poniedziałek, 20 kwietnia 2020

Wierzyc sie nie chce!

Ciut po polowie kwietnia, a tu juz rzepaki kwitna, a z kolei od znajomych z Polski slysze, ze im dopiero zolca sie forsycje, podczas gdy moja podbalkonowa juz dawno przekwitla, podobnie jak tulipany przed domem, zonkile i narcyzy. Teraz kroluja mniszki, drzewa owocowe, o czym mieliscie okazje przekonac sie w poprzednim moim wpisie. Ale rzepak? Albo cos mi sie pomylilo, albo normalnie kwitl w maju. Tym razem wzielam ze soba slubna obstawe, ale tego typa na szczescie nie spotkalismy po drodze, ani zadnego innego. Oni pewnie specjalnie czaja sie po krzakach, zeby dopasc mnie samotnie. Wystarczylo przejsc te kilkaset metrow od domu i znalazlam sie w innym, zaczarowanym i wolnym od wirusa i kryzysow swiecie.
Na rampie niespodzianka, ktorej jeszcze kilka dni wczesniej nie bylo, niski plotek majacy chronic przed rowerzystami jakies jaszczurki. Jak zyje i chodze po rampie, jeszcze nigdy zadnej nie widzialam na oczy, no ale pewnie sa, skoro komus sie chcialo stawiac ten plotek. Podobnie jest gdzies w okolicy z ropuchami, ktore wedruja w porze ropuszych amorow przez ruchliwa droge. Wtedy pojawiaja sie cale zastepy wolontariuszy, tez stawiaja takie plotki i wylapuja te ropuchy, ktorym udalo sie jakos przemknac i przenosza je w bezpieczne miejsce. Trwa to kilka dni, az sie milosny zapal skonczy, a i tak pelno zostaje porozjezdzanych plazow, ktorym milosc swiat przeslonila.


Na polski to bedzie jaszczurka zwinka


Toya korzystala z kazdej nadarzajacej sie okazji, zeby zamoczyc lapecki, brzuszek i napic sie choc lyk wody. Bylo dosc duszno, po poludniu slonce zniknelo i nawet troche popadalo, ale tyle, co kot naplakal. Znow nie moglam sobie odmowic sesji zdjeciowej w mniszkach, tak je lubie.


- Ale ze co? Mam sie do zdjecia usmiechnac?

- Aaa ha ha ha !

- Dej se, matka, siana z tym pozowaniem.

- Tu jestem!

- Piiic... Nie ma, nie ma wody na pustyni...

- Pozostaje mi wysysac wilgoc z traw...

- No dobra, masz moj lepszy profil.
Nie ma letko z tym Burkiem, kaprysne toto, wymagania ma. Mnie tez rura palila i co? Poczekalam z napiciem sie do powrotu do domu, a ta nie, musi sie napic natentychmiast i nie wspolpracuje.
Doszlismy wreszcie do pola rzepakowego. Ze tez mi sie to nigdy nie znudzi, za kazdym razem zachwyca od poczatku, jakbym widziala wszystko po raz pierwszy.









Kilkaset krokow i nowe pole, ale to bylo jakies takie... niedosiane.




Dalej zaczynala sie wioska Hetjershausen, a z niej widok na pobliskie Elliehausen, z malowniczymi czerwonymi dachami, a w dali pobielone kwieciem wzgorza i Getynga.





I kolejne zolte pole rzepaku




Poprzednim razem, kiedy tamtedy szlismy, odkrylismy malowniczo polozone jakies tajemnicze budowle, do ktorych dostepu bronil plot i tabliczki zakazujace wstepu osobom nieupowaznionym, a podpisane przez Miasto Getynga. Kawal pieknie polozonego terenu zagrodzony jest plotem, a tabliczka informuje, ze to teren ochrony wod. Daleko, za zakretem, mozna zza drzew wypatrzec zrodlo rzeki Grone, w formie fontanny.









