czwartek, 9 maja 2019

Zyciowe porady bogatych pind.

Nie no, uwielbiam wrecz, kiedy milionerki pouczaja mnie, jak zyc, zalecajac z wysokosci swoich cokolow radowanie sie tym, co sie ma. Qrwa!





No rzeczywiscie, jesli sie MA miliony trudno nie byc zadowolonym z tego, co sie ma. I faktycznie takim raczej brak powodow do smutku. I zeby nie bylo niedomowien, ja bardzo lubie Meryl Streep, wysoko cenie jej tworczosc i aktorskie kreacje, jakie stworzyla. Szanuje jej zycie, bez skandali i troche zazdroszcze, jak pieknie sie starzeje, choc oczywiscie podejrzewam udzial, jesli nie najzdolniejszych chirurgow, to co najmniej drogie zabiegi i kosmetyki. Nie bardzo zgadzam sie jednak na udzielanie mi porad, jak mam zyc i z czego sie cieszyc, skoro nasze zycia sa nieporownywalne.
Jak latwo szermowac truizmami o radosci zycia, kiedy nigdy nie braklo do pierwszego, kiedy nie trzeba bylo zebrac o fundusze na ratowanie zdrowia i zycia zwierzecia domowego lub, co gorsze, wlasnego dziecka. Kiedy nie zna sie dylematow, na co wydac chuda rencine, na lekarstwa, czy na jedzenie. Kiedy zdrowie bardzo szwankuje, a najblizszy termin do specjalisty jest za trzy lata. Taka osoba jest oczywiscie zachwycona tym, co ma i nie przejmuje sie, ze ja cos boli albo ze moze przedwczesnie zejsc z tego swiata/stracic ukochane zwierze/bliska osobe (niepotrzebne skreslic). Taka osoba oczywiscie przystosuje sie do swiatlych porad milionerki Streep i dzien bedzie zaczynac od mantry, jak to jej dobrze na swiecie. Na pewno bedzie zadowolona z tego, ze ma... raka/przeciekajacy dach/plesn w pokoju i inne plagi.
Ale nie tylko Streep daje gotowe recepty na szczescie, nasza rodzima Madzia tez uznala, ze bedzie pouczac narod, jak zyc.


Nooo, rzeczywiscie, to poczucie posiadania to faktycznie jakas plaga narodowa. Kto to slyszal chciec miec wlasne mieszkanie i po osiagnieciu doroslosci, a najpozniej po slubie, chciec wyprowadzic sie z domu rodzicow. Fanaberie jakies! A ze raczej nie ma innych mozliwosci, to ludzie zalatwiaja sie na cale zycie kredytami, bo to jedyna szansa na cos wlasnego. Mozna oczywiscie wynajmowac, placac tyle samo, ile wynosi rata w banku, tylko jaki tego sens? A samochod? Przeciez on przestal byc towarem luksusowym, jak kolorowy telewizor, smartfon czy inne internety. A juz zwlaszcza dla ludzi mieszkajacych poza miastami, ktorym polikwidowano jakiekolwiek polaczenia z cywilizacja. Ooo, i urlop raz do roku to nic! Ja nie pamietam, kiedy bylam na jakimkolwiek urlopie, bo kiedy jeszcze dzieci byly w domu, to organizowalo sie wyjazdy dla nich, a dla nas juz nie wystarczalo. Teraz zas sa zwierzaki, wiec sie nie jezdzi, zreszta i tak nie stac nas. Za to rzeczywiscie funduje sobie codzienny luksus spacerowania z psem po okolicy, ktora jest niezwyklej urody. Co do jedzenia z przyjacielem dobrych obiadow, to tez nie bardzo. No jasne, nie mozna skupiac sie na pieniadzach, kiedy ma sie miliony na koncie, wtedy rzeczywiscie mozna bardziej zwazac na przyjemnosci.
Ciekawa jestem, jak cienko jedna z druga by spiewala, majac w portfelu tyle, co ja. Jakich swiatlych rad udzielalaby swiatu. Bezczelne babska!




