Tak w zwiazku z moim Alelujem, chodzi o to, jak pokretnie czasem dzieci slysza, nie znajac pewnych slow i przekrecajac je na swoj sposob. Bardzo dowcipnie pisze o tym Stardust, oddaje Jej glos, cytujac komentarz pod Alelujem:
Hahaha przypomnialas mi jak moja babcia uczyla Juniora pacierza. Junior ledwie co zaczal mowic ale babcia ambitna kobieta nie tracila czasu i codziennie powtarzali oboje modlitwy.Mnie akurat przychodza do glowy dwa slowa z mojego dziecinstwa, ktore przez cale lata slyszalam inaczej niz powinnam i kiedy wreszcie zobaczylam je kiedys napisane, myslalam, ze to jakas literowka. Tymi slowami byly BOBEC TEGO (zamiast wobec tego) i NAWIASEMÓWIAC (zamiast nawiasem mowiac). Bylo tych slow zdecydowanie wiecej, ale wiadomo, peseloza czyni w mozgu wielkie spustoszenia i teraz akurat nie moge sobie ich przypomniec. Najczesciej zdarzalo mi sie przekrecac slowa piosenek, czego nie doslyszalam, to wymyslalam albo spiewalam, to, co wydawalo mi sie, ze slysze. Wychodzily jakies zabawne durnostki. Ale zabijcie mnie, nie pamietam! Pewnie gdybym uslyszala teraz te piosenki, zaraz by mi sie przypomnialo.
Kiedys moj ojciec ktoremu akurat wpadlo w ucho jak Junior sia modli o malo nie umarl ze smiechu.
Otoz Maly Junior mowil za babcia "pszyjc kurestfo tfoje..." (podkreslenie moje)
Do konca zycia nie zapomne tego smiechu ojca i jak tlumaczyl babci ze moze lepiej poczekac az sie dziecku wymowa poprawi:)))
Babcia byla jednak niezlomna :P
Z pewnoscia kazdy z Was ma takie kwiatki z wlasnego zycia lub zycia Waszych dzieci. Napiszcie w komentarzach o tych "przekretach".
Kompleciki z mięsem (moja córka). Do dzisiaj tak mówi się u mnie w domu na wszelkie kotlety.
OdpowiedzUsuńPiersza!
Za podiuma dostaniesz kotleta pomylonego. :)
UsuńKompleciki sa fajne :))
UsuńA kompleciki pomylone jeszcze lepsze.
UsuńSwoich nie pamiętam, ale w rodzinnym słowniku długo egzystował kalafior zamiast kaloryfera i hajhikopter zamiast helikoptera.
OdpowiedzUsuńI jak czlowiek w pore nie zapisze, to wylatuje z glowy i potem nie mozna sobie przypomniec. :)
Usuńsię upisałam i w kosmos poszło! ja się tak nie bawię, idę spać!
OdpowiedzUsuńWrrr...!!!
UsuńMam nadzieje, ze mimo to dobrze spalas :)
znów mam problemy z wpisem, już mnie raz zawiesiło :(
UsuńJak cos, to zawsze mozesz skomentowac pod blogowym wpisem na fb. Edyta tez jakos nie moze u mnie tutaj komentarza zostawic, wiec komentuje zawsze na fb.
UsuńKrólowej angielskiej śpiewajmy. Ale to marne w porównaniu do kurestfa Stardustowego Juniora 🌌
OdpowiedzUsuńZnajomej mala spiewala w przedszkolu JEZU (zamiast jerzu przez samo rzet) nasz, skad ty kolce masz.
UsuńPrzypomniała mi się opowieść babci o tym, jak w kościele śpiewano kolędę i zamiast A Józef stary był Józef Stalin.
UsuńAchachacha! :)))
UsuńLucy:))))))))))
UsuńJa urodzilam sie juz po smierci Stalina, wiec za moich czasow sie nie spiewalo peanow na jego czesc.
UsuńMoja latorosl rzadko przekrecala, raczej miala slownik wyrazów wlasnych. Jego hitem, w wieku jakis 6 lat, bylo "biochydne". W pierwszym momencie nie zalapalam, wiec dziecko mi wytlumaczylo, ze przeciez on jest zywy, a lekarstwo które musi brac ma ohydny smak.
