W sobote 13 stycznia wyprawilam mezu mojemu zalegle urodziny, wprawdzie dwa tygodnie po terminie, ale podobno lepiej pozno niz wcale. Do tego czasu prawie codziennie byl u corki na panszczyznie, wciaz cos dlubal, montowal, skrecal, ulepszal, borowal i tyral. W koncu jednak pokazalo sie swiatelko w tunelu i wreszcie moglismy powiadomic odwolanych gosci, ze urodziny sie odbeda. Upieklam na te okolicznosc sernik, a nawet dwa. Jeden z bakaliami, drugi bez, bo niektorzy strasznie marudza, muszac wydlubywac rodzynki i inne skorki pomaranczowe. No to zeby im zaoszczedzic tej dlubaniny, a sobie sluchania tej samej spiewki, od razu zrobilam dwa. Nawet z tego powodu nie poszlismy do psiej szkoly, choc wlasnie skonczyla sie przerwa swiateczna.
W niedziele od rana mialam doskonaly humor, bo niebo kusilo blekitem, a slonce kokieteryjnie przyswiecalo i zupelnie nie przeszkadzal mi lekki przymrozek i dosc silny wiater, po prostu ubralam sie cieplej i pomknelismy z psami na memlon natury. Po poludniu bylismy umowieni z corka na oddanie jej Placzka, wiec pomyslalam, ze niech jeszcze ma od bapci porzadny spacer.
Tak zupelnie przy okazji rozgladalam sie, czy aby gdzies nie widac pierwszych zwiastunow wiosny, ale najpierw natykalam sie jedynie na zeszloroczne badylki, ktore w sloncu nabraly nowej urody.
Jednak w koncu cos znalazlam!
No, mysle, ze natura az tak nie moze sie mylic i gdyby zima miala jeszcze jakos szczegolnie uderzyc, nie szykowalaby sie ona pelna para do wiosny. To daje mi nadzieje.
Inwentarz wybiegal sie do wypeku, wyszalal, a niektorzy moczyli nawet nuszki.
Centrum logistyczne rozbudowuje sie w zastraszajacym tempie, niedlugo pewnie stracimy te tereny spacerowe, bo zaczna tamtedy jezdzic jakies dostawcze ciezarowki i strach bedzie psa bez smyczy puszczac.
Lubię bakalie i na szczęście n ie muszę pieć podwójnie. Kawałeczek wiosny znalazłaś, też już widziałam bazie na leszczynie, ale jeszcze małe.
OdpowiedzUsuńU nas dzisiaj pobieliło, ale pewnie stopnieje bo się robi plusowo.
Ja tez lubie, ale niektorzy dostaja na sam ich widok dlugie zeby wampira i skrzecza. :))
UsuńU nas wlasnie wali snieg, jak zdazylam zauwazyc przez okno.
Ojejku, az mi sie zimno zrobilo, patrzac na Toykowe lapki w wodzie. Nie ma przypadkiem kaloszy dla piesów?
OdpowiedzUsuńOch, starcicie te tereny spacerowe? To gdzie bedzisz mogla wychasac Toyke?
Na szczescie innych tras nie brakuje, zeby wybiegac ten klebek energii, ale ta jest taka najblizsza i podreczna, a przy tym bezpieczna.
UsuńCale szczescie, ze Toya nie lubi plywac, a tylko lapecki moczyc, bo co ja bym z mokrym psem poczela? :)))
Piekny wypad w nature, wyglada jak wczesna wiosna.
OdpowiedzUsuńSuper zdjecia, psiaki zawsze zachwycaja, ale przyroda tez.
Powinnam sie ugryzc w jezor, zanim te wiosne powitalam. Wlasnie mamy taka sniezyce, ze nie wiem. A ja dalam sie zlapac na te podpuche.
UsuńMoja córcia wydłubuje rodzynki, ja je lubię ;-)
OdpowiedzUsuńCiekawe czy ta wiosna rzeczywiście już nadchodzi ?
Sąsiad mówił że widzial dzikie kaczki ,jak latają w tę i spowrotem ... Dziwne, jakby nie mogly się zdecydować ,czy odlecieć , czy wrócić ?
Drob tez oglupialy od tego ciepla w styczniu, nasze kaczki jeziorne w ogole nie odlatuja, czesc gesi tez zostaje. Gdzie im bedzie lepiej? Jedzenie dostaja, ogrzac sie moga, to po co sie fatygowac.