60 komentarzy:

  1. Masz Anusia rację. 40 lat przepracowałam, spędzając urlopy w domu, bo zawsze coś było ważniejsze, a teraz emerytury dostanę tyle co kot napłakał, to akurat wystarczy na leki i zapłacenie rachunków. Jedno, co mam z górki, to nie mam ani złotówki kredytów, a niejednokrotnie musiałam brać, żeby przeżyć. Najgorzej wnerwiają mnie gadki "przecież pracujecie obydwoje, to was stać". Tak, stać, na grzebieniu grać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taka jedna z druga w zyciu nie musialy brac kredytu, nie wpadaly w panike, kiedy auto sie zepsulo, ze nie dotra na czas do pracy, nie zarly suchego chleba, kiedy pies chorowal, bo leczenie bylo priorytetem, a na wlasne jedzenie juz nie wystarczalo. I taka powie Ci, ze masz sie cieszyc tym, co masz, a urlop raz w roku to malo. Jaki urlop? Co to jest? Noszszsz...

      Usuń
    2. Ech, no wkurzają,to jest inne zycie. Oj nie chce wspominac czasow, kiedy komornik pukal do drzwi, za niezalplacone w terminie rachunki za ubezpieczenie. Kto nie zaznał biedy ten nie zrozumie i bedzie sie wymadrzal.Ale sa i tacy co pozjadali rozumy, bo odbili się i zapomnieli jak kiedys im ciezko bylo.

      Usuń
    3. Na blogach tez takich nie brakuje.
      Mnie tez raz zdarzyl sie komornik, teraz wspominam to jako zabawne zdarzenie, ale wtedy nie bylo mi do smiechu.

      Usuń
  2. "Nie ma wiekszej radosci, niz nie miec powodu do smutku." No z tym zdaniem zgadzam sie, tyle ze najczesciej te smutki sa.
    Ale drugie zdanie "Nie ma wiekszego bogactwa, niz zadowolenie z tego co sie ma." A jak sie ma smiertelna chorobe? czy tez tez trzeba byc z tego zadowolonym?
    Czy ona to tez tak pieknie wypowie dziecom w Afryce, co maja tylko brudna wode do picia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektorzy tzw. prominenci, ale nie tylko, glownie ludzie, ktorym sie w mniejszym lub wiekszym stopniu powiodlo, maja parcie na pouczanie innych. Taka jedna na blogowisku tez pouczala, a nawet poszla dalej, zarzucajac innym, ze sa leniwi i nie chce im sie wysilic, zeby osiagnac sukcesy na jej miare.

      Usuń
  3. Nie lubię cioć - dobra rada. Mnie ostatnio taka jedna pouczała, że powinnam mieszkać z którymś z dzieci, a nie sama, że nie powinnam już pracować skoro mam rentę, że posiadanie w moim przypadku auta, to fanaberia, bo można zakupy przynieść w siatach, a poruszać się po mieście komunikacją miejską. Dobrze, że nie doczepiła się do piesa, bo byście musiały mi wozić paczki do mamra. Ja tylko zapytałam się, dlaczego jej dzieci siedzą za granicą, a nie z nią? Foch z jej strony był ogromny, ale wreszcie może będę miała od niej spokój.😄

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaa... niektorzy maja tak silny imperatyw pouczania innych, zwlaszcza kiedy im samym lepiej sie w zyciu ulozylo, ze nie umieja powstrzymac sie przed prawieniem mundrosci. Jakby ktokolwiek chcial ich sluchac. Chociaz nie, sa tacy, ktorzy nawet lapia sie na to pustoslowie i z nim zgadzaja.

