Tak se niedawno dyskutowalim z Akularem pod jej postem (KLIK) o braku samoakceptacji przez jej nowa kolezanke z pracy. Oraz dostalam sluzbowe polecenie cos z tego ukrecic. No to ukrecam, bo mnie wystarczy raz powiedziec, a ze jestem istota posluszna i ugodowa (buhahahaha!), to pisze.
Na tematy idealow i samoakceptacji wylano juz morze atramentu, wiec pewnie i ja nic nowego ani odkrywczego nie wymysle. Pewnie, ze chcialabym byc idealna, bo ktoz by nie chcial? Zupelnie nie przemawiaja do mnie zapewnienia tlustych wielorybow, ze czuja sie ze swoja tlustoscia tak dobrze, ze ani mysla chudnac, a wprost przeciwnie. No nie wiem, jak mozna mowic o szczesciu nie mogac sie normalnie poruszac, pocac sie nadmiernie i leczac odparzenia, majac otluszczona watrobe, poczatki cukrzycy i zniszczone od ciezaru stawy. Tak, tak, wiem, zaraz zostanie mi wytkniete, ze sa choroby i takie tam. Tyle, ze tych naprawde chorych jest wsrod nich ulamek procenta, reszta je po prostu za duzo, a pozniej dorabia sobie wlasna filozofie do wygladu. Bo w gruncie rzeczy 99% z nich cierpi przez swoja otylosc, jest wysmiewana, a zeby sie pocieszyc, idzie na ciastko i frytki. Skad ja to wiem? Bo mam podobnie, choc w znacznie mniejszym stopniu i na szczescie dla mnie ten moj hamulec czasem jeszcze dziala, bo gdybym tak sobie calkiem pofolgowala, juz wazylabym z 200 kilo. Mam nadwage, nie taka znow tragiczna, ale mam i jest mi zle z tym. Nie bede sama sie pocieszac rozglaszajac wszem i wobec, ze akceptuje swoj wyglad i strasznie sie ciesze, ze wlasnie taka jestem. W moim wieku latwiej jest przytyc niz schudnac, bo metabolizm pracuje na znacznie bardziej zwolnionych obrotach i musialabym sie glodzic, zeby wygladac tak, by byc zadowolona, a tego mi sie nie chce. No i kolo sie zamyka. Bledne kolo.
O ile bowiem niewiele ruszaja mnie moje siwe wlosy, zmarszczki na gebie, przebarwienia na coraz mniej elastycznej skorze - to jest po prostu proces nie do zatrzymania, o tyle mocno przeszkadza mi sylwetka. Choc z drugiej strony lekka nadwaga "prasuje" zmarszczki, nieprawdaz, i pewnie gdybym byla chuda, bylyby one znacznie glebsze. Nie akceptuje wiec, ale z rezygnacja godze sie, bo jakby nie mam innego wyjscia.
Nikt mi jednak nie wmowi, ze mlode osoby, ktore doprowadzily sie do otylosci, sa chore i nie sa w stanie zmienic wlasnego zycia, by wygladac inaczej, zdrowo po prostu. Ja przez cale zycie musialam bardzo uwazac na to, co i ile zjadam, bo gdybym tylko sobie pofolgowala, mialabym niezly problem. Trzy ciaze nie daly mi rady, po kazdej wracalam do normalnej wagi, ale tez nigdy nie jadlam chipsow, fastfoodow, choc nie powiem, zeby mi nie smakowaly. Nie po to maja w sobie tony chemicznych ulepszaczy smakowych, zeby mialy byc niedobre. Nie pijalam coli, sokow, nie slodzilam kawy czy herbaty, ale moim przeklenstwem sa slodycze, ktore wprawdzie staram sie ograniczac, ale zrezygnowac z nich nie umiem, nie moge i nie chce. Za bardzo lubie, a poza tym one skutecznie mnie "pocieszaja" w zlych chwilach.
No i tak to sie toczy. Jakies diety, efekty jojo, nastepne diety, frustracje kiedy waga drga do gory, euforie kiedy drga do dolu. I tak przez cale zycie.
