Chcialam Wam podac link do posta o naszej wycieczce do Braunlage, ale stwierdzilam, ze zniknelo z niego tyle zdjec, ze nie ma sensu. Swoja droga, co sie dzieje, ze starsze zdjecia znikaja z postow? Czy blogger uznaje, ze jakis limit zostal wyczerpany i po prostu starsze sam usuwa czy co? Niewazne.
W sobote pojechalismy tam znowu, po 11 latach. Wtedy mielismy pogodowego pecha, bo siapil deszcz mimo czerwca, a widocznosc na szczycie gory Wurm byla zerowa. W Braunlage znalezlismy sie dlatego, ze corki ufundowaly nam tam weekend z okazji naszego srebrnego wesela. Towarzyszyl nam nasz jamnik Fusel. Tym razem dokladnie posprawdzalam pogode i widocznosc, w koncu to dosc daleka wyprawa (70km), wiec chcialam miec tym razem pewnosc, ze duzo zobacze i nie zmokne.
|
Zakotwiczylismy na parkingu przy stacji kolejki linowej |
|
Zza wierzcholkow drzew widac bylo hotel, w ktorym wtedy spedzalismy weekend |
|
Stacja kolejki linowej. Ceny jazdy w te i z powrotem po 13€ od twarzy, a Burek kosztowal 1€ |
|
Jedziemy |
|
Wagoniki dla ludzi |
|
i takie do przewozenia rowerow i hulajnog |
|
W dole trasy do wedrowek turystycznych |
|
Toyka rozparta jak basza |
|
Miasto zostalo gdzies tam w dole |
|
Te "patyki" na stoku to latarnie dla narciarzy |
|
Dotarlismy jeszcze wyzej |
|
Toyka wyglada konca podrozy, juz niedaleko do szczytu |
|
Po drodze armatki sniezne |
Znalezlismy sie po ok. 15 minutach jazdy na szczycie gory Wurm, blisko 400 metrow wyzej niz lezy miasto i prawie kilometr n.p.m. Opcji podrozowania jest sporo, mozna pojechac tylko w jedna strone, a na dol albo zejsc jedna z licznych tras, albo zjechac na rowerze gorskim lub na hulajnodze. Mozna dojechac tylko do polowy gory, do stacji srodkowej i stamtad albo zejsc, albo sie wspinac na szczyt. My wybralismy jazde w obie strony, bo co se bede nogi marnowac.
Na szczycie gory ruch jak w godzinach szczytu (nomen omen), bo mamy juz ferie w naszym landzie, wiec rodzice ciagaja dzieciary, zeby sie nie nudzily. Pelno roznych smialkow w helmach ochronnych, gotowych do karkolomnego zjezdzania ze stromych zboczy na rowerach lub jeszcze gorzej, na hulajnogach!
|
Pojazdy dla samobojcow |
|
Grupa szykuje sie do zjazdu |
|
Lokalik, gdzie wszystko kosztuje dwa razy wiecej niz na dole |
|
Budynek stacji kolejki |
Zwroccie uwage na cale polacie wyschnietych(?) czy wypalonych(?) lasow na zboczach gory. Nie mam pojecia, czym moglo to zostac spowodowane, to wszystko powinno sie jednolicie zielenic.
|
Brocken w zblizeniu |
Zauwazcie, jak dobra byla tego dnia widocznosc. Niestety, tam na gorze pizdzilo jak na dworcu w kieleckiem, wiec wdzialam szybko polarek, a slubny marzl, bo nie chcial brac ze soba swetra z domu.
Troche sie jednak zmienilo od naszego ostatniego tam pobytu, wybudowano fajny plac zabaw. Na tyle fajny, ze zalowalam, ze juz nie jestem dzieckiem, bo chetnie sama bym sie tam pobawila. Wszystkie urzadzenia z drewna, mostki i kladki nad sztucznie utworzonymi stawikami i potokami, hustawki, bujawki, tratwy - no mowie Wam, jeszcze takiego nie widzialam w zyciu. Troche nizej wykopano wiekszy staw z fontanna, wokol ktorego mozna spacerowac, siedziec i kontemplowac widoki.
|
Toyka nie miala skrupulow i korzystala z placu zabaw |
|
Staw z fontanna |
|
Burek zdobywal szczyty |
|
Widok na plac zabaw i stacje kolejki z drugiej strony stawu |
|
Wagoniki niestrudzenie przywoza i odwoza turystow |
|
Szumia jodly na gor szczycieeee.... |
|
Rozdarta sosna? |
|
Pozostalosci po huraganach, w dole Braunlage |
Podejrzalam tez start dwoch kamikadze-rowerzystow.
