Ca´ 6 tygodni |
Zanim odsadzicie moja corke od czci i wiary, ze pozbywa sie psa, ktorego sama przyjmowala na swiat, kiedy szczenila sie Kira,
Taki byl kiedys malenki |
Z mama Kira |
Nie to, ze na nia warczy, kiedy ten maly szkodnik wlazi mu na poslanie albo wyzera z miski, co to to nie. Ale miewa odpaly w najmniej oczekiwanym momencie, pozornie bez zwiazku z czymkolwiek. Kiedy zdarzylo sie to po raz pierwszy, corka
pomyslala, ze sie przeslyszala. Niestety zaczelo sie powtarzac i zadne reprymendy nie przynosily oczekiwanego skutku. Zreszta to, ze rzucil sie na Toye podczas pierwszego spotkania, a pozniej wielokrotnie na nia warczal, tez swiadczy, ze cos mu sie w lebku
2013 |
Jeszcze w ubieglym roku byl ktos chetny w innym miescie, zeby go adoptowac, ale niestety wynajemca nie zgodzil sie na psa w domu i sprawa upadla. U nas tez nie mogl zostac na dluzsza mete, choc w koncu zaczal sie z Toya rozumiec. Po prostu mamy za male mieszkanie na dwa tak duze psy i nie bardzo nas stac na drugiego, nie mozna tez zapominac, ze Placzek bedzie coraz starszy i chorszy, a ile tu weci kosztuja, to juz wiecie.
W sobote corka ma sie spotkac z ta przyjaciolka, jej psem i tym sasiadem, kandydatem na nowego tate adopcyjnego. Jezeli sie polubia z Placzkiem, to sprawa bedzie przesadzona.
Jakos mi smutno, a moge sobie wyobrazic, co przezywa moja corka.
Z Toya w tym roku |
Jak dla mnie sprawa jest jasna, są ważne sprawy związane np. ze zwierzakami, są też ważniejsze, tu bezpieczeństwo dzieci.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
No niby rozum popiera decyzje, ale serce lka.
UsuńTo jest akurat zrozumiałe. Mam nadzieję, że wypali ta opcja z tym sąsiadem. Będzie wiadomo co i jak z piesełem się dzieje.
UsuńTez mam taka nadzieje, wszystko wyjasni sie w sobote.
UsuńNo to koniecznie napisz co i jak.
UsuńNapisze.
UsuńWspolczuje Twojej corce, Tobie tez, smutne, ale oczywiscie ze decyzja jest wlasciwa, zachowanie Placzka jest niebezpieczne. Oby wszystko dobrze sie skonczylo, trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze go jeszcze kiedys spotkam, chocby przypadkiem.
Usuńtakie decyzje do łatwych nie należą, ale takie jest życie, oby mu się poszczęściło w nowym domu!
OdpowiedzUsuńTo najtrudniejsza decyzja w zyciu, chyba po koniecznosci zadecydowania o uspieniu psa.
UsuńA mi jest smutno:(((Ale to jest wyższa konieczność i niech się nowy właściciel zakocha w Płaczku co by córka i jej przyjaciółka mogły mieć na Płaczka oko:(
OdpowiedzUsuńKiedy sobie pomysle, ze juz nigdy nie przyjdzie do nas na przenocowanie... Ale corka ma jeszcze gorzej. I dobrze, ze bedzie mozna jakos kontrolowac, jak mu sie wiedzie.
UsuńCiężkie są takie decyzje, faktycznie coś się piesiowi poprzestawiało. Będziecie tęsknić, ciekawe jak Płaczek się przystosuje jeśli dojdzie do zmiany domku.
OdpowiedzUsuńJuz mi go szkoda, on jest wbrew pozorom bardzo uczuciowy i wiem, ze bedzie cierpial. Nie zrozumie nigdy, dlaczego zostal odtracony.
UsuńI w takich sytuacjach jeszcze bardziej nie lubię dzieci.
OdpowiedzUsuńDzieci nie sa tu niczemu winne, oprocz tego, ze sie urodzily.
UsuńTo jest dobre! Frau, przybij piątkę:))
UsuńAle to z ich powodu ludzie wyrzekają się zwierząt. Moja ciotka została zmuszona przez synową do wyrzeczenia się swoich kotek - dobrze, że wziął je kuzyn. Ale zrobiła to, bo wredna małpa szantażowała ją, że nie będą przyjeżdżać, a ona chce widywać wnuczkę. I dlatego, żeby widzieć bachora kilka razy w roku, pozbawiła koty własnego domu i siebie ich również.
