piątek, 20 grudnia 2019

T.K.M.

Czy ktos z Was rozszyfrowal skrot podany w tytule? To sztandarowe haslo (jego autorstwo przypisuje sie niejakiemu Kaczynskiemu) politykow, ktorzy wreszcie dorwali sie do koryta, a ktorzy niespecjalnie maja pomysl, co z tym niespodziewanym zwyciestwem poczac. Haslo brzmi:
Teraz, kurwa, my!
Skad nagle wzielo mi sie na takie wspominki? Ano stad, ze coraz czesciej natykam sie w internetach na autogloryfikowanie sie piszacych uzywaniem wielkich liter, kiedy pisza o sobie. To kilka wycinkow, ktore wpadly mi w oko w ostatnim czasie. Barany maja jakies niejasne pojecie, ze przy uzyciu wielkiej litery wyraza sie szacunek. No owszem, mnie uczono, gdzie i jak uzywac  w korespondencji. To zrozumiale samo przez sie, ze Ty, Twoj, Tobie, Wy, Wam, Wasze, Pan, Pani, Panstwo itp piszemy wielka litera, chcac uszanowac tego, do ktorego sie zwracamy. Ale to?








Dopisek moj

Za kazdym razem, kiedy musze czytac to dumne JA, MY, NASZE, czy nawet ta nieszczesna Zona (w koncu pisze o swojej zonie, wiec bez przesady, a rzeczowniki pospolite w Polsce jeszcze nie wymagaja pisania wielka litera, jak np. w Niemczech), a wiec za kazdym razem mam przed oczami osobnika nadetego do granic pekniecia i wykrzykujacego TKM! Czlowieka zakompleksionego, ktory przynajmniej przy uzyciu tej wielkiej litery moze sie choc troche dowartosciowac.
Przy okazji znalazlam jeszcze kilka kwiatkow, w tym nagminne uzywanie dopelniacza zamiast biernika.




No i moje ulubione POSIADANIE, o ktorym juz kiedys pisalam:



Oraz niewielki zbiorek roznych roznosci:





Sam tekst tez jest dobry











Na takie kfiatószki natykam sie coraz czesciej. Za to mlodziez coraz sprawniej sie modli i czesciej popyla na rekolekcje. Matura to bzdura!









36 komentarzy:

  1. No ale My z Mezem to na pewno sie pisze duzymi literami:)))
    Malo czytam polskiej prasy i generalnie pisania po polsku, ale jak juz cos mi wpadnie w oko to sie obawiam, ze gdyby mi teraz przyszlo wrocic do Polski to ani nie potrafilabym pisac ani mowic.
    Bardzo mnie smieszy "mi" i to najczesciej na poczatku zdania, zupelnie wyszlo z uzytku "mnie" i nie bardzo rozumiem dlaczego? Chlopacy, tatowi, mi daj, mi zrob:)))
    Mnie kiedys uczono w szkole, ze nie zaczyna sie zdania od "wiec" oraz "mi" no ale uczyl tego polonista a nie katechetka:)) No i nie ma juz rozmowcow sa za to interlokutorzy, a juz od Pan i Panow to sie gesto robi w kazdym tekscie. Oczywiscie w pisanym tekscie, bo w rozmowie np. w sklepie to nie mowi sie np. "pani zobaczy" tylko "niech zobaczy", "niech idzie", "niech wezmie". A wszyscy krytykuja, ze w Ameryce to wszyscy wszystkim mowia na ty bez zadnego szacunku. "niech idzie do diabla" to jest zwrot pelen szacunku:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. WIEC MI sie to bardzo nie podoba, co sie wyprawia z jezykiem polskim. Nie rozumiem, dlaczego Panu Wspanialemu wszyscy mowio na ty, krowy z nim pasli czy cus? W tej Hameryce to juz ido po bandzie i bez trzymanki. :))) Niewychowane jankesy!
      Mnie do szalu doprowadza paniowanie podczas dyskusji w internetach, niby dyskutanci (qrna, interlokutorzy!) ida z postepem, o czym swiadczy ich obecnosc w sieci, ale mentalnie tkwia w przedwojniu z forma zwracania sie do innych. Netykieta wyraznie pozwala pomijac panow i panie, nie tracac szacunku do rozmowcy. Mnie nieraz zwracano uwage, zesmy krow nie pasali, kiedy komus lece per ty, ale nie zwracam uwagi, bo mi sie nie chce.
      W Niemczech istnieje jeszcze forma pan, pani (np. do szefostwa, urzednikow, zaawansowanych wiekowo seniorow), ale powszechne jest tykanie. Wszyscy znajomi moich dzieci tykaja nas i ja juz sie do tego przyzwyczailam, nie odbieram tego jako brak szacunku.

