Ojej, to chyba jest zakazne bo i mnie się jakoś pisać nie chce.Ale jak mawiała moja babcia, "mało ważne co ci się chce, ważne co musisz". No więc skoro nie musisz to nie pisz, odetchnij nieco od pisania. Miłego;)
Mnie też to często dopada i albo ze sobą walczę i to przełamuję, albo czekam aż samo przejdzie, bo w końcu zawsze przechodzi.Choć pewnie przyjdzie dzień, że sie zalęgnie na dobre... Buziaki, Aniu!:-)
I ja tak mam ostatnio, doskonale Cię rozumiem. Nie chce mi się. Nawet nie zaglądam na znajome blogi i trochę mi wstyd. Jak Ći się zachce, to napiszesz coś.
To się zamień, bo mnie się jeszcze trochę chce, ale nie mam czasu.
OdpowiedzUsuńCzasu tez mi sie nie chce miec.
UsuńBo Ty się przetrenowujesz, na siłę pisząc codziennie. Po co?
UsuńTo nie to, ja lubie pisac, jak juz chyba zauwazylas, ale czasem miewam kryzysy, nie tylko tworcze.
UsuńNo to czekam,aż sie zachce.Panterka przytulam do serducha.
OdpowiedzUsuńZnajac siebie to pewnie dlugo nie wytrzymam. :)
UsuńNo to poczekamy na chcenie 😗
OdpowiedzUsuńCzekajcie, a bedzie Wam dane. ;)
UsuńNo to czekam na Twój powrót z niecierpliwością 😁
OdpowiedzUsuńCierpliwosc jest cnota krolow. :)))
UsuńOj daleko mi do króla :)) albo królowej ;)
UsuńOj tam. Meghan dzisiaj zostala ksiezniczka, wiec i Ty mozesz. :))
UsuńPoczekam, mam nadzieję że niedługo. Póki co wolne przed Tobą, odpocznij.
OdpowiedzUsuńMamy nawet wiecej wolnego niz zwykle, bo i poniedzialek zielonoswiatkowy tez.
UsuńO! No to trzeba poczekać, aż Ci się zachce:D A te robale to z podtekstem, czy tak tylko? Zdjęcie super:)
OdpowiedzUsuńTak tylko. To mszyce. :))
UsuńOjej, to chyba jest zakazne bo i mnie się jakoś pisać nie chce.Ale jak mawiała moja babcia, "mało ważne co ci się chce, ważne co musisz".
OdpowiedzUsuńNo więc skoro nie musisz to nie pisz, odetchnij nieco od pisania.
Miłego;)
Pewnie cos niedlugo bedzie, bo mnie natchnelas. :)))
UsuńŁo ale się porobiło, niech Ci to chcenie wróci jak najprędzej :)))
OdpowiedzUsuńPogodnego i spacerowego weekendu życzę :)
Od niedzieli ma sie pogoda poprawic, mam nadzieje, ze prognozy sie sprawdza. Dzisiaj jest taki ziab, ze nie wiem.
UsuńNo to fajnie ze Cie Anabell natchnela.
OdpowiedzUsuńZdjecie niesamowite, robi wrazenie, cudna zielen, nawet mszyce wygladaja atrakcyjnie.
Prawda? Tez mi sie te mszyce podobaja, choc to szkodniki jakich malo. :))
UsuńNo co Wy? Mnie jeszcze w życiu nie zaszkodziły!
UsuńMoże dlatego, że nie jadam zwierząt?
Ja tez nie jadam mszyc, one szkodza tylko roslinkom.
UsuńNo i o co chodzi? Przecież rośliny są do jedzenia.
UsuńTo niech zra chwasty.
UsuńA co za różnica?
UsuńBo kiedy mszyce pozra np. salate, to Ty nie bedziesz miala co jesc.
UsuńMhm. Ja tam się mogę z taką mszycą podzielić.
