Cos ostatnio (az boje sie o tym pisac, zeby nie zapeszyc) Bulka wsadzila sobie korek w sikawke i jakos zaprzestala dewastacji mieszkania. Czasem zdarzy jej sie siknac na dywanik w lazience, na ktorym stoi kuweta, ale rzadko. Wypierze sie raz-dwa i potem jest dlugo spokoj.
Tymczasem...
W sypialni zaczelo mi podsmierdywac, najpierw tak delikatnie, ze wlasciwie nie bylam pewna, ale zapaszek byl ewidentnie moczowy. Z czasem zaczal byc coraz bardziej intensywny, az ktoregos dnia mowie do slubnego, ze Bulka chyba osikala dywanik po mojej stronie lozka. Podnieslismy go, ale nie bylo widac zadnych zaciekow po lewej stronie. Slubny padl na kolana i zaczal weszyc jak pies.
- Dywan smierdzi! - oznajmil.
Ukleklam i ja, ale od dywanu nic nie poczulam, choc dokola smierdzialo.
- To nie dywan.
Chlop odsunal mnie zamaszyscie i ponownie przyjal pozycje koscielna, lapiac wiatr w nozdrza.
- Dywan! - powtorzyl - Zobacz, jest zaciek.
Wzulam okulary, ale niczego nie dostrzeglam, ale uwierzylam slubnemu na slowo. Sciagnelam dywanik i udalam sie z nim do wanny, zeby troche zaprac te podobno oszczana strone. Wiem, ze pomogloby to jak umarlemu kadzidlo, ale szkoda mi bylo wyciepac dywanik do smieci. Bylam jednak z tym praniem ostrozna, bo juz kiedys wrzucilam do wanny caly taki dywanik z pokoju goscinnego, a ten tak nasiakl woda, ze musialam go podawac chlopu przez okno, zeby powiesil na trzepaku na zewnatrz celem odkapania, bo inaczej zalalabym cale mieszkanie. Nic wtedy z prania nie wyszlo, na dywaniku porobily sie takie zacieki, ze nadawal sie jedynie do wyrzucenia. Tym razem wiec wypralam kawaleczek i zanioslam do suszarni w piwnicy.
Kiedy jednak weszlam do sypialni, odorek nie zniknal, ba, jakby sie wzmogl. Tak przy okazji zrobilam generalne sprzatanie podlozkowe, bo zaczelam przypuszczac, ze tam Bulka znalazla sobie zastepcza kuwete. Mylilam sie jednak, podobnie pod szafka nocna nie bylo sladu destrukcyjnych dzialan Bulki i jej sikow. Podloge umylam, potem jeszcze przetarlam dodatkowo woda z octem, ktory pochlania nieladne zapachy. Kiedy wszystko wyschlo, weszlam znow do sypialni, a tam... smierdzi. Zalamalam sie! Pozniej juz tam nie wchodzilam, ale troche mnie martwilo, jak ja bede w takim smrodzie spac.
Chlop pojechal w tym czasie na umowiona wizyte do samochodowego doktora, bo zaczal nam wysiadac akumulator i kazde uruchomienie auta odbywalo sie z pilowaniem startera i moglo byc ostatnim. Zamiast jednak pojechac prosto do warsztatu, zachcialo mu sie po drodze zrobic zakupy i stalo sie to, co sie stac musialo, samochod nie chcial juz ponownie zapalic. Nie mial w komorce numeru warsztatu, zadzwonil wiec do mnie, ja do Patryka, zeby pojechal po niego z kablami. No, to przynajmniej klapnelo, aku wymieniony, auto jezdzi jak nowka niesmigana.
Na rzeczonym dywaniku |
- Podejrzewalismy potwora (tak od poczatku nazywa Bulke), a to z tej doniczki tak capi.