      Usuń
    2. Kochana w Ameryce wszedzie w kazdym sklepie czy innym biurze zwracaja sie do interesantow Sir, Ma'am, Miss. Podobnie zwracaja sie ludzie do nieznajomych, do osob z ktorymi nie zostali sobie oficjalnie przedstawieni i to jest wlasnie to samo co Pan czy Pani, ale to trzeba umiec dostrzec. Dla Polakow jak nie slysza wyraznie i po polsku pan pani to sie nie liczy.
      Natomiast brakuje w Ameryce formy bezosobowej typu "niech idzie, niech wstania, niech pierdnie" tego faktycznie nie ma. Jak tu zyje dluzej niz zylam w Polsce to jeszcze nikt nie zwracal sie do mnie jak do slupa.
      A w Polsce i owszem najczesciej bylam traktowana jak przydrozny slup.

      Usuń
    3. Ja to kiedys zaczelam sie ogladac za siebie, jak mi taki zaproponowal "niech cos-tam zrobi". Zapytalam, kto ma zrobic? :)))
      Nie wiem, ile w tym prawdy, ale podobno w jez. angielskim byla kiedys forma WY, wymawiana inaczej niz obecnie, czyli jak TY. Ta forma grzecznosciowa WY funkcjonowala nawet w Polsce, glownie na wsiach, tak zwracano sie do doroslych i starszych, to byla taka zastepcza forma dla pana i pani.

      Usuń
    4. To Wy ciagle jest to you oznacza zarowno jedna osobe jak i to samo you dotyczy wiekszej ilosci osob. To nie jest Wy to jest po prostu to samo slowo. W jezyku polskim bylo kiedys Wy i ten zwrot dotyczyl glownie ludnosci wiejskiej, moja babcia tak sie zwracala do wlasnej siostry. Nie wiem z czym sie to laczylo ale cos mi mowi, ze w pewnym okresie zycia doroslego byla to forma zwiazana z szacunkiem. Z tego co pamietam to nie zastepowalo pani lub pana bo tak sie mowilo do osob we wlasnej rodzinie. Ale serio to nie wiem dokladnie o co w tym chodzilo.

      Usuń
    5. No ja wiem, ze you to liczba pojedyncza i mnoga zarazem, ale cos mi sie kiedys o uszy obilo, ze te formy nie byly jednakowe i WY jakos inaczej sie pisalo i wymawialo, a z biegiem lat obie przyjely forme YOU. I to chyba raczej tylko w UK w dawniejszych czasach. Ale moge sie mylic.
      Forma Wy w Polsce jest uzywana do dzisiaj, np. na Slasku. A stad wiem, ze jakesmy tu przyjechali, corka jednej slazaczki tak sie do mnie zwracala.

      Usuń
  2. I jeszcze Cie to dziwi? Mnie już dawno przestało. Mamy erę analfabetyzmu i lepiej nie będzie. Historia zatoczyła koło, za komuny zwracano uwagę na wiedzę i umiejętności, nie mówiąc o czystości języka. Awans społeczny zrobił z półzwierząt ludzi - teraz ich potomkowie wracają do korzeni. Czytać - nic, mówić i pisać - ani tyle. "Kroić torta" i pisać przedrostki oddzielnie ("super książka", "eks mąż") - oto szczyt umiejętności Buractwa przez przez duże "B".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Frau, dziwi mnie, naprawde! Niegdysiejsi polonisci mieli misje, bardzo dbali o to, by ze szkol wypuszczac dobrze mowiacych i piszacych po polsku absolwentow. Teraz dbaja, zeby absolwenci nie mysleli za duzo samodzielnie, ale maja dobrze sie modlic i uznawac kleche za autorytet. Jak doktor Jaki, do niedawna magister. Jakim, nomen omen, cudem???

