piątek, 3 kwietnia 2020

Odpornosc na zaraze.

Jedna z chorob cywilizacyjnych staly sie alergie i jest to spowodowane miedzy innymi izolowaniem dzieci od wszelkiego rodzaju alergenow. Noworodki trzyma sie z dala od wszystkiego, w pokoiku dzieciecym nie ma kurzu, wszystko jest dezynfekowane, a zwierze domowe czesto jest oddawane, bo to przeciez siedlisko brudu, siersci i samo zlo. Takie dziecko przy pierwszym spotkaniu z bakteria i alergenem zapada od razu na ciezka postac choroby, bo w jego organizmie nie wytworzyly sie zadne przeciwciala, bo nie potrzebowaly sie wytwarzac w sterylnym srodowisku. Tak wychowywane dzieci to potencjalni pacjenci alergologow, bo juz w wieku "kup mi pieska" okazuje sie, ze gowniarz dusi sie na jego widok. Pieska wiec sie oddaje z adopcji, bo dziecko ma alergie, a ma, bo do durnych lbow rodzicielskich nie dociera, ze sami mu te alergie zafundowali nadmierna czystoscia.
Organizm dziecka od najwczesniejszych chwil musi dawac sobie rade ze wszystkim, co lata w powietrzu, musi miec kontakt z brudna ziemia, bakteriami, sierscia, kurzem, smogiem i wszystkim, w czym przyjdzie mu zyc. Najlepiej jednak, kiedy dziecko urodzi sie w domu, gdzie sa zwierzeta i gdzie ma wczesny kontakt z bakteriami i wirusami charakterystycznymi dla zwierzat. Przytocze tu fragment artykulu redakcji "Zdrowe pasje":
Na czym polega zjawisko odporności krzyżowej pomiędzy różnymi drobnoustrojami? Klasyczny przykład takiej odporności stanowią nosówka u psów i odra u człowieka. Ludzie mający kontakt z wirusem nosówki uodparniają się na odrę i odwrotnie - pies, który ma styczność z wirusem odry uodparnia się przeciwko nosówce. Dobrze znany nauce przykład odporności krzyżowej dotyczy krowiej ospy. Kobiety dojące krowy miały na nią odporność i tym samym nie chorowały na czarną ospę. Wiadomo, że tego typu ochrona nie jest stuprocentowa - nie każdy kot zetknął się przecież z kocim koronawirusem, a nie każdy człowiek w taki sam sposób buduje swoją odporność.
Dr Sabina Olex-Condor ze szpitala w Madrycie zaobserwowala, ze osoby majace zwierzeta domowe, po zarazeniu koronawirusem, przechodza chorobe znacznie lagodniej lub wrecz nie wykazywaly zadnych symptomow COVID-19. Niestety jej obserwacje nie moga byc miarodajne, bo dotycza jedynie niewielkiej liczby pacjentow, a do wyciagniecia jednoznacznych wnioskow potrzebne bylyby dlugoletnie studia, na co obecnie nie bardzo jest czas i miejsce. Jednak jej krotkotrwale obserwacje daja do myslenia. W rozmowie z RMF weterynarz Małgorzata Głowacka wyjaśnia:
Pies albo kot w naszym domu mogą zadziałać jak naturalna szczepionka […] wykształcamy odporność na osłabiony wirus bądź element tego wirusa, który powoduje, że nasz układ immunologiczny jest stymulowany. W ten sposób działają też zwierzęta, które dostarczają drobnoustrojów w naszym środowisku i my w ten sposób wykształcamy odporność.

 To mi daje niewielka nadzieje, ze nawet jesli wirus mnie dopadnie, to na niego nie umre. I dobrze, bo choc podobno nadzieja to matka glupich, to jej utrata bylaby krokiem do szybszego konca. Tak wiec zwierzeta domowe nie tylko nie przenosza koronowirusa, co probowaly zasugerowac durne Chinczyki, wyrzucajac swoich pupili przez okna wiezowcow czy durni Polacy zglaszajacy sie do wetow celem uspienia domowego zwierzaka, ale ich obecnosc w naszym zyciu i domach moze nam to zycie uratowac. Kto jeszcze nie ma, biegusiem do schroniska, one tam czekaja na Wasza milosc, gotowe ratowac Wasze zycie.

