środa, 25 lipca 2018

Droga do szczescia wiedzie przez ogrod.

Juz dawno temu Budda zauwazyl, ze nie budowanie potrzeb i satysfakcja ich zaspokajania czynia szczesliwym, ale raczej redukowanie tych potrzeb. Medytacja, wewnetrzne skupienie i rownowaga maja wiecej wspolnego z ogrodnictwem niz mozna sie tego spodziewac na pierwszy rzut oka. Co czyni szczesliwym? Zdrowie, zarowno fizyczne jak psychiczne uszczesliwia na dluzsza mete, podczas gdy zaspokajanie potrzeb, rzeczywistych czy urojonych, powoduje przyjemnosc krotkotrwala. Dlaczego wiekszosc ogrodnikow jest szczesliwa, mozna wytlumaczyc tym, ze ogrodnictwo, zawodowe czy hobbystyczne, jest zdrowe dla psychiki i to na tyle, ze juz dawno wdrozono je do terapii uzaleznien, Alzheimera, jako szeroko pojeta rehabilitacje przy chronicznych bolach. Przy szpitalu psychiatrycznym w moim miescie jest spore ogrodnictwo, gdzie rosliny rosna w ziemi, ogromnych szklarniach, jest tez niemaly sad. Bylysmy tam kiedys z corka, ktora chciala kupic kwiaty na swoj balkon. Calosc jest naprawde duza, a o dobre samopoczucie roslin dbaja pacjenci szpitala, skierowani tam na terapie, pod okiem fachowcow. A przy okazji zarabiaja troche sprzedaza, nie wiem, czy na wlasne potrzeby, czy dla szpitala.
Czy nam sie podoba, czy nie, jestesmy czescia natury, a ogrodnictwo pomaga nawiazac z nia lepszy kontakt, poznac cykl zycia i przemijania, zmian por roku. Obcowanie z przyroda to naturalny antydepresant, zmniejszajacy cisnienie krwi i bol, pomagajacy w znalezieniu wewnetrznej rownowagi. Praca w ogrodzie to naturalny trening kardio, a do tego na swiezym powietrzu zamiast w przesyconej spoconym odorkiem sali fitnes klubu. To nauka koncentracji i praktyczna lekcja biologii, wsluchiwanie sie w rytm natury. To promowanie kontaktow spolecznych, jak nie w rozmowie z sasiadem przy wymianie doswiadczen, to grilowanie z rodzina. Nie ma czasu ani ochoty na siedzenie z nosem w telefonie, jest satysfakcja z wyhodowanych wlasna reka zdrowych plodow ziemi. To zdrowa dieta i zdrowe przyjmowanie naturalnej witaminy D, to absolutna swiezosc zjadanych produktow i gwarancja braku pestycydow. To w koncu najbardziej naturalne uwalnianie hormonow szczescia.
A wiec grzebmy w ziemi jak najczesciej, z braku wlasnego ogrodka chocby w doniczkach na balkonie, bedziemy zdrowsi i szczesliwci.





68 komentarzy:

  1. Nie przepadam
    Ale na parapecie rosną mi różne zioła
    Kolendra natka oraz szczypiorek
    A ponieważ uważam się za osobę szczęśliwą to chcą jest ok:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja lubie i chociaz w tych doniczkach sie wyzywam, skoro brak mi ogrodu. A do szczescia mi daleko.

      Usuń
  2. Póki co, przebywanie w ogrodzie wywołuje Male ataki depresji, ale normalnie jest, jak piszesz. Ale ogrodnictwo nie pomaga na demencje, przynajmniej mojej mamie nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja teraz rzadziej chodze palic, bo na balkonie jak w saunie.
      Byc moze u Twojej Mamy sprawy z demencja zabrnely za daleko, moze chodzi o wczesniejsze stadium.

      Usuń
    2. Ogrodnictwo jak i pewnie inne hobby zwiazane z natura (gorskie wycieczki, wsluchiwanie sie w szum morza itp.) moga dzialac zapobiegawczo ale nie pomoga jak juz jest stadium zaawansowane.

      Usuń
    3. Z pewnoscia. Jesli choroba jest bardzo zaawansowana, to klops. Wlasnie dlatego tak bardzo poleca sie cwiczyc mozg zawczasu, rozwiazywac krzyzowki, grac w szachy, zmagac sie z lamiglowkami.

