Zostali sobie przedstawieni w maju, oboje w kwiecie wieku, choc adekwatnie do plci. Ona miedzy dwudziestka a trzydziestka, jemu brakowalo do czterdziestki dwoch lat. Oboje po przejsciach w roznych zwiazkach partnerskich, choc zadne z nich nigdy nie wstapilo w zwiazek malzenski.
Znali sie wczesniej z widzenia, bywali w tych samych miejscach, mieli nawet wspolnych znajomych, jednak do tej pory nie poznali sie osobiscie. On jej sie podobal, choc byl niewiele od niej wyzszy, a marzyla przeciez o wielkim facecie, ktory moglby ja nosic na rekach. On z kolei zwrocil na nia juz wczesniej uwage, bo byla niebrzydka kobieta.
Mijali sie tak przez czas dluzszy, rzucali ukradkowe spojrzenia, szybko odwracajac sploszone oczy, kiedy napotykali swoj wzrok i na tym sie konczylo. Kazde myslalo o tym drugim z pewna nuta sentymentu i tesknoty, lecz nie bylo okazji zamienic ze soba choc kilku slow. Az do tego maja.
Osoba przedstawiajaca poszla w swoja strone, a oni po krotkiej wymianie zdan, pozegnali sie i rozstali. Na miesiac. Przez ten czas ich drogi sie nie skrzyzowaly. Kazde z nich mialo swoje zycie, wlasne zajecia i, choc zalowali, stracili sie z oczu.
Jak to zwykle bywa, przypadek zaaranzowal, ze wpadli gdzies w miescie na siebie. Obydwoje pomysleli, ze tym razem nie dopuszcza do tak dlugiej przerwy, wymienili sie kontaktami. Poszli na kawe ze znajomymi, ale siedli obok siebie i duzo rozmawiali. Znajomi, gnani wlasnymi obowiazkami, po kolei sie wykruszali, oni zostali, zatopieni w rozmowie, jakby znali sie od wiekow. Tematy rozmowy jakos nie chcialy sie skonczyc. Siedzieli w kawiarni, pozniej spacerowali po ciemniejacym miescie, on odprowadzil ja do domu i tam stali wieki cale pod klatka, nie mogac sie rozstac. Umowili sie na dzien nastepny, a potem na kolejne.
Kazdego dnia trudno bylo im sie rozstac, podczas niekonczacych sie rozmow poznawali sie wzajemnie coraz lepiej, dowiadywali szczegolow dotyczacych swoich rodzin, poprzednich zwiazkow, dotychczasowego zycia. Opowiadali o marzeniach i planach. Dwie dorosle osoby, a jakby zakochane nastolatki, bo milosc nie zna wieku, niczym nie ogranicza.
Kazde bieglo rano do pracy jak na skrzydlach, nie mogac doczekac wieczora i kolejnego spotkania, inne zycie zostalo odsuniete w kat, zyli wylacznie dla siebie, unikajac dotychczasowych kontaktow towarzyskich. Totalne zauroczenie!
W lipcu postanowili pojechac razem na urlop. Tam mieli dla siebie cale dni, a co wazniejsze, noce. Poznawali sie jeszcze lepiej i coraz mocniej przekonywali, ze sa dla siebie stworzeni, ze chca nie tylko razem spedzic przyszlosc, ale i razem sie zestarzec. Wedrowali razem po nieprzebytych lasach, wylegiwali sie nad jeziorem, plywali, a wieczorami tanczyli. Szkoda bylo wracac do codziennosci.
We wrzesniu on podarowal jej pierscionek. Nie upadl na kolana, nie poprosil o reke, to nie lezalo w jego naturze, ale po prostu zaczal mowic o slubie i dalszym wspolnym zyciu. Znali sie niecale trzy miesiace, a jej nawet przez mysl nie przeszla obawa, ze to za krotko, ze nie zna go dostatecznie dobrze, ze cos moze sie nie udac. Zlozyli papiery w urzedzie stanu cywilnego. Na grudzien. On wprawdzie chcial brac slub w pierwszym wolnym terminie, lecz ona hamowala jego zapedy:
- Zaczekajmy, az minie pol roku naszego zwiazku.
