Wyprawa w szuwary.
Fotoreportaż z mojego pierwszego rejsu w rzeczki, kanały, śluzy, w dziką przyrodę i równie dzikie komary...
Dzień pierwszy z Helu do Świbna na wyspie Sobieszewskiej.
Po wielu latach pływania po morzach zdecydowałem się, za namową żony, zobaczyć jest jak to jest w żegludze szuwarowo-bagiennej. Zatankowaliśmy łodź, spakowaliśmy słoiki i konserwy i już po chwili ...
...ląd gdzieś za rufą został.
Jeszcze tylko pława Hel South i już pożegnaliśmy półwysep.
Obraliśmy kurs przez Zatokę na Przekop Wisły. Po drodze mijaliśmy innych żeglarzy ale w sumie niewielu.
W stronę Gdańska oprócz nas zmierzał jeszcze jakiś samotny kontenerowiec.
Skipper, jak to skipper, zadzierał nosa ale jak przyszło co do czego to nie ogarniał tego brodzika.
(sami przyznajcie, czyz nasz kapitan Jarek nie jest przystojny?)
Sprawę w swoje ręce musiał wziąć fachowiec.
(pani kapitanowa nie mniej urocza)
W końcu dotarliśmy na drugą stronę wielkiej wody. Na redzie Gdańska statków co kot napłakał. A jeszcze 30 lat temu...
Zaczęliśmy poszukiwania ujścia Amazon... to znaczy Wisły. To wcale nie taka prosta sprawa...
W znalezieniu go pomaga pława kierunkowa. Więc obraliśmy na nią kurs. A rzeki jak nie widać tak nie widać...
W końcu zostawiliśmy Pławę SWB za rufą...
I skierowaliśmy się na stawę na wystającym w morze falochroniku...
Dopiero po chwili zobaczyliśmy uchodzącą do morza Wisłę...
W okolicy bardzo dobra smażalnia rybek. Można zwiedzić przeprawę promową oraz zrobić sobie spacer do samego ujścia Wisły.
Dzień drugi. Ze Świbna przez Gdańską Głowę na Szkarpawę z postojem kolo mostu zwodzonego w Rybinie.
Z samego rana pożegnaliśmy Świbno i popłynęliśmy w górę Przekopu Wisły. Pierwszą przeszkodą ciekawą rzeczą, którą musieliśmy minąć, była przeprawa promowa.
Potem po prawej burcie ukazała nam się port w Przegalinie i śluza Przegalina prowadząca na Martwą Wisłę.
No ale my płyniemy dalej do śluzy Gdańska Głowa przez która można dostać się urokliwą rzekę Szkarpawę i dalej w dzikie Żuławskie rejony...
Powyżej wyjście ze Gdańskiej Głowy na Szkarpawę.
I już jesteśmy w szuwarach...
... i nagle otacza nas dziwny świat trzcin, nenufarów, krzewów, drzew... gdzieniegdzie tylko urozmaicony dziwnymi budynkami tubylców.
Mosty Rybina. Tu konkretnie most kolejowy. O tyle ciekawy, ze nie podnoszony a obrotowy. Dalej zwodzony, drogowy.
Most kolejowy ze względu na przepuszczenie jachtu został obrócony wzdłuż brzegu...
A zaraz po przepłynięciu został zamknięty powrotem (tzn dla żeglugi zamknięty a dla wąskotorówki otwarty).
Odwiedzają nas znajomi z którymi trochę pływamy po rzece, zwiedzamy okolice i po ich pożegnaniu udajemy się lulu.
Zeby Was nie zanudzic na smierc, na razie przerywamy podroz.
W komentarzach mozecie zwracac sie bezposrednio do Jarka, On tu bywa, wiec sam moze odpowiadac, to w koncu Jego post, a ja uzyczylam tylko kawalek miejsca na blogu.
Kliknijcie sobie w zdjecia i ogladajcie je w duzym rozmiarze. Warto!
Dzień dobry Panterko i Jarku! Ciekawa, niezwykła wyprawa! Jak to dobrze, że są jeszcze ciekawi świata a zwałszcza malowniczych zakątków naszego kraju żeglarze! Przecież i u nas są cuda. Ileż tych mostów! Ileż wybrzeży!Przygoda i wiatr w żaglach i skrzydłach marzeń!Nieskończonośc mozliwości.
OdpowiedzUsuńI tylko za mało szuwarów w szuwarach - bo prawdę mówiąc myslałam, ze opowieść o roslinności i faunie szuwarowej bedzie. Juz nastawiałam zmysły na odbiór zapachów i mokrego mikrokosmosu schowanych wśród trzcin, tataraków i wierzb. Może w następnym odcinku?