Droga, ktora szlismy jest w zasadzie nieprzejezdna dla innych samochodow, oprocz tych ze sluzb miejskich, ktore musza dotrzec do tych budynkow, ktore cos tam maja wspolnego z ujeciem wody. My po drodze natknelismy sie na niewielkie autko pary, ktora przypililo na seks. Nie gapilam sie, przyzezowalam tylko katem oka i widzialam nagie plecy i tylek jakiejs niewiasty. Po drodze minelismy jeszcze barakowaty budynek-strzelnice klubu strzeleckiego, potem Toya zazyla kapieli w krystalicznie czystej zrodlanej  Grone i  podziwialismy kolejne pole rzepaku.Zaliczylismy ponad 10 kilometrow.


















44 komentarze:

  1. Grrrrr... Ile celsjuszy bylo tego dnia?
    W grajdolku jutro ma byc 19º i 100% pewnosc deszczu, z silnym wiatrem. Nic, tylko spacery uprawiac... :(.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bylo jakies ponad 20 i bezwietrznie oraz duszno, a deszcz by sie przydal, bo jeszcze dobrze wiosna sie nie zaczela, a juz jest za sucho. Troche padalo w nocy, ale wszystko za malo.

      Usuń
  2. Piękny i długaśny spacere(10 km - ho, ho!). Nie masz dzisiaj zakwasów? Cudne masz te pola wokół Getyngi, wyglada to badrzo podobnie jak u nas, tyle, ze oczywiscie do kwitniecia rzepaku jeszcze bardzo daleko. W klimacie górskim, omalże bieszczadzkim wszystko zawsze dojrzewa później. Ach, marzyła mi sie w tym roku wycieczka w Bieszczady wiosną, (bo zawsze tylko jesienia tam jeździmy), ale wygląda na to, że będę musiała z tym marzeniem poczekać do przyszłej albo jeszcze następnej wiosny. W tym mrowiu zakazów i obostrzeń człowiek stracił dużo swojej wolności i możliwości spontanicznosci, niestety.
    Śliczne zdjęcia, Aniu! Toyka wśród mleczy albo w wodzie bardzo malownicza!:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olu, zajrzyj do poprzedniego posta, tam tez jest bardzo duzo wiosny i tez 10 kilometrow, to nasza stala trasa na weekend. W tygodniu, kiedy musze pracowac, spacery sa krotsze, nie dalabym rady. Uwielbiamy wedrowac, zarowno slubny, Toya i ja, wiec taki dystans to dla nas nic. :)

      Usuń
  3. To się ciesz, że coś spadło. Ostatni raz padało przez godzinę w wielkanocny poniedziałek i to też w różnych dzielnicach, w różnym natężeniu. Będziemy chyba planować obrzędy ku czci boga deszczu, bo inaczej, jak nie wirus nas wykończy, to susza i drożyzna. Mniszek koło mnie dopiero zaczyna kwitnąć, a w zeszłym roku był dwa tygodnie wcześniej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To byl taki idealny deszcz, padal sobie w nocy, a nastepnego dnia rano byla znow sliczna pogoda, tak powinno byc przez cale lato, ale pewnie skonczy sie na marzeniach. Dziwne, ze w Polsce macie taki poslizg, przeciez wiosna byla wczesna, a zimy wcale, wiec teoretycznie powinna i wegetacja przyspieszyc.

      Usuń
  4. No to wiosna pełną gębą ! Od dziś i my możemy wychodzić na spacery bez obawy, że ktoś się będzie czepiał. Ale na tak długi spacer jak Twój jeszcze się nie piszę. Może później, jak mięśnie zaczną normalnie pracować...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W weekend najczesciej wedrujemy tak dalekie dystanse, w tygodniu po pracy nie dalabym rady. Bardzo lubimy takie dlugie spacery, ale juz niedlugo sie skonczy, bo kiedy nastana upaly, nie dajemy rady.