      Usuń
  4. Głupie pindy i nie myślę tu o MS.Ona za naszą granicą.Tylko jak to się dzieje,że mając życie według swoich zasad w pewnej chwili organizują zbiórki na ratowanie swojego zdrowia czy życia?Beztroska?Nie czytam,nie słucham i nie oglądam tych ichnich mundrości.Ba,nawet się nie cieszę kiedy im się noga powinie.
    U mnie mokro.Miłego dnia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A Tobie sie zdaje, ze tam, w tej eldoradowej Ameryce, nie ma biedy i bezdomnosci? A MS nie ma o tym pojecia? Ale komu dobrze, ten czuje przymus pouczania pechowcow, zeby nie czuli sie zle. Gadal slepy o kolorach...

      Usuń
    2. A czy ja wyglądam na taką,która wierzy,że w tej Hameryce jest ono eldorado? ;)

      Usuń
    3. No nie wygladasz, ale pozory mogo mylic. :)))

      Usuń
  5. Ja już nawet nie zwracam uwagi na takie mądrości, które krążą na fejsie i w sieci ogólnie. Jakieś cytaty, słowa, zdania ... coś można czasem mądrego, czy mądrzejszego przeczytać, ale co z tego, kiedy czasem nie da się zastosować w naszym życiu ... po prostu nie i już, bo tak wyszło.
    A mądralińska od sprawa Polaków i Hiszpanów - nooo, heloł, oni po pierwsze mają inny klimat. U nich jest ciepło, co zdejmuje z ich głów koszty ogrzewania i koszty sezonowych ubrań. A to już sporo. Szczególnie te pierwsze.
    Poza tym, nikt w moich butach nie chodzi, więc takie "mądrości" może sobie .... zachować dla siebie.
    Miłego dnia, Panterko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no, ostatnio w Hiszpanii taki snieg padal, jakiego najstarsi gorale nie pamietaja, a oni, czyli Hiszpanie w tych swoich letnich kapielowkach, zupelnie nieprzygotowani do ataku zimy. Nie to co my. :))) Nawet ogrzac sie nie mogli.
      I kto ma lepiej? :)))

      Usuń
    2. A, to wtedy pod tym względem my, rzecz jasna :))

      Usuń
  6. Czytając ten twój post , przypomniał mi się inny i też twoj... gdy pisalas o bogactwie przyjaciół i znajomych, wlasnych dzieci i niesamowitych urodzinach. Pamietasz?
    Przypomnij sobie, co jest byc moze ważniejsze niż pieniądze, o czym sama pisałaś. A ja czytając zazdroscilam ci nieco, bo u mnie dziecko jedne i daleko, a przy mojej intro i tak najchetniej lubię byc sama. I nic na to nie zrobie, a jednak mnie wtedy pokusiłaś niezle...
    Co do zego codziennego urlopu, tp przyklasnę pomysłowi i staram się, bo inaczej oszalalabym chyba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lucy, a gdzie ja napisalam, ze pinionc najwazniejszy? Nie o to chodzi, a ja mam wystarczajaco pieniedzy i nic mi do szczescia nie brakuje. Oby tylko rodzina pozostawala w zdrowiu. Jednak kiedy Kira mi umierala, musialam zebrac o pomoc, bo juz nie mialam jej za co ratowac. Pinda Streep z pewnoscia nie ma takich dylematow. Nie zostaje tez, jak moj ojciec, poslana w diably, bo po 80-tce ludzi nie lecza.
      Nie o pieniadze chodzi, a o dobre rady sytego dla glodnego.

      Usuń
    2. Ale ja tak to kompletnie odbieram - kto ma duzo pieniędzy i zadnych finansowych trosk, niech sie nie nie odzywa.

      Usuń
  7. Nie lubię wszelkich poradników i rad dotyczących jak żyć i być szczęśliwą.
    Poczucie, że muszę zrobić to czy tamto i zaraz będę szczęśliwa, zaraz mi psuje przyjemność. Kawa z przyjaciółką może być nudna i niedobra to lepsza byłaby w domu z książką.
    Jak napisała Lidia, to nie moje buty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z reguly omijam skrzetnie te zlote mysli, ktorych pelno na fejsie, a jeszcze kiedy maja dopisek "jesli sie zgadzasz, udostepnij", to moglabym gryzc i drapac. Tym zajelam sie blizej, bo byl ze zdjeciem Streep, ktora lubie i cenie. No i niepotrzebnie sie zajelam, bo mnie tylko rozzloscil.

