W samo poludnie, kiedy sie juz dobrze ocieplilo, wsadzilam Toyke w auto, zeby podjechac na psie kapielisko. Jadac nasza stala trasa, w pewnej chwili natknelam sie na zapory na drodze, skrecilam wiec do Rosdorfu, zeby tamtedy sie przebic. Kiedy wyjechalam na ulice wiodaca do jeziorka - znow barykada na drodze. Wrocilam ta sama droga i probowalam dostac sie do Kiessee przez miasto, ale i tam staly w poprzek szlabany. Przy wszystkich tych zaporach stala policja i strazacy, pilnujac, zeby ktos sie przypadkiem nie probowal przedrzec. Ki czort? Ostatnia probe podjelam z jeszcze innej strony, zeby dostac sie co najmniej na pobliski wielki parking przy plywalni. Owszem, dostalam sie, ale byl on tak zapchany, ze nie bylo szansy znalezc miejsca, auta staly nawet na trawnikach i drogach dla pieszych. Toya caly czas niecierpliwila sie na tylnym siedzeniu, a moj wqrw siegnal zenitu, bo zrobilam ponad 30 km i z zadnej mozliwej strony nie moglam podjechac nad jeziorko. Tak mnie to zezloscilo, ze wrocilam do domu, skad zabralam slubnego i pojechalismy w jedyne najblizsze jeziorka miejsce, czyli na osiedle Najmlodszej, skad przez teren psychiatryka i poprawczaka, czego w zasadzie nie wolno bylo robic, przeszlismy juz piechota w kierunku jeziorka. Zzerala nas ciekawosc, co tez tam sie dzieje, ze cale otoczone jest barykadami. Okazalo sie, ze odbywaly sie na pobliskich ulicach i doslownie wszystkich drozkach i alejkach wokol - zawody triathlonowe. Nielatwo bylo przejsc przez ulice, bo tam szaleli rowerzysci, a na alejkach wokol jeziorka biegali dlugodystansowcy. Przypuszczam, ze plywacy okupowali plywalnie, stad te korki na parkingu, ale oni co najmniej nikomu nie przeszkadzali. Wciaz uwazajac i przepuszczajac biegnacych, z niemalym trudem dobrnelismy do psiego kapieliska i dopiero tam moglismy puscic Toye bez smyczy. Zostalismy tam tez na tyle dlugo, ze cala ta impreza zdazyla dobiec konca, a techniczni posprzatali szyldziki informacyjne oraz szarfy zagradzajace przejscia, wiec co najmniej z powrotem moglismy isc bez przeszkod, nie ogladajac sie trwozliwie, czy komus nie przeszkadzamy w sportowych zmaganiach.
Toya jak zwykle wyganiala sie na zapas, ale tym razem trafila na nie lada partnerke. Zanim zdazyla w ogole wystartowac, panna charciczka juz wyprzedzila ja o kilka dlugosci.
Burek nagminnie kradnie innym psom pilki tenisowe, na szczescie grzecznie oddaje na komende, wiec nie ma problemu.
Idac juz z powrotem do auta, zauwazylismy pomiedzy drzewami, po drugiej stronie glebokiego rowu obrosnietego chaszczami i pokrzywami, w ktorym plynie sobie jakis strumyczek, kolejne pólko slonecznikow. Trzeba bylo przejsc wzdluz tego rowu kawalek drogi, zanim znalezlismy przejscie na druga strone. Pólko mocno zachwaszczone, rowniez pokrzywami i tak zarosniete, ze nielatwo bylo zrobic krok, zeby dotrzec do co ladniejszych slonecznikow. Niestety zaczynaja powoli przekwitac.
Oprocz slonecznikow i chwastow rosly tam takie pieknosci |
Toya zamordowala jeden slonecznik |
Taka urocza drobnica |
Ledwie ja widac posrod tej plataniny zielska |
I taki wlochaty kwiatuszek ze spuszczona do ziemi korona |
Z wielkimi przeszkodami i bardzo okreznymi drogami, ale cel zostal osiagniety. Pies wybiegany i odpowiednio sponiewierany, o tak:
A mnie pieka lydki poparzone pokrzywami. Widzicie, jak ja sie dla Was poswiecam?
Uwielbiam zdjęcia ganiających i szczęśliwych piesków, te tłumy piesków wręcz i cały czas się dziwuję, że nie dochodzi do krwawych starć. Jakieś one w tej Niemczurii bardziej zdyscyplinowane, czy cuś?
OdpowiedzUsuńWlasciciele bardziej odpowiedzialni, socjalizuja psy, chodza do psiej szkoly, wiec pozniej bez problemu moga psy zabierac w tlum innych. A jak z psem cos nie tak, to zaden wlasciciel na kapielisko nie przyjdzie.
UsuńIiii tam, takie poswiecanie... A grubodupce dzie?
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze przynajmniej skorzystalas z tego zamordowanego slonecznika :). Toyka wspaniala w roli wycieraczki ;).
