Do napisania natchnal mnie post Ewy z dawnej polskiej stolicy, o pchaniu sie w kolejkach. Za czasow slusznie minionych te kolejki byly codziennoscia, stalo sie wciaz i po wszystko, nawet w Pewexie, ze nie wspomne o wszystkich innych branzach niezbednych do zycia i przezycia. Stalo sie albo w kolejce normalnej, albo w takiej uprzywilejowanej, dla ciezarnych, niepelnosprawnych, matek z dziecmi. Chyba jednak wolalam te normalna, biorac pod uwage, ile i czego musialam sie nasluchac, kiedy stalam w tej drugiej. A to ze ledwie nogi zdazylam zlozyc (bylam w 7 miesiacu) po bzykaniu, a juz pcham sie do kolejki uprzywilejowanej i takie tam podobne przyjemnostki. Bo jesli chodzi o zdobywanie zeru dla wlasnego stada, ludziom puszczaly wszelkie ludzkie hamulce i zachowywali sie czasem jak dzikie zwierzeta, gotowe zabic za ochlap scierwa.
No i to slynne juz pchanie sie na chama.
- Co sie pani tak pcha na chama?
- O przepraszam, nie wiedzialam, z kim mam okolicznosc.
I tu przejde do wlasciwego meritum, do wlasnej przestrzeni, do niewidzialnej banki wokol siebie, ktora jest tabu, ktorej innym nie wolno przekraczac. U kazdego grubosc tej przestrzeni jest inna, indywidualna. I wejscie kogokolwiek w te nieprzekraczalna strefe, skutkuje poczuciem dyskomfortu. Wcale nie trzeba bowiem wlazic do niej od razu z buciorami, czy tam pchac sie na chama, wystarczy podczas rozmowy lapac za przedramie, klasc lape na plecach czy podkreslac waznosc wlasnej przemowy poklepywaniem po udzie, kiedy sobie konwersujemy radosnie na siedzaco. Albo napierac na rozmowce, kiedy sie stoi. Bo chodza po tym swiecie gruboskorne osobniki i nie, nie mam na mysli cichych erotomanow, ktorzy tylko szukaja okazji do cielesnego kontaktu, ze niby on tylko rozmawia, a szoruje udem o twoje albo kladzie spocona lape na kolanie
czy plecach. To tacy ludzie jak my, ale z nieopanowanym imperatywem podkreslania waznosci swoich slow szarpaniem za reke, wchodzeniem na rozmowce czy jakimkolwiek innym sposobem gwalcenia tej niewidzialnej granicy, ktora kazdy wyznacza sobie indywidualnie.
Ja jestem dziwnym stworzeniem, nie lubie kontaktu cielesnego z kimkolwiek innym od wlasnej rodziny, z trudem przychodzi mi podawanie innym reki. Osoby dobrze znajome i zaprzyjaznione sciskam przy powitaniu bez obrzydzenia, bo je lubie, pod warunkiem jednakze, ze nie musze w tym uscisku pozostawac dluzej. Kiedy wiec jako mloda dziewczyna czy kobieta gdzies na weselu spotykalam dawno niewidzianego wujka, ktory juz byl podchmielony i szukal okazji do niby niechcacej podmacanki czy potrzymaniu mnie dluzej w uscisku i wypytywaniu, jak mi leci, mialam z glowy wesele do konca imprezy. A wtedy bylam zbyt niesmiala, zeby zareagowac tak, jak zareagowalabym dzisiaj, to musialam znosic te karesy dla dobra rodziny.
Moja awersja do cielesnego kontaktu trwa od zawsze, odkad pamietam. Od urodzenia mialam wlasne lozko, wlasna koldre i nie wyobrazam sobie spac z kimkolwiek pod jednym przykryciem. Od dnia slubu mamy ze slubnym osobne lozka, bo nie zasnelabym z kims tuz obok. Wystarczy mi, ze musialam sie czasem meczyc z wlasnymi dziecmi w lozku, kiedy np. przyjezdzala moja mama i oddawalismy jej do dyspozycji jeden z pokoi dzieciecych, a najmlodsza przychodzila spac do nas. Chyba tylko pies pod moja koldra mi nie przeszkadza.