Pozostancie w zdrowiu.

Dla niefejsbukowych jeszcze migawki z zycia moich ratownikow. Tatus kupil sobie kurczaka z rozna, bo mu zapachnial, kiedy byl w sklepie. Rzeczywiscie ladnie pachnial, bo kiedy zaczal go w kuchni obierac, zlecialy sie wszystkie futra jak sepy do padliny i w jednej chwili kochaly tatusia milosciom wielkom, acz krotkotrwalom, poki starczylo jedzenia.







I jeszcze troche:


















33 komentarze:

  1. Cholera, trzeba miec niefart bycia alergikiem bez sterylnego wychowania, o którym w latach 50-tych nikomu nawet sie nie snilo. Na poczatku podstawówki o wlos mnie odratowali po wytarzaniu sie w sianie, a pózniej to juz poszlo wielotorowo. Wyraznie zalapalam zle geny, bo rodziciel tez taki byl. W domu zawsze byly koty, po ponad rocznej przerwie po przeniesieniu sie na wlasne, zaczelam na nie reagowac ostra astma. Dopiero w garjdolku odczulila mnue biala kocica. A do tej pory, jak liznie mnie jakis pies to puchne w oczach. I jak tu zyc?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No na zle geny nic nie poradzisz, ale niektorzy rodzice calkiem nieswiadomie szykuja dzieciom pieklo na ziemi taka sterylnoscia w domu i pozniejszymi zakazami kontaktow z rowiesnikami, "bo sie pobrudzi".
      No i masz rzeczywiscie strasznie przechlapane, bo nie ma nic piekniejszego jak polizanie przez psa :(

      Usuń
  2. Od najmłodszych lat miałam stycznosc ze zwierzakami w domu i na dworze. Zawsze były u nas jakieś koty i psy. Uwielbiałam, jak to dziecko, bawic sie z nimi, tulić, tarzać i nikt mi tego nei zabraniał. Lubiłam też lepic babki z błota, udawać Indianina, smarujac sie błotem po buzi, próbować dziko rosnacych roslin, czołgać sie w chaszczach i taplać w kałużach.Nie dopadła mnie żadna alergia. Ani mojej córki, wychowywanej podobnie. Co nie znaczy, że byłyśmy okazami zdrowia.Przeziebienia, zapalenia gardła i uszu trafiały się nam często, ale minęły jak ręką uciął wraz z osiagnięciem wieku nastoletniego, z zakończeniem okresu edukacji szkolnej, gdzie sie człowik od człowieka wszelkim dziadostwem zarażał. Teraz cos trafia sie z rzadka, ale organizm jakos sam sobie radzi. A życia bez zwierząt sobie nie wyobrażam.Teraz tym bardziej, gdy daja tyle radosci i oderwania od tego, co sie dzieje.
    Bardzo pozyteczne są tego typu teksty, jak Twój obecny. Trzeba ludziom uświadamiać oczywistosci, bo z tej paniki rzeczywiscie gotowi robić głupoty i szukać winnego tam, gdzie go nie ma.
    Kolejny dzień nastał. Uff! Jak tam pięta, Aniu?:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszego psa dostalam od rodzicow na 11 urodziny, zdazyl jeszcze bawic sie z moja najstarsza corka. Pozniej juz zawsze pies byl w domu, a od niedawna koty. Jako dziecko nie lubilam taplac sie w blocie, od urodzenia chyba miala fiola na czystosc. Kiedy rece lepily mi sie od lodow, robilam takie powstanie, ze babcia musiala kupowac szklanke wody z saturatora, zebym miala w czym rece umyc. A jedna plamka na sukience to byl koniec swiata, dobrze, ze z wiekiem mi przeszlo ;)
      Na razie zrobilam jeden zabieg, a wczoraj umieralam, wiec nie mialam w glowie piety, ale jak przezyc. :)))