UsuńA widzisz jakies inne wyjscie z tej nielatwej sytuacji? Zostawic psa i modlic sie, zeby nic sie nie stalo?
UsuńKiedy bierze się odpowiedzialność za życie - obojętnie czyje, dziecka czy zwierzęcia - to należy ją po prostu mieć do końca. Pozbyć się, bo "coraz starszy", "coraz chorszy" i "nie da się pilnować", to rozwiązanie, które do mnie nie przemówi nigdy.
UsuńJasne.
UsuńEch, Errato. To taka piątka... Pyrrusowa?
UsuńA co zrobisz Pantero jak Twój mąż zacznie warczeć na wnuczkę , bo coś m się poprzestawia w głowie?
UsuńUnicestwie dziada!
UsuńPyrrusowa? Coś w ten deseń:)
UsuńWszystko jest do dupy...
UsuńWiesz dobrze co mi się przypomniało....
OdpowiedzUsuńŻyczę dobrego domu i kochających ludzi dla Płaczka.
buziaki
To i tak cud, ze znalazl sie ktos chetny na 9-letniego psa. Pamietam az za dobrze Twoje rozterki.
UsuńSerce pęka: ((
OdpowiedzUsuńSą takie chwile w życiu że każda podjęta decyzja ma niedobre konsekwencje.
Bardzo Wam współczuję
Ano peka i nie wiem, czy da sie posklejac.
UsuńWspółczuję bardzo decyzji. Przeżywałam taką samą i to były bardzo trudne chwile. Całkowicie jednak rozumiem powody decyzji i popieram.
OdpowiedzUsuńZ jednej strony ja sprobowalabym jeszcze z psim behawiorysta, ale z drugiej moze nie ma na co czekac, bo cos zlego mogloby sie wydarzyc.
UsuńJestem pewna, że Twoja córka przemyślała sytuację w tę i z powrotem niejeden raz i to ona najbardziej opłacze stratę, ale czasem nie ma innego wyjścia, niż takie. Życzę dobrego domu dla Płaczka. Oby ta bolesna operacja się udała.
UsuńWszystko bedzie wiadomo jutro. Corka, jej przyjaciolka, Placzek i jego siostra maja spotkac sie z tym facetem i omowic cala sprawe.
UsuńBiedny Płaczek, biedna Twoja córka, Biedna Ty, Aniu...Trudna, bolesna decyzja o rozstaniu...Dobrze jednak rozumiem, co musi przezywać Twoja córka, jak lęka się o bezpieczeństwo dzieci...Tym niemniej smutno, bo rozstania to strasznie smutna rzecz...
OdpowiedzUsuńBardzo smutno, nawet nie wiesz jak bardzo, zwazywszy jak my traktujemy zwierzeta. To sa czlonkowie rodziny, a Placzek dodatkowo urodzil sie na corki rekach.
UsuńJa też pomyślałam o behawioryście (odpowiedź pod komentarzem iw.nowej).
OdpowiedzUsuńA z drugiej strony, czy nie można nawiązać kontaktu z tym panem? Spotykać się na spacerach? Przynajmniej od czasu do czasu? Jakoś złagodzić skutki oddania Płaczka - złagodzić dla psa, oczywiście.
Nie wiem, czy dla psa byloby dobre takie przypominanie sie, moze cierpialby jeszcze bardziej? Nie wiem tez, czy nowy wlasciciel bylby zadowolony. Trudne to.
UsuńSmutne, trudna decyzja, ale chyba jednak konieczna. Powodzenia! Będzie ciężko, ale chyba tak będzie dla wszystkich najlepiej, mam nadzieję, że w konsekwencji dla Płaczka też :)
OdpowiedzUsuńJa tez mam nadzieje, ale to jak oddanie wlasnego dziecka w obce rece. Niby dla dobra, ale...
UsuńNie chciałabym musieć podejmować takiej decyzji. Serce pęka, ale to jedyna opcja i mam nadzieję, że nowym domu będzie mu dobrze.
OdpowiedzUsuńOj, peka, Giga, jeszcze jak. Jedyne pocieszenie, ze bedzie na oku tej przyjaciolki.
UsuńW takich chwilach rada jestem z nieposiadania jakiegokolwiek psa.