Aaa, nie probujcie mi wmawiac, ze na podstawie zdjecia wcale grubo nie wygladam, ze bywa gorzej, ze przesadzam i takie tam. Moja subiektywna ocena jest jaka jest i nic tego nie zmieni.
Przeczytalam tytul, pomyslalam co pomyslalam, czytam, dochodze do pytania "..byc idealna, bo ktoz by nie chcial?" odpowiadam sobie - ja bym nie chciala - nagle czytam o tlustych wielorybach i ogarnia mnie smiech, takie hahaha, buhaha, bo widzisz ja myslalam o osobowosci, charakterze, byc takim idealem bez wad, a tu tylko chodzi o nadwage.
OdpowiedzUsuńJa tam mogie pisac po kolei o wszystkich cechach zewnetrznych i charakteru. ;) Na razie zaczelam od sylwetki. Chyba kazdy cos tam w sobie widzi wadliwego, jeszcze nie spotkalam osoby, ktora w pelni bylaby zadowolona z siebie.
UsuńNie moge byc zadowolona z siebie, bo mam choroby, moze dlatego wyglad zewnetrzny nie ma dla mnie znaczenia, nigdy nie mialam nadwagi, mam za szybka przemiane materii, to czesc jednej z chorob, na szczescie mam apetyt, lubie dobre jedzenie, wiec jem ile wlezie, ale zdrowo.
OdpowiedzUsuńBuuu, ja ja Tobie zazdroszcze, bo apetyt to ja tez mam, ale wciaz musze sie kontrolowac i wielu rzeczy sobie odmawiac.
UsuńJa to samo Aniu, też mam apetyt a skłoności do tycia coraz większe, niestety!:((
UsuńCo to te menopauzy z nami wyczyniaja! Czlek by sobie pofolgowal, a tu klops na wiankach. A przeciez ruszam sie duzo, latam z psem, uzywam rowerku. Ale nie, moj metabolizm przeszedl w stan spoczynku, jakby nie mial nic lepszego do roboty i teraz musialabym codziennie triatlon przeleciec, zemu mu sie przeciwstawic. A tu juz sily nie te... :(
UsuńU mnie poza menopauzą dołożyła się jeszcze niedoczynność tarczycy a przede wszystkim zajadanie bólu po śmierci mamy...
UsuńZ tarczyca tez mam problemy, choc od lat juz sie nie badalam, bo mi sie nie chce pojsc na scyntygrafie.
UsuńMogłabym zrobić copy paste
OdpowiedzUsuńTylko nie jem słodyczy co zupełnie niczego w mojej nadwadze nie zmienia
A ja sie pocieszam, ze gdybym nie jadla slodyczy, to by cos zmienilo. No ktos(cos) winien byc musi, co nie?
UsuńNo ja nie wiem co obwiniać:(
UsuńZawsze cos by sie znalazlo.
UsuńZ wyglądem tak to już jest, że mało kto jest zeń zadowolony. Ale co do osób otyłych - to się zgadza. Jeżdżę po świecie, to widzę w pociągu np.tęga i to mocno młoda dziewczyna wpierdziela cały zestaw z maka. Albo wczoraj - na spacerze z kotem spotkałam sąsiadkę mojej koleżanki, która jest grubsza. Jej córka też. Ale co miały w łapkach? Jakieś napoje z maka... Dużo ludzi to pije...
OdpowiedzUsuńMojej sylwetce też daleko do ideału, aczkolwiek kiedyś ważyłam 50 kg, przy wzroście prawie 1,70 i wcale szczęśliwa nie byłam. Tak ogólnie życiowo...
Tak, to typowe. Idziesz z rodzina na basen, w turystycznej lodowce masz owoce, kanapki przelozone salata i warzywami, a do picia wode mineralna, Tymaczasem widzisz kolejke po frytki, a w niej stoja dzieciaki i mlodziez z wylewajacym sie sadlem znad kapielowek. Po frytkach porzadne lody i szafa gra.
