Szlezwik-Holsztyn to land glownie rolniczy, plaskie pola ciagna sie kilometrami, co rusz spotyka sie jakis zywy inwentarz. Drogi dojazdowe wsrod pol uzywane sa tez jako sciezki rowerowe, nie brakuje wiec lawek, a obok kazdej stoi smietnik. Porzadek musi byc! Kira miala bezkresne dystanse do pobiegania, z czego skrzetnie korzystala.
Drzew jest w okolicy niewiele, glownie jako otoczenie domow, bo malo ktore oprze sie potedze wiatrow, szczegolnie podczas listopadowych sztormow. Czasem jednak trafi sie jakis powykrecany samotnik, ale to prawdziwa rzadkosc. Pobocza drog polnych zarastaja trzciny, co rozni polnocny krajobraz od naszego i swiadczy o bagnistosci gleby.
Mucki zupelnie nie przejmuja sie nasza obecnoscia i nie zaszczycaja nas nawet jednym spojrzeniem swoich pieknych oczu. Rowy melioracyjne, o ktore bardzo sie dba i nie zasypuje, jak w Polsce, pelne sa wody, bo jest akurat przyplyw. A przyplyw nie dotyczy jedynie wod morskich, poziom rzek doplywowych i rowow rowniez znacznie sie podnosi.
Krowiny pasa sie po jednej stronie walow powodziowych, a owce po drugiej i tutaj pelnia role naturalnych ekologicznych kosiarek do trawy. Woda w Eider osiagnela bardzo wysoki poziom, bo jak wspomnialam, jest wlasnie przyplyw.
I one, podobnie jak krowy, nie przejmuja sie za bardzo obiektywem skierowanym w ich strone, zajete sa swoimi obowiazkami, ktorych pozostaloscia sa wszechobecne owcze bobki.
Tu sie rozdzielilismy, ja zostalam na wale, a reszta wycieczki wrocila na polna droge. Kira byla niespokojna, bo ona lubi miec nas wszystkich razem w poblizu. Chciala biegac miedzy nami, ale na drodze stal jej niewysoki plotek z drutu kolczastego.
Robiac zdjecia bylam bez okularow, wiec motylki troche niewyrazne. Caly wal porosniety jest ostami, pieknie kwitna, a po przekwitnieniu sypia wokol nasionami jak klebki waty.
Nawet nie zauwazylismy, kiedy Kira przedostala sie za plotek i znalazla przy mnie. Pozniej chciala znow wrocic do taty i cioci, wiec zostala troskliwie przeniesiona, zeby sie nie pokaleczyla. Pewnie sama dalaby rade pokonac ten plotek, ale po co ryzykowac jej kontakt z drutem kolczastym?
Z jednej strony walu brazowiejace pole rzepaku, z drugiej male kapielisko na rzece.
Podczas odplywu Eider jest co najmniej o polowe wezsza, teraz prezentuje sie imponujaco i wyglada prawie jak jezioro. Na zdjeciu obok kolejny wypelniony woda przyplywowa row melioracyjny.
Ela wprawdzie lubi spacerowac, ale brak Jej zylki odkrywcy, wiec dopiero dzieki nam poznala nowa trase spacerowo-rowerowa, bo sama bala sie zapedzac tak daleko, a jesli juz, to wracala zawsze ta sama droga, my natomiast namowilismy Ja na przejscie naokolo. Zawsze tak mamy, czasem kosztuje nas to podwojnie dlugim wedrowaniem, bo zdarza sie, ze drogi naokolo nie ma i musimy sie cofac. Ale ile mamy radochy przy odkrywaniu nowych przejsc, nieznanych zakamarkow czy zapierajacych dech w piersiach widokow.
Pogoda zaczela sie poprawiac, wiec postanowilismy wieczorem znow pojechac nad morze w nadziei, ze tym razem uda sie z zachodem slonca.
Kira okazała się być niezłą spryciulą, dobrze, że się nie poraniła o ten płotek.
OdpowiedzUsuńKażda z Twoich wycieczek jest bardzo wciągająca, plenery niesamowite, a opowieść ciekawa.