OdpowiedzUsuńTobie juz chyba dzieci nie groza? :)
UsuńTrudna decyzja, ale według mnie słuszna.Bezpieczeństwo dziecka jest najważniejsze. Przykro mi.
OdpowiedzUsuńCiezar gatunkowy drugi w kolejnosci po decyzji uspienia Kiry.
UsuńDecyzja na pewno nie jest latwa, ale inna nie wchodzi w rachube wiec trzeba isc za ciosem i na nic sie tu zda plakanie, kombinowanie a tym bardziej osadzanie Twojej corki.
OdpowiedzUsuńTo jej dziecko, jej pies i jej decyzja, nikomu nic do tego.
On jest tez posrednio moim, moze nie dzieckiem, ale wnukiem. W koncu to synus Kiry. Boli mimo to.
UsuńRozumiem, ze boli, ale chyba bardziej by bolalo gdyby cos sie stalo dziecku. Sorry ale ja to jestem za konkretna na takie bole:))
UsuńMozesz go wziac do siebie?
Domyslam sie, ze nie, czyli poboli i przestanie.
Wiem, Star, przestanie jak wszystko w zyciu.
UsuńCiężka sprawa, uczuciowa. Zdaje mi się, ze wiem, co obie przeżywacie. Ja sama jestem ofiarą pogryzienia przez psa jako dziecko, mimo tego zawsze chciałam mieć psa. Mirka lubi dzieci, ALE dla niej dziecko zaczyna się od tego momentu, gdy normalnie mówi, a nie gaworzy i popiskuje, i na dwóch nogach chodzi... Podejrzewam, że niemowlę mogłaby też pokaleczyć i "popsuć", z prostej ciekawości, jak zakwiczy, jak się je z drugiej strony ugryzie. Psy i dzieci to temat- rzeka, a ja nie uważam za słodkie filmiki, na których Male dzieci wspinają sie po rottweilach czy pittbullach. Życzę wam siły i pociechy w fakcie, że Płaczek nie idzie gdzies daleko w świat, i ze będzie uchwytny i pod obserwacją. A że 9- letni, to też nie manko, wbrew pozorom jest wiele ludzi sprzyjającym psim seniorom, chętnie biorących psy że tak powiem, z drugiej ręki, nie każdy woli mieć słodkiego szczeniaczka. Płaczkowi wszystkiego dobrego w nowym miejscu,będzie dobrze, zobaczycie.
OdpowiedzUsuńNasza Toyka przyjela dzieci bardzo odpowiedzialnie. Jak normalnie ma adhd, tak przy malej legla i ani sie ruszyla. Ale i tak nie zostawilabym ich nawet na sekunde samych, bo to jednak tylko zwierze, chocby najslodsze i najlepiej wychowane.
UsuńAż sie poryczałam,ale bezpieczeństwo dzieci najważniejsze.Znajdzie kochający dom i aby tak było.
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy ktokolwiek bedzie go tak kochal jak my.
UsuńSerce peka :-( To rzeczywiscie najtrudniejsza decyzja po... Ech.
OdpowiedzUsuńA tak wszystko dobrze rokowalo, nie wiem, co sie temu psu przestawilo, ze nagle nie jest zadowolony z obecnosci dzieci.
UsuńJest seniorem, być może nie ma juz zdrowia, cierpliwości do dzieci? Może zaczyna głuchnąć, i akustyka dzieci go drażni?? Tak sobie pomyślałam.
UsuńPrzyczyn moze byc duzo, szkoda, ze Placzek nie umie mowic. Ale nie mozna tez ryzykowac zdrowiem dzieci.
UsuńRozumiem, ze przezywacie prawdziwe katusze. Dawno temu musiałam oddać do nowego domu ukochaną kotkę. Długo szukaliśmy - z pomocą różnych znajomych - odpowiednich ludzi, ale i tak stale towarzyszył mi niepokój. W dodatku musiałam ukoić dziecko, które rozpaczało, ze to przez nią oddaliśmy zwierzaka. Trochę to wszystko trwało.
OdpowiedzUsuńNa szczęście nowy dom był trafiony na szóstkę.
Sprawa z Placzkiem tez nie jest od wczoraj, zaczelo sie jeszcze na corki starym mieszkaniu i od tamtego czasu byly rozpuszczane wici w poszukiwaniu odpowiedniego domu dla psa. Ja i tak sie ciesze, ze ta pierwsza opcja nie wyszla, bo w innym miescie nie mielibysmy kontroli nad jego daalszymi losami.
