Tyle czasu uplynelo, odkad ten maly bulczany farfocel u nas zamieszkal, a Miecka nadal nie moze tego przebolec. Z psami rozumie sie znakomicie, poczawszy od Fusla, poprzez Kire, Placzka i teraz Toye, ale z przedstawicielka wlasnego gatunku nie. I juz! Zwlaszcza, ze mloda nie tylko zupelnie nic sobie nie robi z mieckowych atakow zlosci, to jeszcze punkt po punkcie zdobywa i kala mieckowe swietosci. Sypialnia na przyklad dlugo byla dla Bulki niezdobyta twierdza. Niby drzwi sa zawsze otwarte, a mala zachowywala sie, jakby w nich tkwila szyba, stanowiaca granice nie do przebycia. Dawno wszystko sie skonczylo i maly rudzielec nic sobie nie robi z mieckowych fochow, ostrzezen i lwich porykiwan. Co mnie najbardziej zdumiewa, to upor Miecki, moglaby w koncu odstapic, ustapic i chociaz nie robic z siebie glupka, bo to, co jeszcze
na poczatku odstraszalo Bulke, teraz nie robi na niej najmniejszego wrazenia. Wiecej nawet, Bulczyk z lagodnego i wciaz ustepujacego z drogi kota, stal sie malym agresorem i zaczepnikiem. Tyle ze nie robi tego nigdy ze zloscia, raczej z przekory, zeby staruche powkurzac, a o to u niej bardzo latwo.
Jeszcze do niedawna miejsce obok mnie w lozku bylo ostatnim niezdobytym bastionem Miecki, Bulka sypiala sobie w roznych miejscach, najczesciej na parapecie w salonie albo w mieckowej lupince, pozniej coraz czesciej w sypialni, na rozlozonym na pudle do szycia kocyku (zdjecie z prawej). Ale pewnie sobie pomyslala, ze lozko jest takie kuszace, a miejsca dosyc dla wszystkich chetnych, wiec coraz czesciej moscila sie w nim obok mnie. Kiedy dociera tam Miecka, Bulka najczesciej schodzi z placu boju. Najczesciej to slowo-klucz.
W piatek wieczorem, jak zreszta kilka razy przedtem, chec podlegania cowieczornym pieszczotom byla u Miecki silniejsza od niecheci do lezacej obok Bulki, wiec po kilku groznych pomrukach, ktore, jak mozna sie domyslic, nie wystraszyly intruza, Miecka zalegla mi na piersiach i oddala sie nirwanie. Ona lezy zawsze dosc wysoko, tak twarza w twarz, Bulka zas zalega na wysokosci mojego uda. Mozna wiec udawac, ze jej tam nie ma, nie zauwazac tego, co nie rzuca sie w oczy, zapomniec sie w tej rozkoszy i pomrukiwac sobie, ile pluca daja.