I kosiarki są super :)
Plotki sa pewnie przeznaczone dla baranich kosiarek, co by sie nie rozpelzly po okolicy, i dla nich pewnie stanowia przeszkode nie do przejscia. Co to jednak za przeszkoda dla Kiry taki polmetrowy plotek? Ja zreszta tez przez niego przelazilam, he he he!
UsuńRodziak tak samo musi mieć wszystkich w komplecie:)
OdpowiedzUsuńAlez my bylismy wszyscy w zasiegu wzroku, oni na dole, a ja na wale. :)))
Usuńnie ma tak! Ma być jedność i tyle:D
UsuńOj tam, oj tam!
UsuńFajne takie odprężające wycieczki , choć faktycznie drzew mało , za to można dalej okiem sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńBuziaki ślę i spadam .
Nie spadaj, bo sie potluczesz ;) Uwazaj na siebie, w Twoim wieku...
UsuńPiękne widoki...takie spokojne :)
OdpowiedzUsuńJakos coraz wieksza mam ochote na wies, miasto wychodzi mi bokiem.
UsuńI co, udało się z tym zachodem słońca?
OdpowiedzUsuńOch, jak ja lubię takie wycieczki, sielskie klimaty...
Serdeczności.
Cierpliwosci, Dorotko, jutro sie okaze. Wiocha jest fajna i czlowiek nie dostaje zadyszki na gorkach, bo plasko jak na stole. Gdyby nie ten wiatr...
UsuńBuziaki
Pięknie, pusto, cicho :) Co do kosiarek, to w niektórych krajach nie dali sobie wmówić, że się nie opłaca i hodują. Czasem pewnie dla przyjemności tylko ;)
OdpowiedzUsuńTamten land to jedna wielka wiocha i hodowla. Oraz wszedzie wiatraki. Mieszkancy zajmuja sie tym, co optymalne w takich warunkach, zwierzeta sa doslownie wszedzie, a ze przy okazji pielegnuja trawe na walach i plazach, to chyba tylko dzialanie uboczne :)))
UsuńGdy przeczytałam o rzece, to cały czas już tylko czekałam na zdjęcia Kiruni...;), mokrej ;P... :( i nie ma... :(... Nie wchodziła do wody?...
OdpowiedzUsuńPodczas przyplywu to troche niebezpieczne, woda jest wysoka, wartka, a dojscie do niej utrudnione. Nie chcielismy tez, zeby ploszyla owce, wiec tym razem nie bylo kapieli.
UsuńAaaa, to rozumiem :)...
UsuńNie odebralibysmy jej niewatpliwej przyjemnosci bez powaznych przeslanek.
UsuńKochana Kirunia, musi mieć stado przy sobie. Miło patrzeć jaka jest z Wami szczęśliwa i zaopiekowana :)
OdpowiedzUsuńNooo, bo to nasza corcia kochana. :)))
Usuńfantastycznie spędzony czas:)
OdpowiedzUsuńUwielbiamy wedrowac, poznawac nowe miejsca. I moze to byc nawet mala wies, bo kazde miejsce warte jest obejrzenia.
UsuńPięknie - cisza spokój - sielsko - anielsko :) Kirunia jak zwykle wspaniała :)
OdpowiedzUsuńTo niezwykla i niepowtarzalna psinka :)))
UsuńNadrabiam u Ciebie zaległości blogowe i ta masa pięknych zdjęć budzi we mnie coraz większą tęsknotę do mojej przyszłej wyprawy :). Wody co prawda nie będzie, ale mam wielką nadzieję na piękne widoki.
OdpowiedzUsuńJa odpoczywam najlepiej nad woda, wszystko jedno, stojaca, plynaca, byle szumiala, pluskala i slonce sie w niej odbijalo. No i zeby gorek nie bylo, bo zadyszki dostaje. ;)
UsuńDobre miejsce na spacery z psem i ta przestrzen, faktycznie sielankowo.
OdpowiedzUsuńTam byl dla Kiry istny raj, mogla biegac bez smyczy. A i dla nas cudne tereny spacerowe.
Usuń...czemu u nas tacy bezmózgowcy zasypują rowy, a o ławkach można tylko pomarzyć. Piękny spacer...
OdpowiedzUsuńLawki pewnie szybko wyladowalyby na prywatnych dzialkach.
UsuńA zasypywane rowy odbija sie czkawka przy pierwszej powodzi.