Dzień dobry Aniu Pantero!
Dziękuje Tobie, że mogę u Ciebie grzecznościowo
podzielić się swoim bólem po utracie Luny[husky] i radością bo mam Lunę
w innym futerku. Luna odeszła od nas 22 listopada 2017 roku.W ciągu niecałych dwóch dni zabrało mi psa.Wydawało się, że zdrowego. Chorowała na
padaczkę. Brała leki. Dwa miesiące przed śmiercią miała robione wszystkie
wyniki. U neurologa była przebadana od czubka nosa do ogona. Wyniki miała
jak dwuletni pies. A kiedy zmarła miała siedem lat. W poniedziałek zaczęła
zwracać. Poszliśmy do weta. Dostała antybiotyk i leki przeciwwymiotne. W
nocy dalej zwracała, więc pojechaliśmy do innego weterynarza. Zrobili jej
wyniki i prześwietlenie, które niczego nie wykazało. Dostała znów leki i
kroplówkę. Do domu dostałam dwie strzykawki kontrastu. Ucieszyłam się, ze
nie zwróciła. Rano miała dostać kroplówkę. O 14 miały być wyniki i
mieliśmy jechać z tym podanym kontrastem na prześwietlenie. Luna nie
dożyła. Rano odeszła przy mnie. Serce mi pękło. Zrobiliśmy
sekcję. Musieliśmy wiedzieć, co w niecałe dwa dni zabrało nam Lunę. Wyniki
mnie zszokowały. Ostre zapalenie trzustki na skutek pękniętej przepony w
dwóch miejscach. Zebraliśmy się w domu. Kiedy to się mogło stać. Dwa
miesiące przed śmiercią Luna zapolowała lub goniła naszą kotkę Pusie, z
którą żyła prawie siedem lat. Wskoczyła na blat kuchenny, który pękł. Nie
od kotki, która waży trzy kilo. Poślizgnęła się o kuchenkę [była na niej
sierść Luny], zwaliła szklanki, talerze i czajnik. I na niego musiała
spaść. Ważyła prawie trzydzieści kilogramów. I wtedy musiała jej ta
przepona pęknąć. Luna nie pokazała nic, że jej coś
jest. Jadła, piła, biegała, bawiła się z ulubionym psem. Kupy miała
normalne [zbieram]. Patolog potwierdził, że tak było. Na pocieszenie
powiedział mi, że była szczęśliwym pieskiem. Nawet moja weterynarz
płakała. Luna była ze schroniska. Biegała, zanim się przeprowadziliśmy, w
zaprzęgach. Syn stwierdził, mamo musisz mieć psa, bo ból ciebie
wykończy. Wiedział, co mówi. Bo przed Luną miałam dalmatyńczyka. Odszedł w
wieku dwunastu lat na niewydolność nerek. A teraz mamy Lunę. Ma dziś osiem
tygodni. Urodziła się parę dni po śmierci Luny. Mama husky, tatuś
nieznany.
Dziękuję za wysłuchanie. Gosia
To ja Ci dziekuje, ze zechcialas sie z nami podzielic swoim dramatem. Trudno uwierzyc w tak tragiczny zbieg okolicznosci. Niech to bedzie ostrzezeniem dla nas wszystkich, ktorzy mamy w rodzinie pieski, ze zwierzak moze sie zabic przy zwyklej zabawie. To straszne!
Gosia przyslala nam zdjecia Luny Pierwszej...
... i Luny Obecnej
Mala Lunka musi byc podobna do taty, oczka ma ciemne, nie huskowe. Slodki z niej bobas i ma bardzo oryginalne umaszczenie. Moze dzieki jej obecnosci choc troche mniej bedzie bolala strata Duzej Luny. Sciskam, Gosiu, i dziekuje za Twoj wpis. Mam nadzieje, ze podzielisz sie jeszcze kiedys z nami postepami swojej malej czworonoznej coreczki.
Husky mają piękne oczy i uśmiech. Współczuję Gosi, to była bolesna strata. Następczyni ślicznym szczsniaczkiem jest, na piękną pannę wyrośnie.
OdpowiedzUsuńTak, husky to psy o ludzkich oczach, sa niesamowite.
UsuńEwa2 tak husky mają śliczne oczy.Nowa Luna ma po tatusiu.A nasz dalmatyńczyk miał jedno niebieski a drugie brązowe.