|
Jeszcze raz Braunlage z innego miejsca |
|
Trzeba spragnionego napoic |
Gdybyscie mysleli, ze na Wurm mozna sie dostac tylko kolejka linowa, bylibyscie w mylnym bledzie, bo otoz jest jeszcze wyciag krzeselkowy, ale o tej porze roku byl nieczynny.
|
Krzeselka czteroosobowe |
|
Na dole widac olbrzymi parking, teraz calkiem pusty. |
|
Restauracja, z ktorej cuchnelo przypalonym olejem, co nie zachecalo do jedzenia, ale nie brak bylo amatorow frytek |
|
Starodawny woz konny z tabliczka, zeby na niego nie wsiadac |
Jak na wiekszosci roznych gorek, a w Polsce to na kazdej, i na Wurm stoi sobie prosty drewniany krzyz z tabliczka, na ktorej jest napisane:
Wznosze oczy na gory. Skad przyjdzie pomoc? Pomoc nadejdzie od Pana, ktory stworzyl niebo i ziemie. Psalm 121 1-2 Postawiono 1 czerwca 1990 Parafia Trinitatis w Braunlage.
Jeszcze tylko oka rzut na stacje kolejki linowej, ale od drugiej strony, maly selfik w oknie stacji i zjezdzamy z powrotem na dol.
Miasta nie fotografowalam, bo naprawde nie bylo co. W co drugim domu pokoje do wynajecia, wypozyczalnie nart, rowerow, lyzew i knajpa obok knajpy. To mala dziura liczacy ponad 6000 dusz, ozywajaca glownie zima. Tradycyjnie juz pozarlam jakis pierdylion kalorii, slubny posilil sie kawa z tortem (tylko ze on nie przytyje) i udalismy sie w droge powrotna.
|
Puchar lodowy Malaga - pyszny! |
Nie bylo nam jednak dane jechac do Getyngi jednym ciagiem, postanowilismy sie na chwile zatrzymac przy zalewie, ktory widac z 27-mki, drogi wiodacej do Braunlage, wyglada bosko i kuszaco. Najgorsze, ze tam nie ma zadnych zjazdow i dostep jest nieco ograniczony. Jedyne miejsce, gdzie mozna sie dostac, to tama na rzece Oder (czyli na Odrze, ale to inna Odra).
|
Zbiornik glowny, ktory ciagnie sie na przestrzeni wielu kilometrow |
|
Niestety, niewiele przy nim osrodkow wypoczynkowych |
|
Po drugiej stronie tamy tzw. zbiornik wyrownujacy |
|
Tymze mostem przeszlismy |
|
Most-tama od strony malego zbiornika |
Zaskoczyla mnie wiadomosc w Wiki, ze ten zalew powstal na poczatku lat 30-tych ubieglego wieku. Ja myslalam, ze jest znacznie mlodszy. Glownym celem jego budowy jest ochrona przed powodziami, wyrownywanie zbyt niskiego poziomu rzeki i pozyskiwanie energii elektrycznej. Powierzchnia wod zalewu to 136 hektarow, a calosc wyglada tak:
I to juz wszystko z sobotniej wycieczki. Nie zameczylam Was iloscia zdjec i informacji?
Nie zamęczyłaś, lubię te Twoje wędrówki.
OdpowiedzUsuńNo kto, jak nie Ty, Wedrowniczko. :)))
UsuńZartujesz? 70 km to daleka wyprawa?
OdpowiedzUsuńWspanialy przez 10 lat dojezdzal do pracy 65 km w jedna strone, codziennie.
Teraz ide czytac dalej:))
Na taki jednodniowy wypadzik to troche daleko i nie zapominaj, ze na autostradach tlok nie maleje i to jest strasznie meczace, a moj do najmlodszych tez juz nie nalezy. On tez dojezdzal do pracy, a tezaz jest dawno na emeryturze.
UsuńWlasnie mnie olsnilo, ze Wspanialy dojezdzal do pracy owszem 65 ale nie km tylko mil, a to jest ok. 100 km.
UsuńNie sadze zeby Wasze autostrady byly bardziej tloczne niz nasze, ale tego badac nie bedziemy:))) dojazd w jedna strone zajmowal mu srednio ok. 2.5 godziny dwa razy dziennie przez 10+ lat, bo dopiero jak ja zachorowalam zaczal pracowac w domu i mial juz wtedy 66 lat. Tez nie mlodzieniec:)))
Fajnie tam, a samobójców rowerowych to na świecie nie brak. Chyba wolę, żeby zjeżdżali sobie z góry na złamanie karku niż żeby na swych "mustangach" skakali po osiedlowych "przeszkodach" typu schodki, ławki, murki, co miałam w W-wie.