      Usuń
  5. Za każdym razem czuję lekkie uczucie zazdrości na widok tych przestrzeni, miejsc do spacerowania, kwitnącego rzepaku.
    Jaszczurki zwinki są bardzo sympatyczne, ale trudno je wypatrzyć, bo mają barwy ochronne.
    u mnie forsycja już prawie przekwitła, mniszki już są.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewa, ja czasem sama sobie zazdroszcze i kiedy pomysle, ze na poczatku uwazalam to miasto za dziure i koniecznie chcialam przeprowadzac sie do wiekszego, to az mnie trzesie ze zlosci na siebie. Dzisiaj nie zamienilabym sie na zadne inne.

      Usuń
  6. Jest susza i będzie susza. I upały znów będą, na 100%. Wszystko w tym roku wcześniej kwitnie niż w ubiegłym, tu także. Jeszcze trochę i chyba będę musiała przenieść pelargonie na północne okna bo na tym nasłonecznionym od świtu do późnego popołudnia balkonie to nie wyrobią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasz balkon jest na poludniowy wschod, z trendem bardziej na poludnie, i pelargonie swietnie tam sobie radza. Ja nawet nie mialabym ich gdzie przestawic, po prostu czesciej podlewam. Nawet nie moge ich zaslonic parasolem czy markiza, bo siatka na koty przeszkadza.

      Usuń
  7. 10 kilometrów...dla rzepaku warto.U nas dopiero ledwie kwiatki widać.do pełnego rozkwitu pewnie jeszcze tydzień.Ale i tak jest pięknie.Luna też dziś łapy zamoczyła.dziś spacer był dłuższy.Bo do lasu poszłyśmy.A po południu mój idzie z Luną na działkę.Tam lata do woli.40 minut za piłką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zaden wyczyn dla nas takie 10 kilometrow, na ogol tyle chodzimy w weekend i jak jest piekna pogoda. Latem juz sie nie da, bo mozna umrzec w upale, wiec korzystamy poki jeszcze tak slonce nie pali.
      W koncu nareszcie te lasy Wam otworzyli! Zeby jeszcze zniesli obowiazek tych szmacianych kagancow.

      Usuń
  8. U mnie jeszcze mniszków niet :(. Jest zimno i sucho. Trawy są rude i szare; tylko gdzieniegdzie jest prawdziwa wiosenna zieleń. Na polach powstają kwadratowe pustynie (jare zasiewy).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaska, przecie Ukraina czy tam Bialorus to prawie Syberia, a tam zimno i wegetacja zaczyna sie z opoznieniem. Ale badz cierpliwa, wiosna juz jest w drodze. :)))

      Usuń
    2. Ale o tej porze wielu rolników JUŻ wypasało krowy na pastwiskach. Teraz nawet koza nie ma co skubać... :(

      Usuń
  9. mniszki u mnie są a czy rzepak? to nie wiem. zobaczę dziś. tulipany owszem wylazły ale jeszcze nie kwitną, żonkile przekwitły...zimno nadal. w nocy w okolicach zera. chyba kupię bratki i wsadzę do skrzynek...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bratki to bardzo urocze kwiatuszki, wiec czemu nie. U nas jest podobnie, rano chlodno, potem upaly, mogloby jeszcze w nocy padac, ale to juz pewnie za duzo szczescia naraz.

      Usuń
  10. Piękny spacer i piękne zdjęcia!
    Rzepakowe pola piękne, ale równie piękny, a może i piękniejszy jest kwitnący żarnowiec miotlasty, też chyba powinien już kwitnąć. Występuje na bele jakich glebach, bardzo często na poboczach dróg, wspaniały widok!!!
    Wygląda tak: https://budujesz.info/artykul/galeria/zarnowiec-szczodrzeniec-miotlasty-warty-uprawy-krzew,1158,2.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te zarnowce widywalam tutaj, ale nie sa specjalnie popularne, za to forsycje sa wszedzie, Niemcy bardzo je lubia. Kwitnace drzewa owocowe z poprzedniego i tego postu, to dziczki, jesiania mozna zbierac spod nich owoce, korzystamy i pieke sporo ciast owocowych. :

      Usuń
    2. U nas żarnowce rosną dziko, na skrajach lasów i nieużytkach. Kilka lat temu jechałam z Wrocławia do Niemiec, za Bolesławcem jak zaczęły się lasy było zatrzęsienie kwitnących żarnowców. Jechałam kiedyś z okolic Bełchatowa na Górny Śląsk i przez całą drogę towarzyszyła nam żółć żarnowców.

