środa, 4 grudnia 2013

Kira przejdzie mastektomie.

Wiecie juz, ze spotkalo nas rodzinne nieszczescie. Dobrze, ze poradzilyscie mi konsultacje z innym lekarzem, bo ten domowy kazal czekac. A przeciez w przypadku raka sutka u kobiet liczy sie czas, dlaczego wiec czekac w przypadku suczki? Czekac na co? Na przerzuty?
Szybko wiec zrobilismy termin do uniwersyteckiej kliniki weterynaryjnej. Mam mieszane uczucia. Z jednej strony maja tam najlepszy sprzet i naprawde fachowych lekarzy. Postawili mi Fusla na nogi, kiedy dopadl go jamniczy paraliz. Z drugiej jednak strony moj ostatni tam pobyt pozostawil bardzo przykre wspomnienie, kiedy lekarka o 23.00 odeslala umierajacego psa do domu, zdajac sobie sprawe, ze jest praktycznie w stanie agonalnym. Powinna oszczedzic jemu i nam tych cierpien, jakie bylo nam dane przezywac przez cala noc, zanim nad ranem odszedl. Pisalam o tym TUTAJ.
Od tamtego czasu omijalam klinike z daleka i balam sie wlasnej reakcji, kiedy wczoraj tam jechalismy z Kira. Kira widocznie musiala wyczuc moj strach, bo jak nigdy zaczela sie trzasc.
Zazyczylam sobie konkretnej lekarki, byle tylko nie trafic na tamta, tego bym chyba nie zniosla. Ta nasza nazywa sie dokladnie tak samo jak slynna polska restauratorka od kuchennych rewolucji i to ona wlasnie wyleczyla wczesniej Fusla. Jesli wiec juz zdecydowalam sie ponownie na klinike, musiala to byc wlasnie ona. Pamietala nas i naszego jamnika.
Przemacala Kire dokladnie, potwierdzila diagnoze, przy czym dowiedzialam sie, ze u suk nie robi sie biopsji, a to dlatego, ze jeden guz moze byc w czesci lagodny, a w czesci zlosliwy. Tak jednoczesnie, wiec biopsja nie jest miarodajna. Badanie guza bedzie przeprowadzone dopiero po wycieciu. A usuniete zostana tylko trzy cycuszki, czyli ostatni, na ktorym jest guz i dwa nastepne. Podobno kolejne nie sa az tak polaczone ukladem krwionosnym, zeby dokonywac usuniecia calej listwy mlecznej. To byloby zbednym obciazeniem dla Kiry. Po operacji zostanie w klinice na noc, z racji zagrozenia krwotokiem, a nastepnego dnia bedzie mozna ja zabrac do domu. Koszt to ok. 500 euro.
Termin mamy na srode, 11 grudnia, czyli za tydzien. Nie wiem, jak ja wytrzymam to napiecie, jak dam sobie rade ze strachem o nia.  A pozniej caly dzien i cala noc bez psa w domu, wizyty na opatrunki, bol, ktory bedzie jej towarzyszyl.
Najgorsze, ze nie bede mogla jej sama odwiezc na operacje, maz bedzie musial pozyczyc auto od corki i sam ja zawiezc, bo ja musze pracowac.
Przy okazji zapytalam o sterylizacje. Lekarka powiedziala, ze aby zapobiec klopotom w postaci raka sutka lub ropomacicza, wskazana jest sterylizacja przed pierwsza cieczka, zanim jeszcze hormony zaczna swoja dzialalnosc, teraz jest po ptokach. Jesli sie upre, ona moze Kire wysterylizowac, ale tak naprawde to nie ma sensu. Teraz juz nie. Zdjela wiec ze mnie brzemie wyrzutow sumienia, ze nie zrobilam tego przed trzema laty, bo sterylizacja wykonana po kilkunastu cieczkach niekoniecznie musialaby uchronic sunie przed rakiem. Hormony i tak zrobily swoje.
Podczas wizyty zostala pobrana krew na morfologie przedoperacyjna, nie musimy wiec znow tam isc przed zabiegiem.
Czeka mnie dobrych 10 dni kluchy w gardle i mokrych slepiow, ja juz tak mam i nic na to nie poradze.