Rzucili sie w wir przygotowan, szycia sukienki i garnituru, dobierania dodatkow, powiadamiania rodziny i pisania zaproszen. Wesela nie chcieli, zdecydowali, ze zjedza w domu obiad w gronie najblizszej rodziny i swiadkow. Dwanascie osob, wystarczy. Znajomych i przyjaciol w swoim wieku zaprosili nastepnego dnia do podmiejskiej dyskoteki i tam mieli hasac poweselnie i bez zobowiazan.
W listopadzie wybrali sie po zakupy do Berlina. Polska pograzyla sie w kryzysie, nie bylo szansy kupienia czegokolwiek, a potrzebowali butow slubnych, eleganckiej bielizny i innych drobiazgow niezbednych do olsnienia wszystkich na slubie, jak i do zycia codziennego. Zatrzymali sie u znajomych, ktorzy goraco ich namawiali do pozostania na stale. Pracy bylo tam pod dostatkiem, a sytuacja polityczna w Polsce sprzyjala natychmiastowemu otrzymaniu prawa pobytu. Nie byli na to przygotowani, wpadli przeciez tylko na kilka dni, by dokonac zakupow. Chcieli wrocic, wziac slub, spedzic ostatnie swieta z rodzina i przyjechac znow w styczniu, tym razem na dluzej, moze nawet na stale. Gdyby przewidzieli... Kto jednak mogl wiedziec, ze wybuchnie stan wojenny i ich plany legna w gruzach? Na nastepna okazje musieli czekac 7 lat.
5 grudnia 1981 roku podpisali odpowiednie cyrografy w USC i od tego dnia az do dzisiaj sa mezem i zona. Juz 32 lata razem, po polrocznej zaledwie znajomosci.
Długich Szczęśliwych Wspólnych Kolejnych Lat Życia:***
OdpowiedzUsuńPiękna historia pięknych ludzi:)
I teraz wiem, dlaczego ta "pantera"- zlepek Waszych imion:)
Serdeczne całusy:*
♥♥♥♥♥♥
A nie, akurat moja ksywka to przypadek nie majacy nic wspolnego z naszymi imionami. Zreszta dopiero Ty zwrocilas uwage, ze mogloby tak byc.
UsuńDziekuje za zyczenia.
Kazdy z nas ma swoja historie, a ta jest bardzo ciekawa. To historia Polakow, ktorych zycie zostalo wciagniete w historie Polski, a moze bardziej poprawnie bedzie powiedziec, ze to historia Polski wplynela na zycie tej pary. Zycze nastepnych wspolnych 32 lat, w radosci i szczesciu oraz zdrowiu. Milo jest czytac takie dobre historie. Serdecznie pozdrawiam i niech ten 5 grudzien 2013 bedzie rowniez specjalnym dniem.
OdpowiedzUsuńZauwazylas, Halutka, ze pobralismy sie na tydzien przed stanem wojennym? Z tego wlasnie powodu nasze dziecko urodzilo sie w 9 miesiecy po slubie. Godzina policyjna, brak telewizji - coz bylo wiec robic? :)))
UsuńDzieki za zyczenia.
Podobnież nie ma przypadków, może więc przeznaczenie! :)
OdpowiedzUsuńSerdeczności i Miłości dla Was. Obyście nigdy nie przestali poznawać się i kochać!
:*
Bo to wiadomo, co nas sobie w ramiona rzucilo? Jak zwal, jakos jednak jeszcze sie trzymamy.
UsuńDzieki wielkie, Mirabelko.
