Moze to i lepiej, ze nie moglam Kiruni towarzyszyc do kliniki przed operacja, ani odbierac jej nastepnego dnia, wystarczajaco denerwowalam sie bez niej. Chodzilam jak nawiedzona, bylam niewyspana, bo przez kilka nocy wciaz sie budzilam. Ten dzien, ktory przelezala w szpitaliku, przywolal w pamieci dzien, kiedy odszedl Fusel. Taka pustka, nikt nie wital mnie przy drzwiach, nikt nie podchodzil, zeby dac mi buzi szerokim, rozowym i miekkim jezorkiem, nie bylo z kim wyjsc na spacer, a samej mi sie nie chcialo.
Na dzien przed operacja przyjechal do nas tata, bo poprosilam, zeby pozyczyli nam pieniadze na te operacje. On Kire uwielbia i tez bardzo przezywal jej chorobe i rychla operacje. Tu tez sie denerwowalam, jak zniesie podroz, jak bedzie sie czul w ogole.
Tego dnia poszlismy z Kira na spacer, gadalismy dlugo i wzajemnie podtrzymywalismy sie na duchu. Bardzo jestesmy wdzieczni rodzicom, ze nie tylko poratowali nas w potrzebie, ale i dostarczyli pieniadze do domu. Zreszta nie tylko to, bo tato przywiozl jeszcze cala walizke wedlin, zebysmy w chwilach strachu o Kire i zwatpienia, mogli chociaz dobrze zjesc. Tyle tylko, ze ja mam akurat scisniety zoladek i kluche w gardle, wiec z jedzeniem jakos mi nie po drodze.
Wieczorem polazilismy jeszcze po jarmarku przedswiatecznym, napilismy sie po kubku grzanego wina i udalismy juz o 21.00 do lozek, bo wszyscy bylismy padnieci.
W srode pojechalam do pracy, ale do zadnej roboty nie za bardzo sie nadawalam, wciaz myslalam o suni, a paniczny strach mieszal mi w glowie. Szczerze mowiac, nie wiem, jak ja w ogole dojechalam i wrocilam z powrotem do domu, nie stuknawszy nikogo po drodze, bo myslami bylam z Kira, a nie na ulicy.
Z relacji meza wiem, ze dali jej "glupiego Jasia", po ktorym natychmiast zwiotczala mezowi w rekach, po czym powiezli na wozku na sale operacyjna. Po poludniu zadzwonilismy, zeby dowiedziec sie o jej stan. Nazywalo sie, ze operacje przeszla dobrze, ze jeszcze spi i krwawi i zeby dzwonic w czwartek rano, czy juz jest do odebrania.
Z tego totalnego zakolowania odwalilam wlasnemu ojcu niewybaczalny numer. Jego powrotny autobus mial odjezdzac o 19.45, a mnie sie cos pokrecilo i na dworcu bylismy juz o 18.30, cala godzine wczesniej. Ja to ja, ale zaden z panow tez sie nie zorientowal i dopiero, kiedy kwitlismy na lawce w oczekiwaniu na "spozniajacy sie" autobus, jakos nas oswiecilo, ze nie autobus sie spoznia, tylko my jestesmy daleko za wczesnie. Powloczylismy sie troche po dworcu kolejowym, zeby nie marznac na dworze i o czasie wrocilismy na autobusowy. A moglismy jeszcze godzine pobyc w domu razem i sie soba nacieszyc. Strasznie mi glupio, nie wiem, co ja mam pod tymi blond lokami, bo chyba nie mozg.
W czwartek znow pojechalam do pracy, tym razem nieco spokojniejsza, ale nie do konca. Przynajmniej bardziej uwazalam podczas jazdy, ale myslowa nie ustawala podczas pracy. Najpierw zadzwonila do mnie mama, ze tato szczesliwie i punktualnie dotarl do domu, a pozniej maz powiadomil mnie, ze Kira juz jest, ale ze to nie ten sam pies. Plakala w klinice, widocznie bardzo ja bolalo, a w domu przez caly czas spi. Gnalam z pracy jak na skrzydlach.
Owszem, przybiegla do drzwi i cieszyla sie, ale nie tak jak zwykle. Ubrana byla w body, ktore ma zapobiegac dostepowi bakterii, ale i wietrzyc rane. Dlatego nie zostala zabandazowana, bo musi byc dostep powietrza. A rana niestety nadal krwawi, o czym lekarz ostrzegal, tak ma byc przez jakies 2-3 dni. Trzeba ja pilnowac, zeby nie lizala. Dostala wprawdzie ten abazur na szyje, ale przeciez nie bede psa maltretowac, wole pilnowac.