Bo otoz kilka dni wczesniej podlewalam i nawozilam domowe rosliny doniczkowe i w tej wlasnie doniczce troche przelalam, ze woda z tym guanem nawozowym stala i tak bestialsko smierdziala. W innych doniczkach zjawisko to nie wystapilo, nawoz bowiem wsiakl w ziemie. Doniczka zostala wyeksmitowana chwilowo na balkon, niech sobie tam cuchnie do woli, a w sypialni natychmiast przestalo smierdziec. Juz nie smialam chlopu sugerowac, ze powinien przeprosic potwora za bezpodstawne kalumnie. Ja w ramach pokuty zafundowalam jej godzinne miachanie.
Tyle naszego, ze przy okazji wybralam kurz spod lozek i generalnie wyczyscilam wszystkie katy.
Bulka ktoregos dnia wkurzyla sie, bo jakis obcy intruz smial wejsc na jej terytorium:
Tak ze ten... zanim rzucicie podejrzenie na niewinne zwierze i zrobicie generalne porzadki nie przed wielkanoca, sprawdzcie lepiej najpierw doniczki z kfiatkami.
Zabawna historia,uśmiałam się .Ale odorek musiał być straszny.A teraz Bułaczkę w nosek cmok ,cmok.
OdpowiedzUsuńW ramach przeprosin zostala wymiachana. :)
UsuńMam ostatnio tyły na blogach, ale o Bułeczce musiałam dokładnie przeczytać. Niestety, sama sobie zasłużyła na taką opinię 😂😂😂
OdpowiedzUsuńAle dobrze, że to nie ona i niech tak zostanie. Glaski i mizianki dla stwora 💗
A ja mam przynajmniej sypialnie tak czysta jak przed wielkanoca :)))
UsuńZawsze jakis plus :)
UsuńNo nie? Nie ma tego zlego...
UsuńJa załatwiłam kiedyś cały punkt, bo podsypałam w doniczkach kwiatom, na samo dno suszony, granulowany obornik. Nie wiedziałam, że mój zmiennik zabierze się za przesadzanie kwiatów do nowych, większych doniczek i to, co było na spodzie doniczki, wysypie na wierzch.😱 🤔 😆 Wyobraź sobie fetorek plus jeszcze do tego zleciały się muchy z dzielni. Mój rechot - byłam na urlopie, trwał długo. Kwiaty zostały wyeksmitowane na trzy dni z punktu i oboje doszliśmy do wniosku, że trza sobie posyłać wiadomości o większych działaniach przy kwiatach😆😍
OdpowiedzUsuńMojej znajomej zakwitla w chalupie jakas egzotyczna roslina i zanim trafila, co tak capi starymi skarpetkami, prawie zabila chlopa, ze nog nie myje. :)))
UsuńBułeczce jeszcze trochę mizianka, a mnie by się sprzątanko przydało, chociaż mój kot nie znaczy terenu.
OdpowiedzUsuńNo to musisz sobie wyobrazic, ze wlasnie wszedzie nasikal i powinnas posprzatac, moze to Cie zmotywuje.
UsuńBiedna Bułeczka;) Przeżyłam orgię zapachową na balkonie, bo kupiłam ziemię pt."ziemia do pelargonii" i przez kilka dni po posadzeniu w niej kwiatków nieco zajeżdżało gnojówką na balkonie.
OdpowiedzUsuńNie wiem jak to jest z kocimi sikami, ale psie z dywanu usuwa się mocno gazowaną wodą mineralną. Wypróbowałam gdy jamniorek był mały i jeszcze nie wychodził z domu a czasem nie trafiał dokładnie na swój dywanik do sikania ( ręcznik podszyty plastikiem) i moczył mi wykładzinę dywanową.
Kocie siki cuchna wielokrotnie bardziej i intensywniej od psich, ze nie wspomne szczeniecych, ktore sa prawie bezzapachowe. Kocia dieta jest wylacznie miesna, podczas gdy psy maja w karmie kasze, czy tam makarony i warzywa. Ich odchody pachna wiec gorzej od psich. Kiedy kotka mojej corki protestowala przeciw dokoceniu, corka musiala powyrzucac wszystkie dywany, jakie miala w domu. Smrod byl u niej taki, ze w oczy szczypalo.
UsuńKłi,kłi,kłi.