UsuńJa kiedy Malvinka sie urodziła od razu pomyślałam jak zareaguje Placzek...nie to żebym byla anty pieskom,ale ogolnie niczego nie można byc pewnym...te odpały tez trudno wytłumaczyc,a pomimo milosci do psa jednak bezpieczenstwo dziecka powinno byc na 1m-cu...Rozumiem doskonale decyzje córki,moge tez sobie wyobrazić,ze nie jest to prosta decyzja...
OdpowiedzUsuń(To ja Głodny Owoc)
No w zyciu bym nie zgadla, ze to Ty. :)
UsuńPlaczek na poczatku zareagowal bardzo pozytywnie i cieszylismy sie, ze przyjal dziecko do rodziny. Mloda wlazila na jego poslanie, spali razem i wydawalo sie, ze jest naprawde dobrze. A tu nagle to warczenie z nieznanego powodu.
Moze piesek z czasem widzi ze mniej czasu jest, ze był kiedyś nr1 teraz pojawił sie mały człowiek? U siostry bylo cos takiego, ze jak znalazla mama psa, mały to był szczeniak, wpadł w dziurę przy oknie do piwnicy i nie miał jak wyjść, wyjely go,.odratowaly, na poczatku bylo wszystko ok. A z czasem zaczął na siostry mała warczec, a to czasem za rękę przycisnal, widać bylo, ze on jakby zaczynał widzieć w malej konkurencje. I musiał znaleźć inny dom, mimo ze to tylko 3 miesiące to do tej pory każdy pamięta. Koty lubił, moja mamę tez, za siostra moja szalał, a mała była intruzem pewnym sensie. Nic sie nie stało, ale wydaje sie, ze zwierzęta nie maja czegoś takiego jak jakaś zazdrość, ale cos w tym jest. Jak karmilam młodego 6 lat temu to mój Mefisto na mnie leżał obok. Zeby czasem go nie zapomnieć. Z młodym tez spał, ale na mnie wisiał i wisi kiedy sie da. Z kolei u mamy mój Salem lat juz 13 nadal potrafi te małą drapnac, bo on był pierwszy tak sobie człowiek żartuje... No ciężka sprawa i aż płacze, ze na rękach twojej córki sie urodził i taka decyzja.... Moze ten behawiorysta ostatnia deska ratunku? Eh...
UsuńDorosly pies ma mentalnosc, pojmowanie i umiejetnosci 3-letniego dziecka, przypuszczalnie rowniez emocje na tym poziomie (zazdrosc). Jako zwierze stadne ma rowniez poczucie swojego miejsca w stadzie. Po alfa-mamie byl beta-tato, a potem on sam, a dzieci sa w jego rozumieniu dalej za nim i byc moze on je "dyscyplinuje", wychowuje na swoj psi sposob. Ale wszystko to jest zbyt ryzykowne, te manewry wychowawcze moga sie zle skonczyc, wiec lepiej dmuchac na zimne.
UsuńPłaczek być może jednak jest zazdrosny, a może zwyczajnie męczą go dzieci, ma już swoje lata,a może takim zachowaniem (czuje się dowódcą stada przecież) chce dziecko sobie przyporządkować, jak np.szczeniaka.
OdpowiedzUsuńDorka, spojrz pietro wyzej, na moj komentarz u Kocurka. Napisalam go, zanim przeczytalam Twoj. :)
UsuńKyrczę jak bym się brzytwy tego behawiorysty chwyciła chyba nawet tak na wszelki na zasadzie czy da się coś zrobić ponoc oni jakieś metody mają jakies cuda działają...
UsuńCorka uwaza dalsza zwloke za zbyt ryzykowna dla dzieci, a ja nie moge sie za bardzo wtracac, juz powiedzialam, co o tym wszystkim mysle, ale ostateczna decyzja nalezala do niej. I tak dosc cierpi od wyrzutow sumienia.
UsuńPan pieska wziął?
UsuńNie wiem, nie gadalam z nia dzisiaj.
UsuńSytuacja nie do pozazdroszczenia, ale wydaje sie, ze nie ma innego wyjscia :(((.
OdpowiedzUsuńTo trwa juz ok. pol roku, wiec najwyzszy czas byl cos ostatecznie przedsiewziac. Nie ma zbyt wielu chetnych na starsze psy, to jest okazja.
