie odpowiedziec na pytanie o Kire, zreszta w moim glosie wyczul, ze jest zle.
UsuńMój tato płakał, gdy brat wyprowadzał się od rodziców ze swoim kotem... A brat płakał, gdy odeszła Kociczka.
UsuńBo Ty i Twoja rodzina to Czlowieki przez duze CZ, a nie polskie katoliki.
UsuńMusze się uzewnętrznić (w wolnej chwili) na blogu na ten temat, bo o mało mnie nie rozsadzi.
UsuńWszystko to jest zalosne.
UsuńTakie egzemplarze obrzucają cudze życie ekskrementami do momentu, w którym ich samych nie dopadnie tragedia. Już takich chojraków widziałam, jak skamleli cichutko i żałośnie.
UsuńBo nie biora pod uwage, ze na wlasnych ekskrementach mozna sie latwo poslizgnac.
UsuńAniu, Twoj blog, Ty jestes tu pania i Ty decydujesz, co i jak napisac, co umiescic. Kazdy z nas jest inny i kazdy inaczej przezywa trudne chwilew zyciu, wiec nie moge zrozumiec, jak mozna krytykowac! Zreszta sa ludzie i ludziska, ktorych chcialoby sie brzydko nazwac. To tacy, jak ta moja znajoma, ktora szydzila sobie ze mnie, ze placze po utracie psa!!! Ludzie potrafia byc wredni:(
OdpowiedzUsuńMoj cyrk, moje malpy, moja Kira, moj blog, moi przyjaciele, ktorzy mnie rozumieja, bo sami tacy sa. I jakies oburzone moim ekshibicjonizmem pancie.
UsuńTo ja sie pytam, po co w ogole tu wlaza?
Nawet jeśli trochę teatrem powiało na twoim blogu - twoja sprawa:)
OdpowiedzUsuńnic nikomu do tego
Ula
I o to chodzi!
UsuńOdejscie kochanej istoty zawsze boli, strasznie mi przykro Panterko ze Kiry juz z nami nie ma. Kazdy radzi sobie z bolem po stracie na swoj sposob nie ma na to uniersalnej metody. Trzymaj sie Panterko. Usciski.
OdpowiedzUsuńAno, nie ma uniwersalnej metody. Moja mi pomaga, a ja nie mam sobie nic do zarzucenia.
UsuńPantera, to twój ukochany pies, członek rodziny i jak jej odejście przeżywasz to twoja sprawa i twój ból. I nikt obcy nie powinien oceniać, czy twoje przeżywanie jest stosowne czy nie. Wydaje mi się, że zabrakło komuś taktu i wyczucia sytuacji, a nawet zwykłej empatii. Nie należy wkładać palca w niezagojoną ranę, a potem dziwić się, że osoba tak potraktowana reaguje ostro.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się, nie zagłębiaj się już w te wpisy, szkoda zdrowia i nerwów. Pozdrawiam cię serdecznie.
"Naszo-kulturowi" nie grzesza taktem i do zwierzat maja tez odmienny stosunek niz ja czy Ty. Zapominaja tez, ze milczenie jest zlotem.
UsuńAnitKA ma najwyraźniej grubszą skórę i chyba inne podejście do zwierząt domowych. Niestosownie to ona się zachowała, blog jest Twój i masz prawo sobie pisać, co chcesz. Wszelkiej maści fora, to dobre miejsca dla takich osób, jak AnitKA.
OdpowiedzUsuńAnitKA ma samozwancza misje do wykonania i prze do przodu niczym buldozer w pancernej skorze nosorozca.
UsuńJa nigdy nie zrozumiem ludzi...chyba jest coraz gorzej,skoro takich osobnikow pokroju Anitki spotyka się coraz częściej "moja jest racja i to święta racja,moja racja jest nsjmojsza"-cytat z Dnia Świra...jakze adekwatny do sytuacji..Anitkę powinno g...o obchodzić w jaki sposób Aniu przezywasz żałobę,jezeli nasuwają jej się słowa krytyki,to akurat w TAKIEJ SYTUACJI powinna zamknąć ryj i nic nie mowić...a nie prawic te swoje mądrości i racje z d..y wyjęte...
OdpowiedzUsuńAniu,szkoda Twojej energii ....
Dla mnie Kiry NIGDY nie będzie za dużo,możesz jej wystawić pomnik-jezeli to Ci przyniesie ulgę i nic nikomu do tego!!!
:****
Nie znosze ludzi pouczajacych innych, a juz zwlaszcza takich, ktorzy niekoniecznie maja racje. Gruboskornosc natomiast to cecha wrodzona.