W sobote bylo jednak inaczej. Bulka byla pierwsza, wiec kiedy Miecka wreszcie zdecydowala sie wskoczyc na lozko od strony nog i byla juz w powietrzu, nagle spostrzegla, ze miejsce ladowania wypadnie tuz przed nosem Bulki. Wlaczyla zatem hamulec, robiac w powietrzu nagly akrobatyczny zwrot i udalo jej sie wyladowac na samym skrawku lozka. Az ja zatchnelo z
zaskoczenia! Wydala z siebie grozny pomruk i zeskoczyla od razu, po czym z fochem gigantem udala sie do przedpokoju, gdzie zaczela bardzo glosno miauczec, skarzac sie calemu swiatu na swoj psi los. Nikt nie zareagowal, choc balam sie, ze tymi wrzaskami obudzi mi chlopa. Siedziala tam chwile, ale nie wytrzymala, w koncu wieczorne pieszczotki podczas mojego czytania to jej niezbywalne prawo. Przeszla wiec od mojej strony lozka, wskoczyla na stolik nocny i zaryczala raz i drugi jak wsciekly lew, az jej sie w gardziolku gotowalo. Wzrokiem bazyliszka usilowala usmiercic Bulke, wygladala przy tym jak uosobienie (ukocenie?) furii. Nic, bez rezultatu. Wlazla wiec na mnie, ale kiedy wyciagnelam do niej reke, z mysla, ze uspokoje ja glaskaniem, tak na mnie fuknela, ze szybko ja cofnelam, w obawie o jej calosc. Po czym wypiela sie
na mnie zadkiem i zaczela masochistycznie ugniatac mi brzuch. Dlaczego masochistycznie? No bo paszcze miala na wysokosci Bulki, ktora dla odmiany nieporuszona smacznie sobie drzemala. Masujac, Miecka wydawala z siebie najgrozniejsze na swiecie odglosy mocno wscieklego kota, a ja moglam jedynie przygladac sie smigajacej mi przed oczyma rozyczce jej odbytu. Miecka tak sie nakrecila, ze w ogole mowy byc nie moglo, ze w koncu polozy sie i podda mizianiu, skakala po mnie jak walpurgia, ale ani myslala zejsc z pola walki. Jej lepek niebezpiecznie zblizal sie do Bulki, wiec rozdzielilam je ksiazka, zeby jej nie zaatakowala, bo blisko bylo, oj, blisko. Napiecie mozna bylo kroic nozem. Wreszcie polozyla sie jak zwykle, ale nie smialam jej dotknac, bo spojrzalam w oczy, w ktorych czaila sie smierc z torturami. W tej samej chwili pozornie olewajaca wszystko Bulka jednak nie wytrzymala i zeskoczyla z lozka, udajac sie na wygnanie do salonu. Oczy Miecki natychmiast zlagodnialy, choc dalabym sobie glowe uciac, ze nie mogla widziec rejterady Bulki, byla przeciez odwrocona. Pomizialysmy sie jak zwykle i poszlysmy obie spac.
Hahaha,a to ci Miećka uparciuch o zapędach wojowniczych🤣
OdpowiedzUsuńNa Ciebie tez była zła,że nie reagujesz na Bułczyka tak samo jak ona😁
Siedem swiatow z ta Miecka! Z jednej strony z wiekiem przybiera na zolzowatosci (i na wadze tez), z drugiej rozmiziala sie tak, jak nigdy. :)
UsuńNiezła opowieść
OdpowiedzUsuńDramat psychologiczny połączony z horrorem komedią i kinem akcji
I ja mam to na codzien. Ksiazki mozna pisac. :)
UsuńJa się jej wcale nie dziwię, powiem więcej: tak samo bym odbytem śmigała z wściekłością!
OdpowiedzUsuńNo wiec wlasnie sobie Ciebie wyobrazilam, jak smigasz mi przed nosem swoim odbytem. Z wsciekloscia ofkors.
UsuńI poleglam! :)))
Opowiesc bardzo trzymająca w napięciu! Lepsza niż niejeden horror! Oj, Aniu - masz Ty skaranie boskie z tymi kocimi uparciuchami. Zazdrośnicami niepoprawnymi. Aż dziw, że nie dochodzi miedzy nimi do mordo i łapoczynów. Chyba tylko co czekac az krew sie poleje i kłaki polecą na wszystkie strony!:-)
OdpowiedzUsuńCo dziwne, wszystko zawsze konczy sie na pogrozkach, wrzaskach i zabijaniu wzrokiem. Gdyby sie mialy za lby brac, to pewnie juz by dawno sie wziely. :)
UsuńOj to jak u nas kiedyś jak sie Amber i Mef o Sanse wrui poklocili, teraz jest olewka albo wlasnie samo spojrzenie/wskoczenie i drugi sie usuwa albo lezy i olewa jesli chęć glaskania większa.
UsuńA u mojej mamy z kolei są dwie uparte damy. Tyle lat a ta jak ma zły dzień pójdzie ten drugiej nasika jej koszyk. Bo tak. I tak co miesiąc dwa. Ale na pisku zawsze sie kończy.