OdpowiedzUsuńCudowne! Na podobnej zasadzie powstalo okreslenie naszych niechcianych gosci krymigranci. :)
UsuńMoja Letnia, będąc w wieku przedszkolnym, mówiła "kurewna", a ja "trambaj" i "komboj". Siostrzeniec Eksa wykrzyknął kiedyś "cipcipa ciula!" (mając na myśli sypanie soli z solniczki), a rekord świata pobił Eks (Teściowa mi to opowiadała),który pochwalił się gościom w swoje urodziny: "A rodzice dali mi chuj na nogę!".
OdpowiedzUsuńZe co mu dali na te noge??? Co to mialo byc? :))))
UsuńA ta "cipcipa ciula!" bardziej by mi pasowala na hip hip hura. Nasz Owsik rzadzil podworkiem: apitete feti los! (auf die Plätze, fertig, los)
Któreś z moich dzieciaczków palnęło se: "hujdawka":))
UsuńNo pieknie! :)))))
UsuńHulajnogę dostał. Dziecko już bardziej wykształcone, bo mówiło "hultajnoga".
UsuńA mnie się jeszcze przypomniało, jak "patrzyłam piździulkę". Zgadniesz?
Przez dziurke?
UsuńTak jest.
UsuńWiesz, czytam komentarze i przyszło mi do głowy, że masz mnóstwo materiału badawczego do pracy naukowej :) Mogłabyś sprokurować jakiś słownik w następnym poście :)
A czy Ty myslisz, ze ja mam za duzo czasu?
UsuńMyślę, że tak, skoro przeważnie marnujesz go (wraz z siłami) na szlajanie się po bezdrożach i bagnach :)
UsuńNo to proponuje, zebys Ty zajela sie owa praca naukowa, bo jak widze, nudzisz sie siedzeniem w domu, bo Ci sie nie chce spacerowac. Jak znalazl material na nastepny Twoj post. :)
UsuńMateriałów na posty to ci u mnie dostatek, tylko czasu nigdy niet. Inteligentni ludzie nigdy się nie nudzą :) a ci, którzy musza zapierdalać na 3 zmiany z weekendami włącznie - tym bardziej :)
UsuńAlbo wloczyc sie z psami po blotach.
UsuńTo może są psy marki błotołaz?
UsuńKazden pies jest tej marki.
UsuńI to jest bardzo praktyczna wiedza.
UsuńNasz Bartek (owczarek podhalański) był jeszcze lodołazem - ciągnął babcię na smyczy po lodzie, to znaczy on biegł, a babcia leżała na brzuchu i jechała za nim :)
Biedny pies... A babcia miala darmowy kulig. :))
UsuńA, właśnie. Letnia mówiła jeszcze "pomarańczowany" (mój ulubiony kolor!) i "samotolot", a ja - "oboduś" (też środek lokomocji).
OdpowiedzUsuńObodus to latwe, a z kolorow znam jeszcze lilalowy. :))
Usuńa ja nie kumam obodusia:((
UsuńAutobus. No wiesz, Star... :))))
UsuńOzesz faktycznie jak moglam na to nie wpasc:))
UsuńTez nie rozumiem. :)))
UsuńJa mówiłam do pierwszej klasy zamiast przegubowiec to przebubuwiec. Mój syn na zjeżdzalnie długo mówił lantaś.A jak to dzieci tłumaczą sobie po swojemu.Do nas przyjechała mojego wnuczka.Miała cztery lata.Ja mówię do niej [Zaraz się będę z Tobą bawić tylko dam kotkowi Pusi tabletki na nadciśnienie a ona [A co Pusię ciśnie]Jak to piszę to mi się chce śmiać.
OdpowiedzUsuńDobre! Pusie cisnie he he he. :)))
Usuń🤣te przejęzyczenia są genialne.
OdpowiedzUsuńZ piosenek to mialam nagminnie,niestety nie pamiętam.Moi barcia by zapewne pamiętali.
Zapisywalam Kogutowe przejęzyczenia
Lokopunia-Lokomotywa
Józek-Wózek
Poła-Pszczola
Trzeba zapisywac na biezaco, bo pamiec ludzka jest bardzo zawodna.
UsuńNasz Owsik na kury i koguty wolal kakurydy, pewnie od kukuryku z kurami razem. :))
Owsik rządzi:)))
UsuńCzyli moj Kogut to Kakuryda😂
Ale mama Koguta, kura, to tez kakuryda. :)))
UsuńMoja siostrzenica mówiła "dziózek" na swój (lalczyny) wózek.