OdpowiedzUsuńAle znam to węszenie, padanie na kolana i wszystkiecte działania porządkowe, bo mojej Pereczce zdarzało się siknąć.
My takie antychrysty, a przed kotem padamy na kolana. :)))
Usuń:))))
UsuńNo co? Powiadajo, ze kot jest dla personelu bogiem. To tylko dla psa bogiem jest personel. :)))
UsuńRozgosc sie, Agnes. Herbatki czy od razu wutki? ;)
OdpowiedzUsuńKażdy powód do zrobienia porządków jest dobry , ale żeby tak Bułczyka oskarżać bezpodstawnie , skandal ! ;-)))
OdpowiedzUsuńNie bede juz przypominac, ale ktos sobie na te oskarzenia niezle zasluzyl... ;)
UsuńOj tam , oj tam ...;-)
UsuńNo jak nie jak tak?
UsuńOj biedna ta Bułka biedna, takie niecne podejrzenia ;)
OdpowiedzUsuńKiedyś mieliśmy roślinę, zwaną gwiazdą szeryfa, która bardzo efektownie kwitła. Ino że te kwiaty cuchnęły niestety.
Link do kwiatuszka ;) http://www.bezogrodek.com/2013/04/stapelia-pstra-leniuch-smierdzacy.html#
Chyba nic smrodem nie przebije dziwidla. :)))
UsuńMam taki smrodliwy nawóz do storczyków. Jeszcze godzinę po podlaniu cuchnie.
OdpowiedzUsuńTo moj lepszy, smierdzial przez kilka dni. :)))
UsuńTo jest nawóz z kupek dżdżownic. Rozważam na poważnie podlewanie na trawniku przed blokiem.
UsuńA moj z kupek kregowcow, zwany guanem i cuchnie kocim moczem. :)))
UsuńA jak woda z cietych kwiatkow w wazonie potrafi capic! :-)))
OdpowiedzUsuńDlatego zmieniam ja regularnie, co dwa dni, bo na codzienne zmienianie jestem za leniwa. :))
UsuńTo nie z powodu diety, kocie siki maja tak intensywny zapach, a spowodowane jest to tym, ze koci macz jest bardzo zgeszczony, poniewaz one malo pija. Majac w domu kota i psa latwo jest to zaobserwowac, pies pije dosc czesto, a kota ciezko upolowac przy misce z woda.
OdpowiedzUsuńZ tego powodu, ze koty tak malo pija, czesto maja problemy z nerkami i pecherzem, mocz jest mocno zageszczony i dlatego latwo tworza sie w nim krysztalki.
Dieta tez, Malgosiu. Zreszta moje koty na szczescie mocza dzioby w misce z woda, czasem tak dlugo pija, ze wierzyc sie nie chce, zwlaszcza Bulka.
UsuńTo dobrze, ze pija, ale sa takie ktore prawie wcale nie zagladaja do miski z woda. Moj Miniek zawsze pil i czesto go widzialam jak to robi, Rufus tez, chociaz jego tak czesto nie widywalam pijacego. Minio sikal srednio tak dwa razy dziennie, czasem trzy, ale z Rufusem byl problem, bo on sikal tylko raz dziennie. ale teraz jak dolewam mu wody do zarcia to robi to nawet i 3 razy dziennie.
UsuńDurne te koty, a wytlumaczyc se nie daja. ;)
UsuńJa tez pare razy zastanawialam sie: "ktory to znowu ...", a potem okazywalo sie, ze dana kaluza to poprostu woda albo, ze komus cos sie rozlalo i nie posprzatal za soba, ale tak to jest jak kots popada w obsesje ... a Miniek tez dal mi swego czasu popalic.
OdpowiedzUsuńAle nawet bym sie nie domyslila, ze ten nawoz tak cuchnie na kocie siki.
UsuńNie kupuje zadnych odzywek do kwiatow doniczkowych. Ot od czasu do czasu jak mam odpady z warzyw i owocow plus fusy z kawy to wszystko miksuje z woda i tym podlewam. Raz od wielkiego swieta do takiego miksu dodaje zywe jajo:)))
OdpowiedzUsuńWiem, ze to naturalny kompost, kfiotki rosno jak oszalale i nie smierdzo guanem.
