I do tego ta zlota godzina, ktora za kilka dni przesunie sie w tyl i bedzie tak sie cofac az do konca grudnia, by pozniej od nowa przybierac i niecierpliwie wyczekiwac wiosny. Nie wybiegajmy tak w przyszkosc, bo mozemy nie dozyc, lepiej delektowac sie tym pieknem tu i teraz.
Na trasie naszych wieczornych spacerow kroluje kukurydza i sloneczniki. Smiem przypuszczac, ze ta kukurydza jest hodowana nie w celach spozywczych, ale do produkcji biogazu. Nigdy wczesniej nie widzialam tylu jej zasiewow, a wczesniej stosowano system wymienny na polach, teraz wysiewa sie kukurydze wiele lat pod rzad na tym samym areale. Ja sie wprawdzie na rolnictwie nie znam, ale zawsze mnie uczono o wyjalawianiu ziemi pod jednym zasiewem. Niewazne, wyglada fajnie i w razie naglej poptrzeby stanowi swietna kryjowke, nie trzeba szukac krzaczorow i brodzic w pokrzywach.
I sloneczniki, takie male sloneczka, ktore zstapily na ziemie, energetyczne i urocze, wabiace owady. Tez ich coraz wiecej na polach w ostatnim czasie, kiedys trzeba bylo ich szukac, teraz wystarczy wyjsc za miasto, a pelno obsianych nimi pol. Nawlocie opanowuja kazdy wolny skrawek ziemi, sa piekne, wrotycze powoli przekwitaja, pojawiaja sie suche osty i inne przekwitle badylki.
I jeszcze pelno innych zolciutkich kwiatkow, niskopiennych raczej. Licze, ze mnie uswiadomicie, co to takiego.
Jest przyjemnie cieplo, chociaz w cieniu albo kiedy slonce juz zajdzie, owiewa czlowieka takie trupie powietrze, ze az ciarki przechodza. Przyspieszamy kroku, zeby jak najszybciej znalezc sie w cieple domu.
To jeszcze nie koniec! Pogoda tak nas rozpieszcza, ze w sobote powedrowalismy sobie znow nad Kiessee, zeby zrobic Toyce przyjemnosc na psim kapielisku. Najpierw jednak dotarlismy do Leine i wzdluz brzegu, z przerwami na burkowa kapiel, snulismy sie w kierunku jeziorka.
Polowanie na myszy |
A z ta suka sie gryzly az furczalo, ledwie je rozdzielilismy |
Dotarlismy wreszcie nad jeziorko, a tam kolejne kfiotki, ptaszki i inne gady ;)
Na psim kapielisku niewiele sie dzialo, malo bylo kumpli, wiec Toyka pogryzla patyk, troche doopke zamoczyla i wrocilismy do domu na obiad.
Pewnie juz macie dosc tej zdjeciowej nawaly, ale co ja poradze, skoro schylek lata jest tak malowniczy, ze czlowiek nie moze sie powstrzymac przed lapaniem impresji w obiektyw.
Dzięki, Pantero. Cudny spacer.
OdpowiedzUsuńTak naprawde to dwa spacery. W ten weekend pokonalismy kolejno 17 i 11 kilometrow i to mimo dusznego upalu. :)
UsuńJa jak pokonam 5 km, to jestem z siebie całkiem dumna i zadowolona. Macie świetną kondycję!
UsuńCwiczenie czyni mistrza, Julita, codziennie kilka metrow wiecej i ani sie obejrzysz, kiedy dystans 10 km bedzie dla Ciebie malym pikusiem. :)
UsuńNiestety wymiękam po 7 kilometrach, ale to wina moich stóp, no i po miejskim bruku gorzej się chodzi.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia złocistości późnego lata. Upały też mi dokuczyły, ale najbardziej smuci skracający się dzień. Polowałam wczoraj na złotą godzinę, niestety niebo się zamgliło i nie udało się zrobić zdjęć.
Polująca Toya wymiata.
No fakt, po twardym chodzi sie nie za dobrze, musialabys miec miekkie obuwie na "resorach" :)))
UsuńUpaly sa nie do wytrzymania, a pracowac trzeba. Ledwie zyje i nie moge sie doczekac, kiedy ustapia.
