I wszystko byloby takie piekne, gdyby nie te przeklete hormony! Zaczyna sie comiesieczny PMS (pre menstrual syndrom). Bez kija nie podchodz! Za to w dwa tygodnie pozniej mozna nas do rany przylozyc, bo inne hormony kaza nam szukac samca do prokreacji, wiec zamieniamy sie w piekne kusicielki. I tak w cyklu okolo dwutygodniowym nastepuje metamorfoza z hetery w wampa. Przez kilkadziesiat lat jestesmy na przemian doktorem Jeckyll´em i panem Hyde´m. Biedni mezowie, co oni musza z nami znosic.
Nadchodzi dzien, w ktorym z wampa stajemy sie przyszla matka. I znow sie zaczyna! Jak nie histeryczne nastroje, to znow wybuchy niczym nieuzasadnionej euforii, przeplatane glupawka. Hormony nie spia! Porzygujemy sobie radosnie co rano, won kwiatow nam przeszkadza, jemy czekolade z musztarda, zagryzajac ogorkami kiszonymi z sosem waniliowym. Potem normalniejemy na czas jakis, bo przez ten okres hormony robia z nas rzewne mamuski. Zachwycamy sie byle spioszkami, a na widok malenkich skarpeteczek, ronimy lzy szczescia i wzruszenia.
Wreszcie jakies inne hormony, ktore dotad czyhaly w ukryciu, ruszaja do frontalnego ataku, powodujac skurcze i przepedzaja dziecko z naszego organizmu. Ulga? A gdzie tam!
Gospodarka hormonalna musi wrocic na swoj wytyczony tor, ale zanim go znajdzie, nam przypada w udziale, jak nie bejbiblus, to znow mleko w cyckach i kurczaca sie macica.
Dochodzimy jakos do siebie i zaczynamy sobie cenic nawet PMSy, dopoki znow nam sie nie zachce ciazy. Wszystko wraca, choc tym razem zremy kielbase z dzemem i popijamy kranowka.
I tak latka leca, az dochodzimy do czterdziestki i wtedy nasze hormony leniwieja, pomalutku, niezauwazalnie, cichutko. Wycieka z nas chec do zycia, powoli zaczynaja sie malenkie dolegliwosci, ale nic sobie z nich nie robimy, bo jestesmy w najpiekniejszym dla kobiety wieku. Dzieci powoli nam sie usamodzielniaja, nie ma przy nich az tak wiele krzataniny, a my jeszcze piekne i do tego juz madre i doswiadczone. Zyc nie umierac!
Ale, ale! To zbyt piekne, by trwalo za dlugo. Bo kiedy my rozkoszujemy sie urokami zycia czterdziestek, nasze ukochane hormony pracowicie przestawiaja nasz organizm do gory nogami.
Zaczynamy sie przepoczwarzac, czasem w pelnym tego slowa znaczeniu, czyli stajemy sie nierzadko prawdziwymi poczwarami, moze mniej fizycznie, jak poprzez zachowanie.
Wszystko nas gryzie, swedzi, fontanny potu bija nam z czola i ciurkiem po plecach plyna, stajemy sie gderliwe, wszystkowiedzace, wymagajace od innych uwagi albo litosci.
Te glupie hormony sa nawet w naszych kiszkach, skutecznie zatykajac ich przelot, co znacznie utrudnia nam trawienie. Cale to zarcie, zamiast robic myk przez kiszki, zbacza z drogi i osiada na stale gdzies w okolicach bioder i tylka. I znow wina to hormonow, ktore odbieraja zarciu orientacje przestrzenna.
Niektore z naszych zaprzyjaznionych hormonow udaja sie w tym czasie na emigracje, inne pojawiaja sie znikad, nieproszone i niepozadane. Wstajemy ktoregos dnia z lozka, patrzymy w lustro...
...a tam... nie, to niemozliwe!... a jednak!... nad gorna warga jest ON, malenki wasik. Stajemy sie facetami? Jakby troche, bo nasze ukochane hormony chyba zmutowaly i przemienily sie w meskie. Albo stwierdzamy, ze nasz wabiacy pieprzyk przeistoczyl sie ktorejs nocy w odrazajaca brodawke Baby Jagi. Za to wlosow na glowie jakby ubywa. Jesli mamy szczescie, ten nieprzyjemny etap nie potrwa dlugo, przy pechu bedzie trwal do konca zycia. Na stale juz bedziemy zrzedzic, pocic sie, zamieniac w psychopatyczne osobniczki albo depresyjne placzki.