UsuńAnusia, współczuję Wam wszystkim, bo to trudna sprawa. Płaczkowi życzę dużo miłości od nowego opiekuna. Trzymam mocno kciuki.
OdpowiedzUsuńNie znamy czlowieka, mozemy miec tylko nadzieje, ze bedzie dla synusia dobry.
UsuńWiem ,że nikt go tak nie pokocha jak Wy.Wiem ,ze serca macie ściśnięte.To bardzo boli.
OdpowiedzUsuńNo niestety. Jakby czlowiek musial oddac wlasne dziecko.
UsuńPewnie wezmiesz mnie za wariatkę, ale...rottweiler mojej sąsiadki nagle na starość co jakiś czas okazywał agresję- wpierw obcym psom, potem i suniom, które przedtem wielbił. Gdy warknął kiedyś na własną pańcię mocno ją to zastanowiło i poszła z psem do weta, a ten skierował psa na rezonans mózgu. Psa już nie ma,w jego mózgu rósł pomaleńku ledwo widoczny nieproszony gość. Nim urósł musieli psa unicestwić, żeby nie było nieszczęścia.
OdpowiedzUsuńCo dziwniejsze, nasz przyjaciel też hodował w swym mózgu takiego nieproszonego gościa, ale nim gość urósł na tyle, że dał wielce niepokojące objawy, naszemu przyjacielowi zmieniła się psychika, co jego żona i córki odbierały jako oznaki przemęczenia pracą, czasem jako wygłupy a nawet podejrzewały, że może ma jakiś romans i dąży do rozwodu. I te zmiany osobowości trwały kilka lat, potem było kilka niespodziewanych zaburzeń równowagi i upadki, zawsze niby czymś uzasadnione- potknął się, zagapił, poślizgnął na schodach.Trzy lata temu, gdy nagle zaczął mówić od rzeczy wylądował w szpitalu i od razu trafił na stół. W kilka miesięcy pózniej nastąpiła błyskawiczna wznowa i niestety nie było już ratunku. A to był niesamowicie dobry i porządny człowiek, mądry i serdeczny. A w jakiś czas potem rozmawiałam ze znajomym lekarzem ,który powiedział, że zmiana mentalności i zachowania człowieka już dorosłego, która następuje właściwie bez powodu zawsze powinna być ostrzeżeniem,że coś złego dzieje się z mózgiem, że być może coś tam rośnie.
I dobrze, że staracie się o to, by ktoś przyjął Płaczka pod swój dach, bo
nie sposób trzymać w domu psa, który warczy na raczkujące dziecko lub zakładać mu w domu kaganiec - na wszelki wypadek.
Tez mi to przez mysl przelecialo, ale teraz nie ma co drazyc, bo jesli Placzek bylby rzeczywiscie chory, tym bardziej nie ma na co czekac.
UsuńTak, też jest mozliwa choroba, szczególnie,że pies nie jest młody.
UsuńCo do człowieka,to zalezy w jakim miejscu się guz usadawia, u naszego kolegi niemal bezobiawowo choroba przebiegała, bo czy mozna jako obiawy uzać ,ze nagle dostał wiekszego apetytu na zycie, mial dużo ciekawych pomysłów,ktore wprowadzał w czyn, guz obiawił sie potwornymi bólami głowy, po 4 miesiącach i kilku operacjach w ciagu tych 4 miesiecy już było po wszystkim.
Medycyna poczynila wielkie postepy, ale pewnych chorob nie jest jeszcze w stanie wyleczyc. Mozg jest jednym z takich nie zbadanych do konca obszarow.
UsuńWspółczuję, ale decyzja słuszna i konieczna
OdpowiedzUsuńRownie konieczna jak bolesna. Kocham tego Placzka jak swoje wlasne.
UsuńŻyczę Placzkowi by człowiek do którego trafi pokochal go tak jak Wy.
OdpowiedzUsuńWiem, że cierpisz i Ty i córka i pewnie reszta rodziny i że teraz wcale nie pociesza Was to że innego wyjścia po prostu niema... Trzymaj się Aniu :*
Musimy sie jakos trzymac, nie ma innego wyjscia, ale zal az krzyczy.