      Usuń
  3. W moich doniczkach na balkonie grzebie kot chociaż mu nie pozwalam.
    Lubiłam pracę w ogrodzie, jak skopiesz łopatą grządkę, to widać efekty i czujesz satysfakcję. Jednak działki nie chciałabym mieć bo jestem zbyt leniwa i zwykle mam słomiany zapał. Roślinki by ucierpiały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez nie chcialam miec dzialki, choc cala moja rodzina o niej marzyla. Ja wiedzialam, ze przychodzic beda chetnie, zeby dupy porozkladac na trawie, ale do roboty bede ja, a nie mam na to ani czasu, ani sily.

      Usuń
  4. Ja mam doniczki z zielenina na balkonie. Wiewiorki pracowicie mi wszystko przekopuja wiec mnie ogrodnictwo czy balkonictwo nie uspokaja a raczej wywoluje mordercze nastroje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, moze te wiewiory tez chca sobie poogrodniczyc? :)

      Usuń
    2. wlasnie dzis posadzily mi kromke chleba i ogryzek jablka wysadzajac z doniczek awokado i imbir Po maciejce nie ma sladu a 4 razy sialam wrrrrr

      Usuń
    3. Cwane stworzonka. Posadzily ogryzek, bo chca miec jablonke. Z tym chlebem musisz im wytlumaczyc, ze tak sie nie sa. :)))

      Usuń
    4. szkoda ze dolarow nie sadza :)

      Usuń
  5. Fajnie jest grzebać, a potem mieć COŚ. I czasem można nawet to coś upchnąć w słoiki na zaś - to strasznie miłe jest :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za malo mam miejsca na balkonie, zeby posadzic cos wiecej niz te nieszczesne pomidorki, czego bardzo zaluje.

      Usuń
    2. Od tego roku dopiero mam ogród, wcześniej też tylko balkon. Niestety późno odkryłam, że najlepiej na balkonie rosną poziomki w skrzynkach - zamiast pelargonii ;) Poziomki owocują jeszcze późną jesienią jak jest ciepło i fajnie jest sobie wyjść na balkon s kubkiem kawy/herbaty/kakao i skubać. Spróbuj.

      Usuń
  6. Przyroda działa na mnie bardzo dobrze.Mam w domu jeden kwiatek wysoko na ścianie aby Pusia nie dosięnęła.Balkonu nie mam tylko taką balustradę.Fajnie,że możesz pogmerać w kwiatkach na balkonie.A ja zaraz idę do chirurga ,bo chyba mam złamany palec w ręce.PO skierowanie stałam wczoraj cztery godziny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ze zlamanym palcem???!!! To przeciez przypadek na sor.
      No i gdzies Ty ten palec wtykala?

      Usuń
  7. Z tą gwarancją braku pestycydów to nie do końca prawda. Ty możesz ich nie używać, ale wystarczy, że będzie je używał ktoś w sąsiednim ogrodzie, od którego dzieli cię odległość mniej niż 500 metrów. To samo dotyczy nawozów sztucznych.
    Nie lubię grzebać się w ziemi, już dbanie o 5 skrzynek z kwiatami mnie dostatecznie dręczy, wolę pomedytować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mozna polaczyc przyjemne z pozytecznym i medytowac grzebiac w ziemi. :)))

      Usuń
  8. Taaa... Natychmiast lecę na balkon. Jak skończę z balkonem, biorę się za taras, a potem idę uprawiać włości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wystarczy kfiotek na parapecie, jesli sie nie ma, co by sie chcialo miec. ;)

      Usuń
    2. Nie mam w domu ani jednego kwiatka. Parapety zajęte przez rzeczy, dla których nie wystarcza miejsca w tym gównie o szumnej nazwie mieszkanie.

      Usuń
    3. E tam, ja bym miejsce znalazla. Jak zyc bez roslin w domu?

      Usuń
    4. Ależ mam rośliny w domu! Sałata, cebula, czosnek, pomidory, papryka, ogórki, cukinia, ziemniaki, nawet koper i słonecznik...

      Usuń
    5. To juz nie sa rosliny, ino warzywa.