Latwiej mi podlewac z nawozem niz ten nawoz skladac sama. Zreszta zostaje to potem na powierzchni ziemi i moze plesniec. Zbieram za to skorupki od jajek i kiedy przesadzam kwiaty, to zawsze im sypie na dno dobra garsc skorupek.
UsuńJak jest dobrze zmiksowane (mam Vitamix a ten moze kamienie na make mixowac)to nic nie osiada na powierzchni ziemi, nie plesnieje i co dla mnie najwazniejsze nie smierdzi. Wcale nie zbieram zadnego nawozu, wystarczy ze obieram wloszczyzne do zupy, czy jablko i sru obierki do miksera do tego szklanka wody czy ile tam chcesz i juz jest odzywka do jednego kwiatka gotowa. Nie wiem po kiego licha mialabym te obierki wyrzucac a jednoczesnie kupowac nawoz na suszonym gownie, ktore smierdzi. Serio sprobuj i wtedy mi powiedz, ze Ci nie pasuje albo smierdzi:)))
UsuńNie mam mixera do kamieni :))))
UsuńTo w Miemcach takich nie sprzedajo? :)))
UsuńA bo ja wiem...? Jakos dotad nie mialam potrzeby ich rozczlonkowywania. Do mojego robota balabym sie wrzucic cos twardszego ;)
UsuńSkandal! Smakołyczki dać Bułeczce!
OdpowiedzUsuńSama sobie zapracowala na zla opinie, nie moja wina. :)))
UsuńWedle zyczenia :)
OdpowiedzUsuńUrocza historyjka, choć odorek to nic miłego... Pozdrawiam Was serdecznie! ;)
OdpowiedzUsuńTeraz capi sobie na balkonie, ale tam moze, mnie to nie rusza :)))
UsuńBiedna Bułeczka. Pomiziaj ją ode mnie.
OdpowiedzUsuńMoja Kizia-Mizia zostawiała mi czasami klocka pod wanną, ale ona miała od zawsze kłopoty, więc był twardy i nawet nie śmierdział. Wstawiłam jej tam kuwetę, taką niziutką, fotograficzną (Bezowego) z poszarpanym papierem toaletowym, bo żwirku bym nie dosprzątała. Miała księżniczka w sumie trzy kuwety. Z Bezą nie mam problemu, nigdy jej się nie zdarzyła wpadka, kuwetę ma jedną.
Naszej Miecce tez nigdy sie nie zdarzylo, miala jedna kuwete i zawsze w nia trafiala, byla przy tym bardzo dyskretna i malo kiedy robila w towarzystwie. Kiedy zdarzalo mi sie zastac ja "in flagranti", wycofywalam sie z przeprosinami, zeby nie przeszkadzac, bo wiedzialam, ze czulaby sie niekomfortowo. Bulka rznie w towarzystwie i niczym sie nie przejmuje. :)))
UsuńNatychmiast podziękuj Bułce za błysk w chałupie !!!
OdpowiedzUsuńJuz leceeeee...!!! :)))
UsuńA gdzie domniemanie niewinności? :D
OdpowiedzUsuńZ tego co słyszałem niektóre gryzonie mają dość specyficznie zalatujący mocz. W sumie przekonałem się o tym w jakimś stopniu jak miałem koszatniczki. Po paru dniach klatka i okolica zdawała się być niemal strefą ,,0"".
No ja tam nie wiem. Dziś Rodzicielka była u Babci i sytuacja jakoś się nie zmienia w żadną stronę. Ciężko mi powiedzieć czy będzie lepiej za jakiś czas.
Pozdrawiam!
Miewalismy, kiedy dzieci byly male, chomiki i szczury, wiec wiem, jak pachnie w klatce. Sama nie wiem, co gorsze, czy koci mocz, czy gryzoni.
UsuńPiotrek, trzeba byc dobrej mysli, inaczej mozna zwariowac. BEDZIE DOBRZE !!! I tego sie trzymajmy.