UsuńCo za smutna historia, bardzo, bardzo zal Luny, nie mozna wszystkiego przewidziec, zapobiec, jak tragiczny wypadek, wyobrazam sobie Twoje cierpienie Gosiu, a malenka Luna jest urocza i szczesliwa z Toba.
OdpowiedzUsuńNigdy bym nie pomyslala, ze podczas normalnej zabawy pies moze sobie zrobic taka krzywde.
UsuńMarigold,tak masz rację nie przewidzi się wszystkiego.Gdybym przewidziała to bym postawiła krzesło inaczej a tak wskoczyła po krześle bo z podłogi nie mogła.Lunka zawsze będzie w moim sercu.
UsuńHusky to przepiekne psy, takie dostojne, no i te oczy!!!
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro Gosiu:**
Kiedy pies choruje, mozna sie jakos na jego odejscie przygotowac, a tu....
UsuńStardust piękne oczy miała Lunka.Zawsze się patrzę na psie oczy.Pracuję w sklepie zoologocznym.
UsuńPożegnania zawsze bolą. Luna miała szczęśliwe życie.
OdpowiedzUsuńMaleńka Lunka też takie będzie miała.
Na zdjęciach widać, że jest szczęśliwa.
Wiem, to banały. Ale tak mnie zasmuciła historia Luny, że nie wiem, co napisać.
Dużo zdrówka dla malutkiej i uściski dla Gosi.
Dla mnie to byl tez nie lada szok.
UsuńKalipso,Tak pożegnania są ciężkie i zostawiają dziurę w sercu.Luna miała szczęśliwe życie a mała Lunka też będzie miała.Dziękuję za uściski.
UsuńNiestety... Moi rodzice wylądowali tydzień temu ze swoim kotem na pogotowiu, bo się bawił i w ramach zabawy byłby stracił życie. Miał mnóstwo szczęścia...
OdpowiedzUsuńA co dokladnie sie stalo?
UsuńHasał jak dziki po całym pokoju, skakał po meblach, huśtał się na żyrandolach, latał pod sufitem i po ścianach (to jest krzyżówka szatana z nietoperzem), a potem skoczył prosto do wersalki w momencie jej składania i został przytrzaśnięty w pół. To były ułamki sekund. Dlatego był bardzo dokładnie diagnozowany, prześwietlany, USG, jeszcze coś tam z kontrastem, przede wszystkim własnie, żeby nie okazało się, że jest jakieś uszkodzenie organów wewnętrznych. Na szczęście nic mu się nie stało. Szczęście podwójne, bo gdyby stało się coś z kotem, tato poszedłby za nim i mielibyśmy dwa pogrzeby. Po mojej Aguni nie spał w nocy, tylko zamknął się w pokoju i płakał.
UsuńFrau Be, różne są przypadki.Dobrze,że kiciuś żyje.
UsuńJesu...! Ale tak majo te krzyzowki szatanow z nietoperzami.
UsuńDajcie spokój, moi rodzice + kot = rodzina patologiczna :)))
UsuńWez, przestan.
UsuńA nie? Mój brat twierdzi, że gotowi wydziedziczyć nas na rzecz kota :)) Robią mu solarium, tato łapie mu ćmy albo leży na brzuchu w przedpokoju i bawi się z nim w patyczki. Mama stała kiedyś oparta o stół w kuchni w bezruch przez 2 godziny, bo kotek ułożył jej się na plecach do spania. Miała operacyjnie składany staw barkowy, który roztrzaskała, dbając o to, żeby kotek broń boże nie zgłodniał.
UsuńA dziadek, gdy mieliśmy owczarka podhalańskiego, klęczał przed nim na kolanach i karmił go łyżeczką naszym krupnikiem, ze łzami w oczach błagając: "Zjedz, Bartuś, zupkę, dobra zupka...".
UsuńMasz po prostu najukochanszych rodzicow i dziadkow. Ja tez bym kleczala i karmila lyzeczka, gdyby pies nie chcial jesc.
UsuńTys sama jest patologia, jak tego nie rozumiesz. :p
dlatego wywalilam kanape a mlody swojej nie sklada. zbyt wiele strachu z tymi wariatami!
