Oj, starzeje sie czlowiek, nieuchronnie i prawie niepostrzezenie, ale kiedy przychodzi co do czego, to odczuwalnie. W czwartek w ubieglym tygodniu mielismy dzien wolny z okazji wniebowstapienia, na ten dzien ustalono swietowanie dla ojcow. A wiec nasze bestie stawily sie w komplecie, a nawet w nadkomplecie, czyli z wlasna progenitura. O ile Gapcio to uosobienie spokoju i luziku (byle brzuszek mial pelny), o tyle Malvina to szkodnik nad szkodniki i przez caly czas trzeba miec oczy wokol glowy, zeby nie tylko nie zdewastowala domu, ale i sobie jakiejs krzywdy nie wyrzadzila. Wszedzie siega, wszedzie wlazi i sie wspina, a sprobuj czlowieku czegos jej zabronic, to drze paszcze. Gapcio polegiwal na podlodze na kocyku, oblozony poduchami, a Toya nie odstepowala go nawet na krok, jak kiedys Malvine, kiedy byla w jego wieku.
W kazdym razie, kiedy towarzystwo udalo sie do domow, my obadwa padli jak po przejsciu tornada i podrzemalismy dwie godziny, zeby sie zregenerowac.
W piatek zajrzalam w drodze do domu do znajomej i zachwycilam sie jej, bedacymi w pelnym rozkwicie, rododendronami. Na te okolicznosc dostalam ich troche do domu.
Ale chyba grubodupce wyssaly z nich caly zapach, bo jakos nie chca pachniec, a powinny.
W sobote za to corka wyprawiala pourodzinowego grilla nad Kiessee dla kolezenstwa z bylej i obecnej pracy. Glowna impreza byla 5 maja u niej w domu. Fajnie miec urodziny w cieplej porze roku, choc to oczywiscie zadna gwarancja dla dobrej pogody. Tym razem jednak pogoda dopisala, a my zajrzelismy do nich na chwilke przy okazji spaceru z Toyka. Najsampierw poszlismy ja wybiegac i wymeczyc na psie kapielisko. Po drodze mielismy takie widoki, ze az zaniemowilam z zachwytu. Jeszcze tydzien wczesniej ta laka zolcila sie mniszkami, tego dnia zmienila kolorystyke na fioletowo-biala.
Tylko tydzien i tak diametralna roznica, jakby nie to samo miejsce. Kiedy Toya biegala z kumplami, przeszlam na druga strone grobli w poszukiwaniu zab, ktore bylo slychac wszedzie. Przy okazji zalapala sie do zdjecia wielka wazka.
Dobrze, ze wczesniej spytalam corke, w jakiej czesci beda grillowac, bo szukanie jej dokola jeziorka zajeloby nam kupe czasu, a i tak dobrze musielismy sie rozgladac, bo pelno bylo grillujacych grup i grupek, a wszyscy tacy jednakowi, mlodzi, piekni, rozesmiani. Na szczescie domyslilam sie, ze tam, gdzie powiewaly balony, musi odbywac sie ten grill urodzinowy i nie pomylilam sie wcale.
Wciagnelismy po kielbasce, dopchnelismy arbuzem i ananasem, po czym udalismy sie w droge powrotna, zeby mlodym nie przeszkadzac. Toyka byla wybiegana i zmeczona, wiec zachowywala sie wzorcowo. Dorosleje nam psina, juz nie ma w niej tego wariactwa, co na poczatku.
A po drodze pofocilam jeszcze male gesie latorosle, ktorych jeziorko bylo pelne.
A w niedziele od nowa najazd Hunow na dom z okazji dnia matki. Jakos w tym roku wszystko przypadlo na jeden tydzien. Pieke wiec ciasta albo sporzadzam tiramisu, a co gorsze - spozywam, zeby sie nie zmarnowaly... hmmm... a to miliardy kalorii. Aaa, co tam!
Tym razem szkodnik tez nas wymeczyl, a w ogole nauczyl sie wymuszac wrzaskiem, wiec troche bylo glosno. Na mnie wrzaski szkodnika nie robia zupelnie wrazenia, nie jestem zwolenniczka bezstresowego wychowywania dzieci i pozwalania im na wszystko. Niech demoluje wlasny dom, u bapci obowiazuja pewne reguly, a co najdziwniejsze, bapcia na wrzaski i fochy pozostaje niewzruszona, wiec szkodnik predko zamyka paszcze. Bo bapcia bardzo kocha i dlatego wlasnie nie chce miec rozwydrzonej wnusi.
Fajne mielismy dni, bylo duzo rodzinnych spotkan, duzo rozmow, ciumkania wnukow, a pogoda dopisala wzorcowo. Czego chciec wiecej?