No jest kilka pszczolek, bo trzmieli jakos nie spotkalam. Ze slonecznika nie skorzystalam, co ja bym z nim... Ani do wazonu, ani do zjedzenia. Zostal na polu bitwy. :)
UsuńA już myślałem, że jakiś zamach czy co? Uff. U nas również organizują triatlony i dojechać do Wędkarza i Zaczytanej graniczy wtedy z cudem. Bramka 100m od ich domu i trzeba jechać dookoła.
OdpowiedzUsuńNiby podobno pisali o tym w prasie lokalnej i gadali w radiu, ale akurat mi to umknelo. :/
UsuńMam koleżankę w moim wieku,która można powiedzieć zawodowo trenuje triatlon.Z bardzo dobrymi wynikami.Ostatnio na jakiś ważnych zawodach była trzecia.Podziwiam ją bo pracuje w szpitalu a ty jeszcze takie wyczerpujące treningi.No to Toya miała przeciwniczkę.A ja zauważyłam jak jadę do pracy to rośnie dużo słoneczników,ale polem tego nazwać nie można.
OdpowiedzUsuńJa co rusz jakies pólka slonecznikowe odkrywam. Najgorsze, ze wciaz sie te uprawy zmieniaja i z roku na rok musze szukac od nowa, a to rzepaku wiosna, a to slonecznikow pod jesien.
Usuńi właściwie dlaczego ja nie mam słoneczników?? mnie zmuszasz do zadawania sobie takich pytań...no odpowiedz brzmi - nie wiem??
OdpowiedzUsuńA bo zapomnialas posiac w odpowiednim czasie. Koniecznie wiec nazbieraj ziarenek, nastaw sobie alarm w smarkfonie na wiosne przyszlego roku i posiej, a bedzie Ci dane. :))
UsuńPonoć pokrzywa zdrowa jest ;))
OdpowiedzUsuńPonoc jest zdrowa. :)
UsuńReumatyz Cię ominie; )
OdpowiedzUsuńDlatego tez nie martwilam sie az tak bardzo, ale pochwalic sie musialam. :)))
UsuńA ja Ci mówię, że będą jeszcze się zdarzy piękna niedziela tego lata i złota jesień jeszcze przed nami :)
OdpowiedzUsuńO której będziesz w piątek we Wrocławiu i jak długo?
Marija, bede dwa razy we Wrocku:
Usuń1. 2.09. ok. 6.15, a wlasciwie to chyba wczesniej, bo mysle, ze o 6.15 to autobus bedzie odjezdzal
2. 9.09. o 21.30, chyba j.w. to godzina odjazdu
Tam na dworcu autobusowym stoimy ok. pol godziny i przesiedamy sie na inne autobusy. Tak dlugo bede we Wroclawiu. :))
Dobrze ze w koncu dotarliscie nad jeziorko, Toyka jest taka kolezenska, cudne te psie zabawy, gonitwy, Toyka figure ma jak modelka.
OdpowiedzUsuńBardzo sie ciesze, ze Toya jest tak przyjaznie nastawiona do wszystkich psow, bez wzgledu na plec i rozmiar. To potega, zwlaszcza w przypadku psa, ktorego przeszlosc jest nieznana.
UsuńJak modelka to jest charciczka, a Toya jak normalna wysportowana kobitka. :)))
Ale smukły piesek :))
OdpowiedzUsuńI to wcale nie ostatnia taka ładna niedziela :)
W nastepna niedziele mnie nie bedzie, a w kolejna moze byc juz bardzo jesiennie. Trzeba wiec lapac chwile, poki trwa. :)
UsuńDoceniam poswiecenie, ale... moze te pokrzywy leczniczo zastosowala??? Na romantyzm?
OdpowiedzUsuńLeluje jak zwykle sliczne :)
Nie no, wiem przeciez, ze pokrzywa zdrowotnosci sprzyja, ale pomarudzic mogie, co nie? :)))
UsuńPo tych pokrzywach będziesz zdrowa i nie będziesz miała romantyzmu we nogach.
OdpowiedzUsuńFajnie tam macie, a piesy mogą się wyhasać do woli.
Fakt, to naprawde wspaniale i bezpieczne (chyba ze traktory w polu) miejsce, gdzie schodza sie albo nawet zjezdzaja psiarze z calego miasta. :)))
UsuńPokrzywy dobre na stawy ;-)))
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia radosnych psiaków i roślinek ! :D
Jak tak dalej pojdzie z tymi pokrzywami, to w zyciu nie dostane reumatyzmu. :)))
UsuńTy nam tu oczu nie mydl, nie dla nas się poświęcałaś, tylko dla psa! Mnie tam nic po Twoich poparzonych łydkach.
OdpowiedzUsuńGuzik prawda! W pokrzywy wlazilam, zeby dla Was sloneczniki i cienkodupce pszczele fotografowac.
Usuń