UsuńTo ja może poczekam na dalszy ciąg pt. bycie ideałem bo tak jak marigold pomyślałam, że nie będzie to post o wadze, siwych włosach, zmarszczkach itp ;-) Bo sama pomyśl, jakby tak człowiekowi odjąć cielesność? Jaki wtedy musiałby być, żeby dało się z nim żyć? Żeby ktoś powiedział o nim, że jest ideałem?
OdpowiedzUsuńWiesz co ja myślę? Że każdy ma swój model ideału i dla jednych jest to szczupły wysportowany blondyn (albo blondynka), a dla drugich ktoś, kto umie słuchać, z kim można pomilczeć i kto bez proszenia napełni i włączy zmywarkę.
Oraz...
Dawno przestałam zwracać uwagę na sylwetkę. Nie razi mnie ktoś z nadwagą, nawet znaczną o ile ma tej nadwagi świadomość i nie wmawia mi, że jest wiotki jak trzcina. Sama od urodzenia jestem chuda jak patyk, a apetyt posiadam. Nie lubię słodyczy ale pożeram hurtowe ilości owoców i warzyw. Mięso może dla mnie nie istnieć, bo jem je tylko wtedy, kiedy organizm się dopomina, a wierz mi, potrafi się upomnieć.
Stresów, nerwówek nie zajadam, nie dlatego, że się kontroluję. Mój organizm na stres i nerwy reaguje wprost przeciwnie. Ściska żołądek i nie przyjmie żadnego żarcia. Dlatego muszę unikać długotrwałych stresów bo zwyczajnie zniknę ;-)
Jak ja bym chciala moc tak na stresy reagowac, ale nie, ja je wlasnie zajadam. Z nadwaga walcze, odkad zaczelam miec swiadomosc, ale grubym dzieckiem bylam juz wczesniej. Co ja sie musialam nasluchac od wspoluczniow, ile oni mi nadokuczali. Ja to znam z autopsji, nie z opowiadan, wiec nigdy nie uwierze, kiedy ktos mowi, ze mu tak dobrze. To rozpaczliwa obrona przed przymusem diety i cwiczen.
UsuńMoj slubny tez jest chudy jak patyk i predzej schudnie niz przytyje, a ten to dopiero lubi slodycze, no i nie zaluje sobie jedzenia. Jak ja Wam zazdroszcze!
Na swój wiek ,wyglądasz bardzo dobrze.Sportowa kobietka ,ze tak powiem.A słodycze też uwielbiam i jestem od nich uzależniona.Więc ich unikam.Nie potrafię zjeśc dwóch kostek czekolady ,bo zjem cała.Nie potrafię zjeść dwóch michałków bo zjem paczkę.Ale staram się wagi pilonować.Kawe słodzę ksylitolem,bo gorzkiej nie lubię.Pół łyżyczki ale słodzę.
OdpowiedzUsuńJa na szczescie lubie gorzka kawe i herbate, a z zimnych napojow tylko woda mineralna i raz do roku zachce mi sie zimnego piwa. No i potrafie wydzielac sobie slodycze, ale nie z nich zrezygnowac.
UsuńNigdy się nie akceptowałam, zawsze mnie coś uwierało, teraz jak patrzę na zdjęcia sprzed lat, widzę, że nie było tak źle. Nie pozbyłam się tego, trudno, już się nawet nie staram.
OdpowiedzUsuńTyję chyba od samego patrzenia na jedzenie, chociaż nigdy śmieciowego jedzenia nie lubiłam, słodkich napojów nie pijam tylko wodę, mam sporą nadwagę mimo że się ruszam. Stres też zajadam. Ideał pod względem fizycznym byłby wskazany, charakter idealny? Nudy...
No mam dokladnie tak samo. Dlaczego taki Akular albo moj slubny moga obzerac sie do wypeku i nigdy nie przytyja, a my od patrzenia juz nie tylko na zywe jedzenie, ale na obrazki w ksiazce, juz tyjemy? I dzie tu sprawiedliwosc?