Kolezanka kiedys nocowala u mnie jak nie miala czym wracac do domu po pracy a byl srodek bieszczadzkiej zimy Wersalka nie byla zbyt szeroka a ta caly czas lamentowala ,ze jej zimno i chce sie przytulic -najgorsza noc w zyciu
OdpowiedzUsuńA z partnerem tez masz takie obiekcje? :)))
Usuńbrykac moge z kazdym kto mi odpowiada ale spanie wylacznie bezdotykowe
UsuńTo calkiem jak ja. Brykac tak, spac nie. :)))
UsuńPisałam o tym nie tak dawno, że jestem niedotykalska. Nie znoszę obściskiwania i dotykania przez obcych ludzi. Nauczyłam się bezpardonowo obsobaczać w kolejkach, np. do kasy, chamiarnię, która leży mi na plecach albo usiłuje zrobić mi z tyłka garaż wózkiem. Robię się wtedy nieobliczalna, a największą satysfakcję sprawia mi uświadomienie takiemu troglodycie, że od tego, że się pcha, nie będzie szybciej, wręcz odwrotnie. Celowo zaczynam się guzdrać w tempie, którego pozazdrościłby mi każdy ślimak i obowiązkowo najpierw z rozmysłem pedantycznie i nieśpiesznie pakuję zakupy, a dopiero na końcu za nie płacę. Kasjerka ma chwilę wytchnienia, a ja radochę. Wątpię, czy czegoś to kogoś nauczy, ale przynajmniej przez chwilę skutecznie chama powkurwiam.
OdpowiedzUsuńSiostro! Nie wiem, skad w ludziach to przekonanie, ze jak popchnie albo miarowo bedzie stukac Ci wozkiem w dupe, zyska na czasie. Zawsze spieszylam sie z placeniem, wychodzac z zalozenia, ze spakowac sie moge pozniej, teraz bede robila po Twojemu. :)
UsuńI ja! Trzeba uczyć się asertywności w każdej możliwej dziedzinie. Frau, przeczytam Twój tekst diecięciu, bo on nie znosi Biedronki z powodu konieczności wynoszenia zakupów niemal w zębach i pakowania w biegu.
UsuńJa to juz jestem taka asertywna, ze az czasem mi glupio i stawiam sobie pytanie, czy aby z ta asertywnoscia nie ide za daleko.
UsuńJa tez czesto mysle, ze przesadzam z asertywnoscia:)))
UsuńZa to jestes zdrowsza psychicznie. ;)
UsuńErrato, przez większą część życia zbierałam się od kasy z trzęsącymi się rękami, z zakupami i portmonetką w zębach, żeby nie tarasować ruchu, żeby było szybciej... Ludzie sami mnie tego oduczyli i w zamian nauczyli rozumu.
UsuńPantero, polecam mój sposób, nauczyłam go mamę, przyjęła z satysfakcją, bo też już straciła cierpliwość do ludzi, choć w porównaniu ze mną jest bardzo liberalna :)
UsuńLepiej pozno niz nigdy. ;)
UsuńFrau Be, mam mocne postanowienie blokowania kolejek po Twojemu. Chociaz u nas... ja wiem, czy to ma sens? :)))
UsuńDla mnie bylo ogromnym zaskoczeniem jak w PL poszlam do sklepu, kasjerka skasowala, produkty na tasmie i cale towarzystwo patrzy na mnie:)))
UsuńU nas pakuje kasjerka, kupujacy stoi z rekami w kieszeniach i czeka az bedzie mogl towar odebrac. W godzinach duzego ruchu przy kasie stoi druga osoba, ktora tylko pakuje. Ci pakowacze i kasjerzy sa szkoleni co z czym mozna lub nie mozna zapakowac razem. Dla przykladu jajka mimo, ze chroni je odpowiednia foremka musza byc pakowane osobno, czyli nic innego nie moze byc w tej samej torbie.