      Usuń
  8. Chyba troszkę zbyt bardzo faworyzujesz kasę. Przez różne turbulencje w swoim życiu, (raz na wozie, raz pod, a najczęściej z przodu miast muła), już dawno zmieniłam swoje nastawienie do pieniądza. To nie one decydują o tym, czy ja mam być szczęśliwa czy nie. To środek do celu, owszem fajnie go mieć, nawet trzeba, bo taki system. Ale bez przesady. Nie utopiłabym całego swojego życia w staraniach o grubszy szmal. Szkoda tego życia.
    Jeśli naprawdę uważasz, że miliony odebrałyby Twoje smutki, to nie doceniasz samej siebie. Bo życia nie da się ocenić w gotówce.
    Zgadzam się w stu procentach z naszą rodzimą Madzią.
    O codziennym urlopie jej nie o to chodziło. Mam taką swoją małą filozofię (i myślę, że to właśnie próbowała powiedzieć Magda), że przekraczając próg firmy, już masz urlop, oczywiście do następnego dnia rano. I nie raz lądowałam na godzinę czy dwie w jakimś pięknym zakątku niedaleko Łodzi. Uparłam się, że nie będę żyć tylko praca-dom-praca-dom i dopięłam swego. Znalazłam hobby, znalazłam inne zajęcia i praca stała się tylko dodatkiem. Nie szkodzi, że zajmowała 3/4 tego czasu, bo czas w pracy mijał mi zawsze szybko, bo już nie mogłam się doczekać czegoś fascynującego, co sobie zaplanowałam. Można być szczęśliwym w systemie, jeśli się go przewartościuje.
    A co z tym jedzeniem z przyjacielem dobrych obiadów? Gdzie widzisz problem?
    Ja mam pewnie w portfelu mniej niż Ty, a nadal zgadzam się z tymi bezczelnymi babskami. Można być szczęśliwym. Takie mam nastawienie serca, nad którym pracowałam latami. Wychowałam się w rodzinie dłużników, wielokrotnie straszono nas eksmisją, blokowano mi konta tylko dlatego, że jestem krewną dłużników. Uwierz mi, przeżyłam, mam się dobrze i jestem szczęśliwa i co najdziwniejsze, wtedy też byłam. Postanowiłam się nie bać i robić co mogłam. Udało się, bo reagowałam i nie poddawałam się. Historia jest dość zawiła, by zmieścić ją w komentarzu.
    Opowiem Ci miast tego na przykładzie Szwajcarów. Kraj mlekiem i miodem płynący, wszyscy bogaci, wszyscy mają domy i nowe samochody. I 3/4 społeczeństwa leczy się na depresję, bo nie znają sensu życia, a masa ludzi popełnia samobójstwa. Obserwując to, poznając tych ludzi, upewniam się, że stare porzekadło o tym, że pieniądze szczęścia nie dają, jest prawdziwe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, Ania, widze, ze juz mnie ocenilas i zaszufladkowalas. Szkoda, ze nie do konca zrozumialas, o co mi we wpisie naprawde chodzilo i zredukowalas jedynie do pieniedzy. Sprobuje zatem wytlumaczyc Ci na innym przykladzie. Chyba juz wiesz, ze od bardzo wielu lat choruje na depresje, lecze sie, biore nieprzerwanie tabletki. W zyciu nieraz slyszalam od takich panius, ktore wiedza lepiej i maja imperatyw radzenia wszystkim wokol, czy sie je o to prosi czy nie. Nieraz slyszalam, zebym wziela sie w garsc, otworzyla na ludzi, nie przesadzala, bo sama sie nakrecam i czuje jeszcze gorzej. Nadazasz? Ktos kto nie mial z ta choroba nigdy do czynienia, udziela mi dobrych rad. Czy i w tym przypadku uciekniesz sie do najprostszego, choc krzywdzacego mnie osadu, ze powinnam sie do tych swiatlych rad dostosowac, bo w gruncie rzeczy jestem np. leniwa i dlatego mowie o chorobie, bo nie chce mi sie pracowac? Widzisz swiat na bialo-czarno, surowo oceniasz, zarzucasz mi wpatrzenie w kase.
      Ja mam kasy dosyc, nie gloduje, mam dach nad glowa. Lekko nie jest, ale nie narzekam. Mam madre i pracowite dzieci, zyje w zwiazku moze nie idealnym, ale bywa gorzej. Jestem dosc szczesliwa i zadowolona. Bywalo zle, bardzo zle, kiedy umieral mi pies, a ja nie mialam jej za co leczyc. Pinda Streep nie miewa takich dylematow, ze musi poprzestac na suchym chlebie, bo cala reszta poszla na psie lekarstwa, ona nie musiala zebrac o pomoc. Ja jestem jednak bogata, bo mam grono przyjaciol, ktore zrobilo zrzutke na leczenie psa.
      Nie bedzie mi zatem jakas milionerska pinda doradzac, z czego mam byc szczesliwa, bo ona nigdy w zyciu nie znajdzie sie w takiej potrzebie jak ja. Czy teraz zrozumialas przeslanie? Czy nadal bedziesz mi zarzucac faworyzowanie kasy?