UsuńU nas wczoraj też świeciło słońce, ale wystarczyło by odejść ze 100 m od domu i zaczęło padać. Dobrze, że miałam parasolkę. A teraz bezczelnie sypie jakąś kaszą z nieba , ale jest +3.
OdpowiedzUsuńWczoraj widziałam na jakimś przydomowym krzaczorze całkiem już duże pąki, a na krzaku róży wciąż jeszcze były wcale nie zaschnięte kwiaty- bladoróżowe.
Pomyślałam,że może to sztuczne, doczepione, ale nie- były naturalne.
Szkoda tych terenów zielonych u Ciebie, a okres budowy zatruje Ci radość ze spacerów z Toyą.
No szkoda, bede musiala chodzic dalej, ale co to dla mnie, starej harcerki. :)
UsuńDzisiaj za to mialam taki hardkor w drodze do pracy, ze glowa mala. Zrobie z tego post.
Grudzień był bardzo ciepły, u nas tez przyroda ruszyła; widziałam napęczniałe pąki, widziałam bazie - i leszczynowe (które są już jesienią, a wiosną się tylko rozwijają), i wierzbowe. Teraz śnieg sypie i wszystko się ukryło.
OdpowiedzUsuńCo do bakalii, to ja też robię ciasta w dwóch wersjach, np. piernik wigilijny. Dobrze, że ciasto jest rzadkie, więc najpierw do jednej formy wlewam takie bez żadnych dodatków, a dopiero potem dodaję bakalie, mieszam i rozlewam resztę do pozostałych foremek:)))
Dokladnie tak robilam te serniki, juz mnie denerwuje ta dlubanina. Jak mozna nie lubic rodzynek i skorek?
UsuńNo ja też nie lubię, bo mi za bardzo wonieją.
UsuńLubie spiewac, lubie tanczyc, lubie zapach pomaranczy...
UsuńSŁONECZKO to lubię bardzo lubię, ono tak pięknie czaruje swoim światłem, badylki urocze! :)
OdpowiedzUsuńNie wiem dokładnie jak z naszą wiosną, bo ostatnio włóczyłam się tylko po mieście, ale koło kościoła pączki na hortensjach widzę już od miesiąca. A te twoje wiosenne zwiastunki bardzo piękne i radosne, ale już niedługo, a one już naprawdę będzie!!! :)
W zla godzine napisalam o tej wiosnie i zima sie wkurzyla oraz dala mi dzisiaj popalic, ze nie wiem.
Usuńu nas bardzo dziwna pogoda od wielu miesięcy, cieszę się, że kosmos nie podlega wahaniomfrontów atmosferycznych i dni sa coraz dłuższe i juz!
OdpowiedzUsuńJuz do fabryki nie jade ciemnom nocom, tylko troche jasniejszom nocom i juz nie moge sie doczekac, kiedy zaczne po widnosci.
Usuńja też juz marzę, zeby rano w domu światła nie musieć zapalać....
UsuńNa to jeszcze bedziemy musialy poczekac, ja wstaje 5.30-6.00, ale wychodze o 7.30, wiec juz niedlugo.
Usuńja wychodzę 7 45, bezczelnie spie do 7:))
UsuńJa musze miec rano czas na wybudzenie, kawe, prasowke, doprowadzenie sie do wygladu i takie tam. Potrzebuje 1,5-2 godzin.
Usuńnie no wiadomo, jakby szła do fabryki to by było inaczej....
UsuńAle jak trzeba, to umiem sie zebrac w kwadrans.
UsuńO, u nas jak sernik to tylko bez dodatków. Ja jeszcze rodzynki bym przyjeła,ale skorki pomarańczowej nie cierpię od maleńkosci.
OdpowiedzUsuńCo do wiosny ,to i owszem kwiatną prymulki, wychodzą jakies zielone od cebulkowych, bazie,to juz od dawna próbują do konca wywalic kotkami na wierzch, a i jeszcze bzy mialy zielone,ale teraz przysypal troche snieg, przymrozilo,wiec koniec z przedwczesna wiosną.
Tu jest ta gotowa niby-skorka pomaranczowa albo cytrynowa i te bardzo lubie, one smakuja jak takie malenkie twarde marmoladki. Takiej prawdziwej skorki pomaranczowej tez nie bardzo lubilam.