OdpowiedzUsuńMyślę,że te "łysiny" na zboczach to efekt jakichś zaburzeń pogodowych typu wichura.Taki nagle ogołocony z drzew teren szybko wysycha bez drzew. A wiatrołomy się przecież usuwa, żeby choć trochę mieć pożytku z tych powalonych drzew.Zostawione same sobie po prostu niszczeją.
Z daleka slabo widzialam, ale jednak mialam wrazenie, ze te drzewa nadal tam stoja i sa tylko tak ekstremalnie wyschniete na calych wielkich polaciach. Powalone drzewa inaczej wygladaja. Moze zaatakowala je jakas choroba i tak poschly?
UsuńNooo, może korniki podesłał były pan minister pisuarowski???? Szyszki bywają złośliwe;))))
UsuńTez mi sie zdaje, ze to jakas choroba musiala dopasc las.
UsuńO, znane tereny, jak zwykle warte wycieczki, a Mirka tez raz juz tym wyciągiem jechala 😆
OdpowiedzUsuńU nas tylko Kirunia nie jechala wyciagiem, Fusel i Toyka jechali.
UsuńCiekawe czy zimą zawsze tam jest śnieg?
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię za te długie posty. To kupa roboty jest
Tam jest zupelnie inny klimat i czesto u nas nie ma sniegu, a tym jest. A jak nie spadnie, to po to sa armatki.
UsuńE tam dlugi, zdjec jest duzo, to sie wydaje dlugi.
Lubię takie wycieczki, gdzie tyle do zobaczenia. To z pewnością był bardzo przyjemny dzień dla Was wszystkich :)
OdpowiedzUsuńBylo cudnie. Pogoda jak widac wspaniala, a nie bylo za goraco, po prostu optymalnie.
UsuńWidoki piekne, ale miejsce nie w moim stylu, za bardzo turystyczne, za duzo ludzi,
OdpowiedzUsuńpoza tym nie lubie kolejek linowych, nie lubie byc zawieszona w przestrzeni,
ciekawa jestem jak Toya znosi takie oderwanie od ziemi.
Toyka byla troche niespokojna na poczatku, ale kiedy widziala, ze my na luzie, to i ona sie uspokoila. Zreszta psy sa najszczesliwsze, kiedy moga byc z rodzina, wiec sporo potrafia zniesc. :)
UsuńTyyy... Kurde, zainspirowałaś mnie. Do... sprawdzenia na moim blogu, czy nie poznikały jakieś starsze zdjęcia.
OdpowiedzUsuńJa juz to wczesniej zauwazylam, ze poznikaly mi niektore zdjecia, ale poniewaz byly nie mije, to pomyslalam, ze skoro gdzies zostaly usuniete, to i u mnie zniknely. Ale z wycieczki do Braunlage byly tylko moje wlasne zdjecia, wiec nie wiem.
UsuńZrobiłam przegląd u siebie. Nic nie zniknęło. Myślałam o tym i wymyśliłam, że może to SRODO maczało w tym palce? To by wyjaśniało, dlaczego zdjęcia znikają u Ciebie, a u mnie nie. Ja nie lubię zdjęć, które psują obecni na nich ludzie i staram się robić fotografie "czyste", bez zbędnych elementów. A jeżeli nie o to chodzi, to już nie wiem, o co...
UsuńPorownaj sobie ilosc zdjec u mnie i u Ciebie, nie ma porownania.
UsuńNo ale o czym miałoby to świadczyć?
UsuńZe moze przekroczylam jakies limity.
UsuńSame by poznikały?
UsuńNie wiem, moze blogger je wywalil.
UsuńFajne górki ciekawe, czy dałabym radę jeszcze po takich połazić...
OdpowiedzUsuńSolidne te hulajnogi :)
Zawsze mialabys w odwodzie wagoniki. ;) A te gorki sa mniej wiecej jak nasze swietokrzyskie, wiec nie jakis hardkor. Dalabys rade. :))
UsuńTaaa... W Świętokrzyskim przeklęłam idiotę, który kazał mi dymać na Święty Krzyż, podczas gdy z drugiej strony była szosa dojazdowa...
UsuńMam nadzieję, że w życiu spotkało go wszystko, co najgorsze :))))
UsuńCzesto jezdzilam na rajdy w Gory Swietokrzyskie, wedrowalam tez po Tatrach i zdobylam gorska odznake turystyczna. Teraz juz bym nie polazila, bo od fajek mam oddech krotki i zadyszke.
UsuńJezusie i Maryjo, dobrowolnie poddawać się torturom!...