Późne lato jest fajne, zeby tylko te upały przeszły, tych nie lubie, wczoraj zbyt je odczułam. Na szczescie w nocy nieco sie ochładza, izolacja domu opłaciła się, wtedy odżywam 😊
OdpowiedzUsuńU nas znowu pracuja trzy wentylatory, dzien i noc. Niby tez chalupa byla izolowana czyli ocieplana, ale jednak mury sie nagrzewaja. No i ta duchota, taka przedburzowa.
UsuńPrzerwa w długich wędrówkach, bo Gutkowi nie wolno. Jest teraz na zabiegu. Odbieram Go około 11, jak się dobrze wybudzi.😡
OdpowiedzUsuńJuz widzialam na fb, ze wszystko poszlo gladko, na szczescie. Gdzies niedawno czytalam, ze trzeba uwazac z psami w trawach, ale nawet nie wyobrazalam sobie, co takie ziarenko moze szkod narobic.
UsuńWczoraj był tu dość paskudny upał i przezornie spędziłam ten czas w domu. A dziś słońce za chmurami. Piękne zdjęcia porobiłaś. Sporo się nachodziliście, a Toyka to chyba zrobiła ze 3 razy tyle kilometrów.
OdpowiedzUsuńMy postanowilismy zaryzykowac wczoraj spacer, dla Toyki tak sie poswiecilismy, ale ledwie doczolgalismy sie z powrotem do domu. Wzielismy ze soba picie dla niej i dla nas, ale niewiele to dalo. Pies padl po powrocie, nawet dla niej bylo zbyt obciazajaco.
UsuńDziwne ale ja mam w tym roku tak samo
OdpowiedzUsuńW ogóle mnie nie martwi koniec lata
Też mogę znaleźć wytłumaczenie jedno albo czy.
Efekt ten sam.
Moze dlatego, ze te upaly tak nam daly popalic i jeszcze na sam koniec dowalaja, u nas dzisiaj ponad 30°. Bleee...
UsuńA moze czlowiek sie starzeje... bo kiedys mi upaly wcale nie przeszkadzaly.
Mi też nie!!
UsuńNie, Rybenka, nie zestarzalysmy sie, to te upaly sa teraz bardziej zjadliwe i dokuczliwe. Przyczyna nie lezy w nas.
UsuńOcieplenie klimatu
UsuńZłe ksiendze
Rak
PiS
To som prawdziwe winne!!
W ogole zle ludzie, co planete podpalajo.
UsuńI jeszcze chyba wina Tuska
UsuńA to juz rutynowo.
UsuńNo ale nie można zapominać
UsuńNiektorzy nie pozwolom nigdy zapomniec. PAMIETAMY !!!
UsuńLadnie. Tak spokojnie. Ja tez lubie przelom lata i jesieni. Ostatnio podgladam piekne, czerwone korale krolowej obrzezy lasow - JARZEBINY! Cudna w tym roku. Tak cudna jak w zeszlym roku i dwa lata temu, i trzy...piec! I grzybki sie pokazaly: takie zlote chelmy na krotkich lub dluzszych nozkach - to armia kozakow. A co jeden regiment to pod przywodztwem innej nazwy, w zaleznosci gdzie rosnie.
OdpowiedzUsuńMilych dni ladnej koncowki lata!!
Fakt, u nas tez jarzebina nadspodziewanie obrodzila i te owoce sa jakies ladniejsze niz normalnie. Nie jestem pewna, czy nie jest jeszcze za sucho na grzyby, trzeba bedzie w przyszla niedziele podskoczyc i poszukac, juz nie moge sie doczekac. Cala jesien przed nami, a ma byc podobno piekna.
UsuńE tam,wcale nie dość, zaniechałam zdjęciowania, to chcociaz,Twoje pooglądam:)
OdpowiedzUsuńOczywiscie, ze kukurydza na przemial i biogaz, u nas, znacze siectam na niemieckiech wioskach jest sporo takich firm co od razu zajmuja sie produkcją,codziennie kolo dwoch przejezdzalam. Tam cale pola co sezon sa obsadzane kukurydzą, Niemcy mają sobre doplaty, udzielaja swego pola, przyjezdza firma zasiewa, potem zbiera a gospodarz zgarnia swoją calkiem niemałą dolę za to.