UsuńZ jedna tak, ale kiedy napadnie na salate cale stado, to juz nie.
UsuńTak bywa czasem, przejdzie...
OdpowiedzUsuńWiesz przeciez z doswiadczenia, bo sama niedawno chorowalas na niechcieja. :)
Usuńoblazły Cię mrówki czy wątpliwości Pantero ??
OdpowiedzUsuńtylko nie na długo.
Jak juz, to mszyce mnie oblazly. ;)
UsuńDo poniedzialku. :*
Nie wygłupiaj się, tylko do pisania. Nic nie będę Ci wysyłać. Nie kombinuj, bo jak będziesz u Mamy, to się policzymy...
OdpowiedzUsuńJak nie wyslesz, to juz ani slowa wiecej nie napisze.
UsuńNie, bo nie!!!!!
UsuńJak sobie chcesz. Zamilkne na wieki.
Usuńwysłane na blond panterę. Jesteś uparta...
UsuńNo! :)))
UsuńTak, jestem bardzo uparta.
W takim razie cierpliwie czekam, aż wena wróci. Ściskam gorąco
OdpowiedzUsuńA bo ja wiem, czy w ogole wroci...? Boguska (powyzej) nie chce, zebym pisala. :p
UsuńProszę nie zganiać na mnie wszystkiego. Ostatnio mnie nie lubiłaś...
UsuńNic sie nie zmienilo, nadal Cie nie lubie. :)
UsuńJak ja akurat się spalam, żeby coś skrobnąć, to Ty mnie zdemotywowalas;)
OdpowiedzUsuńTo wlasnie powinno Cie zmotywowac, bo czytacze nie beda mieli co czytac, skoro ja zamilklam. :)
UsuńJa tylko o pierdolach pisze:)
UsuńAlesz skont! Jestes lepsza od Mniszkowny. :))
UsuńTo odpocznij. Buziaki
OdpowiedzUsuńNo odpoczywam, co mi innego zostalo? :))
UsuńJesteś grzmija i jusz.
OdpowiedzUsuńOjojojojoj...!
UsuńHalo! To ja w dzieciństwie mówiłam "grzmija"!
UsuńTo moja corka tak mowila. Czyzbyscie kiedys sie spotkaly.
UsuńMnie też to często dopada i albo ze sobą walczę i to przełamuję, albo czekam aż samo przejdzie, bo w końcu zawsze przechodzi.Choć pewnie przyjdzie dzień, że sie zalęgnie na dobre...
OdpowiedzUsuńBuziaki, Aniu!:-)
Jak na osiem lat prowadzenia bloga i w ostatnim czasie pisaniu praktycznie codziennie, to i tak mialam niewiele takich kryzysow. :))
UsuńBlog nie zajac... Tylko, pls, nie zacznij wdrazac reguly grajdolkowych tubylców - "jesli masz zamiar cos zrobic, usiadz i poczekaj az ci przejdzie" ;)
OdpowiedzUsuńMoze to nie jest taka glupia regula? :)))
UsuńI ja tak mam ostatnio, doskonale Cię rozumiem. Nie chce mi się. Nawet nie zaglądam na znajome blogi i trochę mi wstyd. Jak Ći się zachce, to napiszesz coś.
OdpowiedzUsuńBuziaki:)
Oj, Ataner, wstyd Ci dopiero bedzie. A nawet zaboli, kiedy sie wreszcie nie ogarniesz. :))
UsuńDoskonale Cię rozumiem:)
OdpowiedzUsuńKalipso, ja sama siebie czasem nie rozumiem. :))
UsuńPoproszę, o pokazanie dzisiejszej sesji zdjęciowej ze spacerku. :)))
OdpowiedzUsuńBogusiu, bedzie, ale troche pozniej, w przyszlym tygodniu. Wena mnie naszla i przygotowalam duzo postow, bedzie czytania i ogladania na dlugo. :)
Usuń