UsuńMloda bylam i zdrowa, wysportowana i niepalaca, pelna energii i gotowa gory przenosic. Poprzestalam jednak na wspinaczkach.
UsuńMłoda, stara - jakie to ma znaczenie dla sado-maso?
UsuńTo cos Ty robila w mlodosci? Cale zycie przy biurku?
UsuńFanjnie tam, te hulajnogi to raczej ekstrema, zreszta rowery tez.
OdpowiedzUsuńJa patrze na zdjecia i widze te niemieckie napisy i tak sobie mysle "to strasznie trudny jezyk musi byc, mnie by sie juz przy trzecim slowie jezor zlamal":))
Tyle liter na raz? jak to wymowic?
Ja bym sie nie odwazyla zjechac z tej gory na niczym. Juz jak po Getyndze popylam na rowerze, to z najmniejszych wzniesien zjezdzam na hamulcu, zeby sie za bardzo nie rozpedzic.
UsuńTo slowo Wurm-Berg-Seil-Bahn mozna latwo przeczytac dzielac na slowa skladowe, ale sa jeszcze lepsze zlepki, ktorych nie zmiescisz w jednej linijce tekstu drukowanego. Dziwny jezyk, tez go nie lubie, ale nie mam innego wyjscia, jakos musze sie porozumiewac. W Polsce uczylam sie angielskiego (co zreszta pomoglo mi w poznaniu niemieckiego, bo to jezyki z jednej grupy i jest wiele podobienstw, choc niemiecki uwazam za duzo trudniejszy), wiec musialam od nowa uczyc sie innego jezyka, ale kto to wiedzial, ze tu wlasnie wyladuje.
Faktycznie oba jezyki naleza do tej samej grupy, ale jak slucham jednego czy drugiego to trudno uwierzyc. Mam wrazenie, ze niemiecki jest duzo trudniejszy. W angielskim z kolei nie ma zadnych regul jak wymawiac poszczegolne grupy liter i tak kazdy mowi jak chce:)) Ciagle szukam czlowieka ktory potrafi wyjasnic dlaczego w slowo mint wymawia sie mint ale pint to jest pajnt? I nikt nie wie, ale wszyscy mowia "bo tak sie mowi":))
UsuńNoz wiem, ze tak sie mowi pytanie brzmi "dlaczego?":)))
Mam porownanie, bo uczylam sie obu i stwierdzam, ze niemiecki jest znacznie trudniejszy.
UsuńA co to jest ten mint-pint?
Mint to mieta a pint to miarka pojemnosci.
UsuńJa sie zawsze smieje, ze angielski musi byc latwy bo inaczej Amerykanie by sie nie nauczyli:))))
Bardzo fajna i ciekawa wyprawa :D
OdpowiedzUsuńPiekne widoki !
U mnie jakpoś nie zauważyłam znikających zdjęć ... na razie ;-)
No wiesz, ja wstawiam ekstremalnie duzo zdjec, juz ósmy rok, wiec moze jakies limity wyczerpalam? Nie mam pojecia, ale w bardzo wielu postach to zauwazylam, szczegolnie kiedy chce podawac linki do starszych wpisow. Tak przeciez nie zagladam do starych postow, bo nie mam czasu. :)))
UsuńNiby foty nie przekraczające 800 pikseli mozna wklejać do woli. Chyba że wklejasz też większy format ?
UsuńNie, zmniejszam zawsze.
UsuńTo nie wiem czemu tak masz. Może ja też , ale na razie nie zauważyłam ...
UsuńJa juz od dluzszego czasu zauwazylam to zjawisko.
UsuńNie wiem czy moje znikaja bo nie sprawdzalam, a od kilku lat wklejam wieksze niz Ty Pantero i tez mam notki gdzie jest zastraszajaco duzo zdjec. Moze sprawdze jak juz zupelnie bedzie mi sie nudzilo:)))
UsuńU mnie praktycznie w kazdym poscie jest choc jedno zdjecie, Ty zas wiecej piszesz niz fotografujesz.
UsuńPodobają mi się te grube opony. Fajne kółeczka.
OdpowiedzUsuńZjechalabys na tym?
UsuńZwariowałaś? Ja jestem cywilizowana turystka, przecież tam jest boska kolejka!
UsuńPrzyjrzałam się sośnie. Nie jest rozdarta, to nie "Ludzie bezdomni". Tylko krzywa i chyba z ułamanym czubkiem.
OdpowiedzUsuńW gruncie rzeczy to nawet nie sosna, ino jodla.
UsuńByłam z Tobą na tej wycieczce. Wspaniałe zdjęcia. Super!!!
OdpowiedzUsuńCzulam czyjs oddech na karku, a to bylas Ty! :)))
Usuń