W tylku Cie sie przewrocilo od tego amerykanskiego dobrobytu! To nawet u nas nie pakuja towaru w sklepach, trzeba samemu ladowac, a jeszcze za torbe zaplacic, bo za darmo nie ma. :)))
UsuńJa mogłam spać z Małżem z jednym łóżku do pewnego momentu, tym bardziej, że On lubił do późna siedzieć przy kompie, telewizorni, a ja padałam na pysk po 22. Żeby mnie nie budzić, to przeniósł się ze spaniem do drugiego pokoju. Nawet Gutek, po wieczornym mizianiu wynosi się spać do swojego transprtera.😍
OdpowiedzUsuńZawsze dziwilo mnie, jak mozna spac we dwojke nie tylko na jednym lozku, ale pod jedna koldra. Przez cala noc trzeba uwazac, zeby sie za bardzo nie rozpychac, a przy zmianie pozycji zawsze brac pod uwage pozycje partnera. Latem wspolnie sie pocic, dotykac rozgrzanego i sliskiego ciala... Nie przespalabym tak ani minuty.
UsuńMy spimy na jednym lozku i pod jedna koldra bez zadnych problemow i bez dotykania. Calym clue jest odpowiednio duze lozko i koldra o rozmiar wieksza niz powinna byc:))) No i oczywiscie oboje partnerzy bez 100 kg nadwagi.
UsuńNie wyobrazam sobie spoconego ciala nawet wlasnego, no ale od 35 lat spie przy klimatyzacji wiec juz zapomnialam jak to jest.
No latem niestety czlowiek sie poci jak chabeta, a kupowac klimatyzator na te kilka sni, kiedy jest nie do wytrzymanie, to sie nie oplaca. Moze, jak ten klimat dalej bedzie zmierzal w tym zlym kierunku, to sie kupi.
Usuńnienawidzę gdy ktos przekracza moja strefe komfortu moja bankę w kazdy sposób, czy to dotykając mnie czy wyziewając wyziewy czy atakując zapachami...ble i fuj.
OdpowiedzUsuńNawet nie wiem, co straszniejsze, te smrody czy dotyki. Dlatego miedzy innymi nie lubie jezdzic komunikacja miejska, zwlaszcza latem, kiedy towarzystwo poci sie i chucha czosnkowo na przyklad. Bleee...
UsuńUwielbiam bliskość mojego męża. Zapłakałabym się na śmierć gdybym nie mogła się w niego wtulić w łóżku.
OdpowiedzUsuńAle dotyku innych osób to już tak bardzo nie lubię.
O tych wujkach co to wykorzystują okazję do macanek to nawet nutę mogę myśleć😡😡😡😡
Wujki som straszliwe, przy czym wydaje im sie, ze to takie zabawne uszczypnac siostrzeniczke w tylek, he he he... Bleee...
UsuńJa podobno już jako małe dziecko do tego stopnia nie znosiłam obcałowywania, że zaraz potem wycierałam twarz rękawem.
OdpowiedzUsuńCo do spania z kimkolwiek, to mówię stanowcze nie. Chociaż niekiedy robię wyjątek, przecież raz to w końcu można się nie wyspać. Jednak nie więcej niż raz:)
Ja tez nie znosilam "daj cioci buzi", przy czym te ciocie byly najczesciej przyszywane, takie kumpele mamy czy babci.
UsuńCzasem los skazuje nas na spanie razem, jak w przypadku odbierania Toyi u Gosianki, jakos nawet sie wyspalismy, mimo ze razem. :)))
Spałam z mężem bo musiałam, nie było miejsca na dwa łóżka. Jak tylko dziecka poszły na swoje spałam osobno. Też nie lubię zbytniego obściskiwania, a w rozmowie drażni mnie przysłowiowe trzymanie za guzik.