Tak to wszystko wyglada, jeden wielki obraz nedzy i rozpaczy. Podgolona lapka i brzuszek, okrwawione ubranko i bandaz w miejscu po wenflonie. Sama Kirunia przez caly czas spi, jest bardzo oslabiona i obolala, w koncu to bardzo powazna operacja. Apetytu tez nie ma, ale na szczescie pije.
Dzisiaj po poludniu mamy zglosic sie na kontrole. Pozniej juz bedzie weekend, wiec cale dwa dni bede mogla z nia byc. Dowiem sie przy okazji, kiedy beda wyniki cytologii, do tego czasu bede sie dalej bala.
Wieczorem rozebralismy na krotko Kirunie, zeby szybko przeprac jej zakrwawione body. Na ten czas musiala miec zalozony abazur na szyje, bo za bardzo ja intrygowala jej rana. Ubranko jest z jakiegos sztucznego tworzywa, wiec wyschlo na kaloryferze blyskawicznie. A rana jest przerazajaca!
Biedna psiunia. To normalne, że inaczej się czuje i zachowuje, każdy po operacji miałby słabsze dni.
OdpowiedzUsuńpogłaszcz ją ode mnie.
:*
Dobrze, ze na noc zostala w szpitalu, z pewnoscia nie wytrzymalabym jej cierpienia.
UsuńGlaski dostala i spojrzala z wdziecznoscia, a nawet machnela ogonkiem. :)
Będzie dobrze, jak pokonała już tyle dni po operacji!!! Teraz tylko lepiej i dużo miłości. A tej, jak widać jej nie brakuje:) Trzymam kciuki i sercem jestem z Wami
OdpowiedzUsuńaga
Ps mieliśmy doga niemieckiego, przeżył po operacji 36 godzin, ale niestety miał słabe serduszko.
Milosci jej rzeczywiscie nie brakuje w domu, a jeszcze ma jej tyle od Was...
UsuńJa przez caly czas przekazuje jej buziaki i glaski od blogowych ciotek :)))
Biedulka ile się musi nacierpieć...
OdpowiedzUsuńDostaje syropek przeciwbolowy i antybiotyk, a z podawaniem tego ostatniego jest teatr, bo wypluwa ;)
UsuńBiedna Kirunia,widać że cierpiąca,a do tego ta krwawiąca rana...
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za szybki powrót do zdrowia bidulki.
Dobrze że masz wsparcie w rodzinie,to pomaga przetrwać najcięższe chwile.
Buziaki dla Was
Po wypraniu body, ma juz tylko na nim niewielkie plamki, wiec krwawienie ustaje i to jest dobry znak.
UsuńFakt, moj ponad 80-letni ojciec meczyl sie tyle czasu w podrozy, zeby pomoc ukochanej suni.
Caluski
Hehhh... tak się czułam jak właściciel Rodziaka zabrał... na szczęście dostałam go z powrotem. Podobne odczucia... jak go zabiera to boje sie, że już nei wróci... czuję lęk jak Ty... tylko moja sytuacja powtarza się...
OdpowiedzUsuńOk sunia niech dochodzi do siebie! CZekamy na wyniki, a Ty sie nei łam tylko głowa do góry! Myśl to energia a po za tym jej potrzebne są dobre emocje:) będzie dobrze!
Kirunia przez cale swoje zycie chyba nie byla tak pieszczona i gilgana, jak ostatnio, nawet wolno jej spac na sofie. Teraz tylko te wyniki...
Usuń...najgorsze za wami, będzie dobrze. Cały czas trzymam kciuki. Pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńCzujemy wszyscy te dobra energie od Was, do duzo daje. Dzieki serdeczne. :)
UsuńTak jak inne osoby wspomnialy, najgorsze za Wami. Ten Twoj Tato to musi byc wyjatkowy czlowiek zeby samemu przyjechac, pomoc nie tylko finansowo, ale rowniez psychicznie swoja obecnoscia. Teraz jest bardzo wazne zeby rana byla czysta i zadnych infekcji. Serdecznie pozdrawiam oraz uklony w strone Taty.