      Usuń
    2. Zdaję sobie sprawę, że słowa i tylko słowa w zapisie bywają naprawdę puste i tak wydarzyło się i tym razem. Puste, bo nie towarzyszy im wyrazista emocja, mowa ciała, mimika etc. Nie wiesz o czym myślałam pisząc to, nie wiesz co malowało się na mojej twarzy, czytając to, ani nie wiesz o mnie w zasadzie nic. Na przykład tego, że do osądu i szufladkowania mi daleko. Wzięłam zbiór słów, które podałaś i zinterpretowałam nie jak Ty, bo nie jestem Tobą, a Ty zbiór słów ode mnie zinterpretowałaś nie jak ja, bo nie jesteś mną. Łatwo wtedy poczuć, że ktoś przypuścił na nas atak, albo dąsa, albo inne emocjonalne figo-fago.
      Ty zapewne myślisz, że ja żyję w oderwaniu od rzeczywistości, trochę jak ćpun, który najarał się gandzi i na wszystko ma wywalone. Gdybym Ci powiedziała, że jestem realistką, to uwierzysz mi? Po tym całym "steku bzdur", który wypisuję nagminnie u siebie na blogu? Nie jestem wg Ciebie raczej lekkoduchem? Nie wiem kim jestem wg Ciebie, bo nie jestem Tobą.
      No, to te rzeczy mamy za sobą – nie szufladkuję Cię i nie oceniam, bo nie poznałam Cię osobiście, a z listów dowiadujemy się tylko wybiórczo i to jest pokazane w taki sposób, w jaki chce autor. Nie twierdzę przy tym – żeby nie było – że jesteś tu nie szczera. Ale umówmy się, że nikt nie wywala na blogu całych jaj.

      Skupiłaś artykuł na pieniądzach, więc do tego się odniosłam.

      Do opinii jakie podałaś, do myśli, jakie zapisałaś. Jeżeli chcesz żeby Ci tylko przyklaskiwać, to powiedz, że nie życzysz sobie odmiennego zdania, bo moje jest skrajnie inne w niektórych tematach, bo być może jestem jedną z tych pind.
      Wyprowadziłaś mnie z błędnej myśli O.K. ale skąd Ci przyszło do głowy, że mam Cię za kogoś gorszego?