UsuńO, takie sa:
https://alnatura.migros.ch/.imaging/mte/m5-bk-brand/small16To9/dam/alnatura/news/bio-supermarkt/november/LP_11_Orangeat.jpg/jcr:content/LP_11_Zitronat-Orangeat.jpg
Mhm! Nawet moja głowa nie skinie w kierunku skorek,więc nie zwróciłam uwagi, że takie coś stoi na półkach:))))))
UsuńTe tutaj fajnie smakuja.
UsuńJuz mialam napisac, ze przy takim rozwoju wydarzen to w kwietniu bedziesz spacerowac w szortach, a tu prosze....
OdpowiedzUsuńNo coz, natura tez sie moze pomylic.
Jak widze Twoj maz to Noworoczny Chlopak, nie dziwie sie, ze urodziny opoznione, ciezko jest obchodzic urodziny osob urodzonych w takim czasie. Kazde swieto jakos w tym przeszkadza, bo chocby czlowiek nie swietowal to inni swietuja... Moj Owczesny ma urodziny 4 lipca i zawsze byly problemy z zebraniem kompletu gosci, chociaz on sam sie cieszyl, ze "cala Ameryka" swietuje jego urodziny.
Nie powinno sie chwalic dnia przed zachodem slonca i wywolywac wiosny z lasu. Teraz mam za swoje. :(
UsuńNormalnie zawsze swietujemy jego urodziny bez problemow, gorzej gdyby mial w sylwestra. W tym roku jednak bylo wszystko naraz, przeprowadzka i porod, wiec odwolalam gosci i zapowiedzialam, ze bedzie w innym terminie. :)
No tak, tym razem mialas wyjatkowo za duzo atrakcji.
UsuńNo a przede wszystkim glowna osoba dramatu bylaby na wlasnych urodzinach nieobecna, jako ze przebywala przymusowo gdzie indziej. :)
UsuńJuz chcialam pisac ze u was zawsze wiosna duzo wczesniej, ale doczytalam komentarze... Jest sprawiedliwosc na swiecie (zart).
OdpowiedzUsuńCo do sernika to lubi sie, oj lubi - ale je moze raz na rok... Ze Szczecina przwiozlam rogalik z serem, ale cos mi sie zapomnialo o nim, i teraz to ja go moge uzywac Jakob bumerangu najwyzej ;)
Gdybys sprobowala mojego sernika, pewnie mialabys na niego ochote czesciej niz raz do roku, jest naprawde pyszny i zawsze wychodzi.
UsuńNormalnie to mamy na ogol cieplejszy nieco klimat niz w Polsce, bo jednak Niemcy sa bardziej pod wplywem atlantyckim, a Polska syberyjskim.
Nie watpie ze bym miala ochote :) choc tu nie o ochote chodzi, bo tej nie brakuje... Moj wlasnorecznie pieczony (tez z rodzynkami ;)) tez jest pyszny - ale potem sie to je i je, bo nigdy za jedna okazja sie nie zje, no moze gdyby takie male wesele to bylo...
UsuńJak masz ochote, to jak najbardziej podaj przepis, dobrych rzeczy nigdy za wiele :)
Chyba bede musiala poczekac, az znow sernik upieke, bo co po przepisie, jak zdjec nie ma. :)
Usuńno tak, najpierw smaku narobisz, a potem zdjeciami sie wymawiasz ;(
UsuńOj, no dobra, bedzie bez zdjec.
Usuń:))
UsuńNo!
UsuńTo rzeczywiście jest prawdziwa plaga, że najostatniejsze spacerowe tereny trza oddawać będzie. Lecz cieszmy się, cieszmy nimi, póki jeszcze można. Pod tym względem u nas też nie lepiej, chociaż nie budźmy licha, może przeoczy i zostawi nam skraweczek.
OdpowiedzUsuńTy masz talent do wynajdywania śladów wiosny. U nas śnieg, czyli prawdziwa biała zaraza, jak ja to mówię i Ty mnie rozumiesz. Idę wyciągać "odpowiednie" obuwie z czeluści garderoby.
Nie no, nie takie najostatniejsze. Mamy ich tu do wyboru, do koloru. Nie pojde tu, to pojde gdzie indziej. :)
UsuńU nas niestety zima pelnom gembom, sniezyce, slizgawka, a na jutro zapowiadaja orkan. Bleee...