UsuńNo bo nie ma sprawiedliwosci na tym swiecie i kazdy ma jakis swoj ideal:-)
OdpowiedzUsuńTez myslalam, ze wpis bedzie o wnetrzu, a nie tym, co widac. Ale masz kolejny temat na post.
Nie lubie pokazywac swojego wnetrza, zewnetrze i tak widac, wiec nie moge go ukryc. :)))
UsuńNigdy, przenigdy nie chciałam być idealna, bo bycie ideałem to wieeelka nuda.
OdpowiedzUsuńCo do młodych - zatłuszczonych. Niestety jest całkiem sporo młodych i pozornie zdrowych- bo wielu chorób bardzo długo nikt nie diagnozuje, zwłaszcza u dzieci i młodzieży. Oczywiście gdy coś w sposób widoczny odbiega od normy, panowie doktorowie łaskawie usiłują dociec co to się z dzieckiem dzieje.Od lat zmagam się z chorobą autoimmunologiczną i moja endo twierdzi, że najprawdopodobniej jeszcze w dzieciństwie miałam niedoczynność tarczycy. Tak wydedukowała po przeprowadzeniu ze mną bardzo szczegółowego wywiadu. Odkąd pamiętam zawsze byłam pulchnym stworzeniem a do tego miałam okresy gdy tyłam od samego patrzenia na jedzenie. Na odchudzenie najbardziej pomagają mi.....nerwy i bardzo silne zmęczenie.Ale wtedy to i tak głównie spada masa mięśniowa. Stres powoduje u mnie zupełny brak chęci do jedzenia, przeżywam głównie na czekoladzie (80% kakao) i płynach, a bardzo duży wysiłek fizyczny powoduje u mnie gorączkę 38,5 lub 39,0, która z reguły towarzyszy mi 2 do 4 dni. Przeżywam, bo wtedy po prostu śpię niemal całą dobę.A z rozsądku ilekroć otworzę oczy to piję.
W Polsce nadal króluje przekonanie, że zdrowe dziecko to musi przypominać wyglądem włoskiego amorka.Z reguły polskie maluszki w swych spacerowych wózkach wiecznie coś jedzą- słone paluszki, jakieś chrupki kukurydziane, herbatniczki itp. lub wcinają suchą bułę.
A taki paluszek dla rocznego dziecka to tak jak dla jego mamuśki zjedzenie na raz bułki paryskiej, o czym owa mamuśka nie ma zielonego pojęcia.
Istnieje również, dość często, kompulsywne jedzenie- i to też wcale nie jest taka rzadkość- moja znajoma ma córkę, która od pierwszych dni życia nie potrafiła przestać jeść. To wada genetyczna i bardzo ciężko z nią człowiekowi żyć.Gdy ostatni raz ją widziałam kilka lat wcześniej, mała wyglądała jak baryłeczka.
Wiele chorob jest nastepstwem otylosci, a nie przyczyna, jak usiluje nam wmawiac wiekszosc osob z nadwaga. Moja kuzynka wciaz mowi, ze jest otyla, bo ma cukrzyce, a ja jej na to, ze od otylosci tej cukrzycy dostala i od nieodpowiedniej diety. I tak sie przekomarzamy.
UsuńNie pojmuje tez, dlaczego bycie idealem mialoby byc nudne?
Ideały są nudne :) Ja podobnie lubię się w całości, jedynie z praktycznych powodów, przeszkadza mi trochę nadwaga :)
OdpowiedzUsuńNo jak idealy moga byc nudne? Przeciez nie na tym idealnosc polega. :)))
UsuńOd jakiegoś czasu dałam sobie spokój z wyglądem i jusz. Gruba nigdy nie byłam, chociaż jestem kurdupel, zawsze byłam zwinna, szybka. Po śmierci Mamy, odrzuciło mi całkowicie jedzenie i nawet słodycze, a nawet spanie - schudłam bardzo szybko ponad 10 kg. Dosyć długo trwał ten okres, kiedy gotowałam Bezowemu, a sama nawet nie skosztowałam, czy dobrze doprawione. Bardzo powoli apetyt zaczął wracać, zwłaszcza na słodkie, a potem zdiagnozowana astma i sterydy wziewne, zgubione kilogramy wróciły. No cóż, odpuszczę z lekami? Trudno jest, jak jest. Widocznie jeden chudy w domu wystarczy, on je, a ja tyję.
