Pamietacie, jaki piekny prezent dostalam od Joasi z Terenu prywatnego? Po ochlonieciu z zachwytow, biegusiem poszlam sie odwdzieczac i cichcem wyslalam Jej TO, czyli najbardziej kiczowaty kicz z mozliwych, ze slodka zawartoscia w srodku. Jakos nikt nie odgadl, w napredce przez Joasie zorganizowanej zgadywance, skad moglo przybyc to paskudztwo. Ja oczywiscie mylilam tropy, wpisujac komentarz z bledna odpowiedzia.
Biedna Joasia musiala sie mocno zapowietrzyc na widok tej kiczowatosci, wiec postanowila sie na mnie zemscic. Odczekala troche, szykujac swoja zemste i oto dzis zemsta zostala dokonana!
Wyjelam ja ze skrzynki pocztowej. Duza koperta zawierala sliczna kartke pocztowa z wyjasnieniem.
Cytuje fragment wyjasniajacy zemste Joasi:
"Niebanalne wzornictwo oraz towarzyszace mu rownie niebanalne przeslanie, stawia ten produkt na najwyzszym stopniu mojej skali kiczowatosci.
Po prostu hit! :-)))
Mam nadzieje wywolac choc lekki usmiech na Twojej twarzy."
Po takim wstepie balam sie otworzyc to COS, pieczolowicie opakowane i zaklejone. Ogladalam z wierzchu, zastanawialam sie, co tez Joasia wymyslila... Obawialam sie, ze wyskoczy mi jakis diabelek na sprezynce, albo w twarz buchnie mi proszek, ktory sprawi, ze bede chodzila zielona przez dzien caly, albo prysnie mi w nos jakis gaz rozweselajacy.
Wreszcie nie wytrzymalam, ciekawosc wziela gore, wiec z zachowaniem najwyzszej ostroznosci, zaczelam dobierac sie do zawartosci. A kiedy wreszcie sie dobralam...
... zaczelam tak glosno rechotac, ze przylecialy oba psy, a kot wskoczyl ze strachu pod lozko. Maz moj natomiast chwycil za telefon w celu zawezwania ambulansu z pobliskiego szpitala dla czubkow. Powstrzymalam go w zapedach i pokazalam otrzymany prezent. Jego mina - bezcenna!
Nie bede Was dluzej trzymala w niepewnosci i pokaze, co tez Joasia wymyslila i pieczolowicie zrobila.
Sami powiedzcie, czy Ona nie jest niepowtarzalna (Joasia znaczy)? Bo makatka tez jest wyjatkowa! Powinnam ja najpierw wyprasowac przed prezentacja, ale chcialam jak najszybciej sie Wam pochwalic. Jest cudna! Joasiu, nawet nie wiesz, jaka radosc sprawila mi Twoja zemsta. Bardzo Ci dziekuje. Ile pracy wlozylas w te prace, jak pieknie jest wykonana. Trudno mi bedzie Cie przebic, ale pewnie cos wymysle. Nie tylko wywolalas usmiech na mojej twarzy, ale sprawilas, ze ilosc i glebokosc zmarszczek na niej, drastycznie sie powiekszyla. A wszystko przez nieopanowany rechot. No i inwentarz domowy wystraszyl sie stanem umyslu mego.
Jeszcze raz przesylam Ci najgoretsze podziekowania. Trafilas w sedno!
***********************************************************************************
A na deser troche zdjec z wczorajszych kapieli w Leine. Do domu wrocilismy tak ubloceni, ze psy musialy byc kapane, a nasze obuwie prane. Wszystko za sprawa wszechobecnego blota na nadbrzeznych lakach po niedawnym zalaniu.
Z Kiry jest znakomita plywaczka, Placzek natomiast stoi na brzegu i czeka, zeby odebrac jej z pyska patyk, kiedy ona otrzepuje z siebie wode. Na trzecim od konca zdjeciu udalo mi sie uchwycic trzepiaca sie Kirunie. Za ktoryms razem Placzek zdecydowal sie rowniez wejsc do wody, wyplywajac naprzeciw matce z patykiem w dziobie. Nagle postawil Kirze lape na karku, wpychajac ja cala pod wode. Dla mnie ta chwila trwala cala wiecznosc, myslalam, ze ja utopi i juz bieglam z interwencja, gotowa rzucac sie w butach do wody, kiedy Kirunia wyplynela na powierzchnie charczac i kaszlac. To dopiero matkobojca! Pozniej juz uwazalismy z rzucaniem patykow, zeby sie sytuacja nie powtorzyla. Na ostatnim zdjeciu towarzyszyla w zabawie pewna suczka. Niestety, z psami Placzek sie nie dogaduje i bardzo trzeba uwazac, kiedy jakis sie zbliza.
Makatka urocza:) Taki dawny, prawdziwy folk.A Lesia prysznicuję średnio raz w tygodniu. Cóż pies szczęśliwy, to pies brudny:) Pozdrawiam sobotnio:)
OdpowiedzUsuńPies jak dziecko, musi sie wytytlac, zeby byc zadowolonym. Ale staram sie Kiry za czesto nie kapac, bo ma Frontlein wtarty przeciw pchlom i kleszczom.
UsuńHi hi....ale niespodzianka:)
OdpowiedzUsuńPies musi się wybiegać ..super zdjecia..pozdraiwam
Niespodzianka rzeczywiscie bombowa!
UsuńMa Kirunia Astowate cechy:D jak to widać! I jak tu się nie uśmiechać na widok radosnego pychola!
OdpowiedzUsuńMa w sobie w koncu polowe stafforda, to jak ma wygladac? :)))
UsuńMoja mama ma do tej pory taki folklor w domu. Pieski jak widzę wyszalały się. Fajne fotki
OdpowiedzUsuńFolklor jest cudny! Juz szukam miejsca, zeby go powiesic.
Usuńale się chłopaki wyszaleli :)))
OdpowiedzUsuńTylko nie panowie, to jest pani Kira (nasza sunia, ta mniejsza ciemniejsza) i jej syn Massimo (pies mojej corki).
UsuńBardzo fajny prezent Joasia Ci sprawiła. Kira też ;)
OdpowiedzUsuńBardzo sie z niego ciesze, rozwiesze sobie w kuchni i bede wspominac onegdajsze czasy.
Usuńfajny blog :)
OdpowiedzUsuńbędę wracać :)
xoxo
http://livingwithpepe.blogspot.com/
Milo Cie goscic.
Usuń...makatka super, pamiętam podobną u babci z jakąś mądrą ludową sentencją, a Płaczek to wyrodny syn żeby z łapami do matki...
OdpowiedzUsuń:))
Nakrecilam filmy, ale mam problem techniczny. Na aparacie je mam, ale na lapka nie wchodza razem ze zdjeciami. Nie wiem, czym to jest spowodowane, a nie mam na razie kogo spytac.
UsuńMoi dziadkowie mieli taką makatkę w tym stylu! W treści było:
OdpowiedzUsuń"Gdzie zgoda, tam Bóg."
Mój Tata zawsze dostawał ataku śmiechu patrząc na nią i słuchając, jak babcia z dziadkiem na siebie burczą z tą makatką w tle!
Na szczescie nie ma w mojej makatce nic na temat zgody, bo nie moglabym poburczec na chlopa :)))
Usuń