      Usuń
    3. I znow wyciagasz dziwne wnioski, ze zycze sobie wylacznie przyklaskiwania i chyba jako jedyna komentujaca sprowadzilas wszystko do kasy, a nie o nia przeciez chodzilo. Co wiecej, nadal brniesz, tym razem z lekkim fochem, w teorie o kasie. A post jest wylacznie o tym, ze syty glodnego... itd. No i nie mozesz byc pinda, bo o ile mi wiadomo, jeszcze nie zostalas milionerka ;)
      Nudno byloby, gdyby wszyscy ze wszystkimi byli zgodni, a towarzystwa wzajemnej adoracji sa dla mnie nieakceptowalne. Nie bywam na blogach, gdzie cale komentowanie polega na smarowaniu budyniem piszacego.
      A co ja o Tobie mysle, to juz Twoja wielka nadinterpretacja. Jedno wiedz, ze nie bywalabym u Ciebie na blogu, gdyby mnie nie interesowal. Niektore tematy po prostu omijam, jak na pewno zauwazylas.
      Jednym slowem nie tylko niewlasciwie zrozumialas tresc mojego wpisu, ale nie odnioslas sie do mojej odpowiedzi na komentarz, gdzie wyjasniam, o co mi naprawde chodzilo, skupiajac sie na obronie wlasnego punktu widzenia ujetego w komentarzu. I nadal nie wiem, czy w koncu pojelas, ze nie pisalam wcale o pieniadzach.

      Usuń
    4. Pojęłam, nie odniosłam się, ale pojęłam. I widzisz, ja nie zrozumiałam Ciebie, a Ty nie zrozumiałaś mnie. Zdarza się.
      Oh, milionerką nie jestem, ale chyba gdybym była, nikomu bym o tym nie powiedziała. ;)
      Smarowania budyniem i ja nie pragnę ale że Ty też nie, to już wiedziałam. Odebrałaś focha, a nie wyczułaś ironii? :P
      Wyłuszczyłam pewne inne kwestie i (ale pewnie się znowu mylę) odebrałaś to jako coś co faktycznie myślę, choć nie jest tak. To był przykład. Czy to obrona własnego punktu widzenia, cóż pewnie masz rację, zwykłam się tłumaczyć, chyba powinnam przestać to robić, ale ktoś mnie nauczył, że należy brać odpowiedzialność za to co się mówi, więc czasami się z czegoś tłumaczę. Intencje miałam dobre, bo generalnie zawsze do wszystkich podchodzę z uśmiechem, a wyszedł buńczuczny wpis. I cóż teraz poradzę na to?
      Owszem, zauważyłam, że pewne tematy omijasz i uważam, że to w porządku. Gdzieś nawet kiedyś o tym pisałam.
      A do całości mogę rzec tak: dobre rady, albo się z nich korzysta, albo się je skrzętnie omija.

      Usuń
    5. No dobra, dalysmy se po razie i wystarczy!
      A jak juz bedziesz milionerka, to mowic nie musisz, ale podzielic sie z czlowiekiem powinnas. No! :)))

      Usuń
    6. Ale incognito się będę dzielić. :P

      Usuń
  9. Wyniosłam z domu (nawet nie zdając sobie z tego sprawy) przekonanie, że każdy musi być odpowiedzialny sam za siebie, sam wybrać model życia,który mu odpowiada,nie wzorować się na innych, bo każdy z nas jest obdarzony innymi zdolnościami, możliwościami, innym charakterem.A ponieważ długo żyję to zdążyłam poznać i chwile gdy nie starczało do pierwszego jak i czas względnej prosperity.
    I zapewne dlatego nie czytam porad nt. jak mam żyć by czuć się szczęśliwą i spełnioną. I nie mam bladego pojęcia o jakiej Magdzie piszesz, chyba jakaś opóźniona w rozwoju jestem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza sie, kazdy jest kowalem swojego losu i jest za niego w 99% sam odpowiedzialny. Nie ma jednak mojej zgody na to, zeby ktos, komu powiodlo sie lepiej, pouczal mnie lub krytykowal moj sposob zycia. Nic do takiego wymadrzania sie nie upowaznia. Niemniej snuja sie po tym swiecie osobniki, ktorym sie wydaje, ze maja prawo do pouczania.
      Pisalam o Magdzie Gessler, tej restauratorce.