Nie z nami jednak te numery! Poszly sobie naturalne hormony na wycieczke krajoznawcza? To my polkniemy w tabletce ich sztucznych pociotkow i znow bedziemy normalne. Dla siebie, ale przede wszystkim dla dobra rodziny i otoczenia.
W koncu, z wiekiem uspokoimy sie. Tyle, ze niewiele nam czasu pozostanie, kiedy hormony dadza nam wreszcie pozorny spokoj. Razem z ta resztka jeszcze aktywnych naszych malych dreczycieli, zostaniemy z honorami pochowane.
(wszystkie zdjecia z netu)
Oj tak... my kobiety to prawdziwe fabryki hormonalne. Nie to co faceci. U nich to wszystko jest prostsze...
OdpowiedzUsuńTo nie calkiem tak, Filizanko. Oni tez maja swoje hormony i jedno zmartwienie w zyciu: zeby sprostac wyzwaniom seksualnym, nie wylysiec i zarobic na dom.
UsuńCiemna strona kobiety...
OdpowiedzUsuńPowiem wiecej, to jedna wielka czarna hormonalna dziura. ;)
Usuńco do dziur bardzo je lubię. Nie istotne czarna czy nie...
Usuńwpadnijcie do mnie
http://menelrobert.blogspot.com/
Oj tam, oj tam...ale jakie jesteśmy interesujące, nieprzewidywalne. Faceci patrzą na nas zafascynowani, stają na rzęsach żeby sprostać naszym wymaganiom, nieba nam przychylają, dogadzają.....noooooooo, pomarzyć dobra rzecz ;)
OdpowiedzUsuńJesli facet choc w czesci kuma, co sie w nas wyprawia, juz jest dobrze. Stara sie co najmniej schodzic nam z drogi, kiedy zbliza sie hormonalny kryzys, zamiast loic za niesubordynacje.
UsuńI kto by pomyślał ??
OdpowiedzUsuńTyle przestępstw ??
Zdziwiona jestem...
Krysiu, sama bedac kobieta, nie doceniasz roli hormonow w naszym zyciu. A statystyki mowia same za siebie.
UsuńPrzyjemnego weekendu.
Dzień dobry Panterko! Świetny, ciekawy, wspaniale napisany post! Niejedna dziennikarka "Twojego stylu". czy "Wysokich obcasów" powinna u Ciebie brać lekcje pisania, kobieto mądra, w niezwykle lotne pióro wyposażona!:-))
OdpowiedzUsuńI gratuluje, że mimo burzy homonalnej męczącej Cie po czterdziestce dajesz radę okiełznać ja w sobie na tyle, że nie wychodzi tu z Ciebie straszna, nie do zniesienia zrzęda, czy maruda. Dusza nadal młoda i poczucia humoru pełna! Czy to natura sama robi czy tableteczki-wspomagaczki???
Olenko, ja wiem, ze Ty jestes niezwykle uprzejma kobieta, ale chcialam Ci przypomniec, ze "po czterdziestce" to ja prawie zapomnialam, jak to jest. Fajne byly to czasy, ehhh...
UsuńWspomagam sie plasterkami hormonalnymi, bo jako palaczce, niewskazane mi sa tabletki. Jakos sie jeszcze nie zdazylam rozsypac na kawalki.
Przyjemnego weekendu!
Panterko! Ja wychodzę z założenia, że skończywszy czterdziestkę już zawsze jestesmy po czterdziestce!!! A jak widac ,dzięki plasterkom hormonalnym te fajne czasy w jakimś sensie u Ciebie nadal trwają.
UsuńPomysl, że jeszcze sto lat temu kobiety po czterdziestce to były już dostojne matrony. A pani Hańska, przyjaciółka Balzaka romansowała już z nim w wieku bardzo podeszłym, albowiem po trzydziestce!
Wszystko jeszcze pdzed nami - wiecznymi czterdziestkami!:-))
Miłej soboty, utalentowana siostro po piórze!:-))
Aaa, to co innego! Wieczna po-czterdziestka to mi odpowiada.
UsuńHanska to stara d***a, za maz wydawano szesnastki i od tego dnia stawaly sie zacnymi mezatkami, ktorym wielu rzeczy nie wypadalo, np. chodzic bez nakrycia glowy i nosic warkoczy.
