Kiedys czytalam bardzo duzo, teraz czytanie nieco zaniedbalam, co nie znaczy, ze calkiem zaprzestalam, ale czytam mniej, bo sporo czasu zabiera mi komputer. To moja nowa zabawka i jeszcze nie przestala mnie fascynowac. Odbywa sie to niestety kosztem lektury. Ale ad rem.
Jedna z ulubionych moich ksiazek byla:
Czym mnie tak zafascynowala? Zawierala wszystko, za czym tesknilam i czego nie mialam. Rodzenstwo - to bylo moje niespelnione nigdy marzenie, a tamte dzieci wszystkie mialy. Zwierzeta domowe - dopiero pozniej rodzice zgodzili sie na Hakusia, wtedy jednak, kiedy te ksiazke czytalam, nie bylo o tym mowy! A tamte dzieci mialy swoje zwierzeta. Dom z ogrodkiem - ja bylam dzieckiem wielkomiejskim, wies mnie zawsze pociagala, jej nielatwe, ale i nieskomplikowane zycie, wspaniale mozliwosci i tereny do niczym nie zakloconych zabaw. Ja tego w miescie nie mialam.
Nigdy natomiast nie przepadalam, w przeciwienstwie do Abi, za ksiazkami o Winnetou, pozniej za westernami w telewizji, to zupelnie nie byly moje klimaty.
Bardzo lubilam ksiazki o zwierzetach, do wypeku zaczytywalam sie w Janie Grabowskim...
...albo w Antoninie Zabinskiej
I jeszcze jedna pozycja, moja ksiazka ponadczasowa, z ktorej w kazdym wieku mozna wyczytac inna prawde. Kiedy przeczytalam ja po raz pierwszy w wieku... nie bardzo pamietam, moze osmiu-dziewieciu lat, byla dla mnie po prostu bajka z obrazkami. Pozniej wracalam do niej wielokrotnie i za kazdym razem odkrywalam w niej cos nowego, jakbym nigdy przedtem tego nie czytala.
To wlasnie byly moje ulubione ksiazki, ale czytalam znacznie wiecej, wlasciwie wszystko, co wpadlo mi w rece w szkolnej bibliotece, gdzie pomagalam na przerwach.
Wszystkich chetnych zapraszam do kontynuowania zabawy, piszcie na wlasnych blogach o swoich ukochanych ksiazkach z dziecinstwa, a osoby bezblogowe moga napisac do mnie na maila, chetnie zamieszcze notke u siebie.
Ach, zapomniałam o Dzieciach z Bullerbyn. To przecież koronna pozycja.
OdpowiedzUsuńDla mnie byla koronna.
UsuńAcha, podaj mi, prosze, namiary na swojego bloga, bo nie moge znalezc. :)
ja uwielbiałam "anię z zielonego wzgórza". ale to już nie w dzieciństwie. wtedy zaczytywałam sie w bajkach i basniach.
OdpowiedzUsuńTak, Ania byla troche pozniej, zwlaszcza jej kolejne losy.
UsuńPanterko u mnie również Mały Książę przewija się od wielu lat.
OdpowiedzUsuńUwielbiałam chodzić do biblioteki i tak jak Ty pomagać paniom w przerwach, wypisywać karty
i segregować pozycje. Jako dziecko nawet przez myśl mi przemknęło, że chcę pracować w bibliotece ;)
Pamiętam jak za mgłą, że moja ciocia prowadziła taką małą bibliotekę w swojej wsi, niestety wszystko upadło.
A same bajki, lektury no cóż, mój tato często mi opowiadał bajki i to je pamiętam z dzieciństwa bardziej niż samo czytanie książek przez moją osobę :) ot, taka dziurawa pamięć ;)
a o jakim przedziale wiekowym mówimy dokładnie ?
wybacz jeżeli napisałaś to gdzieś w poście ale jeszcze śpię ;)
Nie mowimy o zadnym przedziale, po prostu chodzi o ksiazki, ktorymi pasjonowalismy sie w dziecinstwie. Ja jestem z pokolenia, ktore bardzo duzo czytalo/czyta, dla moich dzieci czytanie nie jest juz tak fascynujace, jak dla mnie. Czasy sie zmieniaja, inne sa zainteresowania.Szkoda.
UsuńTo tak jak mój tato jeszcze pamięta czasy czytania książek przy lampie naftowej.