UsuńMialam dwie sukienki jako male dziecko: aniolowa i niebowa, a obie mialy fardy do zawiazywania. :)))
UsuńW dzieciństwie śpiewałam pewną piosenkę, której słowa brzmiały: "Uliczka w Barcelonie, pachnąca kwiatem jabłoni" a ja śpiewałam : uliczka w Barceloni, pachnąca kwiatem jak oni. A miałam wtedy już ze 4 lata.
OdpowiedzUsuńA w szkole, to już cała klasa uwielbiała śpiewać pewną rosyjską marynarską piosenkę,w której tekst refrenu brzmiał : "załoga na pokład, bandera na maszt", a my śpiewaliśmy: bandera na pokład, załoga na maszt. Wyraznie było nam obojętne gdzie jest czyje miejsce;)Tylko nasza pani ciągle się na nas wydzierała, a my z początku to nawet nie wiedzieliśmy o co jej idzie.
Dobreee... !!! No bo w koncu co za roznica? :))))))))))))))))
UsuńJuż Ci pisałam o najświętszym Tadeuszu, ale nie napisałam wtedy, że brat babci miał wtedy kilka lat i tak sobie przetłumaczył łacinę na polski: in excelsis deo - najświętszy Tadeusz:D
OdpowiedzUsuńMoja córka długo nie rozumiała powiedzonka "na psa urok", a rozumiała je jako "napisał rok", na dodatek kompletnie nie wiedziała, o co chodzi. Na księżyc mówiła "dziedzień", a na wodę - hoda, z twardym, gardłowym "h".
Powiedzonek syna nie pamiętam, zresztą on był bardzo małomówny. Dopiero kiedyś, gdy wyleciała mu z głowy nazwa "martwa natura", na moje pytanie, co malowali na lekcji (a były to pierwsze zajęcia z farbkami plakatowymi), po dość długim namyśle wypalił:" trupią przyrodę!"
Nie no, oplulam monitor kawa!!! Tego chyba nic nie przebije. TRUPIA PRZYRODA - ja nie mogie! :))))))
UsuńTrupia przyroda jest boska!!!!!!
UsuńMusze to sobie zapamietac i kiedy wezme sie znow za malowanie, bedzie to trupia przyroda. Bo to cudne!
Usuńmodlitwa boska :)
OdpowiedzUsuńu nas w rodzinie do dziś funkcjonuje GAMONIL, który jest efektem wczesnego czytania córci - w wieku 5 lat zaczynała każdy wyraz od końca ;) kiedyś wzięła maść LINOMAG, przeliterowała i złożyła w nowy wyraz - i tak na długo została gamonilem ;)
Jesusmaria! Ona juz wtedy przygotowywala sie na inwazje muzulmanow w Europie. Taka mala Kasandra. :))))))
UsuńGamonil jest genialny!!!! :)))
UsuńBardzo fajny ten gamonil. :)))
UsuńPodziwiam kreatywnosc corci, w tak mlodym wieku umiec sobie odwrocic wyraz to naprawde godne podziwu.
UsuńPo arabsku czytala, co w tym dziwnego? :))))
Usuńu nas klasykiem była jebatka (herbatka) i ptaptysie (ptaki), do tego stopnia że moja ciocia pilnując małą mówiła do niej Ptaptyś :-)
OdpowiedzUsuńJebatka bardzo mi przypadla do gustu. :)))
UsuńJa bardzo długo mówiłam kościoprut na kościotrupa.A jednak z moich córek, nie wiedzieć, czemu, biedronkę określała słowem muk:)
OdpowiedzUsuńNo zupelnie nie wiedziec czemu. :))) A koscioprut podoba mi sie.
UsuńO. A ja mówiłam "blodonka" na karalucha, a na biedronkę "śliczna karakona".
UsuńZawsze bylas inna. :)))
UsuńI jestem z tego dumna! :)
UsuńNo ale zeby biedna biedronke tak postponowac?
UsuńA karakonę to już nie?! :)
UsuńNie. Nie zasluguja.
UsuńE tam, wcale nie. Co taki karaluch winy, że się urodził insektem? Są gorsze ścierwa na świecie.
UsuńKaraluchy to cwane bestie, walczylam z nimi, to wiem.