Dzien jednak nie byl tak do konca okropny. Ledwie zdazylismy wrocic z Kira do domu, kiedy zadzwonil dzwonek u drzwi. Nigdy w zyciu nie spodziewalabym sie tej wizyty. Otoz odwiedzila nas sasiadka, ktora swego czasu ratowalam po zaslabnieciu na balkonie. Szczerze mowiac zdazylam juz zapomniec o swoim szlachetnym dzialaniu, tyle czasu uplynelo. Ona dlugi czas przebywala w szpitalach, chorowala. Nawet jej nie poznalam, bo wtedy wygladala inaczej, a na codzien jej nie widuje. Wyobrazcie sobie, ze przyszla specjalnie podziekowac za tamta akcje i przyniosla drobny upominek, pieknie zapakowane pol kilo kawy. Mowe mi odebralo. Chwile u nas pobyla, pogadalismy, a na koniec dalam jej nasz numer telefonu, gdyby potrzebowala kiedys pomocy. Naprawde sie wzruszylam.

60 komentarzy:

  1. Aniu, Kira dostanie leki, środki przeciwbólowe, uspokajające, to minie... Trzymajcie się, kochane dziewczynki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko to niby wiem, ale strach pozostaje, bo to nie bagatelna operacja.

      Usuń
  2. Bardzo mi przykro, bardzo. Wierzę jednak, że uratujecie Kirę:***
    ♥ ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. jak jak cię rozumiem , panterko. mój jamnik odszedł dwa dni po swoich 16 urodzinach. to było straszne przeżycie. od tamtej pory nie mam swojego psa.
    cóż moge powiedzieć`? nie zaniedbałaś niczego, trzeba czekać. wiem, to jest najgorsze, ale nie ma wyjścia.
    i na nic tu słowa pocieszenia, choć może troche wesprą cię w tej trudnej chwili. jestem z wami , dziewczyny,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasze biedactwo odeszlo w dzien swoich 12-tych urodzin, dokladnie w ten dzien.. A mozna bylo zaoszczedzic mu bolesnego konania, dajac w pore zastrzyk uwalniajacy od cierpienia.

      Usuń
  4. Panterko tak mi przykro, ze musicie przez to przechodzić. Wiem, że wszystko się ułoży, skończy pomyślnie.

    Piękny gest, podziękowanie; ja również się wzruszyłam

    jestem z Wami całym sercem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez jestem dobrej mysli, co oczywiscie w najmniejszym stopniu nie zmniejsza mojej trzesawicy.

      Usuń
    2. Bo to Twoje Maleństwo, to normalne...
      ja pamiętam jak dziś jak wet przypuszczał tylko, że Nitka ma guza
      płakałam kilka dni do momentu aż nie dostaliśmy wyników, które były bardzo dobre.
      Przeżywałam chociaż jeszcze nie było nawet co przeżywać..

      Usuń
    3. Tak najczesciej jest, ze cudza krzywda bardziej boli od wlasnej, szczegolnie u tych, ktorzy sa tak od nas zalezni.

      Usuń
  5. masz wielkie serce....
    życzę Tobie i wszystkim wokół Ciebie, wliczając zwierzęta i sąsiadki, dużo zdrowia. Oby psica jak najszybciej doszła do siebie i żebyście mogły zapomnieć o tych przykrych przeżyciach!
    Pozdrawiam serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Emko, zapomniec sie nie da, strach przed kolejnymi guzami bedzie nam juz towarzyszyl do konca.