Widać, nie należy tracić nadziei. Nowa miłość po przejściach w wieku już dorosłym ma swój smak, zapewne... Gratuluję lat spędzonych i życzę kolejnych szczęśliwych i radosnych,obfitych w spełnienie pragnień....
OdpowiedzUsuńCo do Polski to ona chyba zawsze była w kryzysie...
Nadzieja zawsze umiera ostatnia.
UsuńDzieki, Filizanko, za zyczenia.
Piękna opowieść i tylko pogratulować rocznicy.Niech wszystko co dobre Was nie opuszcza.
OdpowiedzUsuńJeszcze wielu wspaniałych rocznic życzę.
Dziekujemy, Malgosiu :)))
Usuńgratuluję pięknej rocznicy. to musi być wspaniałe uczucie być tyle lat razem. życzę wam wszystkiego najpiękniejszego na kolejne lata:)
OdpowiedzUsuńAno, jakos sie kulamy przez to zycie i razem starzejemy, jak bylo zaplanowane ;)
UsuńDziekujemy. Ewuniu. :)
Ładna historia dwojga ludzi. Gratulacje :)
OdpowiedzUsuńWielkie dzieki, Rozo. :)
UsuńPiękna historia. 32 lata razem to jest coś. Cieszę się i Gratuluję :)
OdpowiedzUsuńTak, to juz wiecej niz polowa mojego zycia. Trudno mi samej uwierzyc, ze to tak dlugo.
UsuńDzieki, Grazynko :)
Moja Kochana! Wszystkiego co najpiękniejsze i najlepeze Wam życzę na kolejne 32 lata. To naprawdę piękne! W dzisiejszych czasach małżeństwa, które się kochają po dziestu latach - to rzadkość.
OdpowiedzUsuńJeszcze raz buziaki dla Was obojga!
Dziekujemy najserdeczniej, Dorotko. :)
UsuńPanti :)
OdpowiedzUsuńWszystkiego co najpiękniejsze WAM życzę :) kolejnych wspólnych rocznic, przeżytych chwil:)
Buziaki i uściski ślę :)
Ilonus, bardzo dziekujemy. :)
UsuńBuzaiki
Ty tak ladnie piszesz! ale i historia piekna - gratulacje i zyczenia nastepnych wieeeelu rocznic. Ty przynajmniej choc troche swojego przyszlego meza znalas jak za niego wychodzilas ;)
OdpowiedzUsuńNie ma na to reguly, czasem dlugoletni narzeczeni rozstaja sie niedlugo po slubie, a inni, jak my, znaja sie niedlugo, a starzeja razem.
UsuńDzieki, Krysiu.
No i się wzruszyłam od samego rana! Pięknie napisana opowieść. Wspaniały związek. Magia silnego uczucia, które zespoliło Was na tyle wspólnych lat!A jaka sliczna jesteś Anusiu na tym zdjęciu - ruodą delikatną, jakby przedwojenną, baśniową! Piekna pare tworzyliście i pewnie nadal tworzycie.
OdpowiedzUsuńŚciskam Was oboje mocno duzo zdrowia, spokoju życząc i wielu jeszcze razem spędzonych lat!
Całusy przesyłam najserdeczniejsze(czosnkowe, niestety, bom przeziębiona). Cudownie spędzonej dzisiejszej rocznicy oboje z C. Wam kochani zyczymy!:-))***
Jak to dobrze, ze z tak daleka chuch do mnie nie dociera, tylko same calusy, zreszta wichura taka, ze wszelkie zapachy po drodze zdmuchuje :)))
UsuńSlicznie Wam dziekujemy za zyczenia, Kangurki.
serdeczne gratulacje.Piękny staż małżeński.Samych słonecznych dni i dużo ,dużo kolejnych rocznic.
OdpowiedzUsuńTaka w tym roku nieokragla rocznica, ale kto wie, czy do okraglej dotrwam z prowadzeniem bloga...