OdpowiedzUsuńMam jeszcze jedną wadę czy jak to nazwać, nie lubię spać u kogoś, nawet osobno ale w jednym pomieszczeniu. Bardzo mnie to męczy, czuję się skrępowana. W innym pomieszczeniu mogę, pod warunkiem, że nikomu nie przeszkadzam nocnym wstawaniem i jestem tego pewna.
Ewa, mam dokladnie tak samo! Jakie ja katusze przezywam w szpitalu, bo raczej nie moge liczyc na pokoj pojedynczy. Bardzo przeszkadza mi cudza obecnosc i przez caly czas boje sie, zeby wspolpacjentce nie przeszkadzala moja. Strasznie sie z tym czuje.
UsuńJeszcze jedno. Nigdy nie lubiłam i nadal nie lubię chodzić "pod rękę".
OdpowiedzUsuńJa tez! Ale... te moje slabe kolana zmuszaja mnie czasem do asekurowania sie wiszeniem na slubnym, np. kiedy jest slisko. A kiedy jestem u mamy, ona wisi na mnie, bo tez sie pewniej czuje. Jak odmowic?
UsuńMiałam dziką satysfakcję stojąc z moim dzieckiem na ręce w kolejce, bo mała darła się wniebogłosy, ilekroć ktoś z tzw. "dobrego serca" coś do niej zagadał- darła się wtedy tak, że wszyscy czym prędzej mnie przepuszczali, byle tego wrzasku już nie słyszeć.Takie "dzikie dziecko" miałam.
OdpowiedzUsuńKażda rozmowa wspomagana rękami ( owo poklepywanie, chwytanie za ramię) mnie doprowadzało do szału, ale ja od razu mówiłam,że następnym razem to palne rozmówcę w łeb, bo nienawidzę takich zachowań.
Pierwsze trzy lata swego życia dziecko spało ze mną- to był jedyny sposób na przespanie w spokoju całej nocy, bez jej ryku. W dzień hodowała się niczym małpiątko na moim lewym biodrze, a ja nabrałam wprawy w robieniu wszystkiego jedną ręką. Pies sypiał ze mną znacznie dłużej, bo 16,5 roku, czyli odkąd skończył 7 tygodni, aż do swego odejścia. Czasami mnie zdradzał i spał z córką, ale nie więcej nic pół nocy. A do dziś nie lubię gdy mi jakiś "elegant" wyszarpuje rękę i ciągnie ja w górę by cmoknąć. To polskie cmokanie w rękę jest obrzydliwe i powinno być zabronione zwłaszcza w kontaktach służbowych.
A nie, to moja byla bardzo spokojna na rekachj, wrecz zachwycona, ze tak wysoko i wszystko moze dobrze widziec. Z tego tez powodu nikt specjalnie mnie w kolejce nie przepuszczal. Ja tez musialam sypiac ze srednia, bo darla paszcze w nocy, kiedy lezala sama. Ale mialam swiadomosc, ze to przejsciowe, urosnie, dojrzeje i bedzie spala sama. Z dwiema pozostalymi nie mialam takich szopek.
UsuńA psy nigdy mi nie przeszkadzaly, moze latem troche za bardzo grzeja. :)
Ojej ale temat! ale widze, ze wiele ma podobne problemy z dotykiem , z zachowaniem wlasnej przestrzeni, nie wiem czy to wynik zimnego chowu nas jako dzieci. Ja tez lubie siama!!
OdpowiedzUsuńMoge jednak porownac sie do poludniowcow, co to od urodzenia lubia sie ugniatac, mietosic, tulic..o mnie sie mowilo ,ze jestem "seca" czyli sucha w okazywaniu serdecznosci, pieszczot etc...zwalam to na rodzaj wychowania, ktore nam zafundowano.
Pojecia nie mam, co moze byc przyczyna niecheci do dotyku i okapslowywania sie dokola strefa niedostepna dla obcych, moze nawet i masz racje z tym zimnym chowem, chociaz ja lata przedszkolne spedzilam u babci, ktora zawodowo mnie rozpieszczala, bo niewiele poza tym miala do roboty.