Oj, zjadłoby sie sernika z rodzynkami albo bez - wszystkie lubię! Ale piec mi sie nie chce, to sie obejdę smakiem (albo wiem - sobie serek waniliowy zjem z konfiturą bzową - też mniam!):-)
OdpowiedzUsuńAniu!Znalazłaś całkiem sporo tej wiosny na spacerze, ale jak piszesz w komentarzach wszystko sie zmieniło i zima rządzi.U nas też popadało śniegu, ale tragedyji na razie nie ma. I mróz nareszcie odpuscił!
Piękne zdjecia badylków i szczęsliwych piesków!:-))
Ten moj sernik robi sie naprawde szybko i zawsze wychodzi. Gdybys chciala... chetnie zamieszcze przepis.
Usuń@_@ To pogoda nie do zazdroszczenia, choć śnieg na dłuższą matę też fajny nie jest.
OdpowiedzUsuńA ja do dziś nie umiem połączyć laptopa mojego z telefonem po BT, jakieś techniczne problemy.
Podoba mi się zdjęcie, na którym Płaczek wygląda jak pan i władca, a Toya wygląda jakby coś przeskrobała. :) Nie ma to jak uchwycić chwilę.
No racja, jeszcze koty od czasu do czasu wymagają pieszczot od Ciebie. :)
Pozdrawiam!
Kazalam im siedziec, Placzek posluchal, a Toyka cichcem zadek podniosla i na przygietych nogach zaczela mi uciekac sprzed obiektywu. :)))
UsuńA oprocz kotow maz, co nie? :)))))))
Zwierzaki zadziwiają mnie niezmiennie. :)
UsuńCzyli wychodzi na to, że masz pełne ręce roboty w domu z tym dbaniem o poziom szczęścia wszystkich domowników.
Najlepsze, ze uszczesliwianie uszczesliwia mnie. Dwa w jednym.
Usuńu mnie na skalniaku lilia zakwitła - i nie mieszkam w ciepłych krajach
OdpowiedzUsuńChyba jednak mieszkasz, a nie wiesz jeszcze o tym.
Usuńa może wiem tylko nie czuję ??
UsuńTo jedna z opcji.
UsuńKocham te Twoje badylki-suchlece...
OdpowiedzUsuńFajne sa, zwlaszcza w sloncu. :)
UsuńDrugi i piąty - boskie...
UsuńWidzisz, jakie slicznosci porastaja nasze ugory? :))
UsuńTy szukasz wiosny, a u mnie od rana śnieg za oknem. Wolałabym jednak bardziej wiosenną pogodę ze względu na drogi aby dobrze się jeździło.
OdpowiedzUsuńTaaa, wiosna to byla jeszcze w poniedzialek, teraz niestety zima wrocila. Pewnie przeczytala moj post i postanowila pokazac, ze jeszcze jest. Dotkliwie pokazala :(
UsuńSpacerek fajny.Kurcze szkoda takich super terenów.Sto lat w zdrowiu Twój Mężu.
OdpowiedzUsuńTo tylko jeden z licznych terenow spacerowych, bede miala do dyspozycji inne, wiec nie ma tragedii.
UsuńMonsz sie czymie. Jakos. :)))
:) Psiule, jak zwykle najpiękniejsze. :) W nocy też zasuwał śnieg i miałam nadzieję, że dziś go wetnie, ale niestety, cały czas to białe spada z nieba i w coraz większej ilości, a zapowiadają, że będzie jeszcze gorzej...:(
OdpowiedzUsuńMama cala spanikowana, boi sie znow upasc przy slizgawicy.
UsuńPiekne zdjecia, jak zwykle! Kocham Wasze piesy:)
OdpowiedzUsuńNa wiosne to chyba wszyscy jeszcze poczekamy...
Obawiam sie, ze masz racje, a ja nie lubie czekac. :(
UsuńAle pięknie....
OdpowiedzUsuńBo natura jest piekna sama w sobie.
UsuńJuż wcześniej podziwiałam te Twoje fotki z poszukiwania wiosny. U nas według pogody ma się ocieplić i faktycznie resztki śniegu roztopiły się.
OdpowiedzUsuńTerenów będzie szkoda, bo takie spacery na wolności to najlepsze, co może spotkać psa!
Nie bedzie tych terenow, to beda inne, mamy tu tras wedrowkowych do wypeku. Tyle ze te byly wygodnie blisko.
Usuń