UsuńDziekujemy, Halinko.
Wszystkiego, co dobre, zdrowia , szczęścia i radości na długie następne lata Panterko , Wam życzę:)
OdpowiedzUsuńPiękna historia, tych pięknych i piękniejszych momentów wiadomo , w krótkim poście na dało sie dokładnie opisać , z jednym się nie zgadzam , pewnie Twój maż też, a mianowicie:- "On z kolei zwrocil na nia juz wczesniej uwage, bo byla niebrzydka kobieta." . Niebrzydka???? przecież Piękna i Urocza, a jeszcze o przepięknym wnętrzu:) Czasy były koszmarne ,pełne niepewności. Wtedy miałam 2 małych synów i wiele strachu i nadziei:)
Zalowalismy pozniej, ze jednak nie zostalismy w tym Berlinie (zachodnim, rzecz jasna), ale kto to wiedzial... Mozna bylo uniknac pewnych pozniejszych zdarzen, inaczej tu sie urzadzic, bo bez dzieciecego balastu. Ale bylo, minelo, a cel w koncu osiagniety.
UsuńDzieki za zyczenia, Izuniu.
Byliście więc sobie przeznaczeni :)) Pięknie opisałaś Waszą historię. Wszystkiego najlepszego dla Was, niech opowieść Wasza trwa, jak do tej pory lub lepiej ( właściwe podkreślić;)) :)))
OdpowiedzUsuńMyslisz, ze to przeznaczenie? A niech tam, moze byc i przeznaczenie :)))
UsuńPodziekowania za zyczenia, Lidus.
Oczywiście, że przeznaczenie, Panterko :)) Nie wierzę w przypadki ;) A Wy temu przeznaczeniu wyszliście naprzeciw :)
UsuńLosowi trzeba czasem pomoc, a nie do konca zdawac sie na przypadek, choc u nas wlasnie przypadek i znajomi nas polaczyli. :)
UsuńWspaniała opowieść - i treść, i forma. Życzę Wam wielu następnych pięknych wspólnych lat!
OdpowiedzUsuńJa w lipcu obchodziłam 30-stą rocznicę ślubu. A rok przed Waszym ślubem byłam świadkiem na ślubie siostry i miałam bardzo podobną sukienkę i uczesanie :)
A no bo taka dziwna moda byla. Kiecka jest mojego projektu, szyta w Telimenie, gdzie pracowalam.
UsuńDziekujemy za zyczenia, Ninus. :)
Gratuluję wytrwałości ;)
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego, na następne dziesiątki lat !!!!
Nooo, trzeba miec wiele samozaparcia i isc na kompromisy, zeby tyle ze soba wytrzymac :) Moi rodzice sa juz 58 lat po slubie, za dwa lata bedziemy grubo swietowac ich diamentowe gody.
UsuńDzieki za zyczenia, Beatko.
Gratuluję tylu lat razem! To cudowne słyszeć że ludzie po tylu latach się wciąż kochają...
OdpowiedzUsuńA czy ja wspominalam, ze sie kochamy? Zartuje, oczywiscie.
UsuńDziekujemy bardzo, Iwonko.
Piękna historia:)
OdpowiedzUsuńTak sie jakos nasze losy ulozyly :)))
UsuńJacy młodzi, smarkacze wręcz :) kiedy to było 32 ho ho ho jak dawno. :) Dzis jest ponad ehem 40 ale i ja 20 lat wtedy ledwie miałam smarkula byłam.
OdpowiedzUsuń.
Wielu dalszych wspólnych lat w ćwiczeniu się w byciu RAZEM. :)
Oj, to wczesnie zaczeliscie ;)
UsuńDziekujemy bardzo za zyczenia, Elu.
Myślałam, że o jakąś gwiazdę filmową chodzi, bo i historia ciekawa, i sama panna młoda urocza, a to o gwiazdę blogową szło!