      Usuń
  6. Panterko, bardzo dobrze, że poszłaś do drugiego lekarza! Ja wiem, że każdy właściciel, kochający swojego zwierzaka będzie się martwił, bo narkoza, bo ból, ale to szybko minie. A najważniejsze żeby Kirunia była zdrowa! :)) I nie płacz kobieto, zaparz sobie meliskę i staraj się nie stresować, bo Kirze będą się udzielać Twoje lęki! Nie jest to poważniejsza operacja niż sterylizacja, a po niej suczki normalnie brykają już dzień po. Teraz naprawdę stosuje się 48 godzinne zastrzyki przeciwbólowe! Nie będzie bardzo cierpiała po operacji:)))
    Ściskam mocno!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, Maskotko, ze Kira wyczuwa moj strach o nia, ale nie umiem tego przyblokowac. Zreszta nawet po operacji bede sie trzesla, zeby guzy nie wrocily, bo taka mozliwosc niestety istnieje.

      Usuń
  7. Trzymamy kciuki za Kirunie a ciebie glaszczemy po glowce. Trzymaj sie dzielnie i pisz o rozwoju sytuacji :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiscie, ze bede pisala na biezaco, z kim w koncu mam sie dzielic swoimi troskami, jak nie z Wami.

      Usuń
  8. Musisz być dobrej myśli - Trzymam kciuki za Kirunię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem dobrej mysli, musze byc, inaczej bym zwariowala. Wiem, ze Kira bedzie w dobrych rekach.
      Pozostanie strach przed nawrotem choroby.

      Usuń
  9. Biedna Kirunia...bardzo współczuję Ci kochana tego zmartwienia, tego lęku o ukochaną psiunię. Mam nadzieje, ze tym razem lekarze zrobią wszystko jak należy i wszystko skoczy sie dobrze. Życzę Wam tego z całego serca!
    Ściskam mocno!***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musi byc dobrze! Czasami nachodza mnie mysli, ze wolalabym wziac te chorobe na siebie, zeby tylko ona nie cierpiala i nie musiala przechodzic tego wszystkiego, z czego nawet nie zdaje sobie sprawy.

      Usuń
  10. Bardzo dobrze rozumiem przez co przechodzisz.Całym sercem jestem z Tobą i trzymam kciuku za udaną operację.Dla Kiruni dużo całusków i pieszczot.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje, Halinko, bardzo przezywam chorobe Kiruni i naprawde fatalnie sie przez to czuje.

      Usuń
  11. Panterko, będzie dobrze!!!! Szybko zareagowaliście, a to w takim przypadku jest bardzo ważne. Dobrze, że wybraliście się do innego lekarza, a jeszcze jak macie możliwość leczenia w klinice, to ja jestem dobrej myśli :)
    Trzymam kciuki i przytulam Cię mocno :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ufam tej klinice, choc jest strasznie droga. Dlatego nie szukalam innego lekarza prywatnie, a udalam sie bezposrednio do nich.

      Usuń
  12. Musi być dobrze, Panterko. Może to i lepiej, że Twój mąż ją zawiezie, a nie Ty.
    Trzymaj się, masz tutaj tyle życzliwych Wam osób, moze da radę zaczarować rzeczywistość ....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lidus, ja mojemu mezowi nie do konca ufam, bo o ile go znam, zapomni o polowe rzeczy spytac, ale ja naprawde nie moge urwac sie z pracy. Moj maz jest jak male dziecko, wczoraj rozmawialismy, a on nawet nie wiedzial, ze w dzien operacji Kirze nie wolno nic jesc. Dobrze, ze o tym wspomnialam, bo by ja dobrze nakarmil rano.

      Usuń
    2. To trochę gorzej. Miejmy nadzieję, że da radę. Może od dzisiaj niech zacznie się uczyć na pamięć pytań, spisanych przez Ciebie na kartce? ;) A Ty codziennie będziesz go odpytywać ;) za dobrą odpowiedź - nagroda, za złą - kara ;)

      Usuń
    3. On jest niereformowalny i uczyc sie nie chce. Dlatego wlasnie jestem niespokojna.