Co za piekności grubodupcewne! Chyba nie żałujesz im tej odrobiny zapachu?
OdpowiedzUsuńI aduwancziki w kolonii, i książę, i helikopter - obłędówa!
A ja ciesze sie, ze Ci nieco dzien oslodzilam. :)
UsuńTe różowe kwiatki, to kwiatki mojego dzieciństwa. Mnóstwo ich było na naszych Łąkach. Potem był czas pestycydów i nic nie rosło, tylko mlecze dawały radę. To trwało tak z dwie dekady. Teraz znów sporo łąk odzyskuje naturalną florę. Od jakichś 15 lat. Nie wiem czemu sypia mniej. Ale dla przyrody to dobrze. Pewnie chodzi o jakieś unijne przepisy. Nie wszystko unijne jest złe :-) fajne są takie rodzinne spotkania :-) Tylko po tym trzeba odpocząć :-) Miłego Pantero.
OdpowiedzUsuńJuz na szczescie zdazylam sie zregenerowac po najezdzie malych Hunow. Podziwiam moja corke, ze nie tylko wytrzymuje to na codzien, ale jeszcze zachowuje zimna krew i dobry humor. :)))
UsuńMądra bapcia to skarb. Niech się wnusia uczy, że nie wszystko jej wolno :)))
OdpowiedzUsuńZdjęcia piękne, bardzo lubię firletki (to te różowe), a widzę też i złocienie, których nie mogę oduczyć się nazywania rumiankami. Dla mnie wszystko, co ma żółty, okrągły środek i dookoła białe, podłużne płatki to rumianek :D:D:D
Male to rumianki, a wieksze to margerytki - tak ja je klasyfikuje. :))) Ale wiesz przeciez, ze dla mnie kazden kfiatek to leluja. ;)
UsuńAnia, to i tak dobrze klasyfikujesz. Dla mnie to duża i mała stokrotka.
UsuńTez ladnie. :)))
UsuńJak cudnie byc 'dziadostwem'!!!! Zyczenia tylko takich milych chwil w rodzinnym kregu.
OdpowiedzUsuńByle nie tak czesto, nie dwa razy w tygodniu, bo dziadostwo sie szybko wykonczy i jeszcze szybciej uda do krainy wiecznych lowow. :)))
UsuńSielsko anielsko:)
OdpowiedzUsuńCudowny majowy czas😀
Tak, maj jest fajny nie tylko z racji kwitnienia, ale tez jest duzo dni do swietowania. Teraz nadchodzi dlugi weekend zielonoswiatkowy (poniedzialek wolny).
UsuńU nas też:))
UsuńCos nam sie nalezy, co nie? Polska miala swoj dluuuuugi weekend, wiec teraz my. ;)
UsuńPrzybij piątkę Babciu Pantero, też uważam, że wymuszanie wrzaskiem do niczego nie prowadzi i nie ustępuję.
OdpowiedzUsuńPiękna łąka, bardzo lubię firletki, moja babcia mówiła na nie "kropidełka", dla mnie też rumianki i margerytki.
Na szczęście moje wnuki już podrosły i wyrosły ze szkodnictwa.
Moje tez z pewnoscia wyrosna, ale na razie starsza jest nieco upierdliwa. Dobrze, ze chociaz chetnie ciumka bapcie. :)))
UsuńPełen ciepła i optymizmu "bapciny" post.Aż buzia sie uśmiecha, Panterko!:-))
OdpowiedzUsuńPewnie juz nie mozesz sie doczekac wlasnego bapciowania, co? To dopiero by sie dzialo u Was. Mowie Ci, Olenka, fajna fucha to bapciowanie. :)))
UsuńNiesamowicie bogaty tydzien w imprezy rodzinne, a dzieci i Toyka na kocyku piekny obrazek.
OdpowiedzUsuńNie wiem, skad w tym psie takie opiekuncze zapedy, ale zawsze, kiedy corka przychodzi z dziecmi, Toya natychmiast przejmuje nad lezacym opieke.
UsuńGrunt to rodzinka i dobrzy znajomi:)
OdpowiedzUsuńNi oczekuj zapachu od rododendronów, ponieważ one w przeciwieństwie do azalii po prostu nie pachną.
Nadrabiają za to, swoim cudnym wyglądem.
Pozdrawiam:)
Aaa, to nie wiedzialam! Zwlaszcza, ze ktos na fb twierdzil, ze powinny pachnac. :)
UsuńOj znan ci ja więcej szkodników pokroju Malvinki a darcie o byle co to norma😎:))
OdpowiedzUsuńTo Bubu tez szantazuje? :)))
UsuńOjej...i to jak...:)))
UsuńA to maly cwaniak! Ale mam nadzieje, ze nie ustepujesz?