UsuńJak tak pomysle, to tez jestem seca.
kurcze ile tu pokrewnych dusz:-)
OdpowiedzUsuńMyslalam, ze to ja tylko jestem takim dziwadlem...
UsuńUdowodniono że dotyk bliskiej osoby leczy. Dzieci nie przytulane umierają. Jestem wręcz zaszokowana jak wiele osób pisze że nie lubi dotyku i cielesnej bliskości
OdpowiedzUsuńNie no, dzieci, psy i koty przeznaczone sa do przytulania. Moja srednia miala taki imperatyw przytulania, ze wyciagala rybki z akwarium. Jedna popelnila samobojstwo z nadmiaru pieszczot, wyskoczyla z akwarium i rano znalezlismy ja wyschnieta na wiorek.
UsuńOd kiedy pamiętam, miałam dużą awersję do kontaktu cielesnego. Rodzinne spotkania gdzie trzeba się całować, były gehenną i najchętniej chowałam się za rodzicami, ale i tam mnie dopadano. Moja "bańka prywatności" była bardzo rozdęta. Aż pewnego dnia sama z własnej woli wrzuciłam się na głęboką wodę. Pamiętasz jak opowiadałam o tym, że jeździłam w trasy z zespołem ukraińskim? Oni działali jak technologia PayPass. Każda interakcja działała tylko zbliżeniowo.
OdpowiedzUsuńWcześniej miałam do czynienia z jeszcze innymi Ukraińcami, pamiętałam, że ciągle te łapy wyciągali. Zrozumiałam, że to pewnie taka kultura, że oni działają "trochę szerzej", że nie ograniczę ich do samej wymiany słów, że albo się dostosuję, albo będzie gorąco i wypadam. Przełamałam się i nauczyłam z nimi współistnieć.
Dzisiaj nie wzdrygam się już jak ktoś mnie dotknie, ale jak sobie tego nie życzę, może go spotkać wzrok bazyliszka. Ogólnie nie zmieniło mi się aż tak, bym miała teraz sama z łapami do ludzi lecieć (nie atakuję nikogo ;P), ale już pierwsza łapę wyciągnąć umiem.
Nie no, lape wyciagam tez, bo takie sa konwenanse, bo dobre wychowanie, bo kindersztuba i takie tam. Do tego juz sie przyzwyczailam, choc np. calowanie w reke mnie odrzuca i trzesie, w Polsce mi to nie przeszkadzalo, teraz juz tak, bo sie odzwyczailam, bo uwazam to za swego rodzaju molestowanie, a nie przejaw szacunku do kobiety. Nie ma jednak mojej zgody na objecie mnie czy jakakolwiek gestykulacje do wnetrza mojej banki podczas rozmowy.
UsuńNie mam problemu z przytulaniem, nawet jesli to jest obca osoba, ale ze tak powiem jest moment ktory wrecz wola o uscisk. Ale to ma byc uscisk z umiarem a nie wchlanianie polowy czlowieka przez dziurke od nosa.
OdpowiedzUsuńMam za to ogromy problem z wiszeniem na mnie w roznych kolejkach, wlasnie z tym typowym chamskim pchaniem sie (nie na chama, ale chamskim). Na szczescie tu nawet w kolejce na autobus ludzie potrafia zachowac przyzwoita odleglosc od drugiego czlowieka. Natomiast w Polsce nawet w kolejce do bankomatu osobniki stojace za mna wisialy mi pyskim na ramieniu.
Co zrobic z takim chamem?
Prosilam zawsze Wspanialgo zeby stawal za mna, oczywiscie robil to ale uwazal za wieksza katorge niz zwiedzanie kosciolow.
Ja nie wiem, ale Polacy chyba nie maja wrodzonej dyskrecji i zachowania, ktore na zachodzie sa zrozumiale same przez sie, w Polsce urastaja do problemu, np. odpowiedni odstep od pobierajacego pieniadze w bankomacie czy w kolejce do rejestracji medycznej. Chyba Polacy mysla, ze jesli odstep bedzie za duzy, to ktos im tam wlezie.