UsuńJa pamiętam tylko, że upierałam się, że to pomieszczenie najniżej położone to- piewnica i za cholerę nie godziłam się na usunięcie zbędnego "e".
OdpowiedzUsuńOraz mój syn zażyczył sobie co by włączyć "kulwa lewa" i nie mógł zrozumieć mojego stuporu ;-)
Kulwe to jeszcze kojarze, ale co to jest ta lewa? :)))
UsuńPewnie też bym nie wiedziała, gdyby w ręku nie trzymał filmu "Król lew" ;-)
UsuńNo tak, kiedy sie zna rozwiazanie, wydaje sie ono takie logiczne oraz dlaczego sama na to nie wpadlam. :)))
UsuńCiagle cos przekrecam, po polsku i po angielsku, czasami specjalnie, czasami ze zlosci, a czasami nieswiadomie, moj ex- uwielbia te moje przekrecenia i on je pamieta lepiej niz ja, i tak go rajcuja ze chce sie rzucac na mnie, na szczescie najczesciej jestesmy na telefonie, na zywo pilnuje sie zeby go nie rozweselac.
OdpowiedzUsuńAle rzuca sie w celu zamordowania Cie na smierc, czy tez w celach milosnych? :)))))
UsuńJak najbardziej w celu zamordowania, ale jednak nie na smierc, bardziej oplaca sie powtarzac te zamordowania, chociaz czort wie, ktoregos dnia moze byc i na smierc.
UsuńA juz myslalam, ze targany wyrzutami sumienia z powodu rozstania, chcial jeszcze pofiglowac. :)))
UsuńA mój brat upierał się przy zdaniu, czytając głośno baśń : przybywali pojebane i parami....
OdpowiedzUsuńA miało być "pojedynczo i parami".
:))))) Dobre!
UsuńMnóstwo pewnie tego było, ale zabij mnie nie pamiętam, może pamiętałabym takie przekręcenia u mojej córki, ale wtedy niestety nie pisałam jeszcze bloga i też mi wszystko zanikło i wyparowało z pamięci.
OdpowiedzUsuńpozdrowienia
Moja mama pracowicie zapisywala, kiedy moje dzieciaki cos smiesznego powiedzialy i dzieki temu nie zaniknelo. :)
UsuńMoje dziecię śpiewało kolędę: "rondel z głowy zdjęła". A miał być rąbek - które dziecko jednak pojmuje, cóż to niby miałoby być rąbek.
OdpowiedzUsuńAlescie mi dzisiaj wszyscy dali powody do chichotu. Zaraz sobie zwizualizowalam te Maryje w stajence z rondlem na glowie. :)))))
UsuńNajbardziej genialnym przejęzyczeniem Majusi (córeczki mojej siostrzenicy), która w wieku trzech lat podsłuchała rozmowę dorosłych było powiedzonko"pestń temat". Do dziś rodzinnie tak w żartach mówimy, kiedy chcemy zbyć niewygodny temat. Choć akurat dziecina bardzo szybko się połapała, że sobie z niej żartujemy:)
OdpowiedzUsuńMalutkie dzieci maja bardzo duze uszy. :)))
UsuńJa mowilam przez jakis czas kordla zamiast koldra:))
OdpowiedzUsuńZa to z Juniorowych powiedzonek pamietam:
cymelek - smoczek
cianudek - krasnoludek
zyzor - telewizor
zagladnik - lusterko (zloty medal temu kto by zgadl o co dziecku chodzi jak ryczy przez pol dnia bo chce zagladnik:)))
kolejny medal temu kto wie co dac dziecku ktore chce "szafe" myslalam ze wyjde z siebie bo prowadzilam do szafy i mowilam "prosze bardzo wez sobie" a on w jeszcze wiekszy ryk. W koncu moj ojciec zrozumial, ze chodzi o szachy!!!
cos jeszcze bylo, moze sobie przypomne to dopisze:))
No nie, na te szachy bym nie wpadla nigdy w zyciu. A zagladnik - bardzo logiczne, przeciez sie zaglada. :)))
UsuńMój Młody zamiast trzeba bylo mowi trzebało :D
OdpowiedzUsuńTrzebalo - czego to dzieciaki nie wymyslo... :)))
UsuńNasz poprzedni prime minister Tony Abbott grozil Putinowi ze go zlapie za fraki, bylo to po zestrzeleniu samolotu nad Ukraina w 2014, zginelo 38 Australijczykow. Abbott shirtfronting Putin, Abbott uzyl slowo 'shirtfront' czyli tlumaczac doslownie przod koszuli. Do tej pory politycy zartuja, kiedy Abbott 'shirtfronting' Putin.