      Usuń
  3. Niestety, ja należę do tej niewielkiej liczby pechowców, co wychowywały się ze zwierzakami, a alergia i tak wylazła. Nie pokazuje się od razu, przy pierwszym kontakcie. Ostatnio okazało się, że można uczulić się na mydło w płynie. Na dłoniach miałam pękające ranki, które przez noc się goiły i w ciągu dnia robiły się coraz bardzie widoczne. Póki nie zostałam w domu i nie zaczęlam tym mydłe myć ciągle łap, to nie wiedziałam od czego, to się dzieje. Potrafię mieć takie same objawy na kremy do twarzy, szampony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie potrafiłabym pozbyć się zwierzaka z domu, tylko dlatego, że jestem uczulona. Po prostu zrobiłabym generalne odczulanie i bardziej bym się przykładała do sprzątania mieszkania. 😘😍

      Usuń
    2. Mnie jakos alergie omijaja, ale to nic nie znaczy, bo moi znajomi dostali naglej alergii po 70-tce i to oboje, na kurz, na pylki i ukaszenia owadow (ona prawie odpalila po uzadleniu osy).
      Przede wszystkim to najpierw trzeba zbadac samego siebie, zanim sie zdecyduje na zaadoptowanie zwierzaka, pozniej mozna sie poddac odczulaniu, a dopiero kiedy to nie pomoze, ewentualnie poszukac dla futra nowego domu, bez alergikow.

      Usuń
  4. Byłam uczulona na sierść kota i moje koty mnie z tego wyleczyły! Bywa i tak. Obcowanie z futrami działa czasem zbawiennie na różne takie ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem "wyrasta" sie z alergii, innam razem dostaje sie na starosc, jak pisalam w komentarzu wyzej. Ja mam szczescie nie byc alergiczka, jak na razie oczywiscie.

      Usuń
  5. Na szczęście? jestem uczulona tylko na sulfonamidy i na streptomycynę.Poza tym mam alergię na głupotę ludzką.A na to ostatnie anty alergenów nie znam.
    Też bym zjadła pieczonego kurczaka, mądre futra, wiedzą co smaczne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to tez! To i ja w takim razie jestem alergiczka na alergen glupoty i fanatyzmu.
      Budy z pieczonymi kurczakami stoja prawie wszedzie, wiec sie tylko rozejrzyj, polowki tez sprzedaja. :)

      Usuń
  6. Jakie słodkie te Wasze sempy ;) Franio też tak sępi, jak się coś ciekawego w kuchni dzieje ;)
    Na szczęście wychowywałam się na dworze ,wyjście na podwórko było obowiązkowe i to codziennie. Alergię to mam jakąś pokarmową, na mleko w sumie i głupotę ludzką też, ale świata nie zbawię, więc czas przestać się nią przejmować.
    Zdrowia wszystkim życzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kazde zwierze sepi, kiedy mu cos fajnie pachnie, ale nie ma piekniejszego widoku trzech wyciagnietych w strone pysznosci noskow. Nawet Krulova spuszcza z tonu i staje sie na powrot kotem :)))

      Usuń
  7. W sterylnych warunkach na pewno się nie chowałam, o uczuleniu na użądlenie osy i pszczoły dowiedziałam dość późno, potem się dorobiłam uczulenia na grzyba, takiego od wilgoci,( przez tydzień segregowałam księgozbiór śmierdzący stęchlizną) a na koniec kurzu. Na szczęście na kota nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uczulenie to podstepna choroba i czasem uaktywnia sie dopiero w podeszlym wieku, kiedy cale zycie przezylo sie bez specjalnych dolegliwosci. Niezbadany jest organizm czlowieka.

      Usuń
  8. Ja sama alergii nie mam, ale już córka i synowa mają, więc niejako z konieczności muszę to brać pod uwagę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby zadna to choroba, ale jak ktos ma pecha, to i przekrecic sie mozna. U nas w rodzinie na szczescie nie wystepuje.