UsuńKtoś mówił, że nie rozumiem?... Sama dam się pokroić za moje zwierzęta...
UsuńA wiec nie krytykuj rodzicow i dziadka. No!
UsuńA kto krytykuje?! Ja ich uwielbiam!
UsuńOd patologii zezywasz.
UsuńBo my wszyscy się nawzajem patologią nazywamy, to taka rodzinna sztuka.
UsuńAcha, to tlumaczy wszystko.
UsuńBardzo bardzo żal pierwszej Luny. Za to druga to prawdziwa szczęściara. Niech przyniesie radość wielką.♥️♥️♥️
OdpowiedzUsuńStraszna tragedia.
UsuńRybenka,Przeżyłam straszną traumę,a zwłaszcza bo prze mnie odeszła.Do końca wierzyłam,że jej pomorzemy.Nikt nie wiedział,że ma takie obrażenia.
UsuńNie obwiniaj się Gosiu, przecież robiłas wszystko, jeżeli weterynarze nie zobaczyli, to jak Ty byś mogła?
UsuńTragedia się stała i się nie odstanie, niech Twój ból ukoi to mlode zwierzątko:*
To wręcz nieprawdopodobne, że taki niegroźny z pozoru wypadek miał takie tragiczne zakończenie. A te badania to o kant dupy :( Jak to jest, że mimo badań nic nie znaleźli ???
OdpowiedzUsuńGosiu, ja straciłam 2 ukochane pieski w ciągu 8 miesięcy, oba zmarły w sumie tragicznie- yorka zabił mi rowerzysta, drugiego uśmierciła mi weterynarz źle przeprowadzona sterylką, więc rozumiem Twój szok i ból. Syn ma rację, kolejny piesek pomoże Ci pogodzić sie z tym bólem. My kolejnego pieska mieliśmy umówionego do zakupu tuż przed śmiercią Lulki, nie wiedzieliśmy, że ona umrze i jak to się stało, to ja nie miałam siły i ochoty tego szczeniaka zabrać, serce mi tak krwawiło, że nie chciałam już nigdy żadnego psa, ale musiałam go odebrać, tym bardziej, że córka bardzo na tego szczeniaka czekała i jak się okazało, nowy piesek dał nam ukojenie. Nie był zamiast, był po prostu nowym członkiem rodziny, którego teraz wszyscy kochamy. Serdecznie pozdrawiam♥
Zaden pies nie jest "zamiast", bo kazdy, ktory odszedl byl wyjatkowy. Mnie tez Kira psychike uratowala po smierci Fusla.
UsuńSonic,coś Ty musiała przeżywać.Dwa psy w ciągu 8 miesięcy.Jak Luna biegała w zaprzęgach to była tam suczka,która była ze schroniska.Zrobili jej sterylkę i się okazało,ze już miała.Zmarła na stole.Właściciele mogli nie wiedzieć,bo piesek był ze schroniska.Ale lekarz,że nie wiedział.
UsuńOdejście ukochanego zwierzaka to zawsze szok,zwłaszcza gdy zwierzak mógłby jeszcze spokojnie pożyć. Ale odejście staruteńkiego psa też boli i to długo.
OdpowiedzUsuńZawsze podziwiam te błękitne oczy husky, to takie niesamowite.Fajny ten szczeniak
a łapeczki ma ubarwione jak po seterze.Gosiu- czeka Cię mnóstwo pracy i...radości.
Miłego;)
Zawsze boli, ale jakos latwiej sobie wytlumaczyc, kiedy psina odchodzi ze starosci, bo to zawsze kiedys musi nastapic.
UsuńAnabell tak odejście zawsze boli.Czy to piesek ,kotek,ptaszek,chomik.Ja do dziś pamiętam jak miałam 3 czy 4 lata miałam myszkę.Moja siostra przygniotła ją tapczanem.Parę lat miałam traumę.Może być i tatuś seter,albo cuś w ten deseń.
UsuńJa po śmierci ukochanego Hipa, nie chciałam innego psa, ale to insza inszość. Kiedy musiała odejść Kizia - Mizia, wiedziałam, że muszę mieć następnego kota, bo zwariuję z bólu.
OdpowiedzUsuńGosiu, pamięć o pierwszej Lunie zostanie na zawsze, ale druga Luna pomoże ukoić ból. Obydwie piękne.
