Ktoregos dnia, kiedy balkon przy ladnej pogodzie stal otworem, krecila sie po nim Miecka. To postala sobie na barierce, to polezala na krzeselku, to pod krzeselkiem. Ja w tym czasie zajeta bylam w kuchni. Po dluzszym czasie zajrzalam na balkon, a Miecki na nim nie bylo. Pomyslalam sobie, ze pewnie znudzilo jej sie i ewakuowala sie do sypialni. Tam jednak tez jej nie bylo. Zajrzalam pod lozka, bo jak wczesniej juz pisalam, koteczka lubi moscic sie w podlozkowych szufladach na zapasowa posciel. Tam tez jej nie znalazlam. Pozagladalam jeszcze we wszystkie mozliwe skrytki, zaczelam wolac. NIC! Do pokoju goscinnego tez rzucilam okiem, ale na darmo.
Zaczelam sie lekko niepokoic. Pomyslalam nawet, ze Kasandra Wroclawianka wykrakala nieszczescie! Ani chybi Miecka poczula wole boza, zew natury, czy czort wie, co tam jeszcze i udala sie z balkonu w swiat szeroki. Zaraz przypomnial mi sie pewien dowcip:
Malzenstwo mialo swietowac swoja okragla rocznice slubu. Zona znajac meza jak wlasna kieszen oraz zly szelag, od kilku dni przypominala mu o uroczystosci i zaproszonych gosciach:
- Pamietaj, zeby przyjsc z pracy prosto do domu! Nie daj sie namowic kolegom na kufelek, bo wsiakniesz!
- Nie kracz, babo!
Tego dnia, zegnajac go, znow mu przypomniala:
- Wracaj prosto do domu, nigdzie po drodze nie chodz!
- Przestan krakac!
Zeby miec pewnosc, kilka razy zadzwonila do niego do pracy z przypomnieniem, a on za kazdym razem uspokajal ja i prosil, by nie krakala.
Nadszedl wieczor, goscie sie zeszli, a meza nie ma. Po kilku godzinach goscie udali sie do domow, a meza jak nie bylo, tak nie ma. O 3.oo w nocy wrocil wesolutki i na zdrowym rauszu. Zona wsciekla wita go w drzwiach i zarzuca wymowkami. Na co, z radosnym czknieciem, maz odpowiada:
- Krakalas, krakalas, az wykrakalas.
Ja zas pomyslalam sobie, ze przez cztery dlugie lata Miecka rezydowala sobie na balkonie i nic sie nie wydarzylo, a wystarczylo, ze jedna taka zaczela krakac i kot mi zginal!
W panice biegalam po calym mieszkaniu, wolajac na nia. Bez rezultatu!
Wreszcie, po ponownym dokladnym przeszukaniu wszystkich pomieszczen, znalazlam zgube. Zakopala sie pod koldre na rozlozonej w pokoju goscinnym sofie i tam spala snem sprawiedliwego, nie zaprzatajac sobie czarnej glowki moim wolaniem. Kiedy ja w koncu dopadlam, patrzyla tylko na mnie, jakby sie dziwila, czego ja w ogole od niej chce.
Wczoraj byl obchodzony w Niemczech dzien ojca, jest to ruchome swieto, przypada na dzien wniebowstapienia Jezusa, zawsze w czwartek i termin jego jest zalezny od terminu wielkanocy. Jest to zawsze dzien wolny od pracy. Na te okolicznosc przygotowalam troche slodkosci, bo bestie wpadly pogratulowac rodzicielowi.
Na gotowym spodzie zrobilam ciasto owocowe z galaretka, a swieze truskawki umoczylam w bialej czekoladzie i czekoladowej posypce. Sa naprawde pyszne! Hmmm... byly.
W niedziele zas jest dzien matki, wiec bestie znow wpadna, tym razem do mnie. To jest w Niemczech rowniez ruchome swieto, przypadajace zawsze na druga niedziele maja. Moim rodzicom skladam jednak zyczenia po staremu, czyli 26 maja i 23 czerwca.
skąd ja znam to znikanie kota??:)
OdpowiedzUsuńa na to ciasto z galaretkabym sie z chęcia wprosił.
będę w miare możliwości zaglądał , pozdrawiam Kanakk
Wlodziu, czuj sie zawsze zaproszony. Kiedy juz dojdzie co do czego, zrobie specjalnie ciasto z galaretka. :)))
UsuńTo Miecka nieźle Ciebie zestresowała...
OdpowiedzUsuńNiestety koty tak właśnie mają, że znikają czasami
a człowiek cały w nerwach :-)))
Apetycznie te słodkości wyglądają mniam mniam :-)
Poszlo wszystko, nawet okruszynka nie zostala, takie bylo dobre!
Usuń:)))Ładnie wygląda w tej pościeli:)
OdpowiedzUsuńW minione lato miałam coś podobnego z moją Owczarką!Przyszłam do domu a Psicy nie ma.Zagladam do dużego pokoju-nie ma,do sypialni zaglądam z korytarza,patrząc na jej legowisko-nie ma,do łazienki,do kuchni-nie ma.No co jest,przecież nie mogła mi wyjść z domu,żebym jej nie zauważyła.Mieszkamy na IV piętrze-strych-i mieszkanie latem jest bardzo duszne,okna są na jednej lini i żeby zrobić przewiem otwieram drzwi na klatkę,blokując łańcuchem,kiedyś po odpięciu ze smyczy zeszła na sam dół a ja w strachu za nią i z powrotem.Przeleciałam jeszcze raz dokładnie wszystkie pomieszczenia-w końcu 45m2 to nie dużo,jednak tym razem wchodząc do sypialni a ona sobie leży na łóżku z uszami postawionymi na sztorc i z miną:no przecież TU jestem!