OdpowiedzUsuńTo prawda, ze z jednej strony tato dal nam wsparcie, a z drugiej balam sie o niego, jak poradzi sobie w 12-godzinnej nielatwej podrozy autobusem, z chorymi nogami. Na powrot kupilam mu specjalne skarpety antyzakrzepowe, mowil, ze sa bardzo dobre.
UsuńRana coraz mniej krwawi, body po praniu ledwie poplamione, wiec idzie ku lepszemu, mam nadzieje.
Sciskam, Halutka, mocno.
Dobrze że już po wszystkim. Biedulka i szczęściara że ma takich dobrych , kochających przyjaciół. Twój tata jest rewelacyjny. Teraz już wszystko będzie dobrze - cały czas trzymam kciuki. Trzymaj się ciepło :)
OdpowiedzUsuńTrzymamy sie jakos, Grazynko, choc latwo nie jest patrzec, jak psina cierpi. Sama widzisz, jak wielka jest rana. Myslalam, ze bedzie jednak mniejsza.
UsuńBuziaki
Się mi oczy zaszkliły:(
OdpowiedzUsuńTeraz już z górki.Szybkiego powrotu do zdrowia Kiruniu!:)
Przeczytalam jej, merdnela ogonkiem, wiec chyba zrozumiala i dziekuje.
UsuńJa staram sie trzymac i nie plakac, chociaz to nielatwe, ale robie to dla niej.
Buzinki, Oreczko.
Kochanego masz Tatę Panterko! Bardzo przypomina mi mojego. Zrobiłby wszystko by pomóc, ulzyć, wesprzeć, odgonić chmury. Żebyż Ci nasi ukochani bliscy mogli życ jeszcze kilkanaście lat przynajmniej. Są tak bardzo ważni! Są częścia nas. Ostoją i szczęściem najwiekszym.Niezastapionym!
OdpowiedzUsuńRana Kiruni wyglada rzeczywiscie strasznie! Ale pamietaj, że to na początku tylko tak jest. Potem powinno się szybciutko wygoić(bo na zwierzętach jakos szybciej sie goi) a psina odzyskać dawny wigor i radośc. Życzę Ci z całego serca by tak własnie było!
Dobrze, że w weekend będziesz z nia cały czas razem. To na pewno pomoże Kiruni dojsc do siebie.
Ciepłę mysli Wam przesyłam i trzymam kciuki by było dobrze!***
Olenko, ja wiem, ze rana po operacji nie wyglada pieknie, mnie zaskoczyla jednak jej wielkosc (dlugosc). Nie myslalam, ze bedzie az taka, bo w koncu te trzy cycuszki nie sa az tak od siebie odlegle. Dzisiaj dowiem sie reszty szczegolow, bede mogla wreszcie sama porozmawiac z lekarka.
UsuńDziekujemy za dobre slowo. Buziaczki
Tak mi przykro :(( Wyobrażam sobie o czym piszesz ponieważ dokładnie w tym samym czasie piesek mojego brata (cudowny, maleńki wesołek) przeszedł zabieg przepukliny. Przeżywają dokładnie to samo co Ty. Strach, ból psiny, której nie można pomóc, i czekanie na polepszenie stanu. A ponieważ mieszkam z bratem w tym samym budynku to i my przeżywamy to wszystko tak samo, tym bardziej, że uwielbiamy tego pieska wszyscy.
OdpowiedzUsuńOby jak najszybciej przestało krwawić i zaczęło się poprawiać!
Ślę wielkie i ciepłe myśli!
Nasz Fuselek byl rowniez operowany na przepukline, ale jego operacja to byl naprawde maly pikus w porownaniu z Kirusiowa. Chociaz wtedy tez bardzo przezywalam. Fusel mial raptem 3 szwy, u Kiry nie moge nawet policzyc. Nie ma zadnego porownania!
UsuńRana juz nie krwawi, po wypraniu body, jest na nim kilka niewielkich plamek, wiec idzie na lepsze.