Kazda na swoj sposob i jedna nigdy nie zastapi drugiej, ale pomoze lzej przejsc przez zalobe.
UsuńBezowa,Po śmierci dalmatyńczyka,syn poszedł do schroniska i zapisał się na Lunę.Po pięciu dniach.Ja o tym nie wiedziałam.Dziś powiem,ze była to bardzo dobra decyzja.Chciałam dalmatyna.Ale w schronie nie było.Było za to siedem huskych.Każdy piesio inny i każdy wyjątkowy.
UsuńGosia, ja po Kiziuni musiałam mieć takiego samego, czarno-białego kota, miał być chłopcem Wojtkiem, jest dziewczynka Beza. Jej spojrzenie z monitora eh...miłość do bólu.
UsuńBrat ma przepięknego mieszańca haskiego. Ach te oczy!!!!!
OdpowiedzUsuńA strata psa jest bolesna.
Doświadczyłam we wrześniu ;(
Oczy calkiem ludzkie, a dodatkowo te psy umieja "mowic" po ludzku. Widzialam na jutubach jak husky gadal ajlawju. :)
UsuńJa., Miałam dalmatyńczyka przed Luną.Miał jedno oko niebieskie a drugie brązowe.We wrześniu,całkiem niedawno.Przykro mi bardzo.
Usuńnie chce nawet myśleć o tym, że Erny nie ma ...
OdpowiedzUsuństrasznie przeżyłam śmierć mojego ukochanego kota Idioty trzy lata temu, nie byłam w stanie o tym napisać, był już bardzo wiekowy miał 18 lat, chore nerki, podarowaliśmy mu dodatkowe dwa lata życia, kiedy to codziennie wstrzykiwaliśmy mu wodę podskórnie, w końcówce pomyślnie przeżył operację usunięcia guza umiejscowionego za okiem, ale on już chciał umrzeć i szukał miejsca ... trzymałam go na rekach i płakałam, bo nie miałam siły zawiść go do weta ...Naczelnik też płakał i pojechaliśmy z nim w ostatnim momencie. śpi w ogrodzie. dwa miesiące później przyszła Luśka do nas sama ...
My tez plakalismy obydwoje po psach. Jednak mimo rozrywajacego bolu zadecydowalismy o skroceniu cierpienia KIry.
UsuńV,A czasami tak to jest,że zwierzątka nas wybierają.Ja też mam kotkę właśnie nerkową Pusię.Ma 14 lat i co sześć tygodni chodzimy ją płukać.Jak Luna odeszła to moja wetka płakała.
UsuńGosieńko, znałam tę historię, ale nie wiedziałam o nowej psince! Cieszę się waszym nowym szczęściem. To cudownie, że pozwoliłaś zamieszkać w swoim sercu nowej miłości. :)
OdpowiedzUsuńWlasnie jak uslyszalam o nowej suni, udalo mi sie Gosie namowic na ten goscinny post.
UsuńGosieńko, Lunka jest u mnie od tygodnia.Wybiorę się do Ciebie jak wrócisz.Zawsze myślę o Tobie.Jestem na bieżąco co się dzieje w kocim pokoju.Jak mówię o Lunce to płaczę wciąż.
UsuńWzruszający wpis. I bardzo fajnie, że Gosia z Jelcza się troszkę otwiera chociaż u Ciebie Panterko :) Wszystkiego dobrego pieskowi!
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej bedziemy mogly sledzic na biezaco rozwoj Malej Luny, bo nie trace nadziei, ze to nie ostatni wpis Gosi.
UsuńDrewni Kocurek,Nigdy nie miałam daru pisania.W szkole ledwie 3 z wypracowań czasem 4.A tu u Panterki nie wstyd jak coś napisze nie tak.