Co do miziania Jagus jak miał 3 lata postanowil pozwolić sie głaskać. Dwa lata później zaczął sie domagać już. ;)
Miecka na poczatku byla bardzo miziasta, pozniej jej troche przeszlo, a teraz od nowa ma hyzia na pieszczoty, do tego stopnia, ze pakuje mi sie na kolana, czego w zyciu nie robila. :)
UsuńTo wcale nie jest śmieszne, szczególnie dla Miećki; postępowanie Bułeczki jest typowe dla kota, który chce zdominować rywala, odbierając mu kolejne kawałki jego terytorium. Biednna Miećka, musi żyć w ciągłym stresie. Postaw się w jej sytuacji: sama mówisz, że to zołza. Nie chce się zaprzyjaźnić, a nie chce dać się zdominować - całkowity pat!
OdpowiedzUsuńNo wlasnie! Ktos w koncu musi pojsc na kompromis, ktoras z nich. Ja moge jedynie zapobiegac nieszczesciom. :)
UsuńMają się te kocie dziewuchy ze sobą, nie do uwierzenia! Chyba to z płcią ma coś wspólnego, a może maja PMS? 😉 Tojka chyba się z tych kocich złośliwości wyłącza? W trymiga można bowiem łapą dostać.
OdpowiedzUsuńToyka ma respekt przed Miecka i trzyma sie od niej z daleka. Z Bulka sie obwachuja, czasem ganiaja. :)
UsuńIlość wrażeń Ci fundują Twoje futerka, nie ma co, adrenalina w każdym bądź razie nie spada :) Cudowne są :)
OdpowiedzUsuńMnie najmniej ta adrenalina nie spada, juz nie mam do nich sily. :)
Usuńnie zmienisz tego )mój kot Idiota nie akceptował żadnego kota, który pojawiał się w naszym domu ... a był ze mną 18 lat. Był już bardzo dorosłym kotem gdy zaczęły się pojawiać inne - dopiero po 6 latach pojawił się kot Rudy a potem następne, żadnego nie tolerował, prał, ustawiał i w ogóle...
OdpowiedzUsuńMiecka poprzestaje na zloszczeniu sie, to w gruncie rzeczy taka olama, zawsze w domu, wiec i walczyc sie nie nauczyla. Jedynie pyskuje do wypeku.
UsuńEch, u mnie podobnie chociaz nie az tak. Tiggy z wiekiem zrobil sie miziasty, a Migusia wnerwiasta :-)
OdpowiedzUsuńNiby sto uciech z takimi kotami, a jednak trzeba uwazac zeby sobie klakow nie wyszarpaly.
Jakos do tej pory nie zanotowalam zadnych lapoczynow, Miecka jedynie straszy, a tamta ma to z tylu. :)
UsuńPewnie wczesniejszy czy pozniej dojdzie do konfrontacji panienek, bo hierarchia musi byc... Choc rozumiem, ze nie mialas ochoty byc w epicentrum orkanu. Jeszcze bys rykoszetem oberwala ;)
OdpowiedzUsuńBo ja wiem? Skoro przez cztery lata nie doszlo mieszy nimi do szarpania za loczki, to pewnie juz tak zostanie i Miecka bedzie juz tylko straszyc. Bezskutecznie zreszta. :)
UsuńObys miala racje :)
UsuńA Bulka to mi wyglada na taka bezczezlna mala ulicznice, co to z niejednej sytuacji calo wychodzila i co jej tam jakies fukanie ;)
Bulka nigdy nie peka i ma wszystko w odwloczku. :)))
UsuńCiekawie sie czytalo to co wyprawiala Miecka, zeby wykurzyc Bulke z sypialni, no i dobrze ze w koncu Miecka wygrala. Jestem zdecydowanie po stronie Miecki.