Dzieki przesylanej przez Was dobrej energii, nie inaczej! Dziekujemy!
to, że mniej krwawi lub nawet wcale to już rewelacyjna wiadomość! Ale rekonwalescencja na pewno jeszcze będzie Cię kosztowała mnóstwo emocji! Siły wysyłam, bo akurat mam ich trochę więcej więc się dzielę! :))
UsuńKochana jestes! :)))
UsuńWiesz, że Ciebie rozumiem. Jak już będą wyniki (wierzę z całych sił, że dobre) to szybko nam o tym napisz, bo- mimo iż to nie mój futrzak- się denerwuję i martwię i nie tylko ja, Nie chciałabym przeżywać tego co Ty przez ostatnie dni, ale wierzę, że teraz będzie już tylko dobrze! Pogłaszcz ode mnie Kirę! Ja masę dobrych myśli jej posyłam.
OdpowiedzUsuńWiesz doskonale, co mi w duszy skowycze, sama niedawno przez to wszystko przeszlas, nie musze wiec niczego wiecej tlumaczyc. Wszyscy dopingowalismy Twojego tchorzyka, trzymalismy za niego kciuki, a jednak sie nie udalo :(((
UsuńMam nadzieje, ze Kira wyzdrowieje, widac, ze czuje sie juz nieco lepiej. Teraz tylko czekanie na wyniki cytologii... Bede relacjonowala na biezaco, to oczywiste.
Buziaczki
Kochana, ja nie dziwię się, że Kirunia jest taka osowiała, bo ta rana jest ogromna! Też myślałam, że będzie zdecydowanie mniejsza. Ale tak jak piszą dziewczyny, teraz będzie już tylko lepiej!:)) Trzymam kciuki, razem ze swoimi zwierzakami, za wyniki! Uściski dla Ciebie i głaski dla Kiry:)))
OdpowiedzUsuńWizyta taty bardzo mnie wzruszyła...
Mnie tak wzruszyla, ze dziekujac i sciskajac ojca, ryczalam jak krokodyl. Dobrze, ze mam jeszcze na kogo liczyc w potrzebie.
UsuńNie wiem, co to za czerwona plama u niej w pachwinie. Jesli to plyn odkazajacy, to dlaczego tylko tam, a nie na calej dlugosci rany. Moze przy goleniu "zgolili" jej naskorek? W kazdym razie krwawienie ustalo, ale Kira nadal prawie przez caly czas spi. Ale moze to i lepiej, sen jest zdrowy.
Przekaze glaski, dziekuje w imieniu Kiruni. :)
Aniu, utul ode mnie Kirunię. Dobrze, że już jest z Wami, to na pewno dobrze wpłynie na jej powrót do formy. Nadal trzymam kciuki, a Ciebie mocno ściskam.
OdpowiedzUsuńUkłony dla rodziców. :)
:*
Utule Kire, przekaze uklony. Bardzo dziekuje, Jolu. Jeszcze tylko raz do pracy i bede miala dwa i pol dnia tylko dla niej, do miziania, gadania i rozpieszczania.
UsuńBuziolki
Cieszę się na Wasze dwa i pół dnia. :)
UsuńJa sie ciesze jeszcze bardziej. Ten tydzien kosztowal mnie strasznie duzo nerwow i sil.
UsuńNo, kochana, ja się z Twoją radością równać nie mogę, i nie zamierzam. ;) Ale miło pomyśleć, że będziecie tyle czasu razem po tej trudnej rozłące. Nno! :)
UsuńDo radosci jeszcze mi daleko, chcialabym jej ujac bolu, ale sie nie da. Widac wyraznie, ze psina cierpi, bo czasem popiskuje. Ale jestem pelna nadziei, ze wszystko sie dobrze skonczy.
UsuńTwój tato jest niesamowity :)) Dziarski z niego chłopak jeszcze, mimo problemów z nogami :)
OdpowiedzUsuńDla Kiruni ode mnie oczywiście dużo głasków i mizianek, z każdym dniem powinno być coraz lepiej. Znasz przecież powiedzenie, że coś goi się jak na psie?
Goi sie dobrze, to prawda, pozostaje jedynie obawa o wyniki cytologii. Dzisiaj wszystkiego sie dowiem, kiedy beda.
UsuńGlaski i mizianki przekaze, ucieszy sie na pewno, biedulka.
A ojciec faktycznie niesamowity, przeciez wystarczylo przelac pieniadze, to wolal sie telepac w te i nazad, zeby dostarczyc zarelko. Naprawde mnie tym wzruszyl do lez.
Caluski, Lidus.
Ucałuj Kirunię od cioci Mirabelki.