UsuńSkad sie tacy biora?
Nie wiem Aniu...może to "wytwór"naszych czasów:-(
UsuńPolacy kiedys tacy nie byli i ja mysle, ze coraz gorsi sa za sprawa indoktrynacji religijnej, z ktorej czerpia to, co dla nich wygodne, a nie to, co czerpac powinni.
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
UsuńCzytam te wpisy w Księdze Kondolencyjnej i płaczę.. za Kirą i moimi przyjaciółkami dwiema- Lulką i Szercią :(
OdpowiedzUsuńWiersz Frau Be spłakał mnie okrutnie
A trolli szkoda karmić, Aniu
Wiesz, w tzw. normalnym zyciu jestem juz w miare spokojna, co nie znaczy, ze nie odczuwam bardzo intensywnie braku Kiry, ale jeszcze nie moge bez placzu czytac wpisow do ksiegi kondolencyjnej. Wszystkie wpisy sa tak emocjonalne, takie wzruszajace, ze mi oczy zalewa.
UsuńPłacz ile potrzebujesz, pisz ile potrzebujesz, pokazuj zdjęcia Kiry w takiej ilości jaka Tobie odpowiada. Olej innych, zwłaszcza tych, którzy niewiele rozumieją. To Twój blog, Ty tu rządzisz. A ja Cię tylko przytulam w tym bólu, jaki odczuwasz. I bardzo współczuję.
OdpowiedzUsuńDzieki Wam przechodze przez to wszystko znacznie latwiej niz po smierci Fusla, kiedy ze swoim bolem bylam sama. Bardzo jestem Wam wdzieczna za wsparcie.
UsuńMi blogowe wsparcie dużo dało, dlaczego miałabym tego wsparcia odmówić komuś innemu? Wszystko, co uważałam za stosowne napisałam pod postem o Kirze, nie dublowałam się w księdze. Nie wiem dlaczego ludzie muszą wmuszać innym sposób przeżywania żałoby, to obrzydliwe. :/
OdpowiedzUsuńNo niestety, ale takich hien nie brakuje, zlatuja sie do padliny na wyscigi.
UsuńAniu, jeśli to może choć trochę ulżyć w bólu po stracie przyjaciółki to pisz o tym ile chcesz... bardzo współczuję, bardzo.. liczyłam, że Kira jednak się podniesie... na zawsze zostanie w sercu i w pamięci kochana psinka, która teraz bryka szczęśliwa za tęczowym mostem! Jestem i przytulam cały czas, choć dopiero teraz znalazłam chwilę na zostawienie śladu mojego wsparcia!
OdpowiedzUsuńChyba wszyscy ludzilismy sie i mielismy nadzieje, ze Kira sie z tego wykaraska, ze w koncu zostanie prawidlowo zdiagnozowana i bedzie mozna ja wyleczyc. Robilismy wszystko, staralismy sie, nie zalujac kasy. Wszystko na nic.
UsuńDrugi dzień tu przyłażę, czytam i się wycofuję. Teraz doczytałam, że zaczynasz się dźwigać. No to powiem, co mi po głowie chodzi. Po jaką cholerę wszyscy tracą dużo energii i czasu na rozkminienie czy Anitka czy inna sridka ma grubą skórę, posiada empatię albo jaki ma stosunek do zwierząt? Anitka-sridka to kawał zakompleksionej mendy. Po temacie.
OdpowiedzUsuńZa Anitka przyfrunely inne mendy, ale wszystkie bezlitosnie kasuje i dobrze mi z tym.
UsuńTak pomyślałam, widząc "Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga." Takich Anitek nie brakuje. W sumie to szkoda, że usuwasz, bo dla rozrywki można by poczytać jak kobitki potrafią się ośmieszać, pozostając w przekonaniu, że są odważne jak Macierewicz.
UsuńUwierz mi, nie ma czego zalowac. Zenujace wpisy.
UsuńTen smutek trzeba przetrawić, wyrzucić z siebie. Pisz tyle, ile potrzebujesz. Dobre, ciepłe komentarze przynoszą ulgę i to naturalne, że one tu są. Anitkom nic do tego!!!
OdpowiedzUsuńSmucę się razem z Tobą z powodu Kiry:* To kolejne zwierzę, które było mi bliskie, chociaż znane tylko z bloga.
A księga to dobry pomysł.
Tez jestem tego zdania, ze ksiega to dobry pomysl, choc wbrew czyjejs tam kulturze. A co mnie to obchodzi? :)
UsuńA niech spada na szczaw!
OdpowiedzUsuńTrawe pompowac!
UsuńO właśnie:)
UsuńNnno! :)
Usuń