OdpowiedzUsuńZdrówka i miłości, kochani!
Wlasnie chodzi o pewna przygasla i spadnieta gwiazde :)))
UsuńDziekuje, Gosienko, za zyczenia.
Para z Was jak malowanie, ze szczególnym wskazaniem na białogłowę jednkowoż. :)
OdpowiedzUsuńŁadnie napisałaś o Waszym związku. Taka prosta historia, a tyle w niej ciepła, ufności i piękna.
Serdeczne pozdrowienia! :)
Kiedys bylismy piekni i mlodzi, teraz juz tylko mlodzi :)))
UsuńDziekujemy, Jolus.
:**
Usuń<3
UsuńPanterko, życzę Wam co najmniej drugie tyle wspólnie spędzonych lat w miłości!!!
OdpowiedzUsuńUściski!! :))))
Za "drugie tyle" moj chlop bedzie stulatkiem z hakiem, a wiec watpie, czy dozyje tak slusznego wieku :)))
UsuńAle bardzo dziekujemy za zyczenia, Kasiu.
Są tacy co dożywają tak sędziwego wieku i to w zdrowiu więc wszystko jest możliwe!! :))))))
UsuńNo to nie zdaze byc ciepla wdowka :))) Bo ja tak dlugo nie pozyje :)
UsuńNo i pięknie :)! Serdecznie gratuluję takiego stażu :D. (prawie dwa razy dłuższy niż mój i połówka)
OdpowiedzUsuńTez sie kiedys doczekacie, czas tak pedzi do przodu, ze ani sie obejrzysz.
UsuńDziekujemy za zyczenia, Abi.
STO LAT, STO LAT!!!
OdpowiedzUsuńA gwiazdka pomyślności niech Wam świeci jak najjaśniej!
Ach, sie wzruszylam! Dziekuje slicznie, Damo. :)
UsuńZdrowia,zdrowia i jeszcze raz zdrowia!
OdpowiedzUsuńI jak najwięcej sympatycznych ludzi wokół!
Co do stażu małżeńskiego to ja mam (tylko...? ) o 11 lat mniej mimo,że wg Cb(tzn Twego wieku) jestem siksa ;).Z tym,że ja zastanawiam się jak mój Chłop ze mną wytrzymał
Pozdrawiam!
Bo jestes siksa, Jaska! Ale pytanie, jak Twoj chlop z Toba wytrzymal, uwazam za nie na miejscu, bo jak tu Cie nie kochac, no jak?
UsuńSliczne dzieki za zyczenia :)))
heh...bo ja taka wredna maupa jezdem !
UsuńOj tam zaraz! Chyba jednak nie, skoro wytrzymal. ;)
UsuńKochana "babo" :), słońca, radości i miłości na dalsze dłuuuugie lata!
OdpowiedzUsuńDziekujemy pieknie, Joasiu. :)
Usuńgratulacje! 32lata, fiu fiu, jak by to powiedzial wrobelek cwirek ;)
OdpowiedzUsuńSama nie wiem, kiedy to minelo, dopiero co bralam przeciez slub :)))
UsuńDzieki, Moniko.
...historia podobna do naszej. Pozdrawiamy...
OdpowiedzUsuńMacie wiec dobre widoki na wspolna przyszlosc :)
UsuńSciskam Was oboje.
Piękna z Was para! życzę kolejnych trzydzestodwuleci na maksa.
OdpowiedzUsuńJak juz wyzej pisalam, piekni to bylismy, teraz juz tylko mlodzi :)))
UsuńI ta opowieść piękna! Aniu, jak mi się miło czytało tę o Was i tę o rodzicach. Jakoś mam dzień na takie historie. Masz jeszcze jakąś w zanadrzu? :D
OdpowiedzUsuńMusze chyba o swojej historii gdzieś napisać :)
No, Alucha, do dziela! Teraz ja chetnie poczytam. :)
Usuń