UsuńW mojej rodzinie okolo 10 letnia przemila suczka wielkosci miniaturowego pinczera ugryzla dziecko w policzek Na szczescie tylko drasniecie i siniaczek.Nie wiadomo co sie stalo ale od tej pory i dziecko( 2 latka) i pies byli pilnowani .Bez powodu ugryzla drugi raz zwyczajnie przybiegla z drugiego konca ogrodu podskoczyla i ugryzla takze w policzek.Wczesniej wszystko bylo cacy mieli ja 10 lat czy nawet dluzej.Zadnych znakow ostrzegawczych warczenia czy cos .
OdpowiedzUsuńOtoz to, pies jest tylko zwierzeciem i jego zachowania moga byc nieobliczalne. Nie mozna czekac bezczynnie, az stanie sie najgorsze. A Placzek z racji swoich rozmiarow moze byc niebezpieczny dla zycia, nawet doroslej osoby.
UsuńMoim zdaniem przyczyn moze byc kilka, bo moze zazdrość, bo jednak juz nie jest w centrum uwagi, może chociazby zmeczenie,bo swoje lata ma a dziecko to jednak duza zmiana,hałas ,zamieszanie, co niekoniecznie przecież dobrze wpływa na zwierzaka, no i w końcu może być i tak, że traktuje dziecko jak szczenię, zżywa się, akceptuje,ale i chce po psiemu się bawić, dyscyplinować ,wychowywać. W koncu pies czuje sie dowódcą stada.Pewnie też ma tu do rzeczy rasa psa,jego charakter. Tak sobie gdybam, bo trzeba te sprawy brać pod uwagę a nie tylko stwierdzać i dziwić się, że do tej pory było ok, a nagle taka reakcja,takie zachowanie.
OdpowiedzUsuńTak czy siak nie jest to łatwe oddać psa,z którym się zżyło,kochało i wiadomo,że pies będzie przeżywał i tęsknił. Współczuję.
Masz duzo racji w tym, co piszesz. My tez przypuszczamy, ze on wnuczke chce wychowywac na swoj psi sposob. Wszystko to jednak staje sie zbyt niebezpieczne.
UsuńWczoraj już przeczytałam ten post i serce mnie zabolało :(
OdpowiedzUsuńWy tez na pewno troche zzyliscie sie z Placzkiem na moich lamach.
UsuńOczywiście, że tak. I każde odejście zwierzaka, czy problem wywołuje kupę emocji. Niedużo mi do płaczu trzeba ostatnio.
UsuńJuz nie ma Placzka w rodzinie, a ja rycze przez caly wieczor.
UsuńBardzo mi przykro, Aniu ....
UsuńChyba wychowalam potwora.
UsuńChyba żartujesz! Jakiego potwora? Mądrą i odpowiedzialną dziewczynę.
UsuńNawet nie chcę myśleć jak jej serce pęka, że musi oddać swojego przyjaciela.
Bardzo Wam współczuję.
No nie wiem, ja bym zrobila wiecej, ZANIM bym psa oddala w obce rece. Jak on sie teraz czuje?
UsuńNa pewno Ty czujesz się paskudnie, a myślisz, że Twoja córka tak się nie czuje? Płaczek miejmy nadzieję, że ma się dobrze i skoro trafił do znajomego znajmych to będziecie mieli wieści.
UsuńWiem, że serce Ci pęka. Wiem Aniu.
Tylko kiedy pomysle, ze pies ma mentalnosc 3-letniego dziecka... Oddalabys dziecko?
UsuńBardzo trudna decyzja, ja tez kiedys musialam oddac psa. Kiedy urodzila sie corka miala podchalana i do dzisiaj nie raz zastanawiam sie nad tym jak potoczyly sie je dalesze losy ... Oddalam ja do schroniska i dowiedzialam sie tylko tyle, ze wzieli ja ludzie majacy jakies gospodarstwo i potrzebowali psa do pilnowania duzego ogrodu. Nie wiem czy oddala bym ja gdybym mieszkala sama, ale na moja decyzje nie wplynela tylko postawa mojego ojca ktory nie lubil psow i jego choleryczny charakter, a rowniez to, ze sama mialam mniej czasu dla psa, a ona wymagala sporo ruchu ...
OdpowiedzUsuńCaly czas mam mieszane uczucia, strasznie mi zal Placzka. On jest jak male dziecko.
UsuńJakimś cudem uciekł mi ten post ....bardzo wam wspolczuje bardzo.
OdpowiedzUsuńTrzy dni przeplakalam, bo to jakby moj podwojny wnuczek, ze strony corki i ze strony Kiry.
Usuń