UsuńWstyd to wiesz co... A my chcemy sledzic dalsze losy Malej Lunki. :)
UsuńDokladnie! I blog wcale by nie zaszkodził! Ja tak uwazam, tez na poczatku malo pisalam, zdjecia wstawialam, a z czasem jakos to przychodzi... A zaczelo sie od ytego ze moja mama trzy moje koty musiala przetrzymac bo wynajemcy sie nie zgadzali na zwierzeta, a potem zeby po tym roku trzymania ich nie plakala mi po nocach zrobilam strone ze zdjeciami, i wierzcie mi nie spodziewalam sie, ze prowadzenie bloga az tak sie rozkreci i ze tyle fajnych osob poznam, a od Przemka sie zaczęlo ;) i oridemrylu na swierzba :D dzieki jego kartom pacjenta
UsuńJa tez wlasnie tu poznalam najfajniejszych ludzi w zyciu. :)
UsuńZawsze bardzo boli strata czlonka rodziny, choc dla wielu "to tylko" piec, czy kot. Niedawno stracilam jedna z moich "dziewczynek", wiec lacze sie w bólu.
OdpowiedzUsuńOjej, umarl Ci ten wiewiór latajacy?
UsuńLeciwa, Ja pracuję w sklepie zoologicznym.Czasami są tam smutne historie.Załoba po chomiczku,szczurku,koszatniczce.Wszystkich wysłucham i łącze się w bólu z nimi.I mimo wszystko przeżywam.Bardzo mi przykro,że[dziewczynka odeszła]
UsuńPo szczurce plakalam tak samo jak po pieskach.
UsuńJedna z nich :( Byla przez dwa dni niewyrazna, a weta od exotycznych ze swieca szukac. Jedyny, który sie na nich naprawde zna byl na urlopie :(.
OdpowiedzUsuńTak mi przykro... nic nie pisalas... Tulam mocno. :*
UsuńGosiu, bardzo mi przykro z powodu Twojej straty. Jednocześnie cieszę się, że masz nową przyjaciółkę. Najlepszego dla Was!
OdpowiedzUsuńNie pomagaja zadne zaklecia, ze juz nigdy i w ogole. Psiarze bez psow dlugo nie wytrzymuja.
UsuńAnno Szczepanek bardzo dziękuje.Dzielę znów miłość na dwa.Luna i kotka Pusia.
Usuńa kociarze bez kotow. znajomej jak kot gdzies zaginal kolejnego wziela, no i co poradzic. ktos byc musi.
UsuńGdyby nie ci zapalency, byloby wiecej bezdomnosci.
UsuńNiby tak się mówi, że zwierzaki odchodzą za Tęczowy Most, ale co z tego. Ból pozostaje.
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy potrafiłabym wziąć następne zwierzę ... chyba już nie.
Gosiu, niech mała Lunka pięknie rośnie i dobrze się chowa :)
Wiesz, Lidka, to tak sie mowi, bo czlowiek nie wyobraza sobie takiej "zdrady" wobec przyjaciela, ktory zmarl. A potem zaczyna czegos w zyciu brakowac. Jedni potrzebuja wiecej czasu, inni natychmiast biora inne zwierzatko, zeby nie zwariowac w zalobie.
UsuńLidia,Wiem ból po stracie jest i będzie.Z czasem lżejszy ale będzie.W sercu pozostają na zawsze.Ależ ile radości jest prze zwierzątku.
UsuńA jak można żyć bez kiciusiów czy piesków? NO JAK???
Usuń;)
Nie mozna. Raz zwierzolub, na zawsze zwierzolub.
UsuńW porywach mieliśmy 4 psy, ale to stanowczo za dużo mimo, że mieszkamy na wsi. Kotów też jest kilka. Nie liczę sporadycznych kocich gości, bo tych jest mnóstwo też.
UsuńPrócz psa kocia seniorka też w tym roku odeszła. Brak mi Benka (pies) i kotki Przylepy.
Dla Gosi moje zwierzaki (na dole strony są linki do innych postów). http://takietampstrykanie.blogspot.com/2017/04/trzy-sztuki.html
Chyba można żyć bez. Ja tak miałam, jakieś 18 lat ... a dzisiaj sobie przypomniałam, że może mogłam niedopuścić, żeby moja ówczesna kicia zginęła pod kołami samochodu jakiegoś debila i dostałam ataku płaczu. Teraz też mi łzy lecą. Ale może powinnam się leczyć, albo co. Albo nie brać zwierząt.
UsuńNo ale przeciez masz kota Bonusa.
UsuńTak, mam. I bardzo go kocham.
UsuńNo wlasnie! A wiec nie moglas zyc BEZ. :)
UsuńGosiu, współczuję serdecznie; wiem, jak chyba wszystkie z nas, jak to jest płakać po odejściu kochanego zwierzaka. Życzę Ci, żeby mała Lunka żyła długo i w dobrym zdrowiu.