      Usuń
    2. Nie. Poloniści nie dbają o skretynienie narodu. Dbają ci na górze, a rolą nauczyciela jest dostawać baty za to, że chce uczciwie uczyć i wymagać. Nie ma Cię tutaj, więc nie wiesz, jak dziś działa polskie szkolnictwo. Uczeń ma wyłącznie prawa, nauczyciel - wyłącznie obowiązek dawania pozytywnych ocen. Z każdej pały tłumaczysz się w najlepszym razie przed dyrektorem, w gorszym - na dywaniku w Wydziale Edukacji. aktualne trendy pedagogiczne są takie, że należy zagłaskać chama i zalizać tumana. I żeby nie było nieporozumień - to nie efekt dobrej zmiany, lecz znacznie wcześniej podjętych działań, zbiegających się w czasie z utworzeniem gimnazjów i zamianą matury w parodię.

      Usuń
    3. Bo po co panstwu wyedukowani, a co za tym idzie, myslacy i krytyczni obywatele? Panstwo potrzebuje poslusznej i taniej sily roboczej, a wzamian zaplaci pincetplusem i bedzie gloryfikowane jako dobre panstwo opiekuncze. Efekty takiej polityki widac na codzien. Nie tylko w Polsce zreszta.

      Usuń
    4. Frau, kocham Cie za tego "torta"!!! Toz taki klasyczny przyklad mi uciekl z pamieci, a Ty go znalazlas:)))
      Wiesz ja po 35 latach zycia poza PL i w sumie braku jezyka polskiego bo jedynie blogowo to na 100% robie rozne bledy ale jeszcze nigdy nie uzylam zwrotu "kupic torta, kroic torta, czy jesc torta":)))
      Dzieki i buziam:***

      Usuń
    5. Bo szczele fochem, ze sie w NY echem odbije! Przecie pisze duzymi literami, ze osly uzywaja nagminnie dopelniacza zamiast biernika, a Ty mi tu Frau chwalisz. Wyobraz sobie, ze i ja do niedawna pytalam, czy gosc chce herbaty i kawy, zamiast herbate i kawe - to wlasnie blad z tej samej serii. :)))

      Usuń
    6. A czy Ty myslisz, ze ja ciagle pamietam co to biernik albo dopelniacz? to dla mnie wyzsza szkola jazdy, ja tego nie pamietam, co mi nie przeszkadza proponowac ludziom kawe lub herbate i kroic tort a nie torta:)))

      Usuń
    7. No wlasnie TORTA jest dopelniaczem, a powinno byc biernikiem TORT. Kroje nie KOGO? CZEGO? (dopelniacz), a KOGO? CO? (biernik)
      Dziekuje za uwage ;)))

      Usuń
  3. Mnie już wdiele rzeczy coraz mniej dziwi. Przecież łatwiej jest dziecku załatwić zaświadzczenie o dysleksji i dysgrafi, niż nauczyć je porządnie pisać i czytać, bo z tym jest za dużo pracy rodzica, dziecka i nauczyciela.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O wlasnie! Na smierc zapomnialam, ze w dzisiejszych szkolach same dys-dzieci, za naszych czasow wszyscy byli normalni, tylko niektorzy bardziej leniwi. :)))

      Usuń
    2. Brawo Boguska!!!! tez o tym zapomnialam. Ja poprawialam Juniora do upadlego jak wymawiac "na czczo" az sie nauczyl... a pewnie mial dysleksje:))) z ktorej go nieswiadomie wyleczylam.

      Usuń
    3. A teraz sztab psychologow nie wyleczy lenia, latwiej dac zaswiadczenie o glupocie niz sie wysilic.