      Usuń
    6. Och Frau Be, jakbym ja cie chetnie adoptowala! Moglabys szalec na tych moich wlosciach do woli, a ja bym siedziala i podziwiala :)

      Usuń
  9. Mnie obcowanie z przyrodą robi dobrze na duszę. Czy to w lesie, czy w ogrodzie czuję sie częścią jakiejś całości, dostrzegam sens pracy w ogrodzie, widzę, że cos ode mnie zależy. Czasem nawet sam zapach ziemi ma w sobie coś, co przyciąga i wzrusza...Tylko trzeba mieć do tego wszystkiego zdrowie i siły fizyczne.A to nie zawsze jest...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety, czlowiek z wiekiem coraz mniej moze. Ja juz tez zauwazam u siebie pewna niemoc przy niektorych czynnosciach i jakies takie spowolnienie. A kiedys latalam jak fryga. Ehhh... starosc nie radosc. Ale mam chociaz te swoje spacery z Toyka i moge poobcowac z natura (ostatnie dni raczej przesiadujemy w domu, bo nie da sie na zewnatrz wytrzymac).

      Usuń
  10. W tym roku pewnie nic na balkonie już nie wyhoduję, ale już mi się marzy taka mała rabatka, albo jeszcze lepiej przymocowana do ściany półka na kwiaty, żeby jeszcze było gdzie wstawić dwa krzesła i stół.
    Moja mama od lat jeździ na swoją działkę i zawsze odnajduje tam spokój. I to mimo bardzo dużej niewygody na samej działce. Widać to jej medytacja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego spokoju czlowiek potrzebuje z wiekiem coraz wiecej, moze dlatego emeryci tak dobrze odnajduja sie w ogrodkach dzialkowych. Ja u siebie tez zauwazam coraz wieksza niechec do ludzi i coraz wieksza tesknote za samotnoscia na lonie natury. Jeszcze kilka lat temu bylo to nie do pomyslenia.

      Usuń
  11. Na poznańskiej Akademii Rolniczej można iść na podyplomowe studia z ogrodoterapii. Tak więc chyba coraz więcej ludzi wraca do natury... Zresztą u nas widać po cenach działek ogrodowych. Poszybowaly mocno w górę.
    Ja mam tylko balkon, do niedawna mocno zaniedbany, ale kilka tygodni temu wzięłam się za niego, ogarnęłam i jest ok.
    Doczytalam też wczorajszą pasjonująca dyskusję na temat kawiarek ☺️, gazu i indukcji...
    Gotowanie na gazie jest dla mnie namiastką gotowania na ogniu, ma coś z magii naszych przodków ☺️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja tam zadnej namiastki nie widze, bo jak ma sie zimny niebieski plomyk gazowy do cieplego koloru prawdziwego ognia? :)))
      Ale patrz jeszcze tak 20 lat temu tylko jednostki uciekaly z miasta, a teraz coraz wiecej mlodych ludzi wybiera powolne zycie na wsi, zdrowsze dla nich samych, a na pewno dla ich dzieci.

      Usuń
  12. Kocham ogrody od dziecka. Mielismy ogromny ogrod, duzo drzew owocowych, krzaki porzeczek, agrest, no i warzywniak. Moj tato dbal o wszystko, kochal ziemie, byl najbardziej pracowitym czlowiekiem jakiego w zyciu spotkalam, bardzo lubilam jeszcze przed szkola spedzac czas w ogrodzie, moze dlatego tak dobrze mi nauka wchodzila do glowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pewnoscia! Do spokojnej i zrownowazonej obcowaniem z natura glowy wiedza wchodzi jakby szybciej. Skoro takie obcowanie pomaga w terapii uzaleznien, na pewno tez pozytywnie dziala na zdrowy organizm.

      Usuń
  13. Ja lubie, choc jako dziecko stronilam bardzo. Nie za bardzo lubie doniczki, wiec wsadzam w ziemie co sie da a potem zra to slimaki. Ciagle sie ucze. Mojemu ogrodowi daleko do doskonalosci, to jest raczej polaczenie wojska z burdelem :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Umarlam:))) ale polaczenie wojska z burdelem to bardzo adekwatne:)))

      Usuń
    2. E tam, kawalek pokazalas i wyglada jak ogrod. Zobaczysz, ze z czasem jeszcze bardziej sie do ogrodu upodobni, a Ty zaczniesz czerpac przyjemnosc z wyrywania chwastow. ;)

      Usuń
  14. Niby w ziemi grzebac lubie, ale w grajdolku warunki niezbyt sprzyjajace. Na tarasie, ze wzgledu na skarjnosci temperatur nic zywego nie przetrzyma, a na "monte" zywa glina, gdzie bez duzych nakladów finansowych i pracy tylko nieliczne miejscowe gatunki przezyja. W domu zas Szara Zolza skutecznie unicestwia jakiekolwiek zielsko.