      Usuń
  9. bardzo bym chciała, żeby takie informacje naparzały ludziom po łbach 24/7, żeby ze schronisk zabrano wszystkie psy i koty w związku z tym!!! BARDZO PANTERO, bo sytuacja jest trudna w schroniskach ...wiem jak to zabrzmi ale bardziej sie przejmuje zwierzetami niż ...
    ściskam cieło i zdrowo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiscie, ze bardziej trzeba sie przejmowac zwierzetami, bo one sa tak bardzo od nas uzaleznione. Nie wystarczy bowiem udomowic, trzeba pozniej ponosic tego konsekwencje. Niektorzy ludzie sa gorsi od zwierzat.
      A jak tam Wy? Myslicie juz o nowej adopcji?

      Usuń
    2. ja owszem ale Naczelnik jest nieugięty ...na razie.
      Zastanawiam się czy dziś-jutro nie podjechać do schroniska i zapytać czego potrzebują albo czy wyprowadzać zwierzęta? będzie mnie to dużo kosztowało ...

      Usuń
    3. Moze wlasnie to Ci pomoze? Ze nie wspomne, jak bardzo pomoze zwierzetom.

      Usuń
  10. Oj, widze ze z kurczaczkiem to u Was tak jak u mnie :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Oby po pandemii zwierzęta z powrotem nie wróciły do schronisk... :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Juz teraz niektorzy durnie oddaja lub chca, zeby wet uspil, bo zwierzeta niby maja przenosic wirusa. Ehhh, ludzie czasem nie dorastaja do zaszczytu opieki nad zwierzeciem.

      Usuń
  12. Mój syn właśnie tuż przed tym wszystkim adoptował kotka
    Córka już ma
    Cieszę się bardzo:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A Ty? Nie chce nic sugerowac, ale jedna ochrona przed wirusem wiecej, nie zaszkodzi.
      Bedziesz mogla zmienic zycie jakiejs sierocie.

      Usuń
  13. Ja na szczęście alergii na nic nie mam i cieszy mnie to, życie alergika bowiem do najłatwiejszych nie należy. Pozdrawiam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chcialabym Cie dolowac, ale nie ciesz sie przedwczesnie, bo na alergie mozna zapasc w kazdym wieku, nawet w podeszlym. :))

      Usuń
  14. Zdjęcia ferajny super.Widać,że kurczaczek smakował wszystkim.Mój kuzyn jest w wieku mojej siostry.Ma 63 i jako dziecko zachorował na chorobę Heinego-Medina.Jego mama a moja ciocia własnie go chowała w sterylnych warunkach.Moje siosty chodziła do piaskownicy .On nie mógł.Ona pewnie nieraz jadły piasek o nigdy.Moja mama pewnie nieraz zapomniała o wyparzeniu smoczków ,butelki.Ciotka wyparzała po dwa razy.Siostry moje pozostały w zdrowiu.On zachorował mając ok. dwóch czy trzech lat.Pozostańmy w zdrowiu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to dziwne, ze w jednej rodzinie tak roznie wychowywano dzieci, corce pozwalano na wiecej, a syna trzymano pod kloszem. Choc niekoniecznie od tego mogl zlapac HM, wirusy lataja zarowno w czystym jak i mniej czystym.

      Usuń
  15. Ja mam obserwację taką, że mając zwierzęta całe życie, nigdy nie chorowałam na coś, co się szumnie nazywa grypą jelitową. Podobnie było z moją koleżanką z pracy, i to w czasie, gdy w pracy właśnie mieliśmy plagę jelitówki. To tylko pojedyncza obserwacja, zupełnie nienaukowa, ale tak było. Jelitówka to w zasadzie choroba brudnych rąk (nigdy nie mogłam pojąć, dlaczego ludzie przychodzili z tym do pracy i chwalili się, że to złapali wszystkim, którzy chcą słuchać), więc może chodziło o to, że ze zwierzętami w domu mam nawyk częstego mycia rąk. Kto wie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez nie mialam grypy jelitowej, najwyzej zezarlam cos nieswiezego, to i cierpialam za narody. A w ogole to niekoniecznie moge zarzucic moim futrom, ze sa najczysciejsze (najczystsze?) na swiecie, ale zebym jakos specjalnie rece szorowala za kazdym razem, kiedy je dotkne, to nie. Inaczej z obcymi zwierzetami, natychmiast lece myc rece. Chyba intuicyjnie wierze w odpornosc krzyzowa, choc wiem o niej dopiero od kilku dni. :)))

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.