      Usuń
    4. aniu, zapisz mu to wszystko na kartce, a kartkę włóż rano do kieszeni. może nie zapomni?

      Usuń
  13. Aniu, tak dużo osób będzie trzymać kciuki i posyłać dobre myśli - niech może choć to Cię podniesie na duchu, dziewczyno droga. Bardzo Ci współczuję. Życzę Ci siły na te trudne dni.
    Ściskam Cię bardzo mocno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jolu, ja wierze w to, ze wszystko musi sie udac, ale podswiadomosc plata mi nieprzyjemne figle, caly czas nie moge przestac o tym myslec i bac sie.
      Ale trzymajcie kciuki, zwlaszcza 11 grudnia, wtedy juz naprawde bardzo, bardzo mocno.

      Usuń
    2. Dobrze, Panterko, tak będzie.
      A Ty się trzymaj dzielnie.

      Usuń
    3. Wiem, ze powinnam sie trzymac, ale sie rozpadam...

      Usuń
  14. Od razu przypomina mi się wszystko, co przeszła moja sunia, ale ona miała już piętnaście lat! Kira jest młodsza, silniejsza i nie doszło u niej do rozprzestrzenienia się choroby; będzie dobrze! Jestem całym sercem z Wami!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od smierci Fusla minely ponad trzy lata, myslalam, ze ze wszystkim zdazylam sie pogodzic, ale niestety, powrocilo wraz z choroba Kiry. Tak sie o nia boje.

      Usuń
  15. Tak jak Maskotka-staraj się bardzo mooocno odegnać od siebie strach o Kirę,ona to dobrze czuje i też ma nerwowe dni,idź sobie w ustronne miejsce i porządnie się wypłacz-pomaga na trochę oczyścić myśli,ja tak robię gdy mam doła i Owczarka jest też w ten czas bardzo niespokojna.Trzymamy mocno kciuki i wysyłamy dobre myśli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oreczko, staram sie, ale to jest silniejsze. Dopoki sunia nie wyzdrowieje, bede sie przez caly czas wewnetrznie trzesla. Musialabym przestac mieszkac w domu, a i wtedy nie mam gwarancji, ze Kira nie odbierze telepatycznie moich fluidow.

      Usuń
  16. Zawsze jak czytam na blogach o leczeniu psów i kotów nie mogę wyjść ze zdumienia, jak to sprawnie i profesjonalnie przebiega. Nie mogłoby to tak wyglądać w przychodniach i szpitalach dla ludzi?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak ma sprawnie nie przebiegac, kiedy kosztuje tyle, co uzywany samochod? Ale nic to, sprzedalabym sama siebie, gdyby to mialo Kire uleczyc.

      Usuń
  17. Kochana Kirunia, Na pewno wszystko odbędzie się pomyślnie. Powinna to dobrze znieść, dzielna dziewczynka:-).
    A Ty to już wręcz Żelazna Dama. Dasz radę, Liczę na Ciebie! Głowa do góry i tradycyjnie już buziaki:-)).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przywiaze ten goopi leb do sufitu, zeby sie trzymal do gory.
      Jak Was wszystkich nie kochac za te slowa otuchy?

