poniedziałek, 17 lutego 2020

Piździ jak w Kieleckiem na dworcu.

Chyba nie ma w Polsce czlowieka, ktory nie znalby tego okreslenia na sakramencki wichur. Malo kto jednak wie, skad sie wzielo, no moze autochtoni z Kielc, choc tez niekoniecznie, bo sprawa dotyczy dawniejszych czasow. Oddaje glos znawcom:
Kielecki dworzec, przywoływany w powiedzeniu, został oddany do użytku w 1885 roku. Stoi na wzniesieniu i kiedyś nie było wokół tyle osłaniających go kamienic co teraz, więc nasz wiatr był odbierany jako silny i zimny.  W samych Kielcach jest sporo wzniesień i dolin, a miasto otoczone jest Górami Świętokrzyskimi, tak więc ukształtowanie terenu, temperatura powietrza i opady są winowajcami specyfiki kieleckiego wiatru.
Podsumowując: Dawno temu złą opinię o naszym wietrze wydali zapewne przyjezdni, którzy w deszczu czekali na pociąg na kieleckim dworcu, usytuowanym na wzniesieniu, a temperatura wokół była niska . I "oberwało" się najmniej winnemu wiatrowi, który do dziś pokutuje za to, że śmiał wiać w takich warunkach.
TUTAJ calosc, jesli kogos interesuje.

Ostatnio troche napsocily w Europie roznego rodzaju wichury, jakies fronty atmosferyczne o dzwiecznych zenskich imionach, Sabinka, Halinka czy inna Malwinka. Zawsze albo prawie zawsze kataklizmy nosza imiona kobiet, ale dobrze, niech sie boja! ;)

"Wietrznie dzisiaj, musiales to zauwazyc"

Niektorym wichur jeszcze bardziej zmienia rysy twarzy







Strach wyjsc z domu, a tu u dziecka w szkole akurat wystepy, wiec nie ma rady, trzeba jechac i oklaskiwac potomka.
A po powrocie do domu...

Nawet nie da sie odpoczac chwile w ogrodku...

... bo juz nie ma ogrodka. Wywialo!

Ze zwierzakiem jednak wyjsc trzeba, bo nienauczony zalatwiac sie do sedesu

Podjezdzamy do miejsca, gdzie mniej wieje...

... po drodze mijaja nas latajace krowy.

A nastepnego dnia...

Nic, tylko siedziec w chalupie i to z dala od okien i drzwi, najlepiej w szafie albo pod lozkiem.

LECIWO, czy to zostalo nakrecone w Twoim domu? Atak latajacej wiewiorki i ujezdzanie szarej Zolzy za jej mlodu?






36 komentarzy:

  1. U mnie nie wieje, a jak wiało to raczej mocno, ale nie strasznie.
    Jak tylko przestaje, zaraz paskuda przyłazi, więc wolę jak wieje, byle umiarkowanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, u Ciebie te slynne smok(g)i wawelskie, to rzeczywiscie lepiej i zdrowiej dla wszystkich, zeby choc troche wywiewalo tej trucizny.

      Usuń
  2. U mnie zawsze wieje procz tych dni kiedy jest 100% wilgotnosci, pelne slonce i 40 stopni na termometrze.Kilka tygodni temu kuzynka z Europy namawiala mnie na tance" nie siedz w domu, jedz moze kogos fajnego poznasz"NIe bede w taka pogoda siadac za kierownice, mowie jej i to jeszcze w nocy, auto mam ciezke ale i tak nim kolysze przy wietrze powodujacym 6 metrowe fale na jeziorze do ktorego ja mam w prostej lini 15 km.Dowiedzialam sie ze wiaterku sie boje .Dzis kuzynka nie wyszla na spacer bo u niej wieje i moze jej galazka na glowke upasc , parki zamkniete .U mnie nawet lotniska nie zamkneli odwolai tylko troche lotow .Wiatr wiatrowi nie rowny.Na Baltyku 6 metrowe fale to straszny sztorm u mnie 6 metrowe fale -panikujesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja znajoma mieszka na morzem polnocnym, tam ciagle wieje, bo to plaskie jak stol i wiatry maja okazje fajnie sie rozpedzac. Ale jak jest sztorm, to musi zastawiac drzwi balkonowe stolem, bo tak nimi szarpie, ze sie same otwieraja i wpycha je do srodka. :)

      Usuń
  3. Pamiętam jak znajomy jechał do Kielc, wysiadł z samochodu i akurat wiało, co zakomunikował dość donośnym: "k... piździ jak w Kieleckiem", a wszyscy ludzie na ulicy na niego wielkie oczy, nikt się nie zaśmiał, jakby nikt nie wiedział o co chodzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiedzonko znalam chyba jeszcze z czasow szkolnych, ale niespecjalnie wiedzialam, dlaczego sie tak mowi. Mowilam, bo mi sie podobalo, ale dopiero teraz poszukalam, dlaczego. :)))

      Usuń
  4. nooo wczoraj się działo, oj było po bandzie. Drzewa wyginało do podłogi...nie mówiąc juz o efektach dzwiękowych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U ns troche wialo, ale bez porownania z Sabina, duzo mniej. Wszystko chyba poszlo do Was.

      Usuń
  5. Do centrum owszem doszed wichur, ale nie było tak źle. Teraz jest ładne słoneczko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Straszyli, ze bedzie gorzej niz przy Sabinie, a bylo znacznie mniej i lagodniej.