UsuńDokladnie o to mi chodzi. Ja pobieram pieniadze, a osoba za mna liczy. Ciekawe czy do spowiedzi tez siadaja na kleczniku obok osoby spowiadajacej sie:))) No i masz racje z ta rejestracja do doktora... czy tym ludziom w zyciu do pustych lbow nie przychodzi, ze istnieje cos jak intymnosc, czy tajemnica medyczna.
UsuńU nas sie pchaja na wariata w Czarny Piatek:))) tez tego nie pojmuje, ale nie uczestnicze wiec to mnie jak by nie dotyczy. Natomiast zeby tak caly rok wszedzie to jest straszne. I to dotykanie w czasie rozmowy, bo pominelam wczesniej to jest wrecz wstretne. Albo dotykanie ubrania bo sie podoba... hej fajnie, ze sie podoba ale czy nie wypada zapytac "czy moge dotknac?"
A nie, do spowiedzi to chyba nie, bo to zawsze dziala w dwie strony, ja podslucham grzechow poprztednika, to nastepny moze sluchac moich, a tego nie chce, wiec przed konfesjonalem utrzymuja dystans. :))) Ale tajemnica medyczna czy bankowa to bagatelka, nie ma sie co obsrywac. No ale czarny piatek to bardzo wazna rzecz, woec po trupach, a nie tam jakies odstepy w kolejce, bo jeszcze zabraknie. Widywalam te Wasze czarne (doslownie, z racji klienteli) piatki, w telewizorze. Nie bralabym w tym udzialu nawet, gdyby dawali za darmo.
UsuńJa to mam raczej odwrotnie. Lubie chodzic za reke i pod reke, na przytulasa juz nie lubie bo niewygodnie, ale jakby bylo wygodnie to bym chodzila. Z mezem spie w jednym lozku i pod jedna koldra i tylko wtedy sie odsuwam jak jestem chora. Nawet jak jestem daleko na swojej polowie to gicza wyciagam zeby na Chlopie polozyc a jak nie to zeby choc go dotykal. Zdarza sie czesto, ze budze sie w nocy trzymajac go za reke. No taka juz jestem. Nawet dopiero co poznane osoby przytulam, ale tylko jak widze ze nie maja nic przeciwko, raczej z dystansem czekam az mnie wyprzedza. Nie lubie natomiast calowania, na szczescie u nas tego sie nie praktykuje, zwykly hug (przytul )wystarcza.
OdpowiedzUsuńJa nie jestem jakims totalnym wrogiem przytulania, kiedy witam sie z dobrymi znajomymi, obsciskujemy sie i nie odbieram tego jako czegos nieprzyjemnego, przeciwnie. Byle, jak pisze Star, nikt nie chcial mnie wchlaniac przez nos.
UsuńA my ze slubnym, nawet jesli musimy spac razem, np. na wyjezdzie, to nie mozemy sie dotykac nawet malym paluszkiem. Ale Wy jeszescie swiezo po slubie, wiec jeszcze tokujecie :)))
Ja też jestem takie dziwadło bezdotykowe do tego stopnia, że nie chodzę do żadnych biedronek ani innych tego typu. Mam na osiedlu dwa Samy i na zakupy idę wieczorem, bo mało ludzi. Najbardziej mnie wkurza, jak rozmówca nachyla się nade mną. Odruchowo się odsuwam.
OdpowiedzUsuńJa poszlam o krok dalej i po zakupy wysylam mojego emeryta, niech on sie meczy. Moze oprze sie na nim jakas atrakcyjna laseczka? Tyle jego. :)))
UsuńUwielbiam przytulanie i nie wyobrazam sobie spania osobno.
OdpowiedzUsuńW ogole nie umiem spac na pojedynczym lozku, czuje sie jakbym spadala,
cale zycie spalam na podwojnym . A dla mnie zwiazek to miedzy innymi przytulanie , wspolne zasypianie i spanie.