Wez Mazurowne, co za witalnosc, co za figura u tej ponad 70-letniej kobiety. I jak sie ubiera! Nie to, ze jest to w moim stylu, ale ona po prostu niczym sie nie przejmuje, a najmniej opinia otoczenia.
Kocham ja za te bezpretensjonalnosc.
Gdyby było więcej osób w stylu Mazurówny - tak bezpretensjonalnych, odwaznych ,depczących stereotypy i nie bojących sie śmiesznosci - jakze inaczej wyglądałyby ulice w Polsce, jak inne podejście mieliby młodzi do tych w podeszłym wieku.Nie lekcewazyli by ich tak, jak teraz. Dostrzegli by i docenili. Teraz starość to jakis rodzaj dyskwalifikacji. jakies piętno nie lepsze niz niepełnosprawnośc. Skąd tyle konserwatyzmu w młodych?
UsuńZatem - bądźmy zawsze po czterdziestce i jak Mazurówna, za nic miejmy upływajacy czas i narzucone konwenanse. Jedno zycie sie ma i nie czas na siedzenie na przypiecku i klepanie paciorków lecz na czerpanie całymi garściami z naszej dojrzałej mądrości i ustatkowanej kobiecości!Ja własnie zapuszczam włosy i zamierzam latem spinać znów włosięta w moje ulubione kucyki. To, co że lekko posiwiałe? Na gębusi nadal mam piegi. A one są ponoć oznaką młodości!:-)))
Olenko, boj sie buka! Ja i paciorki!!!
UsuńMnie piegi poznikaly, wiec chyba juz taka mloda nie jestem jak Mazurowna ;)
ale ja sie tym nie przejmuje.
W Polsce ciezko byc mlodym duchem starszym czlowiekiem, mohery nienawidza takich, a mlodzym sie wydaje, ze tacy na zawsze zostana. A tu czas leci predzej niz chcemy.
Pewnie, że leci, ale niech leci dla nas a nie przeciw nam. Tyle jest jeszcze książek do przeczytania! Tyle muzyki do wysłuchania! Tyle pieknych miejsc do zobaczenia i ludzi do poznania. Szkoda czasu na starość, póki zdrowie jako takie jest!:-))
UsuńI tyle do napisania na blogach! :)))
UsuńWspaniały wpis. Sama prawda. Faceci mają lepiej! Ja nie cierpię tej huśtawki i pewnie dlatego z wiekiem jest mi coraz lepiej ze sobą. :)
OdpowiedzUsuńBuziaki Pantero!
No, jak ma nie byc prawda, skoro czlowiek wie z autopsji, jak te dranie czynia zycie upierdliwym. :)))
UsuńCaluski.
...kiedy Połówka osiąga kolejny etap poziomów hormonów, żartuję sobie że będę w kasku chodził albo okopy idę kopać... :))
OdpowiedzUsuńPokaz Jej statystyki morderstw, a ja na Twoim miejscu chyba bym jednak emigrowala z domu na te kilka dni w miesiacu :)))
UsuńKup sobie jeszcze gaz pieprzowy, w razie jakiejs nieoczekiwanej eskalacji tych malych potworkow. :)))
...nawet u twojej pantery burza hormonów... :)
UsuńNo jak nie, jak tak!
Usuńpo czterdziestce, powiadasz??? kiedy to było. ja już zdążyłam zapomnieć jak to jest, tabletki pomogły, ciała nieco przybyło a potem...ciach! operacja, hormony oszalały bardziej niz przedtem,ciała coraz więcej, nic nie pomaga, szlag mnie trafia a lekarze sa bezradni...w moim wieku, cholera!
OdpowiedzUsuńSiostro w nieszczesciu! Zbadaj moze tarczyce.
UsuńA te male cholerniki, zamiast zatkac otwor gorny, zwany gebowym, to blokuja ten przeciwpolozny, a drobinki tluszczu, nie znajdujac ujscia, rozlaza sie po calym ciele. Tak to dziala.
I przeczytaj komentarz Olenki: jestesmy PO CZTERDZIESTCE i juz!
dokładnie tak jest. z tą blokadą. ja myślałam kiedyś, ze tyle co weszło to musi i wyjść. a tu nie musi....