      Usuń
  18. Trzymam kciuki za powodzenie operacji, za siłę suni, i za Ciebie- co byś też dała radę!
    powodzenia i pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  19. Czy u nas są uniwersyteckie kliniki ciekawe bo nie słyszałam. :) Bywają weterynarze dobrzy szlachetni i obojętni zimni i tacy co dla pieniędzy. Różni są, najbardziej by się chciało takiego przyjaznego i kompetentnego mieć.
    Wsparcie Kira otrzyma gorące i kciuki trzymane będą porządnie z serdecznymi życzeniami najlepszymi.
    Gdybyś jednak zdobyła ten korzeń tataraku i wlewała do pyszczka byłoby wsparcie dodatkowe. Znajomej a raczej sąsiadce, poradziłam łyżkę dawała co dzień rano, bokserowi swojemu rak umiejscowił się w psim pyszczku, któregoś dnia idąc do pracy rzucenie na szyję nagłe mnie dopadło :) Zmniejszał się z chwili na chwilę rak nie bokser. :) Bardzo się ucieszyłam.
    Wiesz, będzie dobrze. Uściski ciepłe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zajrzalam do slownika, tatarak to Kalmus. Bede musiala najpierw wybrac sie do miasta i popytac w Reformhaus (nie ma odpowiednika w polskim). A moze w aptece?

      Usuń
    2. W aptece też powinien być,w sklepie zielarskim...

      Usuń
    3. Zapisalam sobie, zeby nie zapomniec, popytam.

      Usuń
  20. Panterko, ja oczywiście nie jestem weterynarzem i na pewno ta pani weterynarz jest ode mnie mądrzejsza, ale w tak zwanej literaturze przedmiotu, której czytałam naprawde dużo, nigdy nie spotkałam sie z twierdzeniem, że sterylizacja suki późniejsz, niż przed pierwszą cieczką jest bez sensu. Wiem, że zaleca sie nawet sterylizowanie starszych suk hodowlanych, kiedy ze względu na wiek nie zamierza się ich już rozmnażać.
    Aż mi sie pomyślało, że Ty może coś źle zrozumiałaś?
    Na mój rozum, to jak już i tak Kirunia będzie poddana narkozie, to rozszerzenie operacji o narkozę byłoby ze wszech miar wskazane i rozsądne.
    Nie martw sie za bardzo, aż się zdziwisz, jak szybko Kirunia wróci do formy. Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, oczywiście miało być "rozszerzenie operacji o sterylizację" , a nie "o narkozę".

      Usuń
  21. Nie udzwigne tego finansowo, Damo, juz sama mastektomia przekracza lekko moje mozliwosci, a sterylizacja , nawet "przy okazji" to drugie tyle.

    OdpowiedzUsuń
  22. Bądź dobrej myśli, trzymam za Was kciuki. Zobaczysz jak szybko dojdzie do siebie.
    Buziak :* i drugi dla Kiruni w nos :*
    Powodzenia dziewczyny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ucalowalam nosecek, jest mokry i zimny, wiec nie jest tak zle. :)

      Usuń
    2. Mówią, że czym bardziej mokry i zimny tym lepiej ;)
      normalnie jak mirabelkowe stopy ;P

      Myślę o Was dziewczynki :*

      Moja dwunastoletnia Kamusia też Was pozdrawia, przecież na darmo nie merdałaby ogonem. :)

      Usuń
    3. Dla Kamusi i mamusi odmerdowujemy obydwie :)))

      Usuń
  23. Nie wiem co napisać Aniu :(,mam nadzieję że zabieg się uda i nie będzie komplikacji,trzymajcie się dzielnie..wiem że najgorsze jest czekanie,ale przecież jest nadzieja na wyzdrowienie i tego się trzymaj.
    Buziaki dla Was.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam sie obydwiema rekami i nie puszcze. Jakos dzisiaj mam lepszy nastroj, wczoraj byla katastrofa.
      Buziaki

      Usuń
  24. ...będę trzymał kciuki, Kira powodzenia...

    OdpowiedzUsuń
  25. Nasza sunia przeszła taką operację (nawet bardziej rozległq) z pozytywnym skutkiem, więc bqdź dobrej myśli. Nerwy są, to jasne, ale ja też dołączam do grona trzymających zaciśnięte kciuki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy takiej ilosci kciukow i przesylania pozytywnej energii, wszystko MUSI sie udac, no musi i juz!
      Dzieki, Joasiu.

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.