Nie wyobrazam sobie osobno i on tez nie.
Cale clue w tym, aby lozko bylo duze, koldra jeszcze numer wieksza od lozka , a materac taki, ktory nie przenosi ruchow
spiacego obok. I tak w nocy szukam noga albo reka czy “jest” w poblizu. Jak jest od razu spokojnie zasypiam.
Nie przeszkadza mi jak moj wstaje w nocy, czy sie rusza czy chrapnie, spie w najlepsze.
Tylko obce odglosy przeszkadzaja strasznie – trzy lata temu musialam spac z kolezanka – koszmar!
Dla niej rowniez, bo wszystko jej przeszkadzalo, wszystko bylo dziwne, nawet dzwiek mojej bransoletki , ktorej nie zdejmuje na noc.
Problem byl w tym, ze goscilam 6 dziewczyn i naprawde nie bylo gdzie ich upchnac, spalysmy po dwie w kazdym pokoju.
Oj tak, pchanie sie na plecy, dotykanie przez obcych i wlazenie doslownie na glowe – nie do przyjecia. Brrr!
I nie znosze obowiazkowego obsciskiwania sie i obcalowywania z obcymi , nawet bliskimi znajomymi – staram sie unikac calowania, robie tylko “niedzwiadka” jak musze.
Zaznaczal, ze nie jestesmy "swiezo po slubie" - wlasnie stuknelo 12 lat, a kazda noc osobno, w razie wyjazdu czy cos, to dla nas dyskomfort, lubimy zasypiac kolo siebie i juz.:)
UsuńJak napisalam wyzej, od poczatku malzenstwa mielismy osobne lozka, wtedy byly to dwie wersalki, tutaj juz mielismy zawsze sypialnie i spalismy na "zsunietych", a wlasciwie zmontowanym lozu podwojnym. Ale pod osobnymi koldrami, a nawet osobnymi materacami. To i tak kompromis z mojej strony, bo oczywiscie wolalabym dwa osobne pokoje. Ale nie mam, a wole na lozku niz na goscinnej sofie. Kiedy Toya ganiala koty, slubny spal w goscinnym z nia, a ja w sypialni z kotami.
UsuńJakoś nie miewam problemów z najeżdżaniem na mnie, ale ja potrafię mieć spojrzenie "zimne jak stal" ;) Po za tym ubieram się i ubierałam na sportowo i często byłam postrzegana jako postawny facet, a takich się nie najeżdża ;)
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu wpadłam na to, że jak chcę mieć przy kasie komfort psychiczny, to wpierw muszę spakować swoje zakupy, a potem zapłacić i tak robię :)
Aniu serdecznie dziękuję za pamięć i piękną karteczkę :) Ja w tym roku nie zrobiłam żadnej świątecznej grafiki, oraz nie wysłałam kartek do nikogo, coś mnie odrzuca od wszelkich świątecznych działań, skupiam się na przetrwaniu...
To zrozumiale, Marija, podczas remontu odchodzi ochota na wszystko inne, czlowiek skupia sie na przetrwaniu i zachowaniu resztek zdrowego rozsadku. Masz wybaczone :)))
UsuńJa tez zaczne najpierw w spokoju pakowac zakupy, a potem w spokoju zaplace :)
Skojarzyłam źle, bo o innym pchaniu pomyślałam ;)))
OdpowiedzUsuńJaska, Tobie tylko swinstwa w glowie! :))))
UsuńNieprawda! Pomyślałam, że Twój dobytek pcha się "na chama" do Ciebie np do poleżenia razem ;)
UsuńA to swoja droga. :)))
UsuńLubię dotyk bliskich osób, ale pchające się na mnie osoby obce, szczególnie w sklepowych kolejkach czy w autobusach irytują mnie straszliwie. Od razu robię się wściekle wkurzona. I takie włażenie na kogoś podczas rozmowy, kiedy ja robię krok w tył, a rozmówca automatycznie zmniejsza odległość i znów na mnie wisi - okropność! Natomiast nie wyobrażam sobie osobnego spania z mężem, chyba, że któreś z nas jest chore, na grypę np. z wysoką temperaturą. Lubimy chodzić pod rękę albo trzymając się za ręce, a nawet czasem objęci. I jesteśmy już dłuuugo po ślubie :D
OdpowiedzUsuńCałowania po rękach też nie lubię, ale są tacy faceci, którzy robią to po mistrzowsku...