      Usuń
    2. Osobiście bardzo się cieszę,że nie znam tej pani osobiście a na podstawie tego co oglądałam w TV bardzo się z tego cieszę.

      Usuń
    3. A takiego ma porzadnego brata... ;)

      Usuń
  10. Wiedzę o życiu czerpię z życia a nie poradników i sama dochodzę do swoich prawd życiowych, niektóre przemycam między wierszami na swoim blogu, bo możne jednak ktoś uzna że mu się przydadzą :)
    Chcę się odnieść do cytatu z Meryl Streep, bo go udostępniłam na fejsie, a udostępniłam dlatego, bo uważam że jest w tej wypowiedzi prawda o życiu i nie interesuje mnie że autorka jest milionerką.
    Ja sama nią nie jestem, a wręcz przeciwnie mam niewiele, i życie mi nieźle dokopało, a pomimo też uważam że:
    "Nie ma większej radości niż nie mieć powodu do smutku.
    Nie ma większego bogactwa niż zadowolenie z tego co się ma."
    Wydaje mi się, że autorka tej wypowiedzi nie powiedziała tego aby kogokolwiek pouczać, ale w formie refleksji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dorzucę jeszcze, że poradniki są dla tych którzy mają potrzebę z nich korzystać, a jest całe mnóstwo takich ludzi. Tacy którzy nie mają takich potrzeb mogą je po prostu ignorować :)

      Usuń
    2. Nie no, oczywiscie, ze niektorzy nie sa w stanie myslec samodzielnie i potrzebuja, jak nie dekalogu, to smetnych wypierdow milionerek. Gdyby taka sentencja poczestowal mnie ktos, kto ma tyle co ja albo mniej, przyjelabym to z wdziecznoscia, zastanowila sie nad jej sensem i pewnie w koncu z nia zgodzila. Ale takie porady od milionerek zalatuja kpina.

      Usuń
  11. No patrzcie, ja nigdy nie chciałam I nie wprowadziłem się od tatusia- znaczy porady dla bogaczy wcielam w życie. A te ciagle wyjazdy do Serbii podciągam pod permanentne urlopy według Madzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty jestes po prostu wygodnicka, bo po co masz sie tulac po swiecie, kiedy u taty wygodnie i niezbyt kosztownie. :)))
      A po kiego grzyba jezdzisz do tej Serbii?

      Usuń
    2. Bo się zakochałam w Serbie z Serbii:)

      Usuń
    3. Ojacie! Gdzies go wyrwala?
      Napisz cos na blogu.

      Usuń
    4. Toz post wisi od kilku miesięcy na ten temat :)))

      Usuń
    5. Phi, to dzie ja bylam, jak zes go wieszala?

      Usuń
  12. Syty głodnego nie zrozumie, to pewne, a rady bez względu na to przez kogo dawane należy przyjmować z przymrużeniem oka. Nie rozdzielając włosa na czworo, to logiki tym wypowiedziom odmówić nie można. Tyle tylko, że nie wszyscy mamy możliwość wcielania ich we własnym życiu. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziele wlosa na czworo, ba, nawet nie obrazam sie, kiedy ktos z serca mi doradza. Streep niech sie cieszy fortuna, ale niech nie poucza biedoty, zeby cieszyla sie wlasna bieda. Niech juz lepiej doradza swojej klasie, jak ma inwestowac pieniadze, blizej jej do nich niz do mnie.