OdpowiedzUsuńTrzeba bardzo dobrze znac jezyk, zeby zrozumiec takie niuanse jezykowe. Ja po niemiecku jeszcze nie wszystko lapie, mimo ze jezyk znam juz dosc dobrze.
Usuńno i slawny 3-slowa slogan 'stop the boats' i wszyscy wiedza o co chodzi
OdpowiedzUsuńTo nawet ja wiem, o ile oczywiscie prawidlowo sie domyslam. :)))
UsuńAle sie posmialam:) Dzieciaki sa świetne!
OdpowiedzUsuńMoj wnuk caly czas mówi 'cheba' zamiast chyba. Nieraz my tak mówimy dla zartu:)
Syn w dzieciństwie mowil 'wachelek' (wafelek), a corka 'srój gimnastyczny'.
Srój - ja nie mogie!!! :)))
UsuńOoo moj Junior namietnie zamienial f i ch i tak powstal suchit (sufit) oraz kufnia (kuchnia) i mufa (mucha).
UsuńNa te muche to sie kiedys uparlam i prosilam, zeby patrzyl na moje usta i powtarzal wiec bylo tak
Ja - mucha
Junior - mufa
Ja - mu cha
Junior - mu fa
Ja - mu chaa
Junior - mu fffa
Ja jeszcze raz z wiekszym naciskiem - mu CHa
Junior - robak i uciekl:))
Nie wolno znecac sie nad dzieckiem! Dobrze Ci nagadal!!! :)))
UsuńOwsik L (U) zamienial namietnie w W. I tak swiecilo swonce, a ona chodzila z dziadkiem na wódke (czyli lódke) :))
Dziciece slowniki wyrazów wlasnych to dobra zaprawa dla umyslu doroslych :). Jakis czas mi zabralo dojsc, o co mojemu chodzilo, kiedy sie upieral, zebu mu dac "puszuszusz". Tak nazywal srubki, które w tubylczym sa znane jako "parafusos".
OdpowiedzUsuńHe he he! A dzieci zawsze sie bardzo denerwuja, kiedy dorosli nie rozumieja, czego sie od nich chce. :)))
UsuńFafolot (samolot), kordła, kolęda "a wczora z wieczora z niebieskiego wora", to moje słówka z dziecieństwa. Było tego wiele, ale nikt nie zapisywał.
OdpowiedzUsuńAno wlasnie! Czlowiek za bardzo ufa swojej pamieci.
UsuńDobrze, że mi córka wcześniej powiedziała, bo nigdy bym się nie domyśliła, że mała jak chce do kanapki ogórka to mówi "kuka'.
OdpowiedzUsuńObertlumacz dzieciecej mowy - matka. :)))
UsuńMoja Młoda miała w słowniku takie dziwadła: paduszka,kugat, pepitio. Kiedyś pomyliliśmy ulice w Białymstoku. Młody widząc tabliczkę z nazwą ulicy krzyknął: tam trzeba iść, bo to ulica Hugo Kołobaja!
OdpowiedzUsuńNo a gdzie tlumaczenia? Paduszka to poduszka? Ale te dwa nastepne to juz nie wiem.
UsuńHahaha... właśnie o to chodziło ;). Kugat to kogut (mąż kury), pepitio to keczup.
UsuńJeszcze tego kugota moglabym sie domyslic, ale pepitio? Skad on to wzial?
UsuńNajwięcej to chyba takich sytuacji jest z piosenkami u mnie i przy zbyt szybkim mówieniu czegoś.
OdpowiedzUsuńTo ważna sprawa jest, bo jednak na rowerze jak się jedzie to różnie może być. Istotne też jak dla mnie jest to, że już Toya nie reaguje na rowerzystów, to dobry prognostyk raczej.
Pozdrawiam!
Czasem jeszcze reaguje, ale w 95% nie zwraca na rowerzystow zadnej uwagi. Jednak te 5%, kiedy zaczyna gonic rower ze szczekaniem (moze sie jej rowerzysta nie podoba?), nienajlepiej o niej swiadczy. Trzeba nad tym jeszcze popracowac.
Usuń