UsuńBo calowanie w reke to wielka sztuka, przede wszystkim usta nie powinny dotknac dloni, a wiekszosc panow slini kobiete i to jest odrazajace. Tyle dziesiecioleci juz uplynelo, tyle sie mowilo o cmok-nonsensie, a niektorym sie wydaje, ze to takie sarmackie i dzentelmenskie i z uporem maniaka slinia te biedne kobiety.
UsuńPamiętam czasy kolejek.Byłam dzieckiem takim dorastającym już.Stało się po wszystko po śmietanę .po jajka z tatem w nocnej kolejce po karpia na święta.Wszyscy się popychali i szturchali.Teraz też nie lubię jak ktoś mnie popchnie i to celowo.A ostatnio przeszłam [katusze].Wracałam z pracy .Autobus zapchany .Zero miejsc siedzących i stojące pozajmowane.Wsiadło dwóch takich panów lekko wczorajszo-dzisiejszych.I stali koło mnie.Dobrze,że szybko wysiedli.Z moim też śpię już osobno.Chyba,że ktoś jest u nas na noc.Tak jak teraz na święta będzie mój syn,
OdpowiedzUsuńKryzysy w Polsce juz dawno staly sie przeszloscia, a popychanie w kolejkach pozostalo i nic czlowiek na to nie poradzi, weszlo w krew i juz :)))
UsuńPrzytulanie jest niezbędne do życia, ale przecież nie każde. Chętnie przytulę się do bliskich mi osób, do obcych już mniej, zgoła wcale. Niegdysiejsze kolejki były horrorem, ale to całkiem inny temat.
OdpowiedzUsuńWalenie w kolejkach wozkiem w tylek ma miejsce do dzisiaj, wiec temat wcale nie niegdysiejszy, nie ma juz tylko kolejek uprzywilejowanych.
UsuńPrzytulanie leczy, z jednej strony lubie, a z drugiej jestem niedotykalska.
Ja w biedronkach jak sama sobie zakupy to szybko pakuje place i uciekam. Ale chyba zacznę robić tak jak piszą - spakuj a potem zapłać - kasjerka ma wytchnienie a ja na pewno moje rzeczy. No często jak zapłacimy to już rzeczy następnej osoby są na blacie.
OdpowiedzUsuńA śpimy różnie, bo to jest tak, że mamy łóżko duże prawie 2x2m w jednym pokoju, a młody ma swoje pojedyncze u siebie i kanapę w razie ktoś przyjedzie. Ściany na około pozastawiane prawie jak meblościanka mam, więc koty korzystają gdzie chcą. Często jak Druga Połowa coś ogląda a ja zasnę na wielkim łożu i przyjdzie Jaguś i Chessur do mnie spać to idzie do Młodego na kanapę.
Na potrzeby wygody mamy 4 koldry i 4 duże poduszki. Na dużym łóżku oczywiście są dwie poduszki i 2 kołdry i wiecznie zwijające się prześcieradło na gumce. U młodego kanapa gościnna ma swoją kołdrę i poduszkę. A młody swój młodzieżowy zestaw.
Więc jak śpimy razem to kazdy ma swoją kołdrę. Tak samo młody jak wczoraj ze mną na dużym zasnął. Z tym że on zawsze po swoją kołdrę i poduszkę biega twierdząc że nasze śmierdzą XD ale to dzieciak i dobrze, że chce swoją osobistą zapierdziana XD
A u kogoś to najchętniej na łóżku polowym i dajta mi spokój.
No pewnie, bo nie ma jak swoja wlasna posciel! :)))))
Usuń