Upsss.Nie jest nauczona spania na łóżku ale teraz szukanie zaczynam od sypialni:)Miłego dnia.
Miecka spi wylacznie w lozku, ale w sypialni. Dlatego nie moglam jej w goscinnym namierzyc, kiedy schowala sie pod koldra.
UsuńNo tak, to kocie spojrzenie pod tytułem "czego wy w ogóle ode mnie chcecie?" jest niesamowite.
OdpowiedzUsuńMnie też się zdarza szukać kota po moim, małym przecież, mieszkaniu. Słodkości bardzo pięknie się prezentują, dobrze że zrobiłaś zdjęcie zanim zostały pożarte!
Ninka, to Ty? Czy nie Ty?
UsuńKurczę! Nie podpisałam się! To ja, oczywiście!
UsuńNinka.
Poznalam po charakterze pisma :)))
UsuńKoty mają niesamowitą zdolność znikania. Szukam czasem Lucka we wszystkich zakamarkach mieszkania i nie ma, rozstąp się ziemio! A po godzinie wychodzi spod łóżka rozespany, a nie było go tam! ;)
OdpowiedzUsuńRozbroiły mnie Miećkowe minki jak ją znalazłaś :))))
Na zdjeciach jest juz troche odkryta, wczesniej byla zakopana tak, ze w ogole nie bylo jej widac.
UsuńA w ogole, kiedy wolam Miecke, zawsze pojawia sie Kirunia, mala zazdrosnica. Kiedy Placzek u nas rezyduje, wpadaja oboje. Miecka natomiast olewa nawolywania.
Ma swoich poddanych, którzy się za nią meldują ;)
UsuńOni sie zawsze melduja, bez wzgledu na to, kto jest wolany ;)
UsuńLizusy ;)
UsuńTeż od czasu do czasu przeżywam takie zaginięcia i wtedy najlepsza jest mina kota, mówiąca 'no co się tak wydzierasz i mnie budzisz? no przecież śpię, więc o co ci chodzi?' :)
OdpowiedzUsuńDokladnie taka minke miala Miecka, jak widac zreszta na fotkach.
UsuńMój rokita też tak ma! Nie ważne, gdzie, aby w pościeli :)
OdpowiedzUsuńAnna M.
Miecia na ogol omija pokoj goscinny, wchodzi tam jedynie, zeby posiedziec na parapecie i pogapic sie przez okno. Nigdy jednak do tej pory nie szla w "cudza" posciel, nawet nie sypia na polowce mojego meza, talko na mojej.
UsuńMina kici piękna :)) Stwierdziła widocznie, że element zaskoczenia w Waszym "związku" się przyda i czas na małe zmiany ;)
OdpowiedzUsuńA ciasto wygląda pysznie, nie będę oryginalna.
Miłego dnia :)
Miecka lubi sie chowac i nie mniej lubi byc poszukiwana:
Usuńhttp://swiattodzungla.blogspot.de/2012/06/chowanki.html
http://swiattodzungla.blogspot.de/2012/08/szukaj-mnie.html
Milego, Lidus.
Jak to kociamber :) Niesamowite ma te schowki.
Usuńciekawe z tymi dniami ojca i matki:)
OdpowiedzUsuńTo swieta umowne, kazdy kraj obchodzi wedlug wlasnego widzimisie. Nie to, co na przyklad 1 maja.
Usuń:)
Usuńpozdrawiam i zapraszam
Juz bylam.
UsuńTy się, zając, śmiej...
OdpowiedzUsuń(I podpowiem Ci, że to nie będzie moja wina.)
Miłego weekendu, Panterko! :)
A czyja???
Usuń:)))
Tuska :)
UsuńNo tak! Jakze moglam zapomniec?
Usuń:)))
Totalnie olewająca mina Miecki,kociambry są rozbrajające zawsze,nie można się na nie gniewać,obojętnie co zrobią.
OdpowiedzUsuńTruskawki kuszące,ciasto z galaretką ummm,dosyć tego,zaczynam mieć odruch Pawłowa,:)))
Znaczy sie oplulas do pasa?
UsuńNie tylko siebie,ucierpiała klawiatura :)))
Usuń:)))
Usuń...mój pisak również zagrzebywał się pod kołdrą i zasypiał ale tak mocno że nie szło go dobudzić...
OdpowiedzUsuńWdal sie w Ciebie ten spioszek. :)))
Usuń...chyba tak, bo chrapał tak samo jak jego właściciel, he he he...
UsuńWiedzialam! :)))
UsuńWłaściwie to moglibyście obchodzić dwa razy;)
OdpowiedzUsuńKot mojej koleżanki zginął na cały dzień. Znalazł się w końcu w szafie. Wystarczyła zakiciać:)))
Miecka wydaje sie byc glucha na kicianie, przychodzi KIra, Placzek (gupki jedne - na kicianie!), a Miecka nie reaguje. Slyszy tylko, kiedy sama chce ;)
UsuńKoty to cwane stwory ;)... Ciasto i truskawki wyglądają smakowicie :).
OdpowiedzUsuńJutro bede robic tort na niedziele, na dzien matki.
Usuń