    Wracajac do poprzedniego - ten neurolog uwaza, ze do wrzesnia mozesz na prochahch przetrzymac? :(.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym na Twoim miejscu chociaz kaktusy hodowala. Albo jakies sucholubne sukulenty.
      Moje zolzy na szczescie jakos trzymaja sie od kwiatkow z daleka, a mam sporo doniczek porozkladanych po parapetach i meblach.

      Usuń
  15. Pod koniec tygdonia jako na wpol podduszony pracownik korporacji czesto wyrywalam na wies, za miasto do znajomych z duzym domem i hektarami dookola. Wystarczal mi jeden dzien w naturze, siedzenie pod debami i grillowanie, i wracalam zregenerowana. Niewazne zima czy lato jezdzilismy tam cala paka regularnie wlasnie po to, aby wytarzac sie w naturze, chocby to byl tylko spacer po lysym polu.
    Teraz moge sie "tarzac" we wlasnym malym ogrodku, ale to nie to samo - powietrze w miescie jest inne, halas, kurz i biegajaca naokolo dzieciarnia odejmuja sporo skutecznosci tej terapii. Ale roslinki mam, staram sie sadzic wieloletnie coby same rosly i caly rok zielone,a w sezonie uzupelniam paroma donicami kwiatow. W domu w kazdym pokoju jest jedna roslina zielona. Nie znosze plewic i dlubac na kolanach w ziemi - i tego nie robie! Dlatego posadzilam trawe i krzewy, a to sie daje ogarnac na stojaco :)


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie juz plecy wysiadaja, wiec pewnie tez wszystko musialoby byc do ogarniecia na stojaco. O ile bym ten ogrodek miala. Na bezludzie za to mam blisko, tam moge sobie spacerowac i rozmawiac z Toyka do wypeku. Czasem minie mnie po drodze rowerzysta i tyle. Bardzo to lubie, zycie na skraju miasta ma swoje plusy.

      Usuń
    2. Zycie na skraju miasta, ktore ma sliczne tereny wodno-zielone to wygrana na loterii! Mieszkasz w pieknej okolicy. My mieszkamy w malym miasteczku, nie w metropolii, ale jednak ogrodek , a las czy laka nad woda , to nie to samo . Do lasu to musimy jechac kolo godzinki.
      Bardzo mi sie spodobalo to zdanie Buddy – ze aby osiagnac szczescie , nalezy swoje potrzeby nie zaspokajac a….redukowac.
      Swieta buddyjska prawda! Otaczamy sie niepotrzebnymi przedmiotami , bo wmowiono nam, ze sie bez nich nie mozemy obejsc. Giniemy w gadzetach , ubraniach, przydasiach i setkach klamotow , bez ktorych nasze zycie byloby lzejsze i piekniejsze , a umysl mialby szanse odpoczac i otworzyc sie na piekno natury. To takie banalne , ale tak jest. Widze po sobie : nagle mamy remont i musielismy zwinac z widoku mase rzeczy, ktore normalnie zawalaja przedpokoj i okolice – i okazuje sie, ze nikt tych rzeczy nie potrzebuje! W ogole nie zauwazylismy ich braku, natomiast zauwazylismy, ze mamy duzo wiecej swiatla, duzo wiecej przestrzeni i duzo latwiej wszystkim sie zyje ( nie przeciskamy sie jeden przez drugiego ). I teraz mam dylemat, co zrobic z ta kupa gratow , wyrzucic w pi..du, czy powkladac na miejsce?? A Ty mnie jeszcze ta kawiarka na manowce wyprowadzilas :)

      Usuń
    3. Niby istnieje zlota zasada, ktora mowi, ze rzeczy (ubrania, bibeloty, przydasie), ktorych nie uzywamy od co najmniej dwoch lat, powinno sie wyrzucac. Ale ja bardzo przywiazuje sie do przedmiotow, wszystkiego mi szkoda, wiec zalega nieruszane latami. Musisz sama sobie odpowiedziec, co z nimi zrobic.