OdpowiedzUsuńA ja bym tak chciala, zeby spaly sobie obok mnie obydwie, wtulone w siebie, lizace sie nawzajem.... Ehhh, marzenia.
UsuńCo sie dziwisz, dwie baby:))) jak moze byc miedzy nimi spokoj;)
OdpowiedzUsuńObie kastratki, wiec plec nie gra tu wiekszej roli.
UsuńPadlam z tej różyczki przed Twoimi oczami 😂😂😂 fajnie napisana opowieść, Aniu. Super się czyta, chociaż rzeczywistość już taka super nie jest.... Mizianki dla obu zołz 💗💗💗 i dla Toyki drapanko za uszkami 😁
OdpowiedzUsuńObmizialam, obdrapalam, wycalowalam. Dwie zadowolone, jedna z fochem. Mozesz raz zgadywac, ktora. :)))
UsuńTo czorne,uparte zouzisko z fochem ;)
UsuńZgadlas! Ale nie byla to trudna zagadka. :)
UsuńPrzez podobne nastawienie Szarej Zolz nie dokocilam sie ostatecznie. "Dochodzaca" moze ewentualnie nieco pospac na materacyku na kuchennym blacie pod oknem, ale jesli tylko odwazy sie oddalic na pare kroków zostaje opluta, ofukana i obrzucona spojrzeniami rozszalalego bazyliszka. Na szczescie dochodzaca nie wazy sie zejsc z blatu, bo chyba bym musiala zdrapywac ze scian jej resztki :(.
OdpowiedzUsuńKiedy ja sie dokocalam, zupelnie nie wiedzialam, ze Miecka to taka cholera. Z psami zyla w doskonalej symbiozie, wiec skad mialam wiedziec, ze nienawidzi kotow? A potem juz bylo za pozno, adopcja sie dokonala, Bulczyk zostal pokochany i nie bylo odwrotu.
UsuńŚwietna relacja z kocio-kocich zachowań. Obie panie sympatyczne wielce, chociaż trochę Miećki mi żal.
OdpowiedzUsuńMój dał się zdominować przez kotkę, ale ją zaczepia i chciałby się bawić, ona fuczy i się wkurza. Do łapoczynów (niegroźnych) dochodzi rano i wieczorem przy oczekiwaniu na jedzonko.
Spokojna jestem, ze Miecka nie pozwoli sie zdominowac, to twaeda sztuka. :)
UsuńOj, widzę że Ci się trafiła kotka z prawdziwym charakterkiem... Pomiziaj ją ode mnie - o ile Ci na to pozwoli :P
OdpowiedzUsuńPozwoli, bo ona to lubi. Tylko w chwilach pelnego nakrecenia straszy mnie i caly swiat oraz staje sie niedotykalska. Ale szybko jej przechodzi.
UsuńPrzykro mi trochę, że Miećka nie pokochała Bułeczki. Kiedy miałam Kizię-Mizię, wiedziałam, że nie ma szans na drugiego kota, skutecznie przeganiała z podwórka wszystkie psy i koty, prawie z pianą na pyszczku. Beza jest pierdółkowata, to nie wiem, jak reaguje na inne zwierzaczki. Może z dzieciństwa pamięta, że wychowała się z kotami i psami do dziewiątego miesiąca życia? Próbować nie będę.
OdpowiedzUsuńTroche pochopnie przeprowadzilam to dokocenie, bo nie wzielam od uwage, ze Miecka jest zdeklarowana jedynaczka.
UsuńNo niezła zouza. Nie myślałam, że aż tak.
OdpowiedzUsuńNo niestety, az tak. Przez caly czas.
UsuńCzyli jest nowe przysłowie - "żyją jak kotka z kotką". Nie mogłaś Mieci zafundować chłopaka? Przecież i tak byłby kastratem bo nikt w domu niekastrowanego kota nie trzyma.
OdpowiedzUsuńNo ale kiedy ja zakochalam sie na zaboj w Bulce.
Usuń