UsuńW szkole mało czytałam raczej unikałam za to jak dorosłam to zaczęłam czytać sporo :)
W domu mamy bardzo dużo bibliotekę i cały czas się powiększa
bo M bardzo lubi czytać a ja Go gonię ;)
Ja czytalam, odkad tylko nauczylam sie czytac, a bylo to jeszcze przed pojsciem do szkoly, tak mnie wzielo na lekture :)))
Usuń"Dzieci z Bullerbyn" - to również i moja ulubiona książka w dzieciństwie. Czytałam ją wielokrotnie, znając niektóre fragmenty na pamięć. "Puc, Bursztyn i goście" - też fajna, chociaż występowało tam słowo, którego nie mogłam zajarzyć, o co biega. Powtórzyło się kilka razy i musiałam się komuś w końcu spytać, co to jest PARKAN? Bo u nas to po prostu płot, a nie żaden parkan ;)
OdpowiedzUsuńDla mnie plot to bylo cos innego niz parkan. Ploty byly na wsiach, takie zwykle ze sztachet, a parkany to raczej w miastach, czasem z drewna, ale i metalowe. Ale moge sie mylic, moze to to samo...
UsuńNie mam pojęcia, bo u mnie wszystko jest płotem ;)
UsuńNie słyszałam, żeby ktoś używał słowa "parkan". Co region, to inaczej się mówi.
Moze i to jest jakims regionalizmem, czort wie.
Usuń:))) i Młodszy zapytał mnie też, co to parkan!
UsuńMoje tez czasem pytaly o slowa, ktore dla mnie w ich wieku byly oczywista oczywistoscia. Czasy sie zmieniaja i slowa wychodza z uzycia.
UsuńDzien dobry Panterko! Lektury dzieciśtwa to wspaniały i wręcz przepastny dla mnie temat albowiem większosc dzieciństwa, młodości i dorosłości spędziłam w przeróżnych bibliotekach. Biblioteka to zawsze był mój drugi dom.Czytałam właściwie wszystko i dotąd czytanie (oraz pisanie) byłoby moją największą pasją, gdyby nie ilośc obowiązków na głowie i samo zycie, które ma swoje prawa.
OdpowiedzUsuńA co najmilej wspominam z dzieciństwa? "Anię z zielonego wzgórza", Pollyannę", wszystkie ksiazki Makuszyńskiego, Grabowskiego, Niziurskiego, Minkowskiego, Bahdaja. Ukochane do tej pory "Klehdy sezamowe" Lesmiana, stare baśnie polskie no i najulubieńsze, ponadczasowe - basnie Andersena. To jest dla mnie temat rzeka, więc może rzeczywiscie w wolnym czasie skrobnę o tym posta.
Serdeczne myśli zasyłam i życzenia dobrego dnia!:-))
No tak, Makuszynski. Jakze moglam go pominac? Basnie Andersena - wiadomo! Klasyka. Pewnie tez moglabym wymieniac bez konca, praktycznie opanowalam cala dziecieca lekture.
UsuńGorace usciski. Jak tam woda?
Woda wróciła do studni a nam zwrócił dobry humor. Tylko pogoda dobra już chyba odeszła. Dzisiaj panowała na Pogórzu mgła, ze oko wykol. A jutro podobno ma padać. I bardzo dobrze!:-)
UsuńCos za cos, albo woda, albo pogoda. Ja wybralabym jednak wode :)))
UsuńDzieci z Bullerbyn czytałam z 50 razy, za każdym razem z tą samą przyjemnością
OdpowiedzUsuńczytałam ją pomiędzy innymi pozycjami
kiedy nic nie miałam do czytania
potem wielokrotnie dzieciom - teraz to one ją uwielbiają
Nie wiem czy zauważyłaś, ale w książce "Ludzie i zwierzęta" na okładce widnieje piękny okaz mojej Lulki- Wyżła Fryzjerskiego!!!!!
Swoją drogą moje śledztwo wykazało, że Lulencja to wyżeł niemiecki krótkowłosy
:***
Eee tam, krotkowlosy niemiecki! Nawet niepodobna. Fryzjerski i juz!
UsuńWidze, ze Bullerbyn to nie tylko moja ukochana ksiazka, mam ja zreszta do dzisiaj, lezy gdzies w piwnicy w pudlach. Dla kogo, sie pytam?
Buziaki
ja też mam swój egzemplarz, sfatygowany i ukochany:)
UsuńAle Twoje wnuki beda go czytac, a moje?
UsuńKsiążka z mojego dzieciństwa, czytana mi najpierw na dobranoc, a później samodzielnie, to zbiór opowiadań "Przez różową szybkę" Ewy Szelburg-Zarębiny.Ta książka też była jedną z pierwszych lektur moich dzieci.
OdpowiedzUsuń"Ania z Zielonego Wzgórza", "Winnetou" ...zaczytane tak, aż się rozsypywały i trzeba było je kleić :)
Mam wszystkie tomy Ani, tez nie wiem, dla kogo, bo moje po polsku nie chcialy czytac. Ehhh...
UsuńNo cóż, nie będę oryginalna. I "dzieci z Bullerbyn" i "Ania z Zielonego Wzgorza" czytałam po kilkanaście razy. Miałam jeszcze kilka ulubionych, np. "ABC dobrego wychowania" Ireny Gumowskiej, czy "Mania czy Ania" Ericha Kästnera. Natomiast nigdy nie lubiłam "Małego Księcia". Przeczytałam już jako dorosła osoba, bo "wypadało znać".