OdpowiedzUsuńWiele lekow, np. wlasnie sterydy i niektore antydepresanty powoduja tycie. Ale glownie nadmiar jedzenia. i juz!
UsuńZnowu zgadzam sie z Toba, Pantero - wsrod tych otylych niewielu jest doprowadzonych do tego stanu choroba.
OdpowiedzUsuńNajgorsze ze ci z nadwaga, czesto niesamowita, nie rozumieja ze sami szkodza swemu zdrowiu, sprawnosci, ze zewnetrzny wyglad to tylko ta widoczna czesc problemu.
A wsrod usprawiedliwien maja takze takie: kochanego cialka nigdy nie za duzo.....
Juz dawno temu przestalam zwracac uwage na to zjawisko jako ze niczego nie zmienie a takze nie moj problem - jesli ludzie chca dobrowolnie robic ze siebie chorych i niesprawnych - niech tak maja.
Najgorsze, ze otyle matki hoduja w domach otyle dzieci, bo sposob odzywiania przejmuje sie wlasnie z domu najczesciej. Dziecku zywionemu fastfoodem i chipsami nigdy nie zasmakuja warzywa.
UsuńI masz racje, niech robia co chca, ale niech nie usiluja mnie i swiatu wmawiac, ze swietnie sie z tym czuja.
Dla mnie to sa wszystko problemy funta klakow nie warte. Owszem zgadzam sie, ze jak nawet najbardziej zadowolonego czlowieka przycisnac do muru to sie okaze, ze jednak ma "jedna nozke bardziej" i co z tego?
OdpowiedzUsuńPo kiego grzyba lamentowac nad kazdym siwym wlosem, kazdym nadmiernym lub nieobecnym kilogramem wagi? kazda zmarszczka?
A co to obchodzi reszte swiata????
Jak ktos chce i bardzo lubi to owszem niech sobie ustawi gdzies na wlasnym prywatnym terenie oltarzyk biadolenia i niech sobie tam biadoli do wypeku.
Ale na mily buk niech mnie tym mojej dupy nie zawraca:))))
A kto tu lamentuje? Nie widze.
UsuńTu i w tym momencie akurat nie, ale generalnie to ludzie uwielbiaja lamentowac i biadolic nad wszystkim... "o jejku jejku" slychac wszedzie jak hymn narodowy:))) I "trzymajcie kciuki" bo kciuki to lekarstwo na wszelkie bole i dolegliwosci, szczegolnie chyba umyslowe;)))
UsuńJeszcze lepsze od kciukow sa modlitwy. :)
UsuńTak:)) az dziwne, ze ci modlacy chodza jednak do doktorow:)) Ale jak omodlone, okciukane i ojojane to sie lepiej goi :P
UsuńNie no, ojojac to trzeba, co namniej male dzieci i mojego chlopa, bo cierpia i wymagaja glosnego i publicznego wspolczucia. Wiec ojojuje chlopa, a dlaczego - o tym jutro. :)
UsuńNa szczescie moj moze zyc bez ojojania 😁 dziecka tez nie jojalam za dlugo.
UsuńOj tam, co mu bede zalowac.
UsuńNic nie pisnę, bo mam tak samo. No dobra, pisnę, że jestem tym zmęczona, znaczy się myśleniem co i ile jem.
OdpowiedzUsuńTo dobre slowo: zmeczona. Zwlaszcza, ze mecze sie juz od ponad pol wieku.
UsuńNo to Ci nie wmawiam, że na podstawie zdjęć wcale grubą nie jesteś, tylko piszę - nie jesteś gruba!