Usuńtarczycę mam zdrową, to inne części się posypały...
buźka:)
W tarczycy tez siedza te male potworki i mieszaja w organizmie na rowni z tymi nizej osadzonymi.
Usuńa mnie sie wydaje, że ci dzisiejsi faceci to juz sie o nic nie starają. Nie to co było kiedyś, kiedy chłop sie cieszył, że w ogóle kobita zgodziła sie z nim zjeść czy wypić coś na mieście. W dzisiejszej dobie konsumpcji kazdy stał sie bardziej nastawiony na zaspokojenie własnych potrzeb.
OdpowiedzUsuńKasa na utrzymanie domu, rodziny... jedno z pierwszych pytań zadawanych gdy sie ludzie poznają to: czym się zajmujesz, jest niczym więcej jak wybadaniem sytuacji materialnej (dalsze gdzie mieszkasz z kim mieszkasz, na jakiej zasadzie, najem własność) skończyły sie te czasy gdzie facet gwarantował kobiecie bezpieczeństwo.
Dzisiejsi Panowie sami chcieliby byś utrzymankami zamożnej kobiety.
Czego oczekują dzisiejsi panowie po spotkaniach? Najlepiej w domu, bo najniższym kosztem najniższa linia oporu... bardziej przyzwoici lubią spacery, i nie liczy się to, że jest zimno - tu mają szanse i nadzieje na pierwsze macanki, przytulenia buziaki... żenada. Teraz nie jest to co kiedyś...że facet zapraszał dziś mają dylematy...natury choćby kto płaci, ale nie mają dylematów...
Ale i wymagania w stosunku do kobiety są większe: nie tylko atrakcyjność fizyczna, zadbanie, inteligencja ale i mądrość, zaradność fiu fiu... a co ci faceci mają do zaoferowania? Swoje potrzeby do zrealizowania...
Taka prawda. Ja patrzę jak oni przychodzą na te spotkania... to naprawdę jest smutne. Często bardzo niechlujnie. Taki obraz Polaka. O seksie to już nie wspominam... nie stać ich na wizytę w agencji, wiec próbują pod płaszczykiem miłości, obietnic... wszystko po najniższej linii oporu
Chyba spotykasz, Filizanko samych nieudacznikow, jak magnes przyciagasz jakichs przedziwnych osobnikow. Nie wszystkich mozna mierzyc jedna miara, na swiecie jest tylu wartosciowych mezsczyzn.
UsuńOj te hormony dają popalić, ja się kiedyś popłakałam, bo mąż odstawił suszarkę na pranie nie tam gdzie chciałam...masakra:D
OdpowiedzUsuńGosiu, przygotuj sie na to, ze bedzie tylko gorzej :)))
UsuńO matko!!! Nic tylko kupić sznur:D Gruby! :D
UsuńO ile pamiętam z chłopakami jest podobnie... A co do mężów masz zupełną racje.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam
http://menelrobert.blogspot.com/
A gdzie tam! Moze tylko w niewielkiej czesci, kobietom nigdy nie dorownacie w hustawkach nastrojow. ;))
UsuńWitaj w moich progach.
ok rozejrzę się:) Wpadnij więc i do mnie:D zapraszam!
UsuńPodoba mi się jak piszesz:)
Jeśli chodzi o odpowiedź na mój komentarz, no cóż... nigdy nie byłem kobietą.
Masz szczescie ;)
UsuńI tym optymistycznym akcentem............;). Brrr!
OdpowiedzUsuńZaprzyjaznic sie z nimi - niemozliwe, trzeba je wiec pokonac ironia.
UsuńZajefajny post. Ja tam zawsze Was kobiety podziwiałem i podziwiał będę, chociaż nie zawsze Was rozumiem i w tym tkwi chyba całe piękno...
OdpowiedzUsuńZapewne po to wlasnie te potworki mecza nas przez cale zycie. ;)
Usuńzawsze byłam i jestem meteopatą, ale na szczęście nie byłam hormonopatą (nie wiem czy taki zwrot istnieje). Może dlatego obce mi są depresje, chandry i takie tam podobne. By c może wszystko przede mną, ale moja mama bezproblemowo przechodziła wszystkie etapy zmian hormonalnych, wiec być może i jest nadzieja dla mnie:)
OdpowiedzUsuńSzczesciara z Ciebie, Iva. Mnie tam wali po grzbiecie od czasu do czasu.
Usuń