OdpowiedzUsuńA ja wracam do Malego Ksiecia, nawet jako dorosla. Cos mnie ta ksiazka urzekla.
Usuń...Dzieci z Bullerbyn, najlepsza książka jaką kiedykolwiek czytałem (przeszło 30 razy)... :))
OdpowiedzUsuń...kurczę chyba coś u siebie też napiszę...
UsuńNapisz, napisz! To interesujace, co inni czytali, choc prawie u wszystkich przewijaja sie te same pozycje.
Usuń...może dlatego, że to kanon lektur był, he he he...
UsuńDzieci z Bullerbyn też, ale w ręce mi wpadła bo to chyba była moja lektura, na i baśnie braci Grimm i Andersena każda fantastyczna :)
OdpowiedzUsuńBuziaki :)
Wymienilam takie moje najukochansze, ale moglabym wymieniac bez konca.
UsuńCaluski, Ilonus
Mały Książę to było dla mnie objawienie, ale dopiero gdy byłam w liceum. Wcześniej fascynowało mnie bardziej rysownie węży otwartych i zamkniętych. :) Kiedy dotarł do mnie sens przesłania tej książki, poczułam się jakbym znalazła sens życia. Uwielbiam ją. Poza tym przeczytałam wszystkie "Tomki" i całą masę innych.
OdpowiedzUsuńMogłaby pewnie wymieniać bez końca, bo byłam z tych czytających pod kołdrą z latarką, żeby rodzice nie widzieli, bo miałam już spać...
:)
Mnie straszyli, ze oslepne, jak bede pod koldra czytac. Dzisiaj lekarze sa innego zdania, podobno czytanie przy latarce pod koldra nie oslabia wzroku. Tyle, ze pokolenie czytaczy odchodzi powoli do lamusa.
UsuńDlaczego nie używasz polskich znaków? Jako recenzentka (?) powinnaś.
OdpowiedzUsuńJa tez Cie witam. Nie uzywam, bo nie mam.
Usuń"Dzieci z Bullerbyn" i "Kubusia Puchatka" czytałam wielokrotnie:)
OdpowiedzUsuńKubus - zapomnialam o poczciwcu. Tyle lat uplynelo! Dopiero po Waszych wpisach przypominam sobie kolejne ukochane ksiazeczki.
UsuńWitaj mój syn właśnie ma lekturę Mały książe... moja ksiązka to wiersze Brzechwy uwielbiam je do dziś ...nawet kilka znam na pamieć....:)
OdpowiedzUsuńWyobraz sobie, ze mam ksiazeczke Brzechwy z jego dedykacja (imienna) dla mnie. To prawdziwy skarb.
UsuńI tez wiele jego wierszykow pamietam do dzisiaj.
A ja "Dzieci..." nie czytałam....
OdpowiedzUsuńZa to "Cudowną podróż", Londona- "Biały Kieł" i "Zew Krwi". Do tego Puca, Bursztyna i gości, lubiłam Teodora Goździkiewicza, Tytusa Karpowicza. "Mały Książę" zaś jest ponadczasowy. Dawno nie czytałam, chyba muszę sobie przypomnieć....
Ja powracam do ksiecia od czasu do czasu, dawno nie wracalam, moze i na mnie czas?
UsuńA nie ma mojego komentarz? Piałam, że zapomniałam o Dzieciach z Bullerbyn, a też się w nich zaczytywałam :D
OdpowiedzUsuńMnie tez "kradnie" komentarze. Znow blogger swiruje.
UsuńEch.... :)... Ciekawa jaka byłaś w wieku np. 17 lat.. zrobisz post o sobie w tym wieku? strasznie jestem ciekawa? To już co prawda nie etap dzieci z bullerbyn, ale... ;)?
UsuńPomysle o tym. Musze sobie najpierw przypomniec, co ja wtedy czytalam. Wiele z dzieciecych lektur umknelo mi z pamieci i dopiero czytajac komentarze, przypomnialam sobie o nich.
UsuńA nie musi być o książkach :), może być o Tobie :D, tak po prostu :D.
UsuńHa! No dobra, cos popelnie na swoj temat, tylko nie wiem, kiedy. :)))
UsuńMłodszy właśnie po lekturze "Puc, Bursztyn i goście" nie mogłam się oprzeć i przeczytałam i ja :)))
OdpowiedzUsuńDziecięciem będąc jednak bardziej mi sie podobała, choć i teraz przeczytałam z przyjemnością :)
Ja kilka lat temu wpadlam na genialny pomysl powrotu do Bullerbyn. Pozniej zalowalam, bo odarlam moje marzenia i idealy ze skory. Ksiazka zdala mi sie glupawa i infantylna. Kazda lektura ma swoj czas, nie powinno sie od pewnego wieku ponownie do niej zagladac.
Usuń