OdpowiedzUsuńJuż wszystko będzie dobrze, dałaś radę! :)
Buziak
Dziekuje, Mirabelko. Wasze slowa, przesylane mizianki i trzymanie kciukow sa naprawde wzruszajace. Jak ma nie byc lepiej przy takim dopingu?
UsuńBuziaki
Przesyłam Wam dużo pozytywnych myśli, żeby wszystko się dobrze skończyło i psinka szybko się wylizała! :)))
OdpowiedzUsuńKirunia jest juz poza zagrozeniem, pozostaje tylko strach o wyniki badan.
UsuńDziekujemy bardzo serdecznie za wsparcie :)
Caluski
Szybkiego powrotu do zdrówka życzę Kiruni a Tobie Panterko spokoju i cierpliwości w opiece nad nią.Jesteś teraz pielęgniarką więc pozytywne i ciepłe nastawienie zalecane.Pozdrawiam i dużo całusków dla Kiruni.
OdpowiedzUsuńNie sposob byc nastawiona negatywnie po wszystkich Waszych slowach otuchy i wsparciu w tych ciezkich dla nas chwilach.
UsuńDziekujemy, bo bez Was byloby jeszcze ciezej.
Sciskam, Halinko.
Bidulka... Niech jak najszybciej do zdrowia i sił wraca! :)
OdpowiedzUsuńDzieki, Aluszka :)))
UsuńMoja Hela dziś miała steryliz. Taka bidulka teraz leży. U Kiry to jednak poważna rana. :(
UsuńGłaski pocieszacze ślę!! :))))
Dużo zdrowia dla Kiruni ! A dla Was Panterko dużo siły i cierpliwości, ułoży się bo inaczej być nie może
OdpowiedzUsuńściskam gorąco.
Dziekujemy, Monisia, wzajemnosci. :)))
UsuńPrzebrnęliście najtrudniejszy okres . Dobrze , że mogłaś liczyć na rodziców bo nie zawsze tak była. Teraz już coraz lepiej będzie . Powiedzenie - goi się jak na psie - nie jest wyssane z palca. Na pewno szybciutko się rana zagoi . Samych radości życzę, dużo uśmiechu :)
OdpowiedzUsuńZawsze mozemy na siebie liczyc, i na rodzicow i na dzieci, a oni na nas. Trzeba sie trzymac razem, bo w koncu kto, jak nie rodzina?
UsuńUstapienie krwawienia to dobry znak, zwlaszcza, ze lekarz ostrzegal, ze moze to dluzej potrwac, nawet do trzech dni. A ustalo wczesniej.
Izuniu, dziekujemy za wsparcie i otuche.
Wreszcie są jakiś wieści. I to dobre, przecież. Jest ciężko, to fakt. Po tak poważnym, inwazyjnym, zabiegu trzeba trochę dłużej poczekać na całkowite unormowanie sytuacji. Mam przeczucie, że Kirunia prędko wróci do pełni zdrowia i sił.
OdpowiedzUsuńCo zaś do Taty, wprost brak mi słów podziwu dla jego hartu ducha.
Kira juz dzisiaj jadla, trawienie tez ma w porzadku. Tyle, ze nie chodzi na dlugie spacery, bo raz, ze slaba, a dwa, ze nie moze brykac za duzo.
UsuńJesli chodzi o tate, to i nas bardzo zaskoczyl, zwazywszy, ze w ubieglym roku przylecieli z mama samolotem, bo nazywalo sie, ze nie wytrzyma tak dlugo w autobusie. Tym razem powiadomil nas, ze ma juz bilet i jedzie.
Dzieki, Gosiu, za wsparcie.
Kira ma biedną minkę, ale nic dziwnego - to dla niej w dalszym ciągu bardzo stresujące przeżycie.
OdpowiedzUsuńTrzymajcie się dzielnie, teraz będzie coraz lepiej. Uściski
Zabcia mala ma bole, to widac, mimo srodkow przeciwbolowych. Przez caly czas lezy i posypia, nawet nie zawsze chce wyjsc na dwor. Cierpi biedulka, ale z dnia na dzien jest lepiej.
UsuńBardzo Ci, Joasiu, dziekujemy za dobre slowo.
Jestem z Tobą Nasz wilczur wpadł pod samochód i miał pękniętą miednicę, oj oj przeżyliśmy wtedy straszne chwile, byliśmy z nim cały czas a potem miał gips podawałam wtedy mumio wprost do pyszczka, rozpuszczone w wodzie i bardzo się zdziwił lekarz że zrosło się bez żadnych komplikacji.