OdpowiedzUsuńWszyscy wrazliwi ludzie placza po utracie zwierzat, a ci, ktorzy nie placza, nie zasluguja na zwierzeta i ich przyjazn.
UsuńNinka,Mimo,że Luną miałam po odejściu dalmatyna na piąty dzień.Rozpaczałam bardzo
Usuńdługo.Tak myślę,że chyba wszystkie z nas tu miały jakieś zwierzątko.
I dla kazdego kolejne odejscie bylo ogromna tragedia.
UsuńGosiu, mimo, że od odejścia Tuptusia minęło ponad 8 lat, u Córki w domu na honorowym miejscu stoi jego zdjęcie. To był Jej ukochany pies. Był u nas prawie 18 lat...
OdpowiedzUsuńU mnie stoi urna z prochami Fusla.
UsuńBoguśka,Jak przeczytałam imię Tuptuś,to się wzruszyłam.U mnie wisi portret Luny,który zakupiłam jak Gosiańka organizowała[Skarpetę]I portret Lakusia namalowany przez córkę mojego partnera.
OdpowiedzUsuńA ja mam portret Kiry namalowany przez Hane.
UsuńAch, jaka piękna była pierwsza Luna! Miała takie mądre i pogodne spojrzenie. Bardzo szkoda suni...Ta maleńka Luna też na pewno będzie ślicznym psem. A póki co jest słodka i urocza, jak na dzieciątko przystało. Dobrze jest móc sie opiekować takim słodziakiem, małe pieski budzą tyle macierzyńskich uczuć, zresztą i duże budzą. To takei wieczne dzieci przecież!:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie Ciebie Aniu i Ciebie Gosiu!:-))
Jest pare istot na swiecie, ktore nigdy nie dorastaja, psy, mezowie i delfiny. ;)
UsuńOlga Jawor,Piękna była Luna.Jak z nią szłam to widziałam jak ludzie się uśmiechają.Cieszyło mnie to bardzo,że mimo problemów kto ją widział to się uśmiechał.
UsuńDelfiny też?!:-))
UsuńNo tak, one sa zawsze usmiechniete i sklonne do figli.
UsuńChciałam Wszystkim pięknie podziękować za przeczytanie i zrozumienie.Dziękuje za pozostawione wszystkie komentarze.
OdpowiedzUsuńTo my Tobie dziekujemy i mamy nadzieje na dalszy ciag. :)
UsuńGosiu, bardzo mi przykro z powodu straty Luny. Nie jest to żadnym pocieszeniem, przeżyła z Tobą szczęśliwe chwile, była kochana.
OdpowiedzUsuńRozumiem Twój ból jak każda z nas która kocha zwierzęta.
Mała Luna jest śliczna, i życzę aby dostarczała Ci wiele radości.
Bardzo wspolczuje Gosi straty, znam ten bol, byly piesy, koty, jakies chomiki i krolik ... Wszystkie one teraz gdzies tam za teczowym mostem .. Teraz jest Rufus, ktory mial wypelnic puste katy po Zabie i wypelnil, a jakze, przez kilka miesiecy kiedy nagle wyrwana z zamyslenia jego widokiem, myslalam sobie: "o cholera jaki on wielki" i nie ma sie czemu dziwic, jego poprzedniczka byla o plowe mniejsza. Dolaczyl do niego Minio, ktory poszedl do ludzi, ale oni sie rozmyslili i tak jakos sie stalo, ze postanowil byc tylko moim kotem.
OdpowiedzUsuńJa nie moge nie miec jakiegos zwierza w domu.puste katy wyja do mnie ... I juz coraz czesciej nachodzi mnie mysl jak to bedzie kiedy jednego z nich zabraknie, Rufus ma 13 lat, jest astmatykiem na sterydach, praktycznie na dniach bylo ciezko, szlismy do veta z mysla, ze wrocimy bez niego ... Minio ma 11 lat i jest bardzo zwiazany z Rufusem i tu moze byc problem ...
Zycze Ci Gosiu dlugiego i radosnego czsu z mala Luna i nie rob sobie wyrzutow, bo zwierzeta potrafia swietnie ukrywac swoje dolegliwosci i to tez znam z autopsji.