OdpowiedzUsuńJestem szczupła, takie geny, szybka przemiana materii.
To było fajne, kiedy się było młodym, teraz przydałoby mi się kilka kilogramów, skóra na małym podkładzie tłuszczyku lepiej się układa;).
Niby zmarszczkami się nie przejmuję, bo mam do tego poważniejsze powody, ale ...mimo wszystko lepiej być gładkim, niż pomarszczonym;))).
Lepiej byc gladkim niz pomarszczonym, bogatym niz biednym i zdrowym niz chorym. Ale nie mozna miec wszystkiego. :)))
UsuńJak ja cię rozumiem. Mam tak samo. Wolalabym być chudsza. Całe życie uwazam co jem. A slodyczy nie jem jyz od ponad pół roku chyba ze od wielkiego dzwonu. A i tak ostatnio przytyłam i czeka mnie kolejna walka. Ale wolę walczyć niż się poddać.
OdpowiedzUsuńJak powalczysz 60 lat, to pewnie w koncu Ci sie odechce, bo to jak walka z wiatrakami.
UsuńKto to wie, co będzie za kolejne 10 lat. Na razie walczę. Czasem mi tylko brakuje lodów z bitą śmietaną, ale zamierzam znów wrócić do aktywności, żebym i to spalić mogła i mogła sobie od czasu do czasu na coś takiego pozwolić.
UsuńOstatnio miałam straszną jazdę z wagą, że aż mi się nie chce o tym pisać na blogu. Na szczęście znalazłam na razie na siebie sposób, ale czuję, że muszę iść do lekarz po jakieś hormony na meno. :)
I kup dobry bat, zeby popedzic metabolizm.
UsuńBatem to ja się na pewno popędzać nie będę, poszukam innych metod, porozmawiam z lekarzami, poznam od nowa swój organizm. Zobaczy się, jak będzie. :)
UsuńJa cale zycie bylam dosc szczupla, nigdy chuda. Nie daly mi rady trzy ciaze, a pokonala menopauza.
UsuńJa też nie jestem w stanie uwierzyć że otyłe osoby akceptują swój wygląd, ale też nie zwalałabym tego wyłącznie na obżarstwo i lenistwo. Sama mam hashimoto i endometriozę i muszę się niemało nagimnastykować, żeby nie tyć. Mam dopiero 30 lat i mam nadwagę z którą czuję się źle, nie akceptuję i z którą walczę i się nie poddam, bo tak jak piszesz - gdybym sobie pofolgowałam to się roztyję, a tak to udało mi się w ostatnich miesiącach 5 kg zrzucić i jeszcze 5 nadprogramowych mi zostało.
OdpowiedzUsuńBrawo, Karina! Podpowiem Ci tylko, ze za 20 lat bedziesz musiala starac sie potrojnie, kiedy dojda poczatki menopauzy i metabolizm spowolnieje.
UsuńWiem :/ już mam niesamowicie wolny metabolizm
UsuńNo to jeszcze bardziej zwolni.
UsuńMakabra, ale trzeba jakoś żyć :)
UsuńTylko, qrna, jak?
UsuńPantero,powiem tak.wygladasz na 51 lat.Suchcielem nie jesteś,ale do grubasa to jeszcze daleeeeka droga😁.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Tobie i wczesniejszym komentującym,że już nie muszą się męczyć z okresem...Ja mam 44 lata i to dziadostwo ma się dobrze,zawsze regularnie i tak obficie,że mnie chwilami ścina z.nóg😠.
Siwych wlosów nie mam,ale to dzięki genom po rodzinie taty(ponoć dziadek był Cyganem,tylko to bylo tematem tabu).A nadwagę???Zawsze mialam!!!!To i wyszło parę lat temu ze mam niedoczynnosc tarczycy,caly czas przyjmuje leki,gdyby nie one to chyba bym się w drzwi nie zmiesciła..