      Usuń
  13. Swieta racja, Pantero. Ponadto ci ludzie, wiodacy zycie tak inne od naszego, wiedza jak zmienic swiat na lepszy politycznie i spolecznie tez.
    Meritum wypowiedzi sensowny tylko jakos nierealnie brzmi wychodzac z ust kogos zyjacego pod kloszem, nie majacego tych wszystkich przyziemnych klopotow ktore to robia ta mysl nieosiagalna.
    Dawno temu przestalam zwracac uwage na takich i zyje po swojemu ale faktycznie do dzis takie wypowiedzi denerwuja mnie.
    Mocno pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja juz mam naprawde dosyc wszystkich, ktorzy chca mojego dobra, bo moje dobro nalezy do mnie i wara wszystkim od niego. W Polsce komuna mi dyktowala, jak mam zyc, tutaj politycy uszczesliwiaja mnie kolorowymi przestepcami. Streep moglaby sobie juz darowac.

      Usuń
  14. Zgadzam sie generalnie z calym postem, ze syty glodnego nie zrozumie i tak dalej. Smiesza mnie "porady" czy przepisy zywieniowe takich pan jak Anna Lewandowska, czy Gwyneth Paltrow (taka aktorka). Ale, specjalnie dla dla tego komentarza, wynalazlam wszystkie zlote sentencje Meryl Streep dostepne w internecie po angielsku i nie ma tam nic co przypomina zamieszczone przez Ciebie zdanie z jej obrazkiem. To nie sa slowa Meryl Streep, to sa slowa jakiejs nawiedzonej babeczki z polski ktora je podpiela pod obrazek aktorki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, te tez sa mocno oderwane od realiow. Nie czytuje ich swiatlych porad, jak zrobic sniadanie za 50€, bo kiedys Lewandowska dawala takie przepisy (dla kogo?), ani nie wybieram sie na jej obozy sportowe w cenie kilku tysiecy. Niech tlucze kase, na zdrowie, ale niech raczy nie wpierdalac sie w moje zycie jakimis wydumanymi sentencjami.
      Nie wiem, czy Streep wydalila z siebie te madrosci, czy ktos sie podpial, w kazdym razie troche mnie to wkurzylo.

      Usuń
  15. Wychodzi na to, że najmądrzejsza była MM twierdząc, że piniondze szczęścia nie dają, dopiero zakupy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wiem...? Nie bardzo lubie kupowac.
      Ja w ogole jestem dziwna i nietypowa. :)))

      Usuń
  16. PS. Internet pełen jest takich złotych myśli dla ludu. Okropnie mnie one denerwują. I nie sądzę, aby ten akurat błyskotliwy cytat pochodził od Meryl Streep.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie wiem, jest podpiete pod jej zdjeciem, wiec co najmniej sugeruje jej autorstwo.

      Usuń
    2. Dokładnie to samo pomyślałam co Hana
      Internet żyje z tego że wkłada w usta różnych ludzi różne słowa
      A my tak naprawdę nie wiemy

      Usuń
    3. Faktem jednak jest, ze internet pelen jest pouczajacych pind, ktore uzurpuja sobie prawo do krytykowania i oceniania innych.

      Usuń
    4. Och tak!
      Sama mam na to agresywną alergię.
      Tyle że też jestem bardzo wyczulona na nieprawdę krążącą. Dopóki nie mam pewności nie wysuwam wniosków

      Usuń
    5. Pomijajac juz idiotki od leczenia raka gownem nietoperza, przeciwnikow szczepien i zwolennikow plaskiej ziemi, jest urodzaj na jakies lewandowskie i chodakowskie, ktore cenia sie nie wiadomo za co. Ale i domoroslych pouczaczek nie brak, one maja gotowe recepty na wszystko. Do urzygu!

      Usuń
  17. to co na fejsie podrzuca się znanym i lubianym, masakra. nie czytam, nie widzę.nie reaguję.nie analizuje. sama wiem co źle robię. i jak powinnam żyć, co zmienić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zareagowalam gdyz poniewaz udostepnil to ktos z moich znajomych i takim sposobem wpadlo mi w oko. Oraz zirytowalo.

      Usuń
    2. No wlasnie! Nie beda pindy pluc nam w twarz! :)))))

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.