      Usuń
    3. A wiesz, czego mi tutaj najbardziej brakuje? Sosen. W DDRach jeszcze sa, tu wytrzebili wszystkie, pewnie dlatego, ze maja marne drewno. Tu wszedzie sa swierki i ostatnio odbily sie one czkawka lesnikom w Harzu. Jak zaczal grasowac kornik, to cale polacie sztucznie nasadzonych lasow swierkowych poszly sie bujac. Teraz poszli po rozum do glowy, ze znow trzeba bedzie wprowadzac lasy mieszane i dosadzac drzewa lisciaste roznych gatunkow oraz sosne wlasnie. Ale czy ja tych lasow dozyje?

      Usuń
  11. O forsycji już dawno zapomniałam. Teraz gdzieniegdzie mniszki już przekwitają. Pięknie teraz pachnie bez. Drzewa są nadal w pełnym rozkwicie i jest bardzo kolorowo. 25-27 stopni. Nie wiem czemu prognozy pogody podają mniej. Mogłabym przypuścić, że termometr mi się zepsuł, no ale czuję, że jest mi już za ciepło.

    W Szwajcarii pod koniec zimy ogradzają te lęgowiska ropuch i żab. Gdy wraz z wiosną powyłażą z ziemi, mają gotowe terytorium. A jeśli nieopodal wiedzie droga, to jest stawiany znak samochodowy "uwaga płazy" i jest nakaz wolnej jazdy na te kilka metrów. Żadnych porozjeżdżanych zwierząt nigdy nie widziałam.

    Mieliśmy pomysł by pojechać na spacer do Appenzell, przecież tam teraz jest bajecznie i na pewno z tej całej słodkości biegają tam jednorożce. Ale kanton się zamknął, bo u nich nie ma ani jednego zachorowania i się teraz pilnują.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu bez jeszcze sie nie rozwinal, ale paczki sa pokazne, wiec lada chwila wystrzela.
      Wielka szkoda, ze nie mozecie podjechac na mniszkowy zawrot glowy, no ale mozna sobie przypomniec zdjecia z ubieglego roku, u Was te mniszki robia wieksze wrazenie, cale gory sie zloca. Moze w przyszlym roku bedzie Wam i nam dane podziwiac appenzelskie mniszki.

      Usuń
  12. Pięknie! I rzepak, i już dmuchawce... No, nie; wiosna mija?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakos w tym roku wszystko bardzo przyspieszylo, zimy wlasciwie nie bylo, wiec wiosna juz od stycznia zaczela sie niesmialo zapowiadac.

      Usuń
  13. Mnie najbardziej zadziwia i wkurza niejednolitość przekazu. Jeśli minister zdrowia w marcu chyba wyśmiewa maseczki, a teraz je zaleca, to dziękuje za takie porady.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piotrus, bo w marcu maseczek nie bylo, wiec nie mogl ich reklamowac. Teraz zas maseczki sprowadzil pociotek jakiegos pisowca i trzeba zarabiac, wiec zrobili obowiazek. :))) Czego nie rozumiesz? :)))))

      Usuń
    2. No OK. Ale mogą być takie osoby, którym maseczki zohydzono zupełnie. I nawet kary ich nie odstraszą. Chociaż na dobrą sprawę to część z maseczek używanych obecnie w Polsce to raczej średnio się nadaje do ochrony przed wirusem. No ale co ja tam mogę wiedzieć, wiedzą najlepiej ci na górze. :D

      Toya bardzo fajnie ziewa. :)

      Usuń
    3. Czy wierzysz rowniez w to, ze te jednorazowe maseczki beda uzywane jeden raz, a te uszyte po kazdym uzyciu prane i prasowane? Ja nie, a na nich osadzaja sie nie tylko wirusy, ale bakterie, roztocza i grzyby. Pogratulowac!