      Usuń
  4. " Mi sie nie podoba/podoba" - to zawsze jest moje ulubione zdanie. To tak zwane zdanie o "misiu".
    Gdy chodziłam do szkoły to nikt nie słyszał ani o dysgrafii ani o dysleksji. Jeżeli dziecko notorycznie robiło błędy ortograficzne to rodzice mieli OBOWIĄZEK dopilnowania w domu by nauczyło się pisać poprawnie i nikogo nie obchodziło w jaki sposób to zrobią- nauczycielka po prostu zalecała by dziecię w domu pisało dyktanda. A trudności w czytaniu? - dziecko po prostu musiało w domu głośno czytać, a rodzic w razie potrzeby poprawiać tak długo, aż dziecko pojęło w czym rzecz.
    Pisanie wypracowań to była rzecz normalna a nie wydarzenie raz na 2 lub 3 tygodnie.
    A warunki pracy nauczycieli wcale nie były łatwe, bo np. przez calutką podstawówkę w mojej szkole klasy były liczne, najczęściej 40-45 łebków w klasie.
    Czytuję tylko jedną polska gazetę - tygodnik "Polityka". Na szczęście ta redakcja jeszcze zatrudnia korektora a i artykuły są pisane przez ludzi na poziomie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam wrazenie, ze obecnie produkuje sie w szkolach bezmyslne mieso armatnie, a tylko jednostki ksztalcone sa na ich karbowych. To nie tylko polskie zjawisko, tak jest na calym swiecie. W Niemczech nie stawia sie w podstawowce stopni, nie zadaje prac domowych, bo dziecie sie przemeczy, a ma byc chowane bezstresowo. Zero obowiazkow, same prawa i ta gowniarzeria dobrze je zna, za dobrze. Dzieci znaja po szkole droge do jobcenter i socjalamtu, a nie umieja same napisac podania o prace. Pisza, bo musza, inaczej nie dostalyby zasilku. Po co im nauka czytania i pisania, skoro sie w zyciu nie przyda?

      Usuń
  5. Zadania pisałam często, uczyłam się na pamięć mnóstwa wierszy, miałam szczęście do wspaniałej polonistki w podstawówce. Była moda na oczytanie, wiedzę, używanie poprawnego języka, rzucanie "mięsem" dyskryminowało.
    Szkoda, że wtórny analfabetyzm ma się dobrze i nic nie wskazuje żeby było lepiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie bedzie lepiej, bo rzetelna edukacja stoi w sprzecznosci z interesami obecnego panstwa i politykow. Ludzie myslacy bywaja krytyczni, baranom wystarczy zamulic oczy zasilkiem.

      Usuń
  6. ech sprawdzian z hymnu moich dzieci wysiada!!!
    niedouczone społeczeństwo ale przecież nie o to chodzi, prawda )))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to nie o to chodzi? Chodzi wlasnie o to! Spoleczenstwo ma byc mierne i bierne, niedouczone i bezkrytyczne, a nie zeby myslalo i na protesty latalo.

      Usuń
  7. Tu nie o ortografię chodzi. Oni wyrażają się z szacunkiem o sobie. Przecież ktoś musi ten szacunek okazywać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dowartosciowywanie sie na sile.
      A ja za kazdym razem dostaje cholery :)))

      Usuń
  8. Jak na razie jest całkiem w porządku. Jednak w poniedziałek możliwe jest, że pierwszy raz poznam ,,Piekło" albo ,,Umieralnię" czyli oddziały firmy, gdzie jest obsługa klienta. Nazwy mówią same za siebie. @_@

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak mawiali starozytni Rzymianie: Augen zu und durch! Dasz rade!

      Usuń
  9. Polska język trudna język

    Ja to się czasem boję mówić bo mam poczucie że robię dużo błędów.
    No i cieszę się że moje dzieci mówią bardzo dobrze w 3 językach. Choć ten najmłodszy z polskim to ma problem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W naszej rodzinie paradoksalnie najlepiej po polsku mowi najmlodsza, tutaj urodzona i od 3 roku zycia chodzaca do przedszkola, a wiec najwczesniej majaca z niemieckim do czynienia. Mowic mowia wszystkie, ale pisac i czytac po polsku to juz raczej nie.

      Usuń
    2. Ciekawe z tą najmłodszą

      Mówienie jest najważniejsze. Komunikacja.

      Usuń
    3. My mowimy do nich wylacznie po polsku.

      Usuń
    4. Ale one odpowiadaja nam wylacznie po niemiecku :)))))

      Usuń
  10. Zgodzę się z prawie wszystkimi twoimi uwagami, oprócz jednej; dodawać białego octu do prania - dopełniacz jest użyty prawidłowo. Sprawdziłam dla pewności w dwóch słownikach: poprawnej polszczyzny i współczesnego języka polskiego. Czasownik dodawać jest tu użyty w znaczeniu dorzucać, dołączać i rządzi dopełniaczem: dodawać gazu (podczas jazdy),dodawać białego wina do potrawy, dodawać przypraw do zupy itp.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otoz nie, Ninka, bo dodajemy (kogo?co?) do prania, a wiec bialy ocet. Do prania dodajemy BIALY OCET, a nie bialego octu. Spytaj polonistki. Czego sie NIE dodaje, a dodaje sie CO. Zawsze biernik.

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.