      Usuń
    4. No wlasnie, ja tez naleze do tych "przywiazanych" :)

      Usuń
  16. :) Miałabym zapędy,ale co z tego, skoro nie mam czasu, bo obrabiam cudze. No i jednak to trzbea sie troche znać, że o zdrowiu nie wspomnę. A efekty bywają rózne,ile to ja roslin juz zmarnowałam,albo własnie pogoda była niesprzyjająca i zaschły lub zgniły, te ktore sadzilam na wiosce, ponadto juz wiem, nie ma ogrodzenia,nie ma roślin,bo zwierzyna dzika zezre wszystko co nie ma kolców.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepiej miec dom w ogrodzie, ale to marzenie. Taka dzialka za miastem wymagalaby ogrodzenia i pilnowania, codziennego podlewania w czasie suszy. A tak jest pozostawiona sama sobie, wiec dzieje sie rozne zle rzeczy.

      Usuń
    2. Planujemmy część ogrodzić, bo na razie tylko miniaturowy ogrodek jest ogrodzony, no ale jak chce miec krzewy ozdobne w roznych miejscach to kiepsko to wychodzi, bo kochane sarenki zżerają kazde inne procz berberysow, a nie sposob ogrodzic calosci, za duzy teren i nie chce tam zadnych siatek.no trudno , cos za cos.

      Usuń
    3. No tak, a poza tym nie mozesz tam codziennie bywac, bo za daleko.

      Usuń
    4. wszyscy nmają ten problem,nawet mieszkający na miejscu, bo zwykły płotek sarny i jelenie przeskakują,trzeba byłoby mieć siatkę,a to drogi interes.jak sie ma mały teren wokól domu,czy działeczkę ,to tak,ale jak większy to juz problem.

      Usuń
    5. Najczesciej wszystko rozbija sie o koszty :(

      Usuń
  17. Niestety musiałam wynieść doniczki na korytarz, ale codziennie podlewam :) A wyniesc musialam, bo amber ma jakis odchyl, ze je ziemie. Nie wiemy czemu, Wet go zbadal na wszystkie strony, jakis objaw neurologiczny chyba i tyle, ma nadcisnienie, wiec mozliwe ze cos sie kroi, ale pewnie sie nir zdarzy nic rozwinac, bo nam znika...
    Ale ja o kwiatkach mialam. Na dzialce u mojej babci jest duzo kwiatkow, no i zielone pomidory, ktore zabieram do smazenia w panierce - uwielbiam i polecam! :)
    http://kotlet.tv/smazone-zielone-pomidory/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam tak niewiele tych pomidorkow na balkonie i sa takie male, ze raczej nie poswiece ich na patelnie. :))

      Usuń
    2. Widziałam że można kupić sobie zielone pomidorki w markecie ale wiadomo ze to nie to samo

      Usuń
    3. U nas kiedyś w Kauflandzie można było kupić zielone pomidory takie duże nawet, teraz nie wiem bo mi tam daleko ;)

      Usuń
    4. Boszszsz... slonce zaszlo, a tu ani troche chlodniej :((((

      Usuń
    5. Dzien sie zaczyna, na dworze 22°, a w domu 27° :(

      Usuń
  18. Uf nie złamany ale silnie stłuczony i zwichnięty.Włozony mam w szynę plus owinięty bandażem.Niestety przez moją głupotę.Mam linkę treningową,która ma pięć metrów.Nie puszczam Luny bo ma cieczke.Rzuciłam patyk lunie a linka mi się zahaczyła o palec.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojesu! Az mnie dreszcz przeszedl. Zdrowka zycze i w przyszlosci uwazaj na paluszki.

      Usuń
  19. Zdecydowanie preferuje szlajanie się w naturze, od grzebania w ziemi :) Kwiotki mam, ale takie bardziej samoobsługowe ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Bardzo madre slowa tego Buddy :) Ja probuje opanowac chaos w domu, ale mi to marnie wychodzi, a chaosu w ogrodzie chyba nigdy nie opanuje!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z kolei nie umiem zyc w chaosie, musi byc ogarniety i pochowany. Moja przestrzen musi byc uporzadkowana. Kurz mi mniej przeszkadza, za to chaos moglby mnie na dluzsza mete zabic.

      Usuń
  21. Mam zasade moze nie Buddy ale jak chce cos nowego do domu przyniesc procz zywnosci i podstawowych kosmetykow to cos musi sie z domu wyniesc .Czasem oszukuje np. kupilam 12 nowych ciuchow a odlozylam do torby na cele dobroczynne 12 malutkich uchwytow do trzymania kolb kukurydzy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobre! Ale o co cho? Przeciez tuzin za tuzin, a nikt wczesniej nie mowil, co to ma byc, wiec wszystko sie zgadza. :)))

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.