No pacz, Dorka, to Ty wiesz wiecej ode mnie. Ja myslalam, ze to rolnicy sobie zasiewaja, a oni tylko pola uzyczaja. A to cwaniaki, tez bym tak robila. Zastanawia mnie tylko jedno, kto uprawia zboze, kapuste i buraki cukrowe, kiedys pelno bylo tego na polach, dzisiaj nie znajdziesz.
UsuńJechalismy inna droga tym razem, koło Lipska było 34 st!
OdpowiedzUsuńTrza bylo jechac przez Getynge, zabralibyscie zyrandol i obrazy.
UsuńKurna😀
UsuńTak, tak, tera to qrna. Nastempnom razom.
UsuńSuper, niby miasto a juz "wies", tez tak mam :-) I zal straszny, ze coraz mniej tej "wsi", wszystko zabudowuja, wszedzie te domy buduja, nie wiadomo dla kogo i po co...
OdpowiedzUsuńNam zabudowuja nasze tereny spacerowe gigantycznymi halami centrum logistycznego, juz robia wykopy pod nastepne. :(
UsuńJa mieszkam w tykim miejscu, ze do wsi mam kilkaset metrow, a do srodmiescia ze dwa kilometry, wszedzie blisko.
No to tak: pod słonecznikami dziki ślaz, pod nawłocią szczeć (chyba pospolita), pod nią jakiś baldach, ale nie wiem co to, pod wrotyczem komonica, łąkowa jak sądzę, i dalej, pod pociągiem dla Lidzi, krwawnica pospolita, pod gęsią coś, nie pamiętam co, a pod tym czymś bodziszek łąkowy, pod nim dziurawiec zwyczajny, a pod dziurawcem to samo coś co wyżej było; z czymś mi się kojarzy, nie mogę sobie przypomnieć. Czerwone owoce to kalina najprawdopodobniej, a pod kaliną niecierpek gruczołowaty, ufff :D:D:D Napisałam, co wiedziałam :D:D:D
OdpowiedzUsuńPięknie, super zdjęcia.
Jesoooo... jestem pod ogromnym wrazeniem, Ninka. Ty jestes lepsza od wikipedii z encyklopedia razem i wszystkimi ksiazkami od botaniki. Serio serio! Jacie!!!
UsuńPiękne ujęcia, ja bardzo nie lubię końca lata, mimo upałów, to wolę słoneczne, ukwiecone lato, niż zimne i szare jesień i zimę, wtedy energia ze mnie zlatuje błyskawicznie (chyba że jest Boże Narodzenie, to wtedy nie). Pozdrawiam! ;)
OdpowiedzUsuńPrzyjmijmy, ze jesien bedzie zlota, ciepla i przepiekna, no i nie bedzie nas torturowac temperaturami. To co? Deal? :)))
UsuńTak jak zlikwidowali trójpolówkę, tak też sobie poradzono z jednym rodzajem wysiewów. Chemia idzie w glebę i nie ma zmiłuj.
OdpowiedzUsuńTu się lato kończy powoli, a dalej na południe jakby nadal w świeżym rozkwicie. Ciekawe jest, że można odmienić sobie wrażenia, wystarczy tylko dalej pojechać.
Chyba w gorach jesien przychodzi troche wczesniej, a lada chwila szczyty pokryje snieg.
UsuńWOW. Szacunek za takie trasy. Ja ostatnio zrobiłem sobie dwie wycieczki po Warszawie, jednak obydwie poniżej 10 kilometrów. Ale też było ciekawie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ciezko sie lazi w taka duchote, ale czego sie nie robi, zeby sprawic Toyce przyjemnosc :) Ten usmiechniety psi pysk pozwala szybko zapomniec o trudach.
UsuńNo ba. Dla ważnych istot można wiele zrobić. :)
UsuńNam tez nie zaszkodzi troche ruchu.
Usuń:) Obopólna korzyść
UsuńWlasnie!
UsuńDo tego roku uwielbiałam upały... Jakoś mi przeszło. No i w tym roku też zdałam sobie sprawę, że to nie jest normalne w naszym klimacie. Ziemia powoli płonie a wszyscy się cieszą bo jest ciepło .
OdpowiedzUsuńCieszyc sie moga jedynie krotkowzroczni idioci, ze beda mogli hodowac palmy daktylowe w ogrodku. Ludzkosc zginie predzej niz sobie to wyobrazamy. I dobrze, bo nie zasluguje na zaszczyt zycia na tej planecie.
Usuń