OdpowiedzUsuńCiągle zapominam o tych przecież prostych przez naturę rozsianych lekach. Musze znów kupić mumio. Kupowałam go u lekarzy mongolskich albo wprost znajomi sprowadzali z apteki w Moskwie. To cudo jest w jaskiniach ludzie zauważyli że zwierzęta wchodzą do jaskiń tarzają się w takiej czarnej mazi np z przebitą łapą i po jakimś czasie wychodzą zdrowe. Uczeni przebadali to coś miejscowi nazywają to Krew Gór nie wiedzą co to jest wiedzą z czego się składa myślę że to dobry pomysł by suni kupić te tabletki mumio oczyszczone w tabletkach nie jest drogie z Laboratorium natury bym nie kupowała, klienci moi się źle o nim wypowiadali. Mumio w tabletkach 13.50 to polecam z serca. Bardzo wspieram Kire dalej gorąco a Ciebie ściskam ciepło.
I zapomniałam oczywiście:
OdpowiedzUsuńhttp://www.ceneo.pl/;szukaj-mumio?se=OFTKyrsdB1Mqmy6XXL7ix8suYNmaiX-8&gclid=CL-3xJnBrbsCFctb3godd2EALQ
Serdeczności kochana
A kto mi to mumio do Niemiec przysle? Tam wysylka jest chyba tylko na terenie Polski.
UsuńI bardzo dziekujemy za slowa wsparcia, Elu.
Ojej! To poważna operacja była... Nie wiedziałem, ze aż tak. Potrzebuje chyba teraz wiele ciepla. Więc zasyłam od siebie trochę kcal.
OdpowiedzUsuńJarus, ona miala mastektomie trzech sutkow plus usuniecie wezla chlonnego w pachwinie. Jednak nawet mnie zaskoczylo ciecie, myslalam, ze bedzie jednak mniejsze.
UsuńZa ciepelko dziekujemy slicznie. :)
panterko, mnie od rana w domu nie było a nie mogłam wcześniej zajrzeć na bloga. dopiero wróciłam. uwierzysz, że cały dzień myślałam o kiruni. ktoś mnie o cos pyta a ja - nieobecna!
OdpowiedzUsuńmężowi też cały dzień o kiruni nawijałam. i dzis i wczoraj..
bidula kochana, ogromna ta rana jest, ale wygląda ładnie. będzie dobrze.
buziaczek dla kiruni i dla ciebie.
Ewulka, chyba tylko dzieki Waszym dobrym myslom tak pieknie sie wszystko goi. Wszyscy przesylaja glaski, mizianki i buziaczki, a ja od rana tego futrzaka obsypuje pieszczotami od ciotek-blogerek. Chyba przez cale swoje zycie Kira nie byla tak cholubiona :))) Ale nalezy jej sie za ten bezmiar cierpienia.
UsuńBardzo dziekujemy!
Mój komentarz poszedł na Berdyczów ;(
OdpowiedzUsuńMusi(!) i będzie (!) tylko lepiej.
Przytulam Cię Panterko ...Kirę pogłaszcz ode mnie.
Dziekujemy, Beatko, musi byc dobrze!
UsuńWażne, że już po. Nie jest tak źle, a powiedzenie, że goi się jak na psie, jest jak najbardziej uzasadnione. To trudny czas, który przeżywałam z jednym i drugim psem. Z suką kilkakrotnie, ale najgorszą gehennę po ostatniim zabiegu wszczepienia implantu więzadła krzyżowego, dzięki któremu dziś może chodzić. Najważniejsze, że to co niepotrzebne zostało usunięte i wszystko co robicie to dla jej dobra. Całuski dla suczki:)
OdpowiedzUsuńUsilowalam wczoraj juz odpowiedziec na Twoj komentarz i za nic nie moglam, cos sie znarowilo. :)))
UsuńKiedy widzi sie cierpienie pupila, ktory sie nie skarzy, ale patrzy wymownie w oczy, w oczekiwaniu na pomoc, serce rozpada sie na kawalki. Czlowiek by nieba przychylil, a jest bezradny. Nic wiecej nie mozna zrobic, procz stosowania sie do zalecen weta i rozpieszczania ponad miare.