UsuńJa już zdziwaczałam chyba całkowicie. Jak mnie takie rodzinne spotkania męczą, ale mus kilka razy w roku to przeżyć. Najmłodsza latorośl w rodzinie ma 12 lat, to chociaż spokojnie można posiedzieć.
OdpowiedzUsuńZdjęcia piękna, jak zawsze. Wnuki rosną, jak na drożdżach.
I tak dobrze, ze nie mamy jakichs szwagrow i ciotek do obslugi, bo bym calkiem oszalala. Z wlasnymi dziecmi to jeszcze jakos idzie, a wnuki szybko urosna i stana sie bardziej kontaktowe. :))
UsuńPewnie , czego chcieć więcej ! ;-)))
OdpowiedzUsuńMoze tylko, zeby szkodnik wydzieral sie ciszej? :)))
Usuń:D
UsuńPiscy jak nozem po szkle. :(
UsuńBardzo jestem ciekawa czy te rododendrony wytrzymuja w wazonie, nigdy mi nie przyszlo do glowy by je sobie umiescic jako bukiet, a wszystko doslownie zrywam na bukiety. BArdzo one pieknie wygladaja na stole. ..a co do bapciowania to masz racje, jest to bardzo ciezka praca....
OdpowiedzUsuńOd piatku jeszcze stoja, chociaz raczej jutro je wywale. Ale i tak postaly sobie piec dni. Moglyby dluzej, ale trzeba sie cieszyc i z tego.
UsuńJa po wczorajszej wizycie u najmłodszej wnusi, otrzymałam prezent w postaci wirusa, czyli katar gigant, który Ona załapała podczas wizyty u laryngologa w szpitalu. Wywalono mnie dziś wcześniej z tyrki, co bym wszystkim nie sprzedała tego dziadostwa.
OdpowiedzUsuńOooo, przykro mi, zasmarkancu! :)))
UsuńFajnie,ze możesz babciować. Ja nie wiem czy będę mieć wnuki .Mojemu synowi i jego partnerce się nie spieszy póki co.Piękne są rododendrony.Byłam z koleżanką we Wrocławiu w parku.Tam jest pełno alejek z rododendronami.Przepiękny widok.
UsuńNo wiesz, ja tez czekalam 60 lat na wnuki, wiec nie jestem taka mloda babcia, jak byla np. moja babcia (45) czy mama (50).
UsuńMoze w koncu i Ty sie doczekasz.
gdy pogoda dopisze to zyc nie umierać )))
OdpowiedzUsuńu nas dopiero pekają pąki od rododendrona i już za chwilke będzie różowy szał.
ściskam ciepło
Nasze powoli zaczynaja przekwitac. W ogole ta tegoroczna wiosna jest jakas taka szalona, wszystko zakwitlo naraz i troche wczesniej niz zwykle.
UsuńPiękne te rododendrony :)) Kolorek taki energetyczny na zdjęciu wyszedł :)
OdpowiedzUsuńNie mam ostatnio do czynienia z małymi szkodnikami i dobrze, bo moja nadwrażliwosć słuchowa nie dałaby rady ;) Wystarczy, że kotu miauczy w różnych tonacjach ;)
Od czasu do czasu bapcie musowo zobaczyć, żeby pamiętała o wnukach ;)
Energetyczny? Ja bym powiedziala, ze majtkowy ten kolorek. :)))
UsuńNo wlasnie, jeszcze zwierzaki na codzien gadajo bez opamietania. Kiedy Toya slyszy, ze zblizam sie do domu (chocbym nie wiem jak cicho podchodzila, ona wie), zaczyna szczekac i wyc z radosci. Miecka najczesciej syczy i prycha, a Bulka cwierka jak wrobelek. :)))
Majtki też mogą być energetyczne, nie? ;)
UsuńNasz o czwartej rano miaukoli, bo jest głodny ;) a dzisiaj tak obsyczał jednego pieska, ktory zbyt blisko podszedł, że aż mi wstyd było ;)
Badz dumna, a nie zebys sie wstydzila. Co sobie jakis gupi kundel mysli? :)))
UsuńA kotu zostawiaj jedzenie, to Cie nie bedzie rano budzil. Nasze majo regularnie miski uzupelniane, wlasnie dlatego, zeby nam daly spokoj.
Oj widzę, że Ty teraz też poszłaś w robaczki i zwierzątka, śliczne zresztą.
OdpowiedzUsuńNie teraz tez, bo robale fotografuje juz od dawien dawna, czym wprawiam Frau Be w euforie i zachwyty, co jak wiesz, wcale nie jest latwe. :)))
Usuń