      Usuń
    4. Tego to nie wiem i nawet nie ma jak sprawdzić.

      Mnie bardziej chyba zastanawiają takie rzeczy jak brak testów dla służby zdrowia (jak już jakiś zrobią lekarzowi czy pielęgniarce, to na wynik czeka się i czeka), ucieczki z kwarantanny np. do sklepu (a osoby w kwarantannie domowej to nie wiem czy mają badania robione). A dziś przeczytałem o listonoszu z Krakowa, który okazał się chory. Jak teraz ustalić ile osób odwiedził, kogo wysyłać do zamknięcia. Tak samo z wyborami w maju, może wszystko się tak posypać w kategorii zdrowie, społeczeństwo, gospodarka, że nie będzie już do czego wracać.

      Usuń
    5. No coz, gdyby bowiem z wyborami poczekano az sie pandemia skonczy, mogloby sie okazac, ze nawet bezmozgi elektorat zauwazylby nieudolnosc tego rzadu i prezydenta, a wtedy... zegnaj pierwsza turo! Teraz dudus ma jeszcze troche poparcia, a TVP robi co moze i klamie jak moze. Juz niedlugo, bo Mosbacher publicznie przywolala klamliwych propagandystow do pionu.

      Usuń
  14. Z kagańcami ...cuś mi się wydaje oj długo będziemy się męczyć.Jak tam mama się czuje...Pantero.Chodziła tam sobie do ośrodka a teraz lipa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osrodek na szczescie zorganizowal podopiecznym dostawy jedzenia do domow, wiec przynajmniej odpadlo jej gotowanie i zwiazane z tym zakupy. Bardzo jej zle samej, swieta spedzila z telewizorem, wlasciwie tylko to jej bardzo doskwiera, juz nieraz plakala w telefon, ze taka jest samotna. No ale co ja moge? Gdybym pojechala, czeka mnie dwutygodniowa kwarantanna, a druga po powrocie - czery tygodnie wyjete z zyciorysu. Nie moge wiec pojechac. Obu jest nam z tym bardzo zle.

      Usuń
  15. Podziwiam. Ja bym umarła przy tylu km. A obecnie jak w maseczce łazić to ja tylko praca dom ew. Biedra. I niech spadajo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy w maseczce dalabym rade tyle chodzic, bo faktycznie czlonkowo sie w niej oddycha. Gdybys miala psa i lubila wedrowac, takie dystanse pokonywalabys z palcem w nosie. To tylko wydaje sie duzo. :)

      Usuń
  16. Ale ladnie...rzepak i w Polsce kwitnie, nie est taki zolciutki, ale juz zaczyna otwierac kfffiatuszki, widzialam w telewizji. Artenka wczoraj sie wyrwala w swiat, i zawiadomila mnie o rzepaku kwitnacym...U Ciebie wiosna jaka mnie w tym roku ominie..buuuu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego Cie ominie? Przeciez juz mozna wychodzic, wiec maseczka na buzie i do lasow, parkow z aparatem. :)))

      Usuń
  17. Pięknie u CIebie... u mnie też już rzepak kwitnie i Shanti jak Toya do każdej wody wejdzie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyle ze Toyka nie plywa, boi sie panicznie glebszej wody, chyba zostala do niej gwaltownie wrzucona i ma traume. Uwielbia sie moczyc, ale najwyzej do brzusia, dalej nie wejdzie. Kira byla taka dobra plywaczka, aportowala z wody, a ta nie i juz.

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.