Od 5 dni nie zjadlam grama slodkiego,nawet mnie nie ciągnie..troszkę pozmienialam swoje menu.Nigdy nie jadlam fastsyfów,pizze to moze ze 4 razy w zyciu...frytek nie uznaję,mineralną pijemy od lat..Jak i Ty nie slodze kawy i herbaty.
Lubilam slodkie moze nie oblednie,ale do kawki...kochalam...
Teraz do kawki figi suszone :)))
W zyciu nie uwierze ze otylym ludziom nie przeszkadzaja te kilosy!!!To pieprzenie ze czują się dobrze,bo się akceptują-to psu na budę...Niedawno Kogut mi pokazywal na yt taka kobite ktora chyba z 250 kg wazyła-miala swoj reality show,gdzie zbierali sie tacy jak ona
Przekonywala ze ma fantastyczne wyniki badań i jest zdrowa jak ryba ....
A za jakiś czas niestety...pożegnala sie z tym swiatem...ciekawe dlaczego🤔🤔😉
Owoc, Ty oszukancu! Przeslalas mi kiedys swoje zdjecia i na tych zdjeciach jest chuda osoba, to nie Ty aby czasem? :)))
UsuńMnie bardzo przeszkadza moja nadwaga, choc jak widac, jeszcze sie nie przelewa. Ale czuje, ile wiecej musze na sobie dzwigac. I pomyslec, ze kiedys z moim chudym chlopem moglismy nosic jedne spodnie. :(
Aniu,proszę Cię ubraniem jestem w stanie zamaskowac to i owo a uwierz nadwage mam konkretna o teraz mi brzuch zostal po cc wiec foty masz nieaktualne😜.
UsuńChudzielec-ja???🤣🤣🤣🤣🤣🤣🤣z 20 kg nadwagą 🤣.
Oraz mam takie zapytanie na priv...napisze @
No to mniej wiecej podobnie jak u mnie, inni mojej straszliwej nadwagi jakos nie widza, a mnie przeszkadza w zyciu jak malo co.
UsuńPisz, czekam. :)
Pozwólcie, że dołączę - bo w ubraniu gdy nadwaga nie jest jakaś przerażająco duża można całkiem dobrze wyglądać i tych kilogramów tak nie widać.
UsuńJa też jak się fajnie ubiorę to fajnie wyglądam, ale niekoniecznie się dobrze czuję :/
Jeszcze mi zostało do zrzucenia 5 kg do dobrego samopoczucia ;) Jednak łatwo nie jest, bo podobnie jak Głodny Owoc mam zaburzoną gospodarkę hormonalną.
O to to! W samo sedno! W ubraniu mozna sie jakos zakamuflowac, ale rozebrac sie? Niedajbuk!!!
UsuńKurła ten srajfon nie pokazuje mi Twojego maila,musze stacjonarny odpalić,a adres to jezeli mnie pamięć nie myli,to nie ten ktory figuruje na blogu🤔
OdpowiedzUsuńMozesz pisac na ktorykolwiek, oba mam pod kontrola.
UsuńJuz na yahoo:))
UsuńNic nie dostalam :(
UsuńMam w wyslanych,sprawdz moze w koszu....
UsuńNiestety, przeszukalam spam, odnalazlam w nim pare nie-spamow, ale Twojego tam nie ma :(
UsuńWyslalam takze na tego maila z bloga tzn blondpantera....
UsuńTego dostalam i juz wyslalam odpowiedz.
Usuń😘😘😘
Usuń:*
UsuńO przypomnialo mi się coś....przygotowywują mnie ďo cc.przychodzi niemiła anestozjolożka.daje mi znieczulenie w kręgoslup i tekst "a pani ma jedno biodro nierowne wzgledem druguego"serio?????Kurła,ta informacja przed cc byla dla mnie "bezcenna"...
OdpowiedzUsuńA kto by sie tam pacjentem przejmowal, jego strachem, odczuciami czy czmkolwiek innym?
UsuńZgadza się......
UsuńW Polsce pacjent jest numerem statystycznym choroby i tak sie go traktuje, nie jak czlowieka.
Usuń