Pozdrowienia rozmarzone załaczam dla autorki bloga i śmiałka-żeglarza, co się tak fajnie z nami swoimi wrażeniami dzieli!:-)
Jestem łamaga pływacka, żadnych żeglarskich "papierów" nie posiadam, nawet delikatne bujania wywracają mój żołądek do góry nogami, z tym większą zazdrością oglądam i czytam żeglarskie wspomnienia :)
OdpowiedzUsuńdziękuję za ten ciekawy rejs w doborowym towarzystwie, w realu na pewno na taki bym się nie wybrała, za bardzo boję się wody...chociaż może...czego się nie robi dla takich widoków. Miłego dnia.
OdpowiedzUsuńŚwietny rejs i świetna relacja ;-) Pytanko mam w związku z tym. Czy w razie "cóś" można się załapać na taki rejs?
OdpowiedzUsuńO, lubię sobie popatrzeć jak ktoś pływa, ale sama co to tonie :-)))
OdpowiedzUsuńJak mnie przewieźli motorówką 2 lata temu to mi wystarczy na następne 10 lat
chyba, że coś się zmieni...:-)
Najpierw zajrzałam do fok (nie zajrzałam w stosownym czasie) - cudowne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńPożeglowałam z przyjemnością. Forma fotograficzna bardzo mi odpowiada, bo jestem straszliwa wodna melepeta, raz odbyłam realną podróż i ciężko to przeżyłam; ale oglądać lubię, więc czekam na ciąg dalszy. Pozdrawiam
Dziękuję Aniu, za propagowanie u siebie mojej TFUrczości przez duże TFU. Faktycznie mało szuwarów w tych szuwarach chociaż później będzie trochę więcej. To był mój pierwszy rejs w rzeki i kanały i z wrażenia zapomniałem wsiąść ze sobą teleobiektyw. Więc z fotografowania ptactwa i innych przyrodniczych ciekawostek nici.
OdpowiedzUsuńAniu, boje się, że jednak zanudzisz swoich przyjaciół cala kolekcją fotek z tego rejsu. wybierz te najciekawsze. Zdaje się pod tym względem na Ciebie.
Dziękuje za mile komentarze. Male wyjaśnienie. Rejs odbyto łodzią motorową nie żaglówką, ktore zresztą niezbyt sprawdzają się w kanałach, więc i tak trzeba płynąc na silniku. W tym roku niestety nie planuje żadnych rejsów w kanały. Z wielu powodów. Ale zawsze kogoś mogę po rzece przewieść jak się akurat napatoczy a ja przez przypadek tam będę...
No, paczcie ludzie, nie tylko przystojny, ale dodatkowo skromny, ze nie wiem.
UsuńMnie te zdjecia nie znudzily, choc faktem jest, ze z teleobiektywem mozna byloby wiecej detali sfotografowac. Nie bede wiec wybierac, bo wszystkie sa ciekawe.
Sam bym sobie popodziwiał takie widoczki, chociażby z tratwy
OdpowiedzUsuńWidzę, fajną wycieczkę miałaś:)
OdpowiedzUsuńJa nie mialam, to Jarek z zona mieli. Ja uzyczylam tylko miejsce na blogu.
UsuńDziękuję za piękny rejs!
OdpowiedzUsuńJarku, mnie zaimponowała Twoja żona, że Cię namówiła! Super babka! To mi daje do myślenia, bo zazwyczaj to ja marudzę na zasadzie "nie uda się"... Czas to zmienić. Bardzo mi się podoba taki sposób spędzania czasu, myślę, że i po Odrze można by popływać. Z resztą szykujemy się do tego już od kilku lat. Może już czas?
OdpowiedzUsuńCo za budynek ten tubylczy? Czy ktoś wybudował sobie chałupę jak kościół?
Nie wiem. Chyba bardziej pod pensjonat pasuje. A może jaka sekta?
UsuńPo odrze taż pewnie można odbyć ciekawą podróż. Żeglowna jest.
Nam w tej podroży zaimponowali ludzie na malej łódce płynący z 3 małych dzieci (tak grzecznych i posłusznych dawno nie widziałem)
i dużym psem )labradorem). Sami. A płynęli aż spod Łodzi. Spotkaliśmy ich w Malborku jak wracali. Jak oni dali radę, to kazdy da!
Cudne :) Jarku, pozdrowienia dla Twojej lepszej połowy :)
OdpowiedzUsuńMańka, buziak za udostępnienie :)
Anna M.
Bedzie ciag dalszy w trzech odslonach, sledz pilnie wszystkie wpisy.
UsuńBuziaki
Przekaże, dziękuję Aniu M.
Usuń