      Usuń
  6. U mnie łeb urywa a ja z zapaleniem oskrzeli do rodzinnej i w piątek znowu na 10.30 iść. Kurna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybys byla blizej, postawilabym Ci banki. Sa lepsze niz wszystkie antybiotyki i inne chemiczne cholerstwo.

      Usuń
  7. Pfff, lotki to nie wiewiórki/gryzonie, tylko torbacze :). Ducha w tych malych cialkach az nadto, a ze zabki maja jak dluta potrafia ostro dzabnac. Co ciekawsze, koty które znam nie rozpoznawaly ich jako potencjalnej zdobyczy, jak myszy, czy wiewióry.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No zamiast mnie pochwalic, ze takie pasujace cos znalazlam, to Ty mi tu pfffasz. :)))
      Jak zwal to latajace cus, fajne jest i nie zaglebiam sie, czy ma torebeczkie czy nie. Ujezdza toto zolze, czy kocica sie nie daje?

      Usuń
  8. Nie ujezdza, bo zolza raz dziabnieta w nos omija je szerokim lukiem :).

    OdpowiedzUsuń
  9. Przez bardzo długi czas panicznie bałam się wiatru. Jako stara krowa lądowałam w łóżku u rodziców ze strachu

    Aż tu wylądowaliśmy w Belgii koło Brukseli. Na wzgórzu. Tam wiało bez przerwy. Po mniej więcej roku przestałam zwracać uwagę na wichury...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znajoma przeprowadzila sie nad Morze Polnocne, przez kilka lat sie przyzwyczajala, bo tam tez stale duje, teraz musi byc nie wiem jaki sztorm, zeby zauwazyla.

      Usuń
    2. Ano właśnie
      Człowiek się do wszystkiego może przyzwyczaić
      A Bruksela w link prostej jest bardzo blisko morza

      Usuń
    3. Ty!
      Doceń raczej że maleńko tom razom zmieniu!!

      Usuń
  10. Nigdy nie slyszalam tego powiedzenia...a filmiki i zdjecia przesmieszne...o swicie siem usmialam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Az wierzyc sie nie chce, ze choc raz nie slyszalas powiedzonka, ktore jest tak popularne. No ale nie bylo Cie w kraju, to tlumaczy wiele :)))

      Usuń
  11. Znam to doskonale, ale w wersji po prostu : Pizdzi jak w kieleckim :) I wszystko jasne :) Bez dworca :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wzieli i skrocili, ale i tak wszyscy wiom, o co cho. :)))

      Usuń
  12. Oczywiście, że znałam to określenie. U nas też trochę piździło, ale bez przesady. Drzew z korzeniami nie wyrywało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tym razem nie wyrywalo, choc straszyli, ze bedzie mocniej pizdzilo niz przy Sabinie, ale bylo ewidentnie slabiej.

      Usuń
  13. Ten wichur nazywal sie Ciara, przemianowali go chyba w Germanii bo nie potrafili wymowic (mowi sie Kiera). W ogole to nie jest prawda ze najwieksze huragany maja nazwy kobiece. W Europie huragany atlantyckie nazywane sa od 2015 roku przez Brytyjski i Irlandzki Met Office (Biuro Meteorlogiczne) w porozumieniu z holenderskim instytutem meteorologicznym. Na rok 2020 ustalono nastepujace imiona:
    Atiyah
    Brendan
    Ciara
    Dennis
    Ellen
    Francis
    Gerda
    Hugh
    Iris
    Jan
    Kitty
    Liam
    Maura
    Noah
    Olivia
    Piet
    Roisin
    Samir
    Tara
    Vince
    Willow

    Tak ze, jak widzicie, imiona sa zenskie i meskie na przemian. Aktualnie skonczyl sie Dennis. W ogole to ciekawa sprawa z tymi imionami, bo huragan zostaje dopiero wtedy oficjalnie nazwany gdy dotrze w okolice Wysp Brytyjskich z okreslona sila. Nie wszystkie huragany ida az tak daleko w kontynent jak te ostatnie. Dennis mial byc slabszy niz Ciara, ale kurna, to wczoraj w nocy dom mi sie caly trzasl w posadach, a w tamtym tyodniu nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A swoja droga nie wiem, dlaczego raz nazwany huragan Niemcy po drodze chrzcza inaczej, bo nawet gdyby tej Kiery nie mogli wymowic (a mogliby, spoko), to niechby byla Ciara. Wielokrotnie zauwazylam, ze huragany po drodze na wschod zmieniaja nazwy :)))

      Usuń
    2. O rany Iwona, bede miala swoj huragan !:))😀

      Usuń
    3. He he he, bedziesz miala Kitty, jak przyjdzie :-)))
      A w ogole to nie skomentowalam posta. U nas w domu mowilo sie ze pizdzi jak w kieleckim. To znaczy mama tak mowila, zeby dogryzc tacie. Bo wedlug niej tato urodzil sie w kieleckim. Urodzil sie w Lodzi, a potem mieszkal w radomskim, ale dla niej to kieleckie bylo i juz.

      Usuń
    4. U nas dokladnie tak samo:)

      Usuń
    5. Iwona, no to wychodzi, ze ja razem z Twoim tata tez z kieleckiego :)))

      Kitty, co tak samo? Tato z Lodzi?

      Usuń
    6. Nie:) tylko tak samo sie mowilo:) a z kieleckiego
      pochodzila mamy bratowa - moja ukochana ciocia. :)

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.