Caluski przekazane, lizniecia dla Ciebie :)))
:)) Nie, to nie jest bezradność wg mnie, przeciwnie to jest ten moment, gdy możemy prawdziwą miłością odpłacić za niekłamaną psią miłość poprzez wykonywanie zaleceń, czytanie z oczu, głaskanie, dogadzanie. Pies na to bardzo zasługuje:)))
UsuńBezradnym czlowiek jest, kiedy nie moze odjac zwierzakowi bolu, bo co do reszty masz absolutna racje :)
UsuńI ja jestem z Wami , Aniu, na pewno to wiesz. :) Będzie dobrze!
OdpowiedzUsuńWiem, Gosiu, kto jak nie Ty? Dziekujemy!
UsuńRana się zagoi :), na pewno wszystko będzie dobrze... Ale rozumiem Cię, pamiętam Szimi po operacji..., też miała ubranko i to w bardzo podobnym kolorze.
OdpowiedzUsuńDzielne psisko, Ty też dzielna... Trzymajcie się ciepło obie!
A co do pomyłek, wsiadłam dziś do niewłaściwego pociągu, w związku z czym dotarłam do Gliwic gdzie studiuję podyplomowo o 3 godziny później...
Dziękuję, że do mnie zaglądasz, chociaż ja ostatnio mało bywam na blogach... :).
Trzymamy sie, Abi, nie mamy innego wyjscia. Obie jestesmy zakrecone i zamulone, ale musimy przetrwac ten trudny okres.
UsuńDzieki za dobre slowo. :)
Współczuję z całego serca . Jestem wstrząśnięta ogromem cierpienia tej cudnej Psinki. Bądżcie dobrej mysli , ból musi ustępować, a obszerna rana będzie się szczęśliwie goić. Wzrusza mnie zawsze mądrość i pokora w znoszeniu nawet największego cierpienia u zwierząt. Mam 2 psy i wiem , co się czuje w takich chwilach. Pozdrawiam cieplutko. Jola
OdpowiedzUsuńTo prawda, ze psy znosza cierpienie z nadzwyczajna godnoscia. Moglibysmy sie od nich uczyc.
UsuńDziekujemy, Jolu, za slowa otuchy.
Panterko to bardzo ciezki trydnu okres w zyciu kiedy patrzymy na cierpienie naszych bliskich, bo rzeciez Kirunia to czlonek rodziny. Najwazniejsze, ze jest juz w domu wsrod Was ktorzy ja kochaja i zrobia wszystko dla niej.
OdpowiedzUsuńPostawa Twoich rodzicow wspaniala! W rodzinie sila, trzymajcie sie dzielnie, teraz bedzie juz tylko dobrze.
Dzieki wielkie, Renatko, jestem juz o niebo spokojniejsza. Jeszcze tylko te wyniki...
UsuńSciskam mocno.
Najważniejsze, że jest już po operacji. Przypomniała mi się sytuacja z operacją mojej suni. Trzy tygodnie wyjęte z życiorysu. STRACH aż bolał. Ja też ze swojej oka nie spuszczałam i w dzień, i w nocy. Przez trzy tygodnie spałam z nią na podłodze, z ręką na jej plecach. Zwracaj szczególniej uwagę na to, czy nie robią się zaczerwienienia przy szwch - takie zaognienia. Jakby co, to od razu do weta, bo grozi to zapaleniem otrzewnej. U moje suni tak było. Na szczęście w porę zauważone, i na szczęście dobrze się skończyło. Będzie dobrze ! Sunia czuje Waszą miłość. Podrap ode mnie Niuńkę za uszkiem :) Delikatnie :)
OdpowiedzUsuńZawsze dotykam ja delikatnie, zeby tylko bolu sunce nie przysporzyc. Ona wszystko znosi z podziwu godna cierpliwoscia i godnoscia. Codziennie ogladam uwaznie rane, kiedy piore to jej body, ale dobrze, ze mnie ostrzeglas, bede uwazac podwojnie.
UsuńKirunia dziekuje za mizianko, gdyby byla kotem, mruczalaby z luboscia :)))
Buziak, Ewus
Panterko, życzę Kiruni jak najwięcej zdrowia!
OdpowiedzUsuńKira to silna psina!
Ode mnie buziaczek w uszko proszę przekazać:*
Przekaze, Gosiula, dziekujemy slicznie.
UsuńW ostatnim czasie Kira